11-letni syn prezydenta Syrii zabrał głos ws. interwencji USA w jego kraju

11-letni syn prezydenta Syrii zabrał głos ws. interwencji USA w jego kraju

Syryjskie władze skrytykowały wystąpienie amerykańskiego sekretarza stanu Johna Kerry. W oświadczeniu odczytanym na antenie państwowej telewizji w Damaszku napisano, że amerykańscy przywódcy nie kierują się dobrem Syryjczyków, ale wspierają interesy Izraela. Głos zabrał też 11-letni syn prezydenta Syrii.

Jak informuje z Bejrutu specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, wzorem wielu ostatnich miesięcy syryjskie władze nie odnoszą się bezpośrednio do oskarżeń Zachodu. Zamiast tego, syryjska państwowa telewizja publikuje bezimienne oświadczenie, które jest tak naprawdę głosem władz w Damaszku.

Napisano w nim, że rzekome dowody na użycie przez reżim Baszara el-Asada broni chemicznej i wezwania do ataku, to działanie na rzecz Izraela. Syryjskie władze twierdzą, że Amerykanom wcale nie chodzi o ochronę ludności cywilnej, a postępowanie Waszyngtonu jest cyniczne.
Głos w tej sprawie zabrał też najstarszy syn syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada. 11-letni Hafez Baszar napisał na Facebooku, że zaprasza Amerykanów do interwencji w Syrii. "Wtedy zostaną pokonani tak, jak Hezbollah pokonał Izrael" - napisał nastolatek. Nie wiadomo, czy to on sam dokonał wpisu na Facebooku.

Tymczasem aktywiści z Lokalnych Komitetów Koordynacyjnych poinformowali o kolejnym domniemanym ataku z użyciem broni chemicznej w Syrii. Miało do niego dojść 26 sierpnia, czyli pięć dni po ataku na przedmieściach Damaszku. Na portalu YouTube aktywiści zamieścili film wideo i rozmowę z syryjską kobietą, która przeżyła atak. Broń chemiczna miała zabić 7 osób.

Kerry: podejmiemy decyzję w ciągu najbliższych dni

- Jestem zdania, że ważne jest, by sprawy tego typu starcia omawiać z Amerykanami. Musimy rozmawiać z naszymi obywatelami, bo oni zawierzyli nam administrację nad krajem - mówił John Kerry.
Sekretarz stanu USA powiedział też, że wywiad amerykański przeprowadził analizę wszystkich informacji. Analizę przeprowadzono bardzo starannie. W raporcie opisany jest atak sił Asada na opozycję 21 sierpnia.

- Wiemy, że reżim Asada ma największą zbrojownię, jeśli chodzi o broń chemiczną na Bliskim Wschodzie. Wiemy również, że reżim chciał pozbyć się opozycji, ale przez dłuższy czas nie był w stanie tego osiągnąć. Przez kilka dni przed atakiem reżim przygotowywał się do przeprowadzenia ataku chemicznego. Oddziały Asada od kilku dni były przygotowywane do tego, że taki atak będzie miał miejsce - mówił Kerry. - Wywiad amerykański ma wysoki poziom przekonania, że te fakty są zgodne z prawdą. Jest to zgodne z prawdą, mamy na to dokumenty - dodał.

Sekretarz stanu USA pytał podczas konferencji: "Co my, jako społeczność światowa, możemy z tym zrobić?" - Około 100 lat temu, po pierwszej wojnie światowej cywilizowany świat zgodził się, że nie wolno już nigdy użyć broni chemicznej. 100 lat zajęło stworzenie odpowiednich regulacji międzynarodowych - przypominał Kerry.

- Świat jest coraz bardziej skomplikowany, ma do czynienia z przemocą. To, jakie decyzje podejmujemy, ma namacalne skutki, jeśli chodzi o nasze bezpieczeństwo. Musimy zadać sobie pytanie, jakie będą skutki tego, jeśli nic nie zrobimy. W nieskończoność podobne kraje będą starały się sprawdzić, czy mogą zrobić wszystko, bez reakcji ze strony społeczności międzynarodowej - kontynuował John Kerry.

- Prezydent Barack Obama i my wszyscy wierzymy w ONZ. Dziękujemy inspektorom, którzy mimo zagrożenia dla własnego życia przeprowadzają dochodzenie. Organizatorzy ONZ nie powiedzą, kto użył broni. Powiedzą tylko, czy użyto tejże broni. ONZ nie przedstawi nam żadnych nowych faktów. Będziemy dalej rozmawiać z Kongresem i z naszymi sojusznikami. Prezydent Obama stwierdził, że USA będą działać zgodnie z naszymi przekonaniami i wartościami. Zmęczenie wojną nie zwalnia nas z naszych obowiązków. To, że pragniemy pokoju, nie wystarczy, by go osiągnąć. Te fakty będą podstawą, na której zbudujemy decyzję, którą podejmiemy w ciągu najbliższych dni - zakończył swoje wystąpienie sekretarz stanu USA.

Syria przeciwna ogłoszeniu przez ekspertów ONZ cząstkowego raportu

Władze w Damaszku nie zgadzają się na "jakikolwiek raport cząstkowy", jaki od razu po zakończeniu swej pracy w Syrii mogliby ogłosić eksperci ONZ badający doniesienia o użyciu broni chemicznej w tym kraju - powiedział z kolei dzisiaj szef MSZ Syrii Walid el-Mualim.

- Syria nie zgadza się na jakikolwiek raport cząstkowy ogłoszony przez sekretariat generalny ONZ, dopóki misja nie zakończy swej pracy i nie będą znane rezultaty analiz pobranych przez nią próbek - powiedział minister, cytowany przez syryjską telewizję państwową, w rozmowie z sekretarzem generalnym ONZ Ban Ki Munem.

Według ONZ analizy próbek pobranych przez ekspertów ONZ powinny być przeprowadzone w laboratoriach w Europie i wymagają tygodni pracy.

Minister zapytał też, dlaczego inspektorzy opuszczają Damaszek w sobotę rano, na co według telewizji Ban Ki Mun odpowiedział, że powrócą oni, by kontynuować misję - podała telewizja syryjska.
Mualim zażądał również, by eksperci przeprowadzili badania także "w miejscach, gdzie syryjscy żołnierze byli wystawieni na toksyczny gaz". Damaszek utrzymuje, że gazu tego użyli rebelianci walczący z armią prezydenta Baszara el-Asada.

Inspektorzy ONZ zakończyli dzisiaj prace w miejscu domniemanego ataku z użyciem gazu bojowego na przedmieściach Damaszku. Ich wyjazd z Syrii oczekiwany jest w sobotę rano, po czym ma być złożony raport na ręce sekretarza generalnego ONZ.

wiadomosci.onet.pl/…/njveg
daniel.k
Syryjskie władze skrytykowały wystąpienie amerykańskiego sekretarza stanu Johna Kerry. W oświadczeniu odczytanym na antenie państwowej telewizji w Damaszku napisano, że amerykańscy przywódcy nie kierują się dobrem Syryjczyków, ale wspierają interesy Izraela. Głos zabrał też 11-letni syn prezydenta Syrii.