ks. Rawa mówił, że przygarnął Marcina, bo miał kontakty ze zborami protestanckimi.
Chciał go i jego wspólnotę wyprostować. Skutki są jednak opłakane, a zamiast wyprostować Marcina, sam ks. proboszcz poszedł w ich ślady. Zamiast pomóc - szkodzi ramię w ramię z protestantami.