artur40
740

Natankowcy kontratakują - NA CZYM POLEGA JUDAIZACJA CHRZEŚCIJAŃSTWA ?

Motto:

"Nie można mówić, że chrześcijanie i żydzi wierzą w tego samego BOGA a kto tak twierdzi jest z punktu widzenia wiary katolickiej ignorantem albo heretykiem."
- Ks. Prof. MICHAŁ PORADOWSKI - TALMUD czy BIBLIA ?

NA CZYM POLEGA JUDAIZACJA CHRZEŚCIJAŃSTWA ?


Przede wszystkim na wyeliminowaniu dogmatu Trójcy Przenajświętszej, a co najmniej na jego interpretacji kabalistycznej, a jest to widoczne już w samych początkach Kościoła, i łatwo to nam zrozumieć, gdyż należeli do niego w pierwszych wiekach głównie nawróceni na Chrześcijaństwo żydzi, którzy w większości byli mozaistami, a więc osobami wychowanymi w wierze objawionego monoteizmu, natomiast mniejszość ich to byli judaiści związani z monolatrią, ale jedni i drudzy wierzyli w Boga Jedynego, a wszelkie wielobóstwo uważane było przez nich za pogaństwo. To nieco wyjaśnia dlaczego trudno było im pojąć i przyjąć dogmat Trójcy Przenajświętszej, bo do jego "zrozumienia" i przyjęcia konieczną jest odpowiednia filozofia, a żydzi nie mieli w owym czasie prawie żadnej tradycji filozoficznej. Natomiast chrześcijanie, którzy pochodzili z różnych etni pogańskich, byli nieco obeznani z kulturą intelektualną grecko-rzymską i z terminologią filozoficzną odnoszącą się do religii, a także byli przyzwyczajeni do różnych mitologii, których, oczywiście, nie brali na serio, gdyż, w gruncie rzeczy, zwłaszcza osoby o wyższej kulturze, wierzyli tylko w Boga jedynego, a nie w owych mitologicznych bożków. To właśnie żydzi judaiści -a więc ci, którzy sprowadzali monoteizm objawiony do monolatrii, czyli do wiary w bożka plemiennego, przez co stawali się podobnym i do pogan, bo bożek plemienny nie może być nigdy Bogiem Jedynym, jako iż zakłada istnienie innych bożków plemiennych -skłonni byli do kultu różnych bożków, co tak charakteryzowało ich w ciągu całej historii od czasów Abrahama, aż do ery chrześcijańskiej, jak to często opisuje Stary Testament. Stary Testament wystawia też świadectwo, że mozaiści zawsze walczyli przeciwko oddawaniu kultu najrozmaitszym bożkom, co uprawiali nie tylko prostacy, ale nawet królowie, także Salomon, mimo iż miał opinię, że był wyjątkowym mędrcem. Stąd też mozaiści wysilali się, aby przekonać cały lud, iż istnieje tylko Jeden Bóg Prawdziwy, Jahwe, ale, przypisując mu szczególną miłość do narodu żydowskiego tym samym przyczyniali się do wypaczania objawionego monoteizmu i do sprowadzania go do monolatrii. Tak więc żydzi byli wychowani religijnie w kulcie jedynego Boga i dlatego mieli trudności psychologiczne, aby móc przyjąć dogmat o Trójcy Przenajświętszej i zrozumieć, że ta Trójca jest tylko Jednym Bogiem, a nie trzema Bogami. A zrozumieją to dopiero wtedy, kiedy zaznajomią się z metafizyką grecko-rzymską, która jasno rozróżnia pojęcia osoby, natury, substancji, akcydentów, istoty, istnienia, bytu, formy i materii, ciała i duszy itd. Zresztą trudności te mieli ówcześni żydzi nie tylko odnośnie dogmatu Trójcy Przenajświętszej, ale także, może jeszcze bardziej, odnośnie uznania w Jezusie z Nazaretu nie tylko obiecanego Mesjasza, ale także Syna Bożego i Boga-Człowieka.
Potrzeba było wielu soborów dla przedyskutowania tych dogmatów wiary katolickiej i dla wyłożenia ich w formie przystępnej dla różnych mentalności, uformowanych przez różne kultury. Ale faktem jest, że żydzi, z tych czy innych przyczyn, zawsze zwalczali i do dziś zwalczają dogmat Trójcy Przenajświętszej. A kiedy, z biegiem czasu, dzięki wyjaśnieniom wypracowanym przez sobory, dogmat Trójcy Przenajświętszej został obroniony, żydzi, w połowie XVI wieku, zaczęli go ponownie zwalczać, uciekając się tym razem do argumentów czerpanych z Kabały.
Właśnie jedną z najniebezpieczniejszych form judaizacji Chrześcijaństwa w Polsce jest obecnie szerzenie wśród katolików pojęć nauki żydowskiej Kabały.
Usiłuje się interpretować najważniejszy dogmat chrześcijańskiej wiary, a więc Trójcy Przenajświętszej, jako "trójcy kabalistycznej", a rozumowanie jest następujące:
człowiek według Biblii jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga, a skoro Bóg jest Trójcą, to także i człowiek jest trójcą, stąd też istota ludzka składa się z trzech elementów, a mianowicie z ciała, z duszy i z ducha, tworząc " trójcę organiczną " .Ciało fizyczne jest ożywiane przez "ciało astralne". Rozróżnia się trzy "plany": boski, astralny i fizyczny. Według Kabały, przed stworzeniem naszego świata Bóg stworzył wiele innych światów na próbę, a później je zniszczył. Kabala uznaje metapsychozę i reinkarnację. Są to wszystko słynne, stare i dawno potępione przez św. Pawła "judaikois mitois" (Tt 1,14), czyli, jak św. Paweł to nazywa, żydowskie bajki: Iudaicis fabulis

