00:07
BAH
859,1 tys.
2012-01-16 "Posłuszeństwo Bogu" najbardziej tępione "kazanie" ...tylko dwa słowa się nagrały... urodziny Antoniego Natanka źródło:christusvincit-tv.pl (publikowane za zgodą ks. Piotra)Więcej
2012-01-16 "Posłuszeństwo Bogu"

najbardziej tępione "kazanie"

...tylko dwa słowa się nagrały...


urodziny Antoniego Natanka

źródło:christusvincit-tv.pl
(publikowane za zgodą ks. Piotra)
Misericordia sine fine i jeszcze 3 użytkowników linkuje do tego wpisu
Nemo potest duobus dominis servire !
Historia Świętych jest nauczycielką życia
Pan Bóg nie próżnuje! JEST zawsze i od zawsze Święty i Uświęcający. Świętość jest posłuszeństwem Panu Bogu i działaniu Jego łaski. Świętość jest nieposłuszeństwem wszystkiemu, co sprzeciwia się Panu Bogu i działaniu Jego łaski.
Świętość nie jest potulnością powszechną. Aby przekonać się o tym, warto (i trzeba!) czytać życiorysy Świętych. A i sam nasz …Więcej
Historia Świętych jest nauczycielką życia

Pan Bóg nie próżnuje! JEST zawsze i od zawsze Święty i Uświęcający. Świętość jest posłuszeństwem Panu Bogu i działaniu Jego łaski. Świętość jest nieposłuszeństwem wszystkiemu, co sprzeciwia się Panu Bogu i działaniu Jego łaski.

Świętość nie jest potulnością powszechną. Aby przekonać się o tym, warto (i trzeba!) czytać życiorysy Świętych. A i sam nasz Pan Jezus Chrystus, gdy było trzeba, chwycił za bicz i powypędzał kupczące bankierstwo ze świątyni! I niejednokrotnie używał słów dosadnych dla skruszenia serc zatwardziałych i pyszałkowatych.

Naśladując Pana Jezusa i Świętych, dla obrony dzieł Bożych, trzeba w niektórych sytuacjach zdecydowanie i jasno powiedzieć ludziom: nie!

Św. Teresa z Avila, doktor Kościoła, kobieta wybitnej orientacji w sprawach duchowych, pisze z właściwą sobie jasnością: „Przeklęta taka wierność, która posuwa się aż do sprzeniewierzenia się prawu Bożemu! Jest to przewrotny obyczaj świata” (Księga życia).

Powiedzielibyśmy dzisiaj: przeklęta poprawność! Jestpoprawność polityczna, jest jakaś poprawność w niektórych środowiskach kościelnych.

To, że większość tak mówi, to, że większość tak robi, to nie znaczy, że to jest miłe Panu Bogu i zgodne z Jego Najświętszą Wolą. Więc, parafrazując św. Teresę, powiemy:„Przeklęta taka poprawność, która posuwa się aż do sprzeniewierzenia się prawu Bożemu! Jest to przewrotny obyczaj świata”.

Trzeba bardzo wnikliwie badać, co jest miłe Panu Bogu, co jest zgodne z Jego Najświętszą Wolą, co jest działaniem Jego łaski.

„Lepiej nam się narazić ludziom niemądrym, nierozważnym, wyniosłym, chełpliwym niż Bogu”(Kazanie św. Piotra Chryzologa, biskupa).

Równowaga między posługą hierarchiczną a kreatywnym swobodnym działaniem Ducha Świętego jest – jak pokazuje historia Kościoła – często w stanie nierównowagi, nawet konfliktu. Może to świadczyć o roztropnej ostrożności bądź o nieadekwatnym procesie duchowego rozeznania ze strony hierarchii.

Nieadekwatnym, bo nie rozpoznającym Bożej inspiracji w Bożych dziełach. Przykładem jest obciążony wieloma przeciwnościami proces powstawania nowych zakonów (ogrom cierpienia, niezrozumienia, krytyki założycieli!). Przykładem jest też trudny proces ustosunkowania się do autentycznych prywatnych objawień, które często były dezawuowane a osoby, które ich doświadczyły – upokarzane i marginalizowane.

Wzmiankowane problemy były – przez większość jej życia – udziałem pierwszej australijskiej Świętej: Mary MacKillop, założycielki Sióstr Świętego Józefa (józefitek), kobiety dzielnej, odważnej, przedsiębiorczej, gotowej do wielu poświęceń dla realizacji dzieła Bożego w służbie dzieciom i ubogim.

Do swojej matki pewnego dnia pisała: „Musisz bardzo uważać na to, komu przekazujesz treść moich listów. Aby Cię pokrzepić, piszę Ci bowiem rzeczy, których nie powiedziałabym każdemu, nawet wielu ludziom, którzy podają się za moich przyjaciół. Kocham ich i zawsze będę ich kochać za okazaną mi dobroć, ale nie czuję, że są przyjaciółmi zgromadzenia […]. Zachowuj szczególną powściągliwość wobec duchownych […] – dodawała. – Wszystko wyjdzie na jaw w stosownym czasie”.

Kampania oszczerstw. Biskup nałożył na nią karę ekskomuniki twierdząc, że Mary „podżega siostry do nieposłuszeństwa i buntu”. Została zganiona przezeń za „duchową pychę” i za „zło”, które wprowadziła do klasztoru. Biskup zagroził, że każdy kto będzie się z nią zadawał również zostanie ekskomunikowany.

Nie zgodziła się na nakazaną zmianę konstytucji zakonnych. Znalazła pomoc w Stolicy Apostolskiej i u niektórych duchownych. Życie barwne, naznaczone wieloma napięciami, przeżywanymi w zaufaniu Panu Bogu, choć nie wolne od momentów zniechęcenia w chwilach, gdy trudności się nasilały.

Biograf dopiero o końcowym etapie jej życia napisał:„Zgromadzenie istniało już prawie czterdzieści lat i zyskało ustabilizowaną pozycję. Na szczęście do przeszłości należały też spory z szalejącymi biskupami”.

Kanonizowana przez Ojca Świętego Benedykta XVI dnia 17 października 2010 roku.

Świętość nie jest potulnością powszechną. Aby przekonać się o tym, warto (i trzeba!) czytać życiorysy Świętych. Czytajmy życiorysy Świętych!


Taka była moja druga lektura rekolekcyjna:Święta buntowniczka. Mary MacKillop. Zaznaczę tylko, że Autorka biografii, w kilku sformułowaniach nie jest niestety wolna od – określmy to oględnie –lewoskrętnej wizji Kościoła i chrześcijaństwa. Nie przekreśla to oczywiście cennej roli całego opracowania, które daje nam okazję poznania Świętej Mary i pięknego dzieła Bożego rodzącego się pośród ogromnych trudności na chwałę Boga i dla dobra wielu.

I jeszcze jedno – jeśli by się komuś podobało: św. Mary MacKillop jest przedsoborową świętą!

Historia sanctorum magistra vitae est.Święci uczą.

Polecam!

Lesley O’Brien, Święta buntowniczka. Mary MacKillop, Wydawnictwo WAM, Kraków 2010, s. 296, ISBN 978-83-7505-665-5.

Autor: Novus Hiacynthus
Nemo potest duobus dominis servire !
Papież przeciw masonerii - poziom zaawansowany - alergizujący: modernistów, judeizatorów, hasbarę oraz wszelkiej maści wolnomularzy
Humanum genus
Papież Leon XIII

Gdy rodzaj ludzki1 , stając się ofiarą nienawiści szatana, nieszczęśliwie odpadł od swego Stwórcy i Dawcy wspaniałych darów, podzielił się wtedy na dwa obozy, różniące się między sobą i wzajemnie sobie nieprzyjazne; jeden z nich …Więcej
Papież przeciw masonerii - poziom zaawansowany - alergizujący: modernistów, judeizatorów, hasbarę oraz wszelkiej maści wolnomularzy

Humanum genus
Papież Leon XIII


Gdy rodzaj ludzki1 , stając się ofiarą nienawiści szatana, nieszczęśliwie odpadł od swego Stwórcy i Dawcy wspaniałych darów, podzielił się wtedy na dwa obozy, różniące się między sobą i wzajemnie sobie nieprzyjazne; jeden z nich bezustannie walczy w obronie prawdy i cnoty, drugi natomiast walkę prowadzi o to, co się cnocie i prawdzie przeciwstawia.
Pierwszy to Królestwo Boże na ziemi, to jest Kościół Jezusa Chrystusa, ci zaś, którzy chcą całym sercem do niego należeć, powinni z gotowością i poddaniem rozumu i woli służyć Bogu i Jego Jednorodzonemu Synowi. Drugi obóz - to królestwo Szatana, pod którego władzą i panowaniem znajdują się wszyscy, co naśladując zgubny przykład swego przywódcy i pierwszych rodziców, odmawiają posłuszeństwa wiekuistemu prawu Bożemu i, wzgardziwszy Bogiem, pracują - zapamiętale - przeciw Bogu.
Dwojakie to królestwo, podobne do dwóch państw, które wprost przeciwnymi rządząc się prawami do wprost przeciwnych zmierzają celów, dokładnie oglądał w duchu i opisał św. Augustyn i obu ideę ożywiającą zwięźle i trafnie ujął w tych słowach: "Dwa państwa powołały do istnienia dwie miłości, mianowicie ziemskie - miłość własna, posunięta aż do wzgardzenia Bogiem, państwo zaś Boże - miłość Boga posunięta aż do wzgardzenia sobą"2 Różnymi rodzajami tak oręża, jak walki przez wszystkie wieki ścierało się jedno z drugim, chociaż nie zawsze z tym samym napięciem i z tą samą gwałtownością.
W czasach zaś obecnych zdaje się, że ci wszyscy, którzy są po stronie zła, łączą siły i sprzysięgają się do najzaciętszej walki, a to za sprawą i przy współdziałaniu szeroko rozpowszechnionego i silnie zorganizowanego stowarzyszenia tzw. masonów. Wcale już bowiem nie ukrywając swych zamiarów, zuchwale zachęcają się oni do walki przeciw majestatowi Bożemu, całkiem otwarcie godzą na zgubę Kościoła, a to w tym celu, by ludy chrześcijańskie, jeśliby to było możliwe, ograbić do szczętu z tych wszystkich dóbr, które nam wysłużył nasz Zbawca, Jezus Chrystus. Ubolewając nad tymi nieszczęściami i powodowani miłością musimy nieraz wołać do Boga: "Oto burzą się Twoi wrogowie i nienawidzący Cię podnoszą głowę. Przeciw ludowi Twojemu spiskują i zmawiają się przeciw tym, których Ty strzeżesz. «Pójdźcie» - mówią - «i wytraćmy ich»."3
Wśród tak bliskich zagrożeń, wśród tak zuchwałych i uporczywych napaści na chrześcijaństwo jest Naszą powinnością odsłonić niebezpieczeństwo, wskazać nieprzyjaciół i z całą mocą stawić opór ich zamiarom i podstępom, aby wieczną śmiercią nie ginęli ci, których zbawienie Nam jest poruczone, aby królestwo Jezusa Chrystusa Naszej pieczy powierzone nie tylko trwało i pozostało nienaruszone, lecz aby wciąż wzrastając rozszerzało się po całym świecie.
Biskupi Rzymu, Poprzednicy Nasi, w czujnej trosce o zbawienie ludu chrześcijańskiego rychło rozpoznali tego najgorszego wroga wychodzącego z mroków tajnej konspiracji, kim mianowicie był i czego chciał. Czytając niejako w przyszłości, uderzyli na alarm, by ostrzec i władców, i narody przed jego zasadzkami i podstępnymi zamiarami.
Kolejne potępienia tajnych stowarzyszeń przez papieży

