Edward7
71,4 tys.

Francisco: Pierwszy od wieków antypapież?

Sprawa jest niepodważalna - i głupia - że tak powiem. Wiadomo, że ortodoksyjnie myślący katolicy odczuwali sporą konsternację w związku z Jorge Mario Bergoglio, znanym światu jako papież Franciszek. W każdej sprawie, rok po roku, katolicy mieli wiele okazji, by być zakłopotani, zaniepokojeni i słusznie zrażeni.

Na przykład jego stanowisko w kwestii ponownego małżeństwa i komunii, czy kunktatorskie ataki na tradycyjną liturgię. Podczas gdy niekatolicy mogą być obojętni na te kwestie, każda osoba dobrej woli byłaby również zaniepokojona jego ignoranckim stanowiskiem wobec islamu, jego skłonnością do Komunistycznej Partii Chin, jego uległością wobec globalistów (których "nowy porządek świata" aprobuje), i tak dalej.

Nie zapominajmy też o jego przyzwoleniu na pederastię kapłańską w czasach, gdy przebywał w Argentynie, a także o tym, że jako papież w sposób wyrachowany kojarzył i wynosił na ołtarze prałatów znanych z równie skrajnych odchyleń. Zastanawiające jest to, że w tym zakresie nie dostaje prawie żadnej złej prasy. Władcy naszego społeczeństwa, zwykle gotowi wykorzystać każdą okazję do zaatakowania chrześcijaństwa, w dziwny sposób powstrzymali się od zaatakowania jego - papieża! - To, że nie dostrzegli tej wielkiej hossy jest godne refleksji. Najwyraźniej ten papież jest poza granicami kraju. Bergoglio jest przecież ich człowiekiem, a nie "wikariuszem Chrystusa", który to tytuł sam wymownie spiłował.

Oba pytania wydają się być ogromnymi czerwonymi flagami, ale nawet one mogą być odłożone na bok, ponieważ istnieje bardziej "niemiecki aspekt" - taki, który doprowadził mnie do przekonania, z moralną pewnością, że Bergoglio nie jest naprawdę papieżem.

Jest antypapieżem, ponieważ Benedykt XVI nie złożył ważnej rezygnacji z urzędu papieskiego zgodnie z wymogami prawa kanonicznego, którego najnowszą wersję z 1983 roku sam pomagał zredagować. Dlatego też nigdy nie powinno było dojść do konklawe po jego zaskakującej zapowiedzi z 11 lutego 2013 r. znanej jako Deklaracja. Byłoby tak, nawet gdyby wybrano kogoś innego niż Bergoglio, i nawet gdyby Bergoglio nie zrobił i nie powiedział tego wszystkiego, co zrobił i powiedział.

Taki jest mój wniosek. Oto jak do tego doszedłem.

Próbując nadać sens dwuznacznym lub problematycznym stanowiskom Bergoglio, byłem skłonny - jak wielu innych - dać mu korzyść z wątpliwości; skupić się raczej na dawaniu wiary temu, co wyrażał, a co było zgodne z depozytem wiary, którego strzeżenie i przekazywanie jest zadaniem każdego papieża; pozwolić, by sprawy same się ułożyły w czasie.

Nie zajmowałem się więc żadnym pytaniem o prawomocność samego pontyfikatu Bergogliów. Nie przyszło mi to do głowy.

Z czasem usłyszałem kilka komentarzy o możliwości, że Bergoglio jest antypapieżem, ale nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Przecież - pomyślałem sobie - czy nie ma ludzi, którzy twierdzą, że Jan Paweł II też nie był tak naprawdę papieżem? Że Stolica Apostolska jest nieobsadzona od 1958 r. Czy nie byłoby zbyt ryzykowne próbować poruszać się po tym polu minowym?

Do głowy przychodzą jeszcze inne myśli: w internecie jest tyle rzeczy, skąd pewność, co jest wiarygodne, a co nie? A jeśli Bergoglio jest antypapieżem, to dlaczego nikt z hierarchów nie podniósł alarmu?

I jeśli miałbym się odnieść do tego pytania, czy nie byłbym "schizmatykiem" - przynajmniej potencjalnie; to oczywiście niewygodna myśl, ale taka, którą zacząłem uważać za zbytnią uległość i ostatecznie unikanie. (Podejrzewam, że szlachetny, ale zawodny impuls do lojalności może częściowo wyjaśniać, dlaczego katolickie media raczej nie zajmowały się tą kwestią). Przecież jeśli badanie tego jest jakoś antykatolickie, to jak zidentyfikowano poprzednich antypapieży?

Więc pewnego dnia powiedziałam sobie: będę badać. Przeczytam, co mówią ludzie, którzy twierdzą, że Bergoglio jest antypapieżem, i ocenię ich argumenty. Nie jego osobowość czy styl pisania, nie jego pozycja w "społeczeństwie" czy Kościele, ale sens jego argumentów. I to właśnie zrobiłem.