Judaizacja Chrześcijaństwa polega także na wyeliminowaniu dogmatu stwierdzającego, że Jezus z Nazaretu jest obiecanym i zapowiedzianym przez proroków Mesjaszem. Już poprzednio było wspomniane, że zaraz po Wniebowstąpieniu jerozolimscy żydzi, zwłaszcza ci "oficjalni" ze Świątyni, a więc judaiści, zwalczali to przekonanie chrześcijan. wspaniałe przemówienie św. Szczepana w obronie tego dogmatu, zapisane w Dziejach Apostolskich (cały siódmy rozdział), spowodowało jego męczeństwo, gdyż, za to "wyznanie wiary" został on przez judaistów ukamienowany. Ale judaiści "kamienują" aż do dziś, czyli brutalnie zwalczają wszystkich, którzy w Jezusie z Nazaretu uznają obiecanego Mesjasza, a szczególniej tych, którzy w tym Mesjaszu uznają Syna Bożego, Boga-Człowieka, równego Bogu-Ojcu, Odkupiciela całej ludzkości i Zbawiciela każdego człowieka, osobę, w której człowieczeństwo zostało wyniesione do stałego współżycia z Trójcą Przenajświętszą. Szczytem judaizacji Chrześcijaństwa jest szerzenie poglądu, że Jezus z Nazaretu jest tylko wyjątkowym człowiekiem i... nic więcej, sprowadzając w ten sposób chrystologię do tzw. jezusologii, czyli że całkiem odrzuca się Wcielenie Słowa Bożego. A ci judaiści, którzy uznają w Jezusie z Nazaretu obiecanego Mesjasza, usiłują narzucić także chrześcijanom judaistyczne pojęcie Mesjasza, oparte rzekomo na proroctwach starotestamentowych, a mianowicie jako wyzwoliciela Izraela (a przez słowo "Izrael" rozumieją tak cały "lud żydowski", jak i terytorium całej Palestyny) spod okupacji rzymskiej. Zresztą były to poglądy nie tylko judaistów, lecz także pewnej części mozaistów. Przecież także bezpośredni uczniowie Chrystusa Pana, nawet po Zmartwychwstaniu, w dalszym ciągu spodziewali się zupełnie innej sytuacji i innej roli Mesjasza, jak to opisują Dzieje Apostolskie. Niektórzy uczniowie Chrystusa Pana, przebywający z Nim niemal codziennie w ciągu czterdziestu dni (D z 1,3) i słuchający Jego nauk o "Królestwie Bożym", ciągle spodziewali się, że Chrystus Pan przywróci "królestwo Izraela" (D z 1,6), a więc królestwo historyczne i polityczne, ziemskie, doczesne, nadto wyłącznie dla żydów. A gdy, po Zmartwychwstaniu, dwaj uczniowie Chrystusa Pana, Łukasz i Kleofas (według Apokryfów) szli smutni z Jerozolimy do Emaus i Jezus Zmartwychwstały przyłączył się do nich, nie będąc rozpoznany, i zapytał się ich o czym rozmawiają, to wyznali, że o ostatnich wydarzeniach
w Jerozolimie, a więc o ukrzyżowaniu Jezusa z Nazaretu i o rzekomym Jego Zmartwychwstaniu, ale mówili o tym jako zawiedzeni, bo oni się spodziewali czego innego, a mianowicie, że ów Jezus z Nazaretu przywróci wolność polityczną Izraelowi, czyli że wyzwoli Palestynę spod okupacji przez cesarstwo rzymskie (Łk 24,21). Ta doczesność to jedna z głównych charakterystyk myślenia żydowskiego.

Także jest judaizacją zwalczanie kultu Matki Bożej, dziewicy Maryi i mariologii, czyli tej części teologii, która szczególnie oddaje się studiom dogmatów i misteriów maryjnych, jak Niepokalane Poczęcie, Wniebowzięcie, Współodkupienie, macierzyństwo boskie i ludzkie (gdyż Najświętsza Dziewica jest Matką Bożą i Matką ludzi) itd. Walka judaistów przeciwko kultowi maryjnemu zaczyna się natychmiast po Wniebowzięciu, o czym świadczą już poprzednio wspomniane Apokryfy i ciągnie się bez przerwy aż do dziś, choć w różnych formach i na różnych płaszczyznach, a bodajże najszkodliwszą okazała się postawa protestantyzmu i nic dziwnego, gdyż protestantyzm jest właśnie judaizacją Chrześcijaństwa i to jedną z najgorszych.