Pierwsze ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem wyszło od Klemensa XII w r. 1738, a bullę ogłoszoną przez tego papieża ponowił i potwierdził Benedykt XIV. Pius VII poszedł w ślady swoich Poprzedników, a Leon XII w swojej encyklice Quo graviora, zebrawszy wszystkie dokumenty i dekrety poprzednich papieży w tej sprawie, potwierdził je i nadał im moc obowiązującą na zawsze. Pius VIII, Grzegorz XVI oraz wielokrotnie Pius IX wypowiedzieli się w tym samym duchu.
Główny bowiem cel i duch sekty masońskiej ujawniły się w całej pełni, gdy poznano metody jej działania, jej zasady, prawa, rytuały i pisma, co niejednokrotnie uzupełniły świadectwa jej własnych adeptów. W obliczu tych faktów było zupełnie zrozumiałe, że Stolica Apostolska napiętnowała publicznie sektę wolnomularzy, jako związek założony wbrew prawu Bożemu i ludzkiemu, zgubny zarówno dla chrześcijaństwa, jak i dla społeczeństwa świeckiego, i orzekła przeciwko niej kary, jakie Kościół nakłada zazwyczaj na wielkich winowajców, zabroniła również stanowczo przyłączania się do niej.
Dotknięci tymi orzeczeniami spiskowcy, sądząc, że już to przez zlekceważenie, już to rzucając oszczerstwa, zdołają uchronić się przed mocą tych wyroków, albo je przynajmniej osłabić, oskarżyli papieży, że wyroki te albo wydali niesprawiedliwie, albo przekroczyli w nich miarę. W ten sposób próbowali umniejszyć autorytet i moc encyklik papieskich Klemensa XII, Benedykta XIV, Piusa VII i Piusa IX. Lecz nawet w łonie samej sekty nie zabrakło takich, którzy, wprawdzie niechętnie, przyznali jednak, że to, co orzekli papieże, orzekli prawnie, w ramach nauki i karności katolickiej. W tej kwestii popierało papieży wielu monarchów i mężów stanu różnych państw, którzy albo oskarżali sektę masońską przed Stolicą Apostolską, albo ją karali we własnym zakresie, jak to miało miejsce w Holandii, Austrii, Szwajcarii, Hiszpanii, Bawarii, Sabaudii i w różnych krajach Włoch.
Mądra przezorność poprzedników Leona XIII.
Nie usłuchano ich. Zagrożenia, które stąd wynikły.

Zasługuje na szczególne podkreślenie, jak bardzo następne wydarzenia potwierdziły mądrość Naszych Poprzedników. Ich przewidująca i ojcowska troska nie wszędzie jednak i nie zawsze odniosła pożądany skutek, co należy przypisać czy to maskowaniu się i przebiegłości tych sekciarzy, czy też nierozważnej lekkomyślności tych, co powinni byli bardziej być zainteresowani w roztoczeniu nad nią uważnego nadzoru. Toteż w ciągu półtora stulecia sekta wolnomularzy osiągnęła niewiarygodny rozwój. Stosując równocześnie i zuchwałość, i podstęp, opanowała wszystkie szczeble hierarchii społecznej i do takiej doszła potęgi, że prawie rządzi państwami. Z tego właśnie szybkiego i zatrważającego jej rozprzestrzeniania się wynikły prawdziwie fatalne następstwa dla Kościoła, dla autorytetu władz, dla dobra publicznego, od dawna przewidywane przez Naszych Poprzedników. Doszło do tego, że można powziąć najpoważniejsze obawy co do przyszłości. Oczywiście nie w tym, co dotyczy Kościoła, którego trwałymi podwalinami żadna moc ludzka wstrząsnąć nie zdoła, ale w odniesieniu do bezpieczeństwa państw, w których stały się zbyt potężne czy to owa sekta wolnomularzy, czy inne podobne związki, będące jej satelitami i współpracownikami.
Potępienie doktryn szerzonych przez masonerię.

Dla tych wszystkich powodów, zaledwie objęliśmy ster Kościoła, wyraźnie odczuliśmy potrzebę zapobieżenia tak wielkiemu złu i zdecydowanego przeciwstawienia mu Naszej powagi apostolskiej. Toteż korzystając z każdej sposobnej okazji rozpatrywaliśmy podstawowe tezy doktrynalne, którym najbardziej zagrażały przewrotne poglądy masońskie. I tak w Naszej encyklice Quod apostolici muneris staraliśmy się zwalczać obłędne systemy socjalistów i komunistów. Ogłoszenie następnej encykliki Arcanum pozwoliło Nam naświetlić i obronić rzetelne i autentyczne pojęcie społeczności rodzinnej, której początkiem i źródłem jest małżeństwo. Z kolei w encyklice Diuturnum wyjaśniliśmy na podstawie zasad chrześcijańskiej mądrości istotę władzy politycznej i wykazaliśmy jej godną podziwu zgodność z porządkiem naturalnym, jak również z dobrem narodów i władców. Dzisiaj zaś, idąc za wzorem Naszych Poprzedników, postanowiliśmy skupić Naszą uwagę wprost na samej organizacji masońskiej, na całej jej doktrynie, zamierzeniach, sposobie myślenia i działania, aby skuteczniej ujawnić jej fatalny wpływ i dzięki temu zatamować szerzenie się tej śmiertelnej zarazy.
Tajemnica i przysięga.

Istnieją na świecie rozmaite sekty, które choć różnią się między sobą nazwą, obrzędami, formą, pochodzeniem, podobne są do siebie i zgadzają się ze sobą co do analogicznych celów i podstawowych zasad. W istocie zaś są one identyczne z wolnomularstwem, które jest dla wszystkich innych jakby centralnym punktem, z którego się wywodzą i do którego powracają, choć obecnie na pozór nie chcą się one ukrywać, choć swoje zebrania odbywają jawnie i na oczach obywateli, chociaż wydają czasopisma, to jednak jeśli się wniknie głębiej, można się przekonać, że należą do rodziny tajnych związków i że postępują podobnie jak one. Istotnie, mają one własne tajemnice, których ujawnienia ich statut zabrania z wielkim naciskiem nie tylko wobec osób z zewnątrz, ale także wobec wielu własnych adeptów. Do tej kategorii należą tajne rady, rady najwyższe, nazwiska głównych zwierzchników, pewne zebrania bardziej utajnione i wewnętrzne, jak również powzięte decyzje wraz ze sposobem ich wykonania. Temu prawu tajemnicy doskonale służy podział wśród stowarzyszonych: praw, obowiązków i urzędów, przemyślnie zaprowadzone hierarchiczne zróżnicowanie rytów i stopni oraz surowa dyscyplina, której wszyscy podlegają. Dopuszczeni do inicjacji na ogół muszą przyobiecać, co więcej, muszą złożyć uroczystą przysięgę, że nigdy, nikomu, w żadnym momencie i w żaden sposób nie ujawnią nazwisk stowarzyszonych, cech rozpoznawczych i doktryn stowarzyszenia. Tak to pod kłamliwymi pozorami i czyniąc ze skrytości stałą regułę postępowania, jak niegdyś manichejczycy, dokładają oni wszelkich starań, by pozostawać w ukryciu i nie mieć innych świadków poza swoimi wspólnikami.
Ponieważ bardzo dbają o to, by nie pokazywać, czym są, grają rolę miłośników literatury lub filozofów, zbierających się li tylko w celach naukowych. Wciąż mówią o swym dążeniu do postępu cywilizacji, o swej miłości do biednego ludu. Ich jedynym celem jest rzekomo poprawa losu biedniejszych warstw i udostępnienie większej liczbie ludzi dorobku społeczeństwa. Lecz zakładając nawet, że te intencje byłyby szczere, nie wyczerpują one bynajmniej wszystkich ich zamiarów. W rzeczywistości ci, którzy zostali przyjęci, muszą przyrzec ślepe i całkowite posłuszeństwo zwierzchnikom, mają zawsze być gotowi na każde wezwanie, na najlżejszy sygnał i wykonać każdy rozkaz; w przeciwnym wypadku muszą być przygotowani na najsurowsze potraktowanie, nawet na śmierć. I rzeczywiście, kara śmierci nierzadko wymierzana jest tym spośród nich, którym dowiedziono, że naruszyli rygory tajności lub że oparli się rozkazom zwierzchników. I to się praktykuje tak zręcznie, że prawie zawsze zabójca unika sprawiedliwości ustanowionej po to, by tropiła zbrodnie i karała je.
Tak więc, żyć w obłudzie i wciąż wybierać egzystowanie w mroku, uzależniać od siebie więzami prawie nie do zerwania, nie informując uprzednio, do czego się angażuje tych ludzi, sprowadzonych w ten sposób do rzędu niewolników, wykorzystywać do wszelkiego rodzaju zbrodni owe bierne narzędzia cudzej woli, dla dokonywania morderstw wkładać broń do ręki tym, dzięki którym zapewnia się samym sobie bezkarność zbrodni - oto są ich monstrualne praktyki potępiane przez samą naturę. Rozum i prawda wystarczają więc, by dowieść, że stowarzyszenie, o którym mówimy, w całkowitej pozostaje sprzeczności z przyrodzoną sprawiedliwością i moralnością.
Inne jasne dowody dołączają się do powyższych i jeszcze dobitniej wykazują, że stowarzyszenie to jest niegodziwe z samej swej istoty. I choćby nie wiadomo jak wielka była przebiegłość i wprawa w maskowaniu się i w posługiwaniu się kłamstwem, niemożliwe jest, żeby jakakolwiek sprawa nie zdradziła swej natury przez skutki, jakie wywołuje: "Nie może dobre drzewo wydać złych owoców, ani złe drzewo wydać dobrych owoców"4
Masoneria przeciwko Kościołowi i papiestwu.