Przede wszystkim zdziwiło mnie trochę, że zaraz po Deklaracji Benedykta XVI (w ciągu kilku dni) czołowi latyniści, kanoniści, filozofowie, teologowie i dziennikarze wskazywali na istotne błędy w tekście łacińskim, który wypowiedział Benedykt XVI. Czy takie błędy zawsze unieważniają akt prawny? Możliwe, że nie. Ale powiedzmy, że nawet w tamtym czasie "podniosło to brwi".

Najbardziej jednak uderzyła mnie prostota i przekonywalność stwierdzenia, że z obiektywnego punktu widzenia Deklaracja Benedykta XVI nie stanowi właściwie ważnej rezygnacji papieskiej w rozumieniu prawa kanonicznego. Jeśli odpowiednie wymogi kanoniczne nie są spełnione w zgłoszonym akcie rezygnacji, to żadna inna okoliczność (np. "wszyscy teraz akceptują Bergoglio jako papieża"), wydarzenie (np. konklawe) czy racjonalizacja, jakkolwiek przedstawiona, nie może go uprawomocnić. W gruncie rzeczy, to naprawdę jest takie proste.

Jest rzeczywiście godne uwagi (i przerażające), że nikt związany z późniejszym konklawe nie wezwał wówczas do przeprowadzenia dochodzenia w tej sprawie. Byłoby to rozważne, a nawet konieczne, właśnie dlatego, że nieprzestrzeganie norm kanonicznych unieważnia takie akty prawne i kościelne.

W końcu, gdyby konsekwentne braki lub niejasności w Deklaracji Benedykta XVI zostały publicznie wyliczone w przejrzystym wysiłku wyjaśnienia jej celów, Benedykt XVI mógłby łatwo odpowiedzieć wydając proste i jednoznaczne zrzeczenie się papiestwa, wolne od błędów, które spełniałoby wymogi prawa kanonicznego. Ale to nigdy nie nastąpiło.

Chociaż kilka kanonów odnosi się do naszej niezręcznej i niemożliwej sytuacji kanonicznej "dwóch papieży", najważniejszy jest kanon 332§2, który wyraźnie wyszczególnia, co jest wymagane do ważnej rezygnacji papieskiej. Czytamy w nim:

Jeśli zdarzy się, że Papież rzymski zrezygnuje ze swojego urzędu, to dla jego ważności wymagane jest, aby rezygnacja została złożona w sposób wolny i należycie zamanifestowana, ale nie, aby została przez kogokolwiek przyjęta.

Główny problem polega na tym, że papież rzymski Benedykt XVI nie zrezygnował z samego urzędu -munus po łacinie-, ale z zestawu funkcji czy posługi (ministerium po łacinie), którą można sprawować na mocy sprawowania określonego urzędu w pierwszej kolejności. Łaciński tekst Deklaracji, co należy podkreślić, jest wersją obowiązującą. Niezależnie od tego, czy jego Deklaracja została ułożona i wygłoszona z frywolną niedokładnością (co wydaje się mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę jego spójny charakter, zapis erudycji i niechęć do niechlujstwa), jego analiza jest więcej niż uzasadniona.

Co najmniej, użycie jednego słowa łacińskiego w miejsce innego w odniesieniu do przedmiotu, którego się wyrzeka, może dawać podstawy do kilku interpretacji. Tam, gdzie możliwa jest interpretacja i konieczne jest wyjaśnienie, pojawiają się wątpliwości; tam, gdzie są wątpliwości, nie może być mowy o jasnym i właściwym przejawie danej czynności prawnej. Ergo, mamy nieważne wyrzeczenie papieskie.

Niektórzy twierdzili, że łacińskie terminy munus i ministerium są wystarczająco bliskie, jeśli nie zamienne, aby znaczenie było jasne: Czy Benedykt XVI zasadniczo zamierzał przestać być papieżem. Jest to kwestia sporna; w moim rozumieniu prawo kanoniczne zdecydowanie rozróżnia te dwa terminy; nigdzie termin ministerium nie odpowiada godności, urzędowi lub pozycji określanej terminem munus; oraz że właściwe i precyzyjne znaczenie tych słów musi wpływać na nasze rozumienie prawa kościelnego i związanych z nim aktów prawnych.

Nie oznacza to, że w ważnym wyrzeczeniu papieskim musi znaleźć się konkretne słowo munus, ale że należy się wyrzec czegoś jednoznacznie synonimicznego z urzędem/munus, jak np. papiestwo, urząd, pontyfikat rzymski, tytuł suwerena czy pontyfikat. Termin ministerium nie oznacza po prostu ontologicznej równoważności z suwerenną godnością samego papiestwa; rezygnacja z niego nie oznacza więc, że Benedykt XVI przestaje być papieżem.