Ale już w pierwszych wiekach judaiści usiłowali nie tylko usunąć kult Matki Bożej w Kościele Katolickim, ale nawet ubliżali jej godności, fałszując tłumaczenia Pisma Świętego z hebrajskiego (lub aramejskiego) na grecki i łaciński, w czym się szczególniej wyróżniał symmako, fałszując świadomie odnośne teksty biblijne i tłumacząc greckie słowo "parthinos" (dziewica) jako "neanis" (dziewczyna), odnośnie tekstu Izajasza (Iz7,14) "ecce virgo concipiet et pariet filium".
Stąd też św. Hieronim nazwał to oszustwo "haeresis sceleratissima", czyli najbardziej zbrodniczą herezją. Niestety, także w naszych czasach nie brak judaistów, nawet wśród katolików, którzy czynią to samo i w dzisiejszych ostatnich wydaniach Pisma Świętego także spotykamy się z tym
judaistycznym łotrostwem, gdzie zamiast tłumaczyć "partheinos" jako "dziewica", piszą "dziewczyna" lub nawet "dziewka", podobnie jak zamiast pisać "anioł", piszą obecnie "wysłaniec" lub "posłaniec", sprowadzając dogmat katolickiej wiary odnośnie aniołów, jako duchów "czystych" (to jest bez ciała, bez materii), do zwykłych "posłańców", którymi mogą być jacyś "chłopcy na posyłki".
Tak to, dzięki interwencji judaistów z ostatnich wydań Nowego Testamentu zniknęli całkowicie aniołowie.
Judaizacją Chrześcijaństwa było także, że Żydzi zdołali narzucić chrześcijanom, na okres przeszło pięciu wieków, obchodzenie szabatu, a później, kiedy mieli pogodzić się z faktem świętowania przez chrześcijan niedzieli, jako pamiątki Zmartwychwstania Chrystusa Pana, nadal usiłują, od wieku szóstego aż do dziś narzucić chrześcijanom żydowski sposób świętowania niedzieli, a więc obchodzić ją tak jak oni obchodzą szabat, przestrzegając całkowitej bezczynności. Bo chociaż słowo "niedziela" prawdopodobnie pochodzi od słowa "nie działać", to jednak chrześcijanin nie ma motywacji, aby ta bezczynność miała być pojmowana według zwyczajów żydowskich, a więc przepisów, których jest 613, częściowo mozaistycznych, a częściowo judaistycznych, czyli talmudycznych.
Judaizacja Chrześcijaństwa, zwłaszcza pojętego jako cywilizacja, dokonuje się w naszych czasach przez tzw. "gromadność", a także i przez "indywidualizm", jako typowe podstawy żydowskiego życia społecznego i politycznego, narzucane przez żydów chrześcijanom głównie od czasów rewolucji francuskiej a bardziej jeszcze od czasów rewolucji marksistowskiego komunizmu, co jest zaprzeczeniem pojęć i zasad chrześcijańskiej cywilizacji, która opiera się na tradycjach grecko-rzymskich, a więc na personalizmie, na pojęciu "dobra wspólnego" oraz zasady zastępczej funkcji Państwa.
Także za judaizację Chrześcijaństwa należy uważać rozpowszechnianie seksualizmu i pornografii, jako iż jest to charakterystyczne dla żydów i to oni propagują je we wszystkich krajach, nie tylko jako business, ale przede wszystkim jako coś, co dla nich jest zupełnie normalne, a co jest całkowicie sprzeczne z personalizmem chrześcijańskim. Skłonność ta u żydów jest bardzo dawna, gdyż jest ona obecna w Talmudzie babilońskim (Gemara).

JUDAIZACJA CHRZEŚCIJAŃSTWA DZISIAJ

Jedną z najbardziej judaizujących prac, jakie ukazały się po Drugim Soborze Watykańskim, jest chyba książka niemieckiego autora Franza Mussnera, Traktat Uber die Juden, Minich, 1979. Korzystam tutaj z przekładu francuskiego, które ukazało się pod tytułem Traite sur Les Juifs
, Editions du Cerf, Paris, 1981.
We wstępie do tej książki czytamy, że została ona opracowana i wydana staraniem grupy biskupów niemieckich, w miarę jednak jak się ją czyta rośnie zdumienie, że tego rodzaju praca mogła uzyskać uznanie ze strony hierarchii kościelnej, choćby marginesowej, chyba że jej nie czytali, jak to często obecnie bywa. Okazuje się bowiem, że praca ta wysuwa tezy całkowicie sprzeczne z dwutysiącletnią nauką Kościoła, a szczególnie z postawą Drugiego Soboru Watykańskiego, natomiast jest całkowicie zgodna z postawą judaizmu tak dawnego, jak i obecnego.
Główne tezy autora są następujące:
1. Należy czytać Stary Testament w świetle tradycji judaistycznej, a nie w świetle Nowego Testamentu, jak to czyni cała tradycja chrześcijańska. Tak widziany Stary Testament jest uważany przez autora za główne źródło wiary żydowskiej wszystkich czasów (ale można zapytać na czym opierała się ta wiara przed ukazaniem się Starego Testamentu, w okresie co najmniej od Abrahama aż do Mojżesza, a więc prawdopodobnie jakieś pół tysiąca lat?).