Otóż owoce, które sekta masońska rodzi, zabójcze są i gorzkie. Z najpewniejszych danych, na któreśmy się wyżej powołali, narzuca się jeden wniosek, iż mianowicie ostatecznym celem ich zamierzeń jest: obalić doszczętnie ład religijny i społeczny powstały na gruncie instytucji chrześcijańskich i zastąpić go nowym ładem, uformowanym według ich założeń, których podstawowe zasady i prawa zaczerpnięte zostały z naturalizmu.
Wszystko, co mówimy i co zamierzamy powiedzieć, należy rozumieć jako odnoszące się do masonerii jako całości, z uwzględnieniem tego, iż obejmuje ona inne stowarzyszenia pokrewne i z nią sprzymierzone, nie chcemy natomiast stosować tego do każdego z członków wziętych indywidualnie. Wśród nich mogą się rzeczywiście znaleźć tacy, i to nawet w znacznej liczbie, którzy choć nie wolni od winy, jako że wstąpili do podobnych stowarzyszeń, nie uczestniczą jednak w ich haniebnych działaniach i nie znają ostatecznego celu, który stawia przed sobą masoneria. Podobnie może się zdarzyć, że poszczególne związki nie aprobują ostatecznych wniosków, do których sama logika musiałaby je doprowadzić, skoro nieuchronnie wypływają z zasad wspólnych dla całej organizacji, gdyby nie odstraszała sama ich szpetność od godzenia się na nie. Ponadto różne okoliczności czasu i miejsca skłaniają nieraz te gremia, wbrew ich woli, wbrew przykładowi innych, do ograniczania swych planów; lecz mimo to uważać je należy za ściśle przynależne do organizacji masońskiej, ponieważ masonerię oceniać należy nie tyle z tego, co zdziałała, ile z jej programu, jaki przed sobą postawiła.
Głównym zaś założeniem naturalistów, jak już sama ich nazwa wskazuje, jest to, że natura ludzka i rozum ludzki mają być we wszystkich sprawach naszym nauczycielem i przewodnikiem. Przyjąwszy takie założenie, albo mniej dbają o obowiązki względem Boga, albo też pojmowanie tych obowiązków wypaczają błędnymi i chwiejnymi teoriami. Zaprzeczają bowiem, jakoby jakakolwiek tradycja Boski miała początek, nie uznają w religii żadnego dogmatu, żadnej prawdy, która byłaby niezrozumiała dla ludzkiego umysłu, nie przyjmują żadnego nauczyciela, któremu obowiązani byliby wierzyć dla samego autorytetu jego urzędu.
Ponieważ zaś szczególnym, jemu tylko właściwym zadaniem Kościoła katolickiego jest naukę od Boga sobie powierzoną jak również autorytet Urzędu Nauczycielskiego wraz z innymi środkami zbawienia w całej pełni posiadać i w stanie nieuszczuplonym przechowywać, stąd też przeciwko niemu zwraca się najgwałtowniej nienawiść i napastliwość nieprzyjaciół.
Przyjrzyjmy się teraz sekcie wolnomularzy, jak działa w zakresie spraw dotyczących religii, tam zwłaszcza, gdzie tę działalność może prowadzić z bardziej zuchwałą swobodą, i osądźmy, czy nie traktuje ona wypełnienia programu naturalistów jako swego zadania? Toteż, choćby miało to ją kosztować wiele długiej i uporczywej pracy, zamierza ona obezwładnić na gruncie świeckiego społeczeństwa Magisterium i autorytet Kościoła. Z tego też powodu głoszą oni światu całemu tę zasadę i walczą o to, by przeprowadzić całkowity rozdział religii od życia w świecie. W ten sposób chcieliby zbawienny wpływ Kościoła na prawodawstwo i administrację państw usunąć zupełnie i na przyszłość wszystkie sprawy publiczne układać bez oglądania się na prawa i zasady Kościoła. I nie dość im na tym, by lekceważyć Kościół, tego mądrego przewodnika, trzeba jeszcze traktować go jak wroga i stosować wobec niego otwartą przemoc.
I oto wolno im obecnie w szkołach, w pismach i żywym słowem bezkarnie uderzać w same fundamenty Kościoła; nie zostawiają w spokoju żadnych jego praw, nie szanują jego urzędów, które ma od samego Boga. Swobodę jego działania ogranicza się do minimum za pomocą ustaw, które na pozór zdają się nie stosować gwałtu, lecz w praktyce blokują wolność Kościoła. Widzimy również, że nałożono wyjątkowe i surowe prawa na duchowieństwo, aby uszczuplić jego szeregi, a także niezbędne środki utrzymania; resztki dóbr kościelnych, obciążone ponad miarę, oddano pod zarząd i samowolę urzędników państwowych; zniesiono i rozpędzono zgromadzenia zakonne.
Najsilniejszy przecież zamach nieprzyjaciół wymierzony jest przeciw Stolicy Apostolskiej i papieżowi. Jego to najpierw pod fałszywymi pretekstami pozbawiono przedmurza jego wolności i praw, to jest świeckiej suwerenności, i w konsekwencji zepchnięto go na pozycję nie tylko godną pożałowania, ale wprost nieznośną z powodu utrudnień, zewsząd czynionych. A dziś doszło do tego, że ci sekciarze publicznie obwieszczają to, co od dawna było celem ich tajemnych planów, że mianowicie nadszedł czas, by znieść świętą władzę papieży i samo przez Boga ustanowione papiestwo ostatecznie skasować.
Że taki plan istnieje, to gdyby nawet brakło innych dowodów, wystarczy powołać się na świadectwo ludzi, którzy należeli do sekty i z których większość czy to w przeszłości, czy to jeszcze niedawno potwierdziła jako rzecz pewną determinację wolnomularstwa, by prześladować katolicyzm wrogością nieubłaganą i nie spocząć, aż ujrzą zniszczone do gruntu wszystkie instytucje religijne ustanowione przez papieży.
A chociaż ci, co do masonerii wstępują, nie są zmuszani do formalnego wyrzeczenia się katolicyzmu, ta okoliczność nie tylko nie przynosi szkody ogólnym planom masonów, lecz jest nawet dla nich korzystna. Pozwala im bowiem łatwiej oszukiwać osoby naiwne i łatwowierne i ułatwia wciąganie do sekty większej liczby ludzi. Przyjmując do swego grona kandydatów bez względu na ich wyznanie, osiągają to, że praktycznie mogą propagować wielki błąd współczesny, jakoby religia była sprawą nieważną i że pomiędzy poszczególnymi wyznaniami nie ma żadnej różnicy. Takie zaś postępowanie prowadzi do upadku wszystkich religii, a szczególnie religii katolickiej, która sama jedna wśród wszystkich będąc prawdziwą, bez największej ujmy dla siebie z innymi zrównaną być nie może.
Lecz naturaliści idą jeszcze dalej. W sprawach bowiem najwyższego znaczenia wszedłszy zuchwale na drogę całkowicie fałszywą, szybko staczają się do ostatecznych konsekwencji, czy to z właściwej człowiekowi ułomności natury ludzkiej, czy też z dopuszczenia Boga, słusznie pychę karzącego. Tak się bowiem dzieje, że naturaliści nawet tych prawd nie uznają za pewne i stałe, które sam rozum pojmuje, mianowicie, że jest Bóg, że dusze ludzkie nie mają nic wspólnego z materią, a przeto są nieśmiertelne. Otóż sekta masońska, krocząc równie błędną drogą do takiego też samego dochodzi rezultatu. Chociaż bowiem przyznają na ogół, że Bóg jest, to jednak są zdania, że ta prawda w umysłach poszczególnych ludzi nie jest dostatecznie jasna i ugruntowana, i nie tają się z tym, że kwestia istnienia Boga jest u nich przyczyną znacznych nieporozumień i sporów. Wiadomą jest rzeczą, iż niedawno temu niemałe z tego powodu wynikły między nimi zatargi.
Istotnie, sekta pozostawia inicjowanym znaczną swobodę opowiadania się po tej czy po tamtej stronie, tak iż każdy może mieć zdanie dowolne, albo że Bóg jest, albo że Boga nie ma, a ci, którzy tę prawdę zdecydowanie odrzucają, tak samo dopuszczani są do wtajemniczeń, jak i ci, którzy wprawdzie Boga uznają, ale mają mylne o Nim pojęcie, dzielone z panteistami. Błąd ich właśnie na tym polega, że zatrzymują o Istocie Bożej jakieś niedorzeczne pojęcia, a prawdę odrzucają.
Otóż kiedy ta nieodzowna podstawa ulegnie zburzeniu lub choćby zachwianiu, w konsekwencji chwieją się także te prawdy, które sam rozum poznaje, że mianowicie wszystkie rzeczy powstały z woli Boga Stworzyciela, że światem rządzi Opatrzność, że dusze ludzkie nie giną i że po życiu na ziemi następuje inne życie, życie wieczne.
Masoneria jest wrogiem dobrych obyczajów w życiu prywatnym i publicznym.