2. Autor uważa, że Izrael jest jedynym i stałym „korzeniem” Kościoła.

3. Według autora, Przymierze Boga z Izraelem jest sytuacją stałą i niezmienną aż do dziś.

4. Dzięki temu nie może być mowy, według autora, o jakimś „nawróceniu się” Izraela, gdyż on nie potrzebuje się nawracać, skoro jego postawa zawsze była i jest poprawną, nadto Izrael będzie zbawiony bez uprzedniego uznania Mesjasza w osobie Jezusa z Nazaretu.

5. To nie Izrael powinien nawrócić się na wiarę chrześcijańską, lecz chrześcijanie powinni „podporządkować się” Izraelowi, gdyż Kościół nie jest „ludem Bożym”, a jest nim tylko Izrael. Kościół powinien podporządkować się Izraelowi i tylko w ten sposób będzie mógł uczestniczyć w „ludzie Bożym” którym zawsze był i jest nadal tylko Izrael.

6. Kościół powinien uznać w Izraelu swego „towarzysza podróży”, a więc to nie Izrael powinien się nawrócić, lecz Kościół przez uznanie w Izraelu jedynego „ludu wybranego”.

7. Proroctwa Starego Testamentu, odnoszące się do „Sługi” i do „Sprawiedliwego” (chodzi tu głównie o proroctwa Izajasza), które Kościół przypisywał przez wszystkie wieki Jezusowi z Nazaretu, odnoszą się tylko i wyłącznie do Izraela, czyli że Izrael jest zapowiedzianym Mesjaszem, który przez swe cierpienia i prześladowania zbawia całą ludzkość, a więc Izrael jest jedynym zbawcą ludzkości, a nie Jezus z Nazaretu.

8. Autor nie widzi żadnej różnicy między Izraelem z czasów przed przyjściem Chrystusa Pana i po Jego przyjściu.

9. Dla autora Jezus z Nazaretu jest tylko jednym z wielu proroków Izraela.

10. Modlitwę Pańską, a więc Ojcze Nasz, autor uważa za zwykłą i tradycyjną modlitwę żydowską i nie przypisuje jej autorstwa Jezusowi z Nazaretu.

11. Mussner uważa Nowy Testament za książkę antysemicką.

12. Dla Mussnera Jezus z Nazaretu jest tylko żydem reformatorem.

Wyjaśnijmy nieco te punkty.
A więc punkt pierwszy:
chrześcijanie powinni czytać Stary Testament w świetle całej tradycji żydowskiej. Oczywiście, jest to postawa czysto żydowska, a nie chrześcijańska. Kościół bowiem od początku, gdyż już w okresie apostolskim „czyta” Stary Testament zawsze w świetle nauki Chrystusa Pana, a więc w praktyce, w ciągu wieków, jest to rzutowanie Nowego Testamentu na Stary Testament, czyli odczytywanie Starego Testamentu w świetle pełni objawienia, a zwłaszcza w świetle wydarzeń nowotestamentowych, a więc nauki i życia Chrystusa Pana, a głównie w świetle Jego Męki i dzieła Odkupienia, a także w świetle nauki Apostołów, popartej ich męczeństwem. Co więcej, dla chrześcijan Stary Testament jest zrozumiały tylko w świetle Nowego Testamentu, jako iż to Nowy Testament „otwiera oczy” na tajemnice Starego Testamentu, jak na przykład ofiara Abrahama z jego dziecka Izaaka staje się zrozumiałą tylko w świetle Męki Chrystusa Pana, jako Baranka Bożego. Także proroctwa Izajasza wyjaśniają się tylko przez wydarzenia wielkotygodniowe. Stanowisko więc Mussnera jest typowo żydowskie i całkowicie sprzeczne z dwutysiącletnią nauką Kościoła.

Co do punktu drugiego, a więc że Izrael jest jedynym i stałym „korzeniem” Chrześcijaństwa, czyli Kościoła, to przede wszystkim Mussner nie widzi żadnej różnicy między Izraelem dzisiejszym (chodzi tu o lud żydowski, a nie o Państwo Izrael) i biblijnym. A przecież, jak to dosadnie wyraził św. Augustyn w De Civitate Dei „(...) et dividetur Israel in duo (...)”, Izrael podzielił się na dwa, na Izrael, który uznał w Jezusie z Nazaretu obiecanego Mesjasza i stał się podstawą pierwotnego Kościoła, oraz Izrael, który nie tylko odrzucił Jezusa z Nazaretu, ale Go ukrzyżował i to dokładnie tak, jak to zapowiadali prorocy Starego Testamentu. Ta część Izraela, która uznała w Jezusie z Nazaretu obiecanego Mesjasza, uczestniczy w „ludzie Bożym”, którym jest Kościół i tylko w tym sensie jest nadal „narodem wybranym”, a część Izraela, która uparcie odrzuca Jezusa z Nazaretu, przestała być „narodem wybranym”, gdyż zerwała Przymierze, jak to uznaje Kościół od czasów apostolskich aż do dziś i co tak jasno wyłożył Drugi Sobór Watykański w dokumencie Lumen gentium. I tu także postawa Mussnera jest typowo żydowska, a nie chrześcijańska.