Odrzucenie tych prawd będących podstawą ładu naturalnego i tak ważnych i w teorii, i w praktyce, łatwo dostrzec, jak się musi odbić na obyczajach jednostkowych i publicznych. Nie mówimy tu o cnotach nadprzyrodzonych, których bez szczególnej łaski Bożej nie można ani posiadać, ani praktykować, bo tych oczywiście nadaremnie szukalibyśmy u ludzi, którym obce są prawdy o odkupieniu rodzaju ludzkiego, o łasce Bożej, o sakramentach, o szczęśliwości niebieskiej, i którzy te prawdy z pogardą odrzucają. Mówimy tylko o obowiązkach mających swoje źródło w przyrodzonej prawości.
Bóg, który stworzył świat i kieruje nim poprzez swoją Opatrzność, odwieczne prawo nakazujące szanować porządek natury i zabraniające zakłócać go, ostateczne przeznaczenie ludzi wytknięte o wiele wyżej ponad ludzkie sprawy i ponad doczesność - oto są źródła, oto podstawy wszelkiej sprawiedliwości i uczciwości. Usuńcie je - czynią to właśnie naturaliści i wolnomularze - a stanie się niemożliwym rozeznanie, jakie są kryteria tego, co sprawiedliwe, a co niesprawiedliwe, i na czym się one opierają. Toteż jedyną moralnością, która znalazła uznanie u adeptów sekty masońskiej i według której chcieliby wychowywać młodzież, to moralność zwana przez nich "moralnością świecką", "niezależną" lub "wolną", inaczej mówiąc moralność, w której nie ma miejsca dla jakiejkolwiek idei religijnej.
Jak bardzo taka moralność jest niewystarczająca, do jakiego stopnia brak jej wewnętrznej siły, jak łatwo się chwieje pod naporem namiętności, można się wystarczająco przekonać widząc już opłakane jej skutki. Albowiem tam, gdzie zająwszy miejsce moralności chrześcijańskiej zaczęła swobodniej panować, tam szybko można było dostrzec zanik uczciwości i upadek obyczajów, umacnianie się najbardziej wynaturzonych poglądów i powszechny zalew zuchwałej przestępczości. Wszystko to wywołuje skargi i powszechne ubolewanie, budząc niejednokrotnie oddźwięk nawet u tych, którzy wbrew sobie muszą uznać oczywistość tej prawdy.
Ponieważ nadto duch ludzki, skazą grzechu pierworodnego dotknięty, skłonniejszy jest do złego niż do cnoty, przeto aby żyć uczciwie, koniecznie potrzeba poskramiać burzliwe namiętności i żądze poddawać pod władzę rozumu. W tej walce często trzeba się wznosić aż do pogardy rzeczy doczesnych i podejmować niemałe trudy i uciążliwe wysiłki, aby w każdym wypadku zapewnić zwycięstwo rozumowi. Naturaliści zaś i masoni, nie wierząc bynajmniej w te prawdy, któreśmy za sprawą Boga poznali, zaprzeczają jakoby pierwsi rodzice upadli, i twierdzą że wolna wola wcale nadwerężona i osłabiona nie została. Co więcej, przeceniając dzielność i doskonałość natury ludzkiej i uważając ją za jedyne źródło i normę moralności, wyobrazić sobie nawet nie mogą, iżby do uśmierzania popędów tej natury, do poskramiania pożądliwości, potrzeba było ustawicznej walki i jak największej wytrwałości.
Tak się dzieje, że nieustannie patrzeć musimy na to, jak ludziom podsuwa się liczne podniety namiętności, jak szerzą się czasopisma i rozprawy pozbawione wszelkiego umiarkowania i wstydu, jak na scenach przedstawia się rozpustne widowiska, jak bezwstydnie dobiera się tematy dzieł sztuki według prawideł tak zwanego weryzmu, z jakim wyrafinowaniem wymyśla się różne rodzaje życia miękkiego i wygodnego, jak wreszcie wynajduje się najróżniejsze ponęty, aby za ich sprawą uśpiona dzielność i cnota nie stawiały już oporu. Tak haniebnie, lecz konsekwentnie postępują ci, co odrzucają nadzieję niebieskiej nagrody, a wszelkie pojęcie szczęścia sprowadzają do rzeczy przemijających i jakby w ziemi je topią.
Cośmy powyżej powiedzieli, to potwierdzić może niewiarygodna wprost informacja. Oto ponieważ tym ludziom chytrym i przebiegłym najpowolniej są posłuszni ci, których duch osłabł i załamał się w niewoli namiętności, przeto znaleźli się w masonerii tacy, którzy wystąpili z propozycją, iż należy systemowo dążyć do tego, aby najszersze warstwy przepoić rozwiązłością bez żadnych hamulców, gdyż wtedy będą je mieli całkowicie w swych rękach, jako narzędzie do wykonania swych najzuchwalszych zamysłów.
W odniesieniu do społeczności rodzinnej, oto do czego sprowadza się program naturalistów: Małżeństwo jest pewnym rodzajem umowy i może być prawnie rozwiązane na żądanie tę umowę zawierających. Władze publiczne mają prawo wyrokowania w sprawach małżeńskich. W wychowaniu dzieci, gdy chodzi o religię, nie należy im narzucać żadnych określonych poglądów, ani niczego zalecać. To sprawa każdego z nich, gdy dorosną, wybrać to, co im się będzie bardziej podobało.
Otóż wolnomularze nie tylko, że całkowicie się zgadzają z tymi zasadami, ale i od dawna nad tym pracują, by je wprowadzić w powszechny obyczaj. W wielu krajach, i to nawet katolickich, już istnieją ustawy, wedle których te tylko małżeństwa mają być uważane za ważne, które zostały zawarte cywilnie. W szeregu krajów dozwolone są rozwody, w innych podejmuje się starania, aby jak najszybciej je wprowadzić. Tak więc do tego wszystko dąży aby zmienić samą istotę małżeństwa, to jest zamienić je w związek niestały i chwiejny, który jedynie namiętność kojarzy i namiętność rozrywa.
Wolnomularstwo z całą zespoloną energią dąży też do zagarnięcia wychowania młodzieży, w tym przekonaniu, że miękki i wrażliwy wiek będą mogli kształtować według swych poglądów i nagiąć według swej woli, i że w ten dogodny dla siebie sposób wychowają społeczeństwu takich obywateli, jakich sami mieć pragną. Dlatego też nie dopuszczają, by słudzy Kościoła brali udział w wychowaniu i kształceniu młodzieży czy to jako nauczyciele, czy jako opiekunowie duchowi, i już w wielu miejscach dopięli tego, że wychowanie młodzieży znajduje się wyłącznie w rękach ludzi świeckich, a w kształtowaniu jej obyczajów nie wolno nawet wzmiankować o największych i najświętszych powinnościach, które łączą człowieka z Bogiem.
Przystąpmy teraz do przedstawienia ich poglądów w zakresie spraw politycznych. Oto jakie są w tej materii zasady naturalistów:
Wszyscy ludzie podlegają jednym i tym samym prawom. Wszyscy ze wszystkich punktów widzenia są równego stanu. Każdy człowiek jest z natury wolny, nikt nie ma prawa rozkazywać komukolwiek; żądać zaś, aby ludzie poddawali się jakiejkolwiek władzy, która nie od nich samych pochodzi, jest despotyzmem. Wszystko się opiera na wolnym ludzie, władzę można sprawować tylko z nakazu lub przyzwolenia ludu, tak jednak, że gdy się odmieni wola ludu, wolno piastuna władzy strącić ze stanowiska także wbrew jego woli. Źródłem wszelkich praw i obowiązków obywatelskich jest lud lub władza państwowa, ale tylko wtedy, jeśli ustanowiona została według nowych zasad. Poza tym państwo ma być bezwyznaniowe. Istnieją różne wyznania religijne, lecz nie ma żadnej racji, ażeby któremuś z nich dawać pierwszeństwo przed innymi; wszystkie mają zajmować takie samo miejsce.
Masoneria toruje drogę komunizmowi.

Że wolnomularzom całkowicie odpowiadają te doktryny, że na ten wzór i podobieństwo zamierzają urządzić społeczeństwa, jest to zbyt oczywiste, by tego dowodzić. Od dawna już pracują nad zrealizowaniem tych doktryn, angażując w tym celu wszystkie swe siły i wszystkie środki. W ten zaś sposób torują drogę innym, jeszcze zuchwalszym sekciarzom, czekającym w pogotowiu, by z tych błędnych zasad wyciągnąć o wiele bardziej krańcowe wnioski, mianowicie uspołecznienie wszelkiej własności i zniesienie wszelkich różnic społecznych i majątkowych.
Główne dążenia masonerii.