Co do trzeciego punktu: że Przymierze Boga z Izraelem jest sytuacją stałą aż do dziś, bo także i w tym wypadku Mussner zajmuje postawę żydowsko-talmudyczną, a nie chrześcijańską, gdyż według tradycyjnej nauki Kościoła (głównie św. Pawła) Przymierze to zostało zerwane przez żydów przez fakt odrzucenia Jezusa z Nazaretu i przez Bogobójstwo. Oczywiście – jak już uprzednio wielokrotnie o tym była mowa – ta część Izraela, która w Jezusie z Nazaretu uznała zapowiedzianego Mesjasza i stała się podstawą pierwotnego Kościoła, jest nadal „narodem wybranym” w ramach nowego Przymierza, które obejmuje także chrześcijan różnego pochodzenia, jest to bowiem Przymierze nowe, pełne i doskonałe, a Kościół jest Ciałem Mistycznym Chrystusa Pana, Boga-Człowieka. I tutaj także Mussner zajmuje postawę judaistyczno-talmudyczną, a nie chrześcijańską.

Punkt czwarty – że Izrael nie potrzebuje się nawracać na wiarę Chrystusową, aby być zbawionym – jest logiczną konsekwencją postawy, że to sam Izrael jest zapowiedzianym Mesjaszem, a nie Chrystus Pan. Ale jest to postawa talmudyczna, a nie chrześcijańska. Autor więc raczej przyznaje, że jest żydem, a nie chrześcijaninem.

Punkt piąty – że Kościół powinien podporządkować się Izraelowi – także jest logiczną konsekwencją całego talmudycznego rozumowania autora. Skoro autor uważa, że jedynie Izrael jest protagonistą Historii i to z woli Boga, to, oczywiście, Kościół powinien pokornie powrócić na łono Izraela, ale, znowu, jest to postawa talmudyczna, a nie chrześcijańska. Dla każdego chrześcijanina głównym protagnistą Historii jest Chrystus Pan, a nie Izrael, który, przez zbrodnię Bogobójstwa związał się z szatanem.

Punkt szósty – że Kościół powinien w Izraelu widzieć swego „towarzysza podróży” (prawdziwy chrześcijanin powiedziałby w tym wypadku „towarzysza pielgrzymowania” a nie „podróży”) – to także jest logiczne z punktu widzenia talmudycznego, lecz nie chrześcijańskiego. Zdumiewa, że autor, przedstawiając się jako pisarz katolicki, nie widzi żadnej różnicy między wizją Historii z punktu widzenia chrześcijańskiego i żydowskiego. Przecież dla każdego katolika tylko Kościół, jako Ciało Mistyczne Chrystusa, może być protagonistą Historii, która zakończy się „Królestwem Bożym” w Niebie, a nie jakiś tam „Izrael”, radykalnie doczesny, a więc mający horyzonty ograniczone jedynie tylko do doczesności ziemskiej. Autor okazuje się być oczywistym zwolennikiem Civitas Mundi, a nie Civitas Dei, jak to tak jasno rozróżnia św. Augustyn.

Punkt siódmy, a więc że proroctwa Starego Testamentu, odnoszące się do „Sługi”i do „Sprawiedliwego”, które Kościół zawsze przypisywał i nadal przypisuje tylko Jezusowi z Nazaretu, odnoszą się, zdaniem Mussnera, wyłącznie do Izraela, a więc że Izrael jest zapowiedzianym Mesjaszem. Toż to najczystszy żydowski talmudyzm i znowu zdumiewa czytelnika, że podający się za teologa katolickiego autor odważa się na takie twierdzenia. Teza ta, dobrze znana wśród talmudystów, odżyła w pismach Karola Marksa (głównie w jego Manifeście Komunistycznym), choć nieco przekręcona, gdyż Marks zastąpił Izrael proletariatem (czym jednak nie zgorszył zbytnio swych współrodaków). Dziś, kiedy proletariat, zjawisko typowe dla dziewiętnastego wieku, zniknął prawie we wszystkich krajach, niektórzy talmudyści powracają do pierwotnego poglądu, a więc, że Mesjaszem biblijnym jest sam naród żydowski, ale co to ma wspólnego z teologią katolicką, do której sam autor zalicza swą książkę i cieszy się poparciem swych niemieckich biskupów (oczywiście nie wszystkich).

Punkt ósmy, czyli że, według Mussnera, nie ma żadnej różnicy między Izraelem z czasów przed Chrystusem Panem i Izraelem, który ukrzyżował Go. To także jest postawa oficjalnie talmudyczna, ale całkowicie niezgodna z rzeczywistością historyczną, gdyż innym był Izrael przed przyjściem Chrystusa Pana od tego, który pojawił się po tragedii Golgoty. Najświętsza Dziewica Maryja, w swym hymnie Magnificat, przywołuje Izraela wiernego Bogu:
„Ujął się za swym sługą Izraelem, pomny na miłosierdzie swoje, jak to przyobiecał naszym ojcom, co do Abrahama i jego potomstwa na wieki” (Łk 1.54-55).
W owych więc czasach „Izrael” był jeszcze „sługą” Boga, ale dość szybko stał się Bogobójcą (której to zbrodni sama Dziewica Maryja, Matka Jezusa z Nazaretu, była naocznym świadkiem, stając się Mater Dolorosa, współodkupicielką ludzkości), bo nie tylko że się rozdzielił, jak stwierdza to św. Augustyn, „et dividetur Israel in duo”, ale także że jedna jego część stała się zalążkiem Kościoła, a druga część przekształciła się w „synagogę szatana” (Ap. 1,9 i 3,9). Zapomnieć o tym mogą tylko talmudyści. Ale cała teologia chrześcijańska, poczynając od Listów św. Pawła, stale to przypomina. Mussner jednak zrywa z dwutysiącletnią tradycją Kościoła, ale, czyniąc to, okazuje swe prawdziwe oblicze talmudysty.