Czym więc są i jaką drogę obierają wolnomularze, dostatecznie pokazuje się z tego, cośmy pokrótce przedstawili. Główne ich dogmaty tak całkowicie i tak oczywiście uchybiają rozumowi, że nie można sobie wyobrazić czegoś bardziej przewrotnego.
Istotnie, chcieć zniszczyć religię i Kościół, które sam Bóg założył i którymi aż do skończenia świata opiekować się obiecał, po to, by po osiemnastu stuleciach przywrócić na nowo obyczaje i instytucje pogańskie, to szczyt szaleństwa i najzuchwalszej bezbożności. Lecz nie mniej straszne jest i nie do zniesienia, że się ze wzgardą odrzuca dobrodziejstwa miłościwie wysłużone przez Jezusa Chrystusa nie tylko dla poszczególnych ludzi, lecz także dla ludzi zespolonych w rodzinach i narodach, dobrodziejstwa, którym sami nawet wrogowie przyznają wartość nieocenioną. W tych szalonych i godnych napiętnowania zamiarach widoczna jest ta sama nieubłagana nienawiść i żądza odwetu, jaką Szatan pała przeciw Jezusowi Chrystusowi.
Również i druga namiętna dążność wolnomularzy, zmierzająca do zniszczenia fundamentów prawości i przyzwoitości i do popierania tych, którzy chcieliby, aby tak jak zwierzętom wolno im było robić wszystko, na co im przyjdzie ochota - to nie jest nic innego, jak okrywanie rodzaju ludzkiego hańbą i sromotą i pchanie go do ruiny. To zło jeszcze urasta na skutek zagrożeń, jakie zawisły nad życiem rodzinnym i nad społeczeństwami. Jak to przedstawiliśmy gdzie indziej, wszystkie narody, wszystkie wieki uznają małżeństwo za rzecz świętą i związaną z religią, a prawo Boże zatroszczyło się o to, żeby związki małżeńskie były nierozerwalne. Lecz jeśli staną się one czymś li tylko świeckim, jeśli wolno będzie rozrywać je, rodzina stanie się łupem zamętu i rozpadu, kobiety zostaną odarte ze swej godności, a potomstwo będzie niepewne swych praw i bezpieczeństwa.
Ignorować całkowicie religię w sferze publicznej i w układaniu i prowadzeniu spraw państwowych, pomijać zupełnie Boga, jak gdyby Go wcale nie było, jest takim zuchwalstwem, jakie u pogan nawet niesłychaną było rzeczą, bo także oni w sercach swych tak głęboko mieli wpojoną nie tylko wiarę w bogów, ale i potrzebę religii, że ich zdaniem łatwiej można by znaleźć miasto bez fundamentów, aniżeli bez Boga. W rzeczy samej ludzka społeczność, do której z natury jesteśmy przeznaczeni, jest dziełem samego Boga i od Niego też, jako ze swego źródła, wypływa cała siła i trwałość nieprzeliczonych dóbr, jakimi jest ubogacona. Jak przeto sam głos natury wzywa nas, poszczególnych ludzi, abyśmy pobożnie i święcie czcili Boga, ponieważ i samo życie, i wszelkie dobra życiu towarzyszące od Boga otrzymaliśmy, podobnie - z tego samego powodu - powinny to czynić narody i państwa.
I dlatego jasną jest rzeczą, że ci, którzy społeczeństwo chcieliby mieć zwolnione od wszelkich powinności religijnych, postępują nie tylko niesprawiedliwie, lecz także nierozumnie i wprost głupio.
Ponieważ ludzie - z woli Bożej - rodzą się do życia w społeczeństwie i ponieważ władza kierownicza tak koniecznym jest spoiwem społecznego bytu, że gdyby ją usunąć, społeczeństwo wkrótce musiałoby się rozchwiać, stąd konieczny wniosek, że autorytet władzy ustanowił ten sam Bóg, który jest Stwórcą społeczeństwa. Z czego wynika, że kto sprawuje władzę, bez względu na to, kim on jest, sługą jest Boga. I dlatego, zgodnie z celem i istotą ludzkiego społeczeństwa, należy prawowitej władzy, gdy słuszne wydaje zarządzenia, tak być posłusznym, jak samemu Bogu, Rządcy całego świata. Zdanie zaś, jakoby od woli ludu zależało odmówić posłuszeństwa, gdy mu się tak spodoba, jest wprost sprzeczne z prawdą.
Absolutna równość, proklamowana przez komunistów i wolnomularzy, jest sprzeczna z naturą.

Podobnie nikt nie wątpi, że wszyscy ludzie równi są pomiędzy sobą, gdyż wspólne mają pochodzenie i takiej samej są natury, wszyscy też powinni osiągnąć taki sam cel ostateczny i mają takie same wypływające stąd prawa i obowiązki. Ale skoro nie wszyscy są obdarzeni równymi uzdolnieniami i skoro różnią się między sobą siłą umysłu lub tężyzną ciała, skoro zachodzą między nimi tysiączne różnice obyczajów, upodobań, charakterów, przeto nic się tak nie sprzeciwia rozumowi, jak zamiar sprowadzenia wszystkich do jednej miary i zaprowadzenia jakiejś ścisłej równości w instytucjach życia społecznego. Gdyż jak doskonała budowa ciała ludzkiego powstaje z połączenia i zespolenia poszczególnych członków, które nie mają tego samego kształtu ani tych samych funkcji, ale których celowe skojarzenie i harmonijne współdziałanie daje całemu organizmowi piękno, siłę i niezbędną sprawność, tak samo w społeczeństwie ludzkim znajduje się nieskończona różnorodność niepodobnych do siebie części. Gdyby wszystkie były jednakowe i gdyby każda dowolnie mogła działać na swój sposób, nie byłoby niczego bardziej ułomnego, niż takie społeczeństwo. Jeśli natomiast wszystkie według mądrej hierarchii godności, wykształcenia i umiejętności pracować będą dla wspólnego dobra, ujrzymy wtedy obraz społeczeństwa dobrze i zgodnie z naturą urządzonego.
Wspólnota celów masonerii i komunistów.

Szkodliwe błędy, o których mówimy, zagrażają państwom ogromnymi niebezpieczeństwami. Jeśli się bowiem usunie bojaźń Bożą i poszanowanie dla praw nadanych przez Boga, jeśli upadnie autorytet władz, jeśli się da wolną drogę i zachęci do szaleństwa rewolucji, jeśli się wyzwoli namiętności tłumu bez żadnego hamulca prócz kary, siłą rzeczy dojdzie się do zupełnego przewrotu i do obalenia wszystkich instytucji. A taki przewrót i takie zrujnowanie wszystkiego jest bezspornym, wyraźnym celem, do którego zmierzają organizacje komunistyczne i socjalistyczne, sekta zaś wolnomularska niech się nie wypiera wspólnictwa z nimi, skoro silnie popiera ich plany i na płaszczyźnie zasad jest całkowicie z nimi zgodna. Jeżeli te zasady nie powodują natychmiast i wszędzie swych skutków ostatecznych, to nie należy tego przypisywać ani doktrynie, ani woli samych masonów, ale przede wszystkim boskiej potędze religii, która wygasnąć nie może, a następnie zdrowszej części narodów, ludziom, którzy nie chcą podporządkować się jarzmu tajnych stowarzyszeń i walczą odważnie przeciw ich szaleńczym zamysłom.
Podstępy, kłamstwa i oszczerstwa masońskie.

Oby wszyscy, osądzając drzewo po jego owocach, umieli rozpoznać zaród i początek zła, jakie nas przytłacza, i niebezpieczeństwa, które nam grożą! Mamy do czynienia z przeciwnikiem podstępnym i przebiegłym, który potrafi schlebiać i ludom, i władcom, ujął też sobie i jednych, i drugich gładkością swych maksym. Udając przyjaciół, wkradli się oni w ich łaski, by mieć w nich potężnych sprzymierzeńców i popleczników w zwalczaniu religii katolickiej. Aby zaś dodać im bodźca, uporczywie obrzucają Kościół oszczerstwami, że mianowicie jest zawistny o ich władzę i że podważa ich prawa. W rezultacie swych chytrych zabiegów nabrali pewności siebie i zuchwałej śmiałości, zaczęli też odgrywać ważną rolę w rządach. Równocześnie zawsze są gotowi podkopywać fundamenty państw, atakować władców, wypowiadać im walkę i oskarżać, a nawet ich wypędzać, gdy zdają się używać swej władzy inaczej, niż tego wymaga sekta masońska.
Podobnymi metodami schlebiania wywiedli w pole społeczeństwa. Wciąż mają na ustach hasła wolności i powszechnego dobrobytu. Wmówili w lud, że tylko Kościół i tylko władcy nie dopuszczają do wyrwania się mas z niesprawiedliwej niewoli i nędzy, a wzniecając w nim żądzę zmian, rzucili go do ataku na obie władze: kościelną i świecką. Pomimo wszystko rzeczywiste ich osiągnięcia pozostają wciąż poniżej ich pragnień. Lud natomiast, przygnieciony wzrastającym uciskiem i biedą został jeszcze pozbawiony oparcia, jakie łatwo i obficie mógłby otrzymywać gdyby problemy społeczne po chrześcijańsku były rozwiązywane. Tak oto ktokolwiek postępuje wbrew porządkowi ustanowionemu przez Boską Opatrzność, ten za swoją pychę otrzymuje karę, iż z niedolą i nędzą musi zmagać się tam, gdzie w swej pysze pomyślności i obfitości się spodziewał.
Kościół dąży jedynie do pełnienia dobra

Jeśli chodzi o Kościół, który nakazuje ludziom, aby głównie i ponad wszystko posłuszni byli Bogu, najwyższemu Władcy wszechświata, oszczerstwem byłoby zarzucać mu, iż jest zazdrosny o władzę świecką i że pragnąłby przywłaszczyć sobie jej uprawnienia. Przeciwnie, pod sankcją sumienia nakazuje on oddawać władzy świeckiej to, co się jej należy. Skoro zaś władza duchowa Kościoła pochodzi od samego Boga, podnosi to znacznie dostojeństwo władzy świeckiej i ułatwia jej zjednanie sobie posłuszeństwa i przychylności obywateli. Jako miłośnik pokoju i czynnik zgody, wszystkich ludzi obejmuje swą macierzyńską miłością. Mając na względzie jedynie dobro ludzi, przypomina, że trzeba sprawiedliwość łączyć z miłosierdziem, sprawowanie władzy ze słusznością, prawa z umiarkowaniem, że nie wolno naruszać czyichkolwiek praw, że trzeba zabiegać o zachowanie porządku i spokoju publicznego oraz, na wszelki możliwy sposób, przychodzić z pomocą ludzkiej niedoli, zarówno prywatnie, jak i poprzez dobroczynność publiczną. Użyjemy tu słów św. Augustyna: "Wierzą oni lub w innych wmówić pragną, że nauka chrześcijańska nie sprzyja dobru państwa, ponieważ chcą oprzeć państwo nie na prawości i cnocie, lecz na bezkarności występków". Biorąc to wszystko pod uwagę, bardziej odpowiadałoby mądrości politycznej i prawdziwemu dobru społeczeństwa, gdyby i władcy, i obywatele nie łączyli się z masonami dla obalenia Kościoła, lecz w łączności z Kościołem odpierali zakusy masonerii.
Zarządzenia papieża Leona XIII.