Punkt dziewiąty: dla autora Jezus z Nazaretujest tylko jednym z proroków Izraela. Ale przecież kto nie uznaje w Jezusie z Nazaretu obiecanego Mesjasza nie może podawać się za chrześcijanina, tym bardziej, że – jak to czyni Mussner – nie widzi w Nim ani Boga, ani Mesjasza, a tylko, jak sam pisze, uznaje w Nim wyłącznie „żyda reformatora” i nic więcej, uważając go za jednego z proroków .

Punkt dziesiąty, w którym Mussner uważa Ojcze Nasz za zwykłą modlitwę żydowską owych czasów, nie przypisując jej autorstwa Jezusowi z Nazaretu; jest to także opinia talmudystów, a nie teologów katolickich. W roku 1969, ukazało się fantastyczne dzieło Ojcze Nasz, napisane przez jednego z najznakomitszych biblistów naszych czasów, Jean Carmignac, Reczerches sur le Notre Pere, Paris, 1969.
Carmignac zebrał w tym grubym tomie wszelkie dane historyczne i teologiczne o Ojcze Nasz, potwierdzając tradycyjną opinię o autorstwie Chrystusa Pana i o słuszności stąd nazywania jej Modlitwą Pańską, jako iż sam Jezus z Nazaretu jest jej autorem, choć niektóre elementy tej modlitwy były już uprzednio znane. Odrzucać co do tego całą tradycję Kościoła, przemilczając wyniki pracy Carmignac, nie podając żadnych poważniejszych dowodów co do własnej postawy, jak to czyni Mussner, jest typową bezczelnością talmudystów.

Punkt jedynasty, czyli teza Mussnera, że Nowy Testament, jest książką „antysemicką”, a więc takie samo stanowisko jak wielu judaistów naszych czasów, którym w tym przewodził już zmarły Jules Isaac. Była już o tym mowa uprzednio, ale jeszcze raz przypomnijmy, że Jules Isaac był postacią wyjątkowo ważną w historii Francji, gdyż prawie przez pół wieku był dyktatorem w sprawach kultury i oświaty, a jednocześnie jednym z najwybitniejszych judaistów naszych czasów, mógł więc nazwać Nowy Testament, „książką antysemicką”, ale nie może zajmować takiej postawy pisarz, który podaje się za teologa katolickiego i jest popierany przez grupę biskupów swego kraju. Co więcej, Mussner uważa, że Nowy Testament nie odzwierciedla autentycznej nauki Jezusa z Nazaretu, a więc że Kościół sfałszował naukę Chrystusa Pana przyjmując Ewangelię, Dzieje Apostolskie, Listy Apostołów i Apokalipsę za księgi kanoniczne, uważając je za główne źródło wiary.

Punkt dwunasty, dla Mussnera Jezus z Nazaretu jest tylko żydem. Była już o tym mowa uprzednio, ale trzeba nam do tego wrócić, gdyż znaczna część książki, którą omawiamy, jest zajęta właśnie tym tematem, czyli ogromną ilością dowodów co do tego, aby przekonać Czytelnika, że Jezus z Nazaretu był żydem w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, a więc judaistą-talmudystą. Otóż, kiedy Nowy Testament, przy różnych okazjach, przypomina, że Jezus z Nazaretu pochodzi z królewskiego pokolenia Dawida, czyni to głównie dlatego, aby czytelnicy-żydzi, w czasach apostolskich żyjący, mogli łatwo utożsamić postać Jezusa z Nazaretu z obrazem zapowiedzianego w Starym Testamencie Mesjasza. Stąd też tak często przypomina Nowy Testament odnośnie proroctwa ze Starego Testamentu, aby przekonać lud żydowski, że Jezus z Nazaretu, którego oni ukrzyżowali, jest owym zapowiedzianym Mesjaszem i że Jego życie i Męka są dokłanie takie, jakie zapowiadali prorocy, a zwłaszcza Izajasz. Przykładem i wzorem takiego ujęcia jest słynna mowa św. Szczepana, zapisana w Dziejach Apostolskich. Taką też i miał postawę Kościół, który, zwłaszcza w liturgii, stale przypomina nam mnóstwo tekstów ze Starego Testamentu, odnoszących się do Mesjasza, a głównie do jego zbawczej roli. Natomiast zupełnie odmienna jest postawa Mussnera, kiedy gromadzi mnóstwo dowodów na to, że Jezus z Nazaretu był żydem, takim samym jak dzisiejsi żydzi, a więc judaistą-talmudystą.
Drugi Sobór Watykański często w swych dokumentach nawołuje wiernych do odczytywania
„znaków czasu”. Książka Mussnera to właśnie jeden z takich „znaków czasu”, o których już przestrzegali Apostołowie. Oto niektóre teksty:
Pierwszy papież, św. Piotr tak nas przestrzega:
„Znaleźli się jednak fałszywi prorocy wśród ludu tak samo, jak wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzą wśród was zgubne herezje, wypierający się Władcy, który ich nabył, a sprowadzający na siebie szybko mającą nastąpić zgubę” (2P 2,1).
„Dziateczki, jest już ostatnia godzina, i tak, jak słyszeliście, Antychryst nadchodzi, oto teraz pojawiło się wielu antychrystów (...) Wyszli oni z naszego grona, lecz nie byli naszego ducha (...) A któż jest kłamcą jeśli nie ten, kto zaprzecza, że Jezus jest Mesjaszem? Ten właśnie jest Antychrystem (...) (1J 2, 18-19; 2,22).
„Uważam za potrzebne napisać do was, aby zachęcić do walki o wiarę raz tylko przekazaną świętym. Wkradli się bowiem pomiędzy was jacyś ludzie, którzy dawno już są zapisani na potępienie, bezbożni, którzy łaskę Boga naszego zamieniają w rozpustę, a nawet wypierają się Jedynego Władcy i Pana naszego Jezusa Chrystusa” (Jud 1,3-4).

JESZCZE O JUDAIZACJI CHRZEŚCIJAŃSTWA

Jednym z najważniejszych aspektów współczesnej judaizacji Chrześcijaństwa, a zwłaszcza jego ustroju społecznego, jest niewątpliwie skrajny komunizm, czyli dążenie do zniesienia własności prywatnej i to w formie dobrowolnej, jako zrzeczenie się jej na rzecz Państwa, a w praktyce narzucenie wszystkim życia zakonnego, bo wymaganie, aby wszyscy dobrowolnie zrzekli się wszystkiego co posiadają. Pod pretekstem, że Chrystus Pan, zapytany przez pewnego młodzieńca co ma czynić, aby osiągnąć życie wieczne, zalecił mu: „sprzedaj wszystko i pójdź za mną” (Mt 19,21) uważa się, że każdy chrześcijanin powinien zrobić to samo, stąd też nawołuje się wszystkich do sprzedania wszystkiego co mają i do życia wspólnego, gdyż zasada tradycyjna, według której taka postawa jest wyjątkowa i że owa rada Chrystusa Pana jest skierowana tylko do niektórych osób, jest zakłamaniem i odrzuceniem nauki Chrystusowej.
Jest to radykalny komunizm, gdyż jeśli wszyscy mają dobrowolnie pozbyć się wszelkiej własności prywatnej, nikt nie może posiadać jej z wyjątkiem Państwa, a skoro Państwo staje się jedynym właścicielem wszystkiego, całe społeczeństwo staje się komunistyczne.
Oczywiście, jest to sprzeczne z tradycyjnym Chrześcijaństwem. Już sam Dekalog wyraźnie się temu sprzeciwia, gdyż na dziesięć przykazań aż trzy odnoszą się do własności prywatnej i jej nienaruszalności, a mianowicie: przykazanie siódme „nie kradnij”, przykazanie dziewiąte: „nie będziesz pożądał domu bliźniego twego, ani jego pola, ani jego sługi (niewolnika), ani jego służącej (niewolnicy), ani wołu, ani osła, ani żadnej rzeczy, która jego jest (Pwt 5, 18-21)
A także szóste przykazanie, zakazujące cudzołóstwa, tak ze strony mężczyzny, jak i niewiasty, gdyż w Starym Testamencie żona jest własnością męża, a mąż własnością żony, stąd też cudzołóstwo było uważane i jest uważane w mozaizmie jako kradzież, jako nieposzanowanie cudzej własności.
Przypomnijmy także, że chociaż Kościół katolicki powstał z małego zarodka, jakim była na początku maleńka grupka bezpośrednich uczniów Chrystusa Pana, a więc grona dwunastu, a także i nieco większej bo złożonej z siedemdziesięciu dwóch uczniów i która do pewnego stopnia prowadziła życie wspólne, została wkrótce z jednej strony ogromnie powiększona przez gromadne nawracanie się żydów i pogan, a z drugiej strony rozproszona na „cały świat” przez pracę misyjną i apostolską na terenie całego ówczesnego cesarstwa rzymskiego, a nawet i poza jego granice, stąd też tzw. „gminy chrześcijańskie” były czymś przejściowym i przekształciły się późniejsze parafie, zarzucając zwyczaj „wspólnych dóbr” i ustrój chrześcijański wziął za podstawę małżeństwo sakramentalne, rodzinę i własność prywatną, która w praktyce zawsze była i jest do dziś własnością rodzinną.
A tak zwane „życie zakonne” nie jest wymysłem chrześcijańskim, lecz przedchrześcijańskim, gdyż ostatnio istniało na Dalekim Wschodzie (Tybet, Chiny, Indie, Indochiny itd.) już na wiele tysięcy lat przed Chrześcijaństwem, a przyszło do Europy i Azji Mniejszej dopiero na parę lat przed Chrystusem Panem, a do zwyczajów chrześcijańskich zostało włączone stopniowo, bardzo wolno, w wiekach drugim i trzecim, a całkowicie uchrześcijanione dopiero w wieku szóstym na zachodzie (reguła św. Benedykta z roku 529).
A chociaż życie zakonne w Średniowieczu było bardzo żywe, to jednak nie przestało być marginesowym, gdyż całe społeczeństwo jako takie oparte było w dalszym ciągu na rodzinie i własności prywatnej (choć, zwłaszcza w wypadku własności ziemskiej obłożonej różnymi serwitutami). Dlatego też ten dzisiejszy ruch „katechumenów”, nawołujący do zniesienia całkowicie własności prywatnej i rodzinnej, jest całkowicie sprzeczny z całą tradycją chrześcijańską, a zwłaszcza z instytucją rodziny.
Pewien ograniczony typ „komunizmu” jest tylko tolerowany przez Kościół w życiu zakonnym, ale w zasadzie tradycyjna nauka Kościoła odrzuca komunizm. Dziwnym jest więc, że kiedy wiele krajów, które przez rewolucję marksistowską zaprowadziły u siebie komunizm i żyły w tym ustroju prawie przez cały wiek dziewiętnasty, po stwierdzeniu, że jest to system okrutny, nieludzki, zniewalający człowieka, depczący jego godność i ekonomicznie katastrofalny, opuszcza go, powracając do własności prywatnej i rodzinnej, a przede wszystkim do wolności pracy i działalności prywatnej, bo tylko taka pozwala na rozwój osobowości człowieka i jego
„zakopanych” talentów i uzdolnień, pojawia się w Kościele sekta utopistów-komunistów, którzy chcą wyzyskać i posłużyć się nim dla ratowania skompromitowanego komunizmu.
To właśnie judaizm miał zawsze te skłonności, gromadność bowiem – jak to wykazał tak znakomicie w swych pracach Feliks Koneczny – jest istotą cywilizacji żydowskiej. Tak pojęta „gromadność” jest całkowicie obca cywilizacji chrześcijańskiej (którą Feliks Koneczny nazywa „cywilizacją łacińską”), gdyż cywilizacja chrześcijańska jest oparta na człowieku-osobie, a nie na człowieku-jednostce, czyli indywiduum, a więc na „chrześcijańskim personalizmie” (obecnie jest wiele różnych „personalizmów”), który szanuje „dobro wspólne”, a nawet daje mu pierwszeństwo, kiedy to „dobro wspólne” rozumie się jako „dobro najważniejsze” , czyli Boga, który jest celem ostatecznym życia ludzkiego, ale tego „dobra najważniejszego” nie można mylić z „komunizmem”, zwłaszcza z tym, który już tylokrotnie w ciągu wieków okazał się utopią i znowu zbankrutował. Powrót do komunizmu byłby powrotem do przedmojżeszowego judaizmu, a więc do największego barbarzyństwa.