Jakikolwiek będzie obrót rzeczy, Naszym jest obowiązkiem, Czcigodni Bracia, w obliczu tak wielkiego i zbyt już rozpanoszonego zła, obmyśleć odpowiednie środki zaradcze. Ponieważ zaś niezłomną i najpewniejszą nadzieję zaradzenia złu upatrujemy w sile Boskiej religii, którą wolnomularze tym więcej nienawidzą, im bardziej jej się boją, przeto sądzimy, iż przede wszystkim tej zbawczej potęgi religii należy użyć przeciw wspólnemu wrogowi.
Cokolwiek przeto Biskupi Rzymu, Poprzednicy Nasi, postanowili celem udaremnienia zamiarów sekty masońskiej, cokolwiek rozporządzili, aby wiernych odstręczyć od podobnych stowarzyszeń lub z nich wycofać, wszystko to w ogóle i w szczegółach uznajemy za prawomocne i władzą Naszą apostolską potwierdzamy. Polegając zaś najbardziej na dobrej woli chrześcijan, błagamy i zaklinamy każdego z nich na zbawienie duszy, aby uważał sobie za obowiązek religijny ani na włos nie odstępować od tego, co pod tym względem rozporządziła Stolica Apostolska.
Was zaś, Czcigodni Bracia, prosimy i przynaglamy, abyście współdziałając z Nami, gorliwie się starali wykorzenić tę zarazę, która zdradliwie krąży w żyłach chrześcijańskich narodów. Waszą jest powinnością dbać o chwałę Boga, o zbawienie bliźnich, a ponieważ one znalazły się w ogniu walki, nie zabraknie Wam na pewno ani odwagi, ani męstwa. Będzie sprawą Waszej roztropności obmyślić sposoby najbardziej stosowne, aby to, co zawadza i przeszkadza, przezwyciężyć.
Ponieważ jednak autorytet Naszego Urzędu zobowiązuje Nas, byśmy i My wskazali Wam jakąś linię postępowania uznaną przez Nas za najlepszą, oto, co postanówcie:
Po pierwsze: Zrywajcie z wolnomularstwa maskę, ukazujcie je takim, jakim jest. I w przemówieniach, i w listach pasterskich temu zagadnieniu poświęconych pouczajcie lud, uświadamiajcie go, jakie podstępy stosują te sekty, aby zwodzić ludzi i wciągać ich w swoje szeregi, ukazujcie im przewrotność ich nauk i szpetotę postępków. Przypominajcie, że na mocy orzeczeń wielokrotnie wydanych przez Naszych Poprzedników żaden katolik, jeżeli ceni sobie wiarę katolicką i swoje zbawienie tak jak powinien, nie może pod żadnym pretekstem wstąpić do sekty wolnomularzy. Niech nikt nie da się wprowadzić w błąd rzekomą ich przyzwoitością. Niektórym osobom może się rzeczywiście wydawać, że w zamiarach wolnomularzy nie ma nic otwarcie przeciwnego świętości religii i dobrym obyczajom. Pomimo to, ponieważ fundamentalna zasada i racja istnienia tej sekty całkowicie są występne, nie może być dozwolone przyłączanie się do niej ani popieranie jej w jakikolwiek sposób.
Po wtóre: Przez ustawiczne pouczanie i zachęcanie należy doprowadzić wiernych do gruntownego zapoznawania się z przykazaniami religii, w związku z czym bardzo radzimy, aby w pismach i stosownych naukach wykładano te zasady spraw najświętszych, w których zawiera się filozofia chrześcijańska, a to w tym celu, by umysły ludzkie, zdrową karmione nauką były zabezpieczone przeciw wielorakim postaciom błędów i rozmaitym pokusom do grzechu, zwłaszcza przy obecnej wolności słowa i coraz silniejszym pędzie do wykształcenia.
Wielkie to zaiste zadanie! Chętnych przecież towarzyszy i pomocników w tej pracy mieć będziecie zwłaszcza w duchowieństwie, jeśli za Waszym staraniem będzie ono urobione w karności życia i odpowiednio wykształcone. Tak szlachetna i tak ważna sprawa wymaga także pomocy ze strony ludzi świeckich, przywiązanie do religii i ojczyzny łączących z nieskazitelnością życia i odpowiednim wykształceniem. Połączywszy we wspólnym dziele siły obydwu stanów, starajcie się, Czcigodni Bracia, o to, by ludzie gruntownie Kościół poznali i pokochali, o ile bowiem lepiej znać i goręcej kochać będą Kościół, o tyle bardziej stronić będą od brzydoty tajnych stowarzyszeń.
Dlatego nie bez przyczyny korzystamy z tej dogodnej sposobności, aby powtórzyć, co gdzie indziej już przedłożyliśmy, że jak najusilniej należy polecać i rozszerzać Trzeci Zakon św. Franciszka z Asyżu, którego ustawy, powodowani roztropnością, niedawno złagodziliśmy. Celem bowiem tego zakonu, w myśl założyciela, jest powoływać wiernych do naśladowania Jezusa Chrystusa, do miłości Kościoła, do uprawiania wszystkich cnót chrześcijańskich; dlatego też wielki może mieć wpływ na opanowanie zarazy tajnych związków. Niech więc wciąż się rozrasta to święte bractwo, po którym, wśród wielu innych, tego wspaniałego możemy spodziewać się skutku, że ludzie zwrócą się znów do wolności, braterstwa i równości wobec prawa - nie takich, o jakich nierozumnie fantazjują wolnomularze, lecz jakie przyniósł rodzajowi ludzkiemu Jezus Chrystus i jakie naśladował św. Franciszek. Mówimy tu o wolności dzieci Bożych, wyzwalającej nas z jarzma szatana i namiętności, tych najgorszych tyranów człowieka; o braterstwie; którego początek jest w Bogu, wspólnym Stwórcy i Ojcu wszystkich ludzi; o równości, która oparta na sprawiedliwości i miłości, nie usuwa wszystkich różnic między ludźmi, lecz z różnorodności sposobów życia, obowiązków i zatrudnień tworzy zgodną i harmonijną całość, która ze swej natury służy pożytkowi i podnosi godność społeczeństwa.
Na trzecim miejscu wymieniamy sprawę, mądrze kiedyś przez przodków rozwiązaną, a z biegiem czasu zaniedbaną, która dziś może służyć za wzór i model czegoś w tym rodzaju. Mamy na myśli szkoły czyli cechy rzemieślników, przeznaczone do zabezpieczenia ich spraw majątkowych i dobrych obyczajów w sposób zgodny z religią. Jeśli przodkowie nasi przez długą praktykę i doświadczenie przekonali się o użyteczności tych organizacji, to uzna je pewnie w dwójnasób i nasz wiek, ponieważ są najodpowiedniejsze do złamania wpływu sekciarstwa. Ci, co pracą własnych rąk bronią się przed niedostatkiem, jak z jednej strony z powodu swego położenia najbardziej zasługują na miłość i podtrzymanie, tak z drugiej najbardziej są wystawieni na pokuszenie ze strony ludzi posługujących się kłamstwem i podstępem. Dlatego należy wspierać ich z jak największą życzliwością i zachęcać do stowarzyszeń dobrych, aby ich nie wciągnięto do występnych. Pragniemy przeto usilnie, aby te zakłady pod opieką biskupów, stosownie do warunków naszego czasu, dla dobra ludu wszędzie były wznawiane. Wielce Nas cieszy, że w wielu miejscach zorganizowano już podobne stowarzyszenia i patronaty, których wspólnym zadaniem jest wspomagać uczciwą klasę proletariuszy, otaczać opieką i pomocą ich dzieci i rodziny, jako też krzewić między nimi znajomość wiary i prawość obyczajów.
Nie możemy tu pominąć milczeniem znakomitego i wzorcowego w tej dziedzinie Towarzystwa św. Wincentego à Paulo, które wspaniale się zasłużyło wobec uboższych klas ludności. Wszystkim są znane jego działalność i jego cele. Całe się na to poświęca, aby nieść pomoc biednym i nieszczęśliwym, i to z podziwu godną zaradnością i skromnością, która im mniej pragnie być widziana, tym lepiej służy sprawie miłości chrześcijańskiej, tym jest skuteczniejsza w ratowaniu ludzkiej niedoli.
Wreszcie po czwarte: Aby tym łatwiej osiągnąć to, czego pragniemy, polecamy usilnie Waszej opiece i czujności młodzież, tę nadzieję społeczeństwa ludzkiego. Jej wychowanie miejcie sobie za jedno z najważniejszych zadań Waszego duszpasterzowania. I nie sądźcie, abyście kiedykolwiek dość uczynić mogli w czuwaniu nad tym, aby młodzież odwodzić od takich szkół i nauczycieli, w których można się obawiać ujemnych wpływów tej sekty. Rodzice, nauczyciele religii, duszpasterze przy wykładaniu nauki wiary niechaj zgodnie z Waszymi wskazaniami ostrzegają w odpowiedni sposób dzieci i wychowanków o występnej naturze takich stowarzyszeń; niech zawczasu uczą ich unikać różnorodnych chytrych podstępów, którymi zwykli posługiwać się masoni dla łowienia w swoje sieci. Nadto ci, którzy przygotowują dzieci do sakramentów świętych, dobrze postąpią, skłaniając każde z nich do zobowiązania się, iż bez wiedzy rodziców albo bez porady swego duszpasterza lub spowiednika nigdy nie dadzą się wciągnąć do żadnego takiego stowarzyszenia.
Z tym wszystkim dobrze wiemy, że wspólne nasze wysiłki bynajmniej nie wystarczą, ażeby z roli Bożej wyplenić zgubny posiew, jeżeli Niebieski Pan winnicy w dążeniach naszych nas nie wesprze. O tę więc łaskę i pomoc Jego modlić się trzeba tak usilnie i gorąco, jak wypada w obliczu tak groźnego niebezpieczeństwa i tak ogromnej potrzeby.
Zuchwale głowę podnosi i chełpi się swoim powodzeniem organizacja wolnomularska i zda się, że nie zna już granic w swej zarozumiałości. Wszyscy jej adepci, połączeni z sobą niegodziwym przymierzem i tajemną wspólnością zamiarów, wzajemnie się wspierają i jedni drugich ośmielają do występnej i zuchwałej działalności. Tak silna agresja równie silnego wymaga oporu; trzeba, aby wszyscy ludzie prawi zjednoczyli się w jednym olbrzymim stowarzyszeniu czynu i modlitwy. Prosimy więc ich, aby wszyscy zgodnie, w zwartych szeregach, stanęli niewzruszeni przeciw agresywnej potędze masonerii. Równocześnie zaś, wznosząc ręce do Boga, niech błagają gorąco i ze łzami, aby wiara chrześcijańska rozkwitała i umacniała się, aby Kościół cieszył się niezbędną wolnością, aby zarażeni powrócili do zdrowia, aby wreszcie błędy ustąpiły miejsca prawdzie, a występki - cnocie.
Wspomożycielką i pośredniczką niech nam będzie Maryja Panna, Matka Boża, która jak od samego poczęcia swego pokonała szatana, tak i teraz niech raczy pogromić niegodziwe sekty, w których widzialnie odżył hardy bunt szatana wraz z nieposkromioną jego perfidią i obłudą.
Błagajmy księcia zastępów niebieskich, pogromcę piekielnych nieprzyjaciół, Michała Archanioła, również św. Józefa, Oblubieńca Najświętszej Dziewicy, który jest w niebie przemożnym Patronem Kościoła; świętych Piotra i Pawła, wielkich Apostołów, niezwyciężonych krzewicieli i obrońców chrześcijaństwa. Ufamy, że za ich wstawieniem się i przy wytrwałej, wspólnej nas wszystkich modlitwie Pan Bóg rodzajowi ludzkiemu, zagrożonemu tak wielkim niebezpieczeństwem, raczy łaskawie przyjść ze skuteczną pomocą.
Jako rękojmi niebieskich darów i w dowód Naszej miłości udzielamy w Panu Wam, Czcigodni Bracia, duchowieństwu i całemu ludowi Waszej trosce powierzonemu Apostolskiego Błogosławieństwa.

1. [www.nonpossumus.pl/…/hg.php] Poniższy tekst polski encykliki jest uwspółcześnioną wersją poprzednich tłumaczeń, skonfrontowaną z oryginałem łacińskim

2. [www.nonpossumus.pl/…/hg.php] De civitate Dei 1. XIV, c.17.

3. [www.nonpossumus.pl/…/hg.php] Ps. 82,2-4.

4. [www.nonpossumus.pl/…/hg.php] Mt 7,18.
......
biniobill
Stefanek, wiesz gdzie możesz sobie wsadzić tego twojego szatana?
Nemo potest duobus dominis servire !
„Nie możecie pić z kielicha Pana i z kielicha demonów; nie możecie zasiadać przy stole Pana i przy stole demonów." 1Kor 10,21
Nemo potest duobus dominis servire !
UWAGA ! WAŻNE !
STRZEŻMY SIĘ LUDZI PRACUJĄCYCH DLA KOŚCIOŁA SZATANA - MASONERII !!
OSTRZEGAJMY NIEDOINFORMOWANYCH, ŻE ŚWIĘTY KOŚCIÓŁ KATOLICKI PONAD 400 RAZY POTĘPIAŁ TĄ DIABOLICZNĄ SEKTĘ !
NIE MOŻNA DWOM PANOM SŁUŻYĆ !Więcej
UWAGA ! WAŻNE !

STRZEŻMY SIĘ LUDZI PRACUJĄCYCH DLA KOŚCIOŁA SZATANA - MASONERII !!

OSTRZEGAJMY NIEDOINFORMOWANYCH, ŻE ŚWIĘTY KOŚCIÓŁ KATOLICKI PONAD 400 RAZY POTĘPIAŁ TĄ DIABOLICZNĄ SEKTĘ !

NIE MOŻNA DWOM PANOM SŁUŻYĆ !
kubana103
KRÓLUJ NAM CHRYSTE !!!.
🤗Więcej
KRÓLUJ NAM CHRYSTE !!!.

🤗
Nemo potest duobus dominis servire !
Oświadczenia Kongregacji Doktryny Wiary
w sprawie masonerii za pontyfikatu Jana Pawła II

Deklaracja z dnia 17 lutego 1983 r.
W dniu 19 lipca 1974 roku przesłała niniejsza Kongregacja niektórym Konferencjom episkopalnym list zastrzeżony na temat interpretacji kanonu 2335 Prawa Kanonicznego, który to kanon zabrania katolikom pod sankcją ekskomuniki zapisywania się do organizacji masońskich i do im …Więcej
Oświadczenia Kongregacji Doktryny Wiary
w sprawie masonerii za pontyfikatu Jana Pawła II


Deklaracja z dnia 17 lutego 1983 r.

W dniu 19 lipca 1974 roku przesłała niniejsza Kongregacja niektórym Konferencjom episkopalnym list zastrzeżony na temat interpretacji kanonu 2335 Prawa Kanonicznego, który to kanon zabrania katolikom pod sankcją ekskomuniki zapisywania się do organizacji masońskich i do im podobnych stowarzyszeń. Ponieważ wspomniany list, przeniknąwszy do opinii publicznej dał powód do błędnych i tendencyjnych interpretacji, przeto Kongregacja Doktryny Wiary (KDW) nie przesądzając ewentualnych dyspozycji nowego Kodeksu, potwierdza i precyzuje następujące dane:

1. Dotychczasowa praktyka dyscyplinarna Prawu Kanonicznego nie została w niczym zmodyfikowana i obowiązuje w całej pełni.

2. Nie została więc skasowana ani ekskomunika, ani inne przewidziane kary.

3. Co do wspomnianego listu zaś i co do zagadnienia, jak należy interpretować wymieniony w nim kanon, było zamiarem KDW przypomnienie ogólnych zasad interpretacyjnych prawa karnego, według których poszczególne przypadki osobiste mogą być pozostawione osądowi odnośnych Ordynariuszy. Nie było zaś zamiarem KDW upoważnianie Konferencji Episkopatów do publicznego wygłaszania orzeczeń o charakterze powszechnie obowiązującym na temat istoty organizacji masońskich, któreby mogły spowodować utrącanie powyższych norm.

Deklaracja z dnia 26 listopada 1983 r.

Stawiano pytanie, czy ocena Kościoła odnośnie do stowarzyszeń masońskich zmieniła się na skutek faktu, iż nowy Kodeks Prawa Kanonicznego nie wymienia wolnomularstwa w sposób wyraźny jak poprzedni.

Niniejsza Kongregacja jest w stanie odpowiedzieć na to, iż okoliczność ta jest spowodowana kryterium redakcyjnym takim samym, jak dla innych zrzeszeń, które podobnie nie zostały wymienione, ponieważ włączone są do szerszych kategorii.


Negatywna ocena Kościoła o wolnomularskich zrzeszeniach pozostanie więc niezmieniona, ponieważ ich zasady były zawsze uważane za nie do pogodzenia z nauką Kościoła i dlatego też przystąpienie do nich pozostanie nadal zabronione. Wierni, którzy należą do wolnomularskich zrzeszeń, znajdują się więc w stanie ciężkiego grzechu i nie mogą przyjmować Komunii Świętej.

Lokalne autorytety kościelne nie mają prawa wypowiadać się na temat istoty wolnomularskich zrzeszeń w sposób, który mógłby umniejszyć to co powyżej ustalono w zgodności i intencją deklaracji tejże Kongregacji z dnia 17 lutego 1981 roku.


Papież Jan Paweł II potwierdził niniejszą deklarację, uchwaloną na zwyczajnym posiedzeniu Kongregacji i zalecił jej opublikowanie w czasie audiencji udzielonej podpisującemu ją, kardynałowi Prefektowi.
Rzym, w siedzibie Kongregacji Nauki Wiary, 26 listopada 1983 roku.

(-) Kardynał Joseph Ratzinger
Prefekt
(-) Arcybiskup Jerome Hamer O. P.
Sekretarz


Kodeks Prawa Kanonicznego
(wszedł w życie 27 listopada 1983 r.)


Kanon 1374 - Kto zapisuje się do stowarzyszenia działającego w jakikolwiek sposób przeciw Kościołowi (quae contra Ecclesiam machinatur), powinien być ukarany sprawiedliwą karą; kto zaś popiera tego rodzaju stowarzyszenie lub nim kieruje, powinien być ukarany interdyktem.
Nemo potest duobus dominis servire !
O śmiesznych uzurpacjach niestosownych.
Strzeżmy się takiego „chrześcijaństwa”,
które jest uśmiechnięte do świata,
lecz ateistyczne.

Taka religia jest antyewangelią.
Pierwsze zdanie chrześcijaństwa:

JEST BÓG.

„Wtedy sprawiedliwy stanie z wielką śmiałością
przed tymi, co go uciskali i mieli w pogardzie jego trudy.
Gdy ujrzą, wielki przestrach ich ogarnie
i osłupieją na widok nieoczekiwanego …Więcej
O śmiesznych uzurpacjach niestosownych.

Strzeżmy się takiego „chrześcijaństwa”,
które jest uśmiechnięte do świata,
lecz ateistyczne.


Taka religia jest antyewangelią.
Pierwsze zdanie chrześcijaństwa:


JEST BÓG.


„Wtedy sprawiedliwy stanie z wielką śmiałością
przed tymi, co go uciskali i mieli w pogardzie jego trudy.

Gdy ujrzą, wielki przestrach ich ogarnie
i osłupieją na widok nieoczekiwanego zbawienia.

Powiedzą pełni żalu do samych siebie,
będą jęczeli w utrapieniu ducha:

«To ten, co dla nas – głupich – niegdyś był pośmiewiskiem i przedmiotem szyderstwa:
jego życie mieliśmy za szaleństwo,
śmierć jego – za hańbę.
Jakże więc policzono go między synów Bożych
i ze świętymi ma udział?”

(Mdr 5, 1-5)

Skarbem Kościoła są Święci. Na iluż to Świętych poznano się dopiero po latach, niekiedy dopiero po ich śmierci!

Można się czasem przerazić, jak łatwo niektórzy – nie będąc świętymi i uczonymi w sprawach Bożych – wypowiadają się na temat wiary i kontaktu człowieka z Panem Bogiem. Ileż to razy jakiś domorosły mówca, czy pisak wmawia biednym słuchaczom czy czytelnikom czegóż to Pan Bóg od nas żąda a czego to na pewno nie żąda.

W tematach wiary strzeżmy się mówców i pisakówsubiektywnych! Szanujmy mówców i pisarzy, przekazujących nam krystaliczną Prawdę: nienaruszony depozyt katolickiej wiary. Zawsze są na wagę złota. We współczesnych czasach pomieszania powszechnego – tym bardziej!

Święci byli ludźmi posłusznymi i autonomicznymi. Ich decyzje – małe i wielkie – zapadały w głębokim i szczerym kontakcie z Panem Bogiem, na modlitwie. Nierzadko te decyzje szły pod prąd duchów czasu, pod prąd ludzkich przepisów, poprawności, oczekiwań, sądów, osądów, przesądów… Dla Świętych podstawowym punktem odniesienia był Pan Bóg. Był dla nich Autorytetem najwyższym. Po prostu Panem Bogiem. Pan Bóg ich traktował poważnie. I oni traktowali Pana Boga poważnie.

Obok Świętych wyrastały natychmiast, jak grzyby po deszczu, głosy krytykantów, korektorów, doradców, opiniodawców, osądzaczy, poprawiaczy, wiedzących lepiej, zniechęcaczy, pretendujących do roli ustawiaczyich decyzji, słów, czynów. Śmieszna uzurpacja!