POSTSCRIPTUM
[...] W prasie ukazała się wiadomość, że Episkopat Polski zaprowadził w kalendarzu nowe święto „Dzień Judaizmu”, obchodzone 17 stycznia. Moim zdaniem jest okropny skandal, zwłaszcza, że nadano nazwę „judaizmu” zamiast „mozaizmu”.
Mozaizm bowiem, jako nauka Mojżesza, jest podstawą Chrześcijaństwa, ale nie judaizm, który ukrzyżował Chrystusa Pana.
Trudno teraz dyskutować publicznie te nieporozumienia, zwłaszcza, że tzw., „hasło” tegoż rzekomego święta jest oficjalne: „Kto spotyka Jezusa Chrystusa, spotyka judaizm”. Są to orzeczenia Rady Episkopatu Polski do spraw dialogu z Judaizmem. Tak więc 17 stycznia odbyła się uroczystość Dnia Judaizmu w warszawskiej synagodze, a Episkopat reprezentował biskup Stanisław Gądecki i ks. Waldemar Chrostowski, a w imieniu wspólnoty żydowskiej przemawiał Stanisław Krajewski, który nawołuje do walki z antysemityzmem i przypomniał rzekome słowa Papieża Jana Pawła II: „antysemityzm jest grzechem”.
Piszę o tym, bo z tego widać jak bardzo jest potrzebna moja książka TALMUD CZY BIBLIA? Okazuje się bowiem, że nasze duchowieństwo niewiele się orientuje w sprawach judaizmu i mozaizmu i nic dziwnego, skoro jeszcze przed drugą wojną światową w diecezji warszawskiej było wielu księży pochodzenia żydowskiego. Dlatego też uważam za konieczne, aby ponownie ukazała się moja książka TALMUD CZY BIBLIA? [...] wyjaśniając różnice między judaizmem i mozaizmem, bo wstydem jest dla nas, że dzisiejsi biskupi w Polsce nic z tego nie rozumieją. [...]

Ks. prof.
Michał Poradowski

Źródło: Ks. prof. Michał Poradowski- Talmud czy Biblia ?