Współczesnym ateistom z rodowodem katolika, którzy widząc duszę świętą natychmiast aspirują do roli jejkrytykantów, korektorów, doradców, opiniodawców, osądzaczy, poprawiaczy, wiedzących lepiej, zniechęcaczy, pretendujących do roli ustawiaczy jej decyzji, słów, czynów, trzeba przypomnieć fakty elementarne:

Ludzie Boży mają swoje sekrety z Panem Bogiem.

Ludzie Boży z Panem Bogiem ustalają swoje decyzje, słowa i czyny.

Ludzie Boży Pana Boga traktują jako najwyższy autorytet.


Grubiańskie wtrącanie się do delikatnej sfery sekretów duszy pobożnej z Panem Bogiem jest śmieszną uzurpacją niestosowną! Ta dusza pobożna już pewne decyzje podjęła. Ta dusza pobożna już pewne przedsięwzięcia skonsultowała z Panem Bogiem. Nie wpychaj się, prostaku, między duszę pobożną a Pana Boga!

W tematach wiary strzeżmy się mówców i pisakówsubiektywnych. Szanujmy mówców i pisarzy, przekazujących nam krystaliczną Prawdę: nienaruszony depozyt katolickiej wiary. Zawsze są na wagę złota. We współczesnych czasachpomieszania powszechnego – tym bardziej!

Katolik wierzący i uczony w sprawach Bożych uszanuje sekrety duszy pobożnej z Panem Bogiem. Delikatność godna naśladowania.

Powyższa refleksja?

Dla ateisty z rodowodem katolika – bajka o żelaznym wilku.

Dla katolika wierzącego – oczywistość.

* * *

„To, o co prosić będziecie przez mój Różaniec, otrzymacie”

(Obietnice różańcowe, które otrzymał od Niepokalanej Matki

bł. Alan de Rupe).

Autor: Novus Hiacynthus
////-
myname
syjonistyczni talmudczycy z grupy Bilderberg(okreslenie bliznich ), przebiegli Masoni i wszedzie czyhajace zło, to i jeszcze więcej widzi user który ma Michała Archanioła w avatarze-wiekszej zenady nie widziałam, o bluznierstwie nawet nie wspominam 😀 i jeszcze ma czelnosc się nazywać prawowitym katolikiem 😀
Na taką cyrkową zenade nawet biletów nie trzeba, codziennie niezmiennie przed snem …Więcej
syjonistyczni talmudczycy z grupy Bilderberg(okreslenie bliznich ), przebiegli Masoni i wszedzie czyhajace zło, to i jeszcze więcej widzi user który ma Michała Archanioła w avatarze-wiekszej zenady nie widziałam, o bluznierstwie nawet nie wspominam 😀 i jeszcze ma czelnosc się nazywać prawowitym katolikiem 😀
Na taką cyrkową zenade nawet biletów nie trzeba, codziennie niezmiennie przed snem zenujace atrakcje na glorii gwarantowane
biniobill
czytasz o żydomasonach - przypomina się stefanek, parskasz śmiechem
czytasz o diabłach - przypomina się stefanek, parskasz śmiechem
czytasz o lucyferze - przypomina się stefanek, parskasz śmiechem
czytasz o luminatach - przypomina się stefanek, parskasz śmiechem
Obciach, za obciachem, normalnie codziennie żenada.
biniobill
@myname
Do niedawna takich dzieciaków, które nie wiedzą co czynią nazywano dziećmi neostrady... Kupił tata internet a dzieciak zaistniał przez to w świecie wypisując jeden stek bzdur po drugim. Tak i ten pisze o diabłach, lucyferach, żydomasonach, judaistach tudzież judejczykach i innych historiach a potem ktoś czytając podobne historie z miejsca przypomina sobie to nieodpowiedzialne dziecko i …Więcej
@myname
Do niedawna takich dzieciaków, które nie wiedzą co czynią nazywano dziećmi neostrady... Kupił tata internet a dzieciak zaistniał przez to w świecie wypisując jeden stek bzdur po drugim. Tak i ten pisze o diabłach, lucyferach, żydomasonach, judaistach tudzież judejczykach i innych historiach a potem ktoś czytając podobne historie z miejsca przypomina sobie to nieodpowiedzialne dziecko i automatycznie parska śmiechem...
Tak właśnie działa żenda.
Jeszcze jeden komentarz od biniobill
biniobill
@...Imperet illi Deus
Nie rób obciachu świętemu Michałowi Archaniołowi.
Nemo potest duobus dominis servire !
"Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej". /Łk 12, 51-53/
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla …
Więcej
"Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej". /Łk 12, 51-53/

Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy Królestwo Niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy /ludzie/ wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami. /Mt 5,10-12/
biniobill
...Imperet illi Deus napisał:
...walka trwa !
-------------------

Taaa, trwa walka ale w twojej pustej głowie.
Parvus, pewnie łapie się za brzuch z chichotu, patrząc na takiego detektywa. Pojęcia nie masz.
Nemo potest duobus dominis servire !
Święci rozgarnięci: posłuszeństwo Panu Bogu.
„Rozsądźcie, czy słuszne jest w oczach Bożych bardziej słuchać was niż Boga?”
(Dz 4, 19).
„Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi”(Dz 5, 29).
Świętość. Świętość wyraża się między innymi w posłuszeństwie Panu Bogu, którew niektórych sytuacjach domaga się nieposłuszeństwa ludziom.
Inaczej: chodzi o posłuszeństwo Panu Bogu ponad posłuszeństwo ludziom. …Więcej
Święci rozgarnięci: posłuszeństwo Panu Bogu.

„Rozsądźcie, czy słuszne jest w oczach Bożych bardziej słuchać was niż Boga?”
(Dz 4, 19).

„Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi”(Dz 5, 29).

Świętość. Świętość wyraża się między innymi w posłuszeństwie Panu Bogu, którew niektórych sytuacjach domaga się nieposłuszeństwa ludziom.

Inaczej: chodzi o posłuszeństwo Panu Bogu ponad posłuszeństwo ludziom.

Jest taki pogląd na temat posłuszeństwa: bez względu na okoliczności pozwolić się walić pałką posłuszeństwa po głowie, cicho siedzieć, nic nie mówić, robić co każą, podporządkować się.


A jak to było w życiu Świętych?

Św. Małgorzata Węgierska przedkładała posłuszeństwo woli Bożej ponad nakazy ludzkie. Kiedy namawiano ją do małżeństwa, w odważnych słowach sprzeciwiła się woli rodziców.

„Na te słowa król odpowiedział, że jest jej ojcem, a przykazanie Boże nakazuje, aby córka słuchała rodziców. Ona im odpowiedziała:«Ilekroć nakazujecie mi to, co się Bogu podoba, będę wam posłuszna jako swoim rodzicom i panom. Ale jeśli mi nakażecie coś, co się sprzeciwia nakazowi Boga, nie uznam w was ani rodziców, ani panów, ani że teraz nimi jesteście, ani żeście nimi byli»” (Legendy dominikańskie).

Nie posłuchała rodziców. Posłuchała Pana Boga.

Młody św. Stanisław Kostka wbrew woli spowiednika i wbrew woli rodziców udał się z Wiednia do Augsburga i do Dylingi, aby wstąpić do jezuitów. Nie posłuchał rodziców i nie posłuchał spowiednika. Posłuchał Pana Boga.

Św. Jan od Krzyża, uwięziony przez władze zakonne, sprytnie uciekł z więzienia.

Bł. Bronisław Markiewicz oskarżany był o nieposłuszeństwo i rozłam. Słuchał Pana Boga, założył nowe zgromadzenia zakonne, został ogłoszony błogosławionym.

Św. Mary MacKillop, pierwsza australijska święta, założycielka Sióstr Świętego Józefa od Najświętszego Serca, wycierpiała gorycz ekskomuniki poprzedzonej kampanią oszczerstw.

Nie zgodziła się na nakazaną zmianę konstytucji zakonnych. Została zganiona przez biskupa za „duchową pychę” i za „zło”, które wprowadziła do klasztoru. Biskup zagroził, że każdy kto będzie się z nią zadawał również zostanie ekskomunikowany. „Wyklęta” Mary dwukrotnie spotkała się Piusem IX podczas swojego pobytu w Rzymie.

Byli i Święci, którzy umarli w niesławie, uważani za błądzących, osądzeni niesprawiedliwie, rehabilitowano ich pośmiertnie. Chodzi nie tylko o św. Joannę d’Arc.

Święci stawiali posłuszeństwo Panu Bogu na pierwszym miejscu. W niektórych sytuacjach posłuszeństwo Panu Bogu domaga się nieposłuszeństwa ludziom.

Święci rozgarnięci: posłuszeństwo Panu Bogu. Element świętości i dzisiaj bardzo aktualny. Nieodzowny.

Możliwy do realizacji. Nasza święta powinność!
„Mirabilis Deus in sanctis suis”.

Przedziwny jest Bóg w swoich Świętych.

źródło: LINK
Nemo potest duobus dominis servire !
POSŁUSZEŃSTWO
"chociaż papież Marceli zapalił kadzidło Jowiszowi to nie znaczy, że wszyscy biskupi powinni robić to samo".
"Kiedy oprawcy zagrozili papieżowi Marcelemu
ogarnęła go trwoga i zapalił bożkom kadzidło oraz oddał im cześć, lecz gdy niedługo potem sobór 180 biskupów zebrał się w Sinuessa, Marceli pojawił się przed zgromadzeniem w worze pokutnym i błagał zgromadzonych o nałożenie …Więcej
POSŁUSZEŃSTWO

"chociaż papież Marceli zapalił kadzidło Jowiszowi to nie znaczy, że wszyscy biskupi powinni robić to samo".

"Kiedy oprawcy zagrozili papieżowi Marcelemu
ogarnęła go trwoga i zapalił bożkom kadzidło oraz oddał im cześć, lecz gdy niedługo potem sobór 180 biskupów zebrał się w Sinuessa, Marceli pojawił się przed zgromadzeniem w worze pokutnym i błagał zgromadzonych o nałożenie pokuty z powodu swej niewierności.

Ale nie potępił go żaden z członków soboru; a wszyscy oświadczyli, że św. Piotr zgrzeszył podobnie i swoimi łzami zasłużył na wybaczenie".