Istnieją inne powszechne zarzuty wobec poglądu, że Bergoglio jest antypapieżem, takie jak twierdzenie, że Benedykt XVI ogłosił po fakcie, że Franciszek jest papieżem. Mój pogląd jest taki, że nigdy tego nie zrobił. To, co zrobił, to niejasne stwierdzenie, że "papież jest jeden", bez określenia, kim jest ten jeden. Tymczasem nadal ubiera się i błogosławi jak papież w pojedynkę, przebywając nadal w Watykanie; a przy tym nigdy nie stwierdza wyraźnie, że Bergoglio jest tym jedynym papieżem. Ciekawe, nie sądzisz?

Inny typowy zarzut jest taki: udręka z powodu systematycznego szydzenia przez Bergoglio z tradycyjnej wiary katolickiej, ortopraksji i rzeczywistości metafizycznej doprowadziła niektórych katolików do sfabrykowania zagmatwanej hipotezy o Deklaracji Benedykta XVI, aby uczynić wszystko, co Bergoglio zrobił, bezwartościowym. Innymi słowy, wymyślili pretekst, by odwołać tego, co uważają za nieodpowiedniego papieża.

Ale to również wymyka się centralnemu pytaniu: w jaki sposób to, co faktycznie mówi Deklaracja Benedykta XVI, jest zgodne z obowiązującym prawem kanonicznym?

Nie chodzi o to, że sceptycy legitymacji Bergoglio nie są świadomi historycznego faktu, że zdarzali się papieże ważni, ale skorumpowani. Niewłaściwe postępowanie nie jest dowodem na nieważność, którą można stwierdzić jedynie w nieprzestrzeganiu dekretów prawa kanonicznego.

Intelektualiści dużego kalibru, których pracę szanuję, należą do tych, którzy odrzucają tezę, że Benedykt XVI pozostaje papieżem. Być może jest coś, co przeoczyłem, ale jak dotąd nie znalazłem adekwatnego odparcia konkretnego twierdzenia, że Benedykt XVI nie spełnił wymogów prawa kanonicznego dla ważnej rezygnacji z urzędu papieskiego.

Pewien podział pojawił się także wśród tych, którzy są słusznie przekonani, że Bergoglio jest antypapieżem. Po jednej stronie są ci, którzy uważają, że Benedykt XVI popełnił w swojej Deklaracji "błąd merytoryczny", ponieważ zamierzał zachować część papiestwa i jednocześnie wprowadzić następcę papieża, który przejąłby praktyczne, codzienne funkcje administracyjne i zarządzające Kościołem powszechnym.

Innymi słowy, błędnie sądził, że może rozwidlić lub rozszerzyć papiestwo, przekształcając je z ustanowionego przez Boga urzędu, przysługującego indywidualnie św. Piotrowi i wszystkim jego indywidualnym następcom, w jednoczący podmiot o podobnej, ale bardziej kolegialnej władzy.

Odpowiednim kanonem dla tego poglądu jest 188, w którym czytamy:

Rezygnacja dokonana z ciężkiej bojaźni, która jest niesprawiedliwie zadana albo ze złośliwości, błędu istotnego lub symonii jest nieważna z mocy samego prawa.

Niezależnie od tego, czy Benedykt XVI miał śmiały zamiar wprowadzenia bezprecedensowej i niedopuszczalnej bruzdy w naturze papiestwa, można również powiedzieć, że nieuwzględnienie rozróżnienia między rezygnacją z samego urzędu a posługami lub działalnością emanującą z tego urzędu stanowi unieważniający błąd merytoryczny.

Po drugiej stronie są ci, którzy twierdzą, że Benedykt XVI nie omyłkowo próbował pluralizować papiestwo, ale że specjalnie i celowo nie zrezygnował z munus, bo zamierzał pozostać papieżem. Skąd więc taka taktyka?

Zrobił to, ponieważ czuł, że nie może już prawidłowo funkcjonować jako papież z powodu powszechnej opozycji w samym Kościele. Zasadniczo uniemożliwiono mu rządzenie zgodnie z jego urzędem w sposób, który uważał za właściwy (kanon 412 określa kryteria przeszkody w widzeniu).

Ustępując w taki sposób, ocenił, że jego niegodni i wywrotowi przeciwnicy prawdopodobnie skorzystają z okazji do przejęcia władzy; ich nikczemne metody zostaną w końcu zdemaskowane, co przyspieszy tak potrzebne oczyszczenie Kościoła.

Co za intryga. Mogę zrozumieć, że każdy, kto po raz pierwszy rozważa taką możliwość, byłby zdumiony. Ale to nie jest film ani powieść; gdyby tylko powszechna i wroga infiltracja Kościoła - zgniłość nawet na jego najwyższych szczeblach - była fikcją.

Aż ciarki przechodzą na myśl o podłości, jaką obarczono Benedykta XVI, który po objęciu papiestwa wyraźnie wspomniał o swoim "strachu przed wilkami". Jego manewr mógł więc być aktem celowej inspiracji zrodzonej z determinacji.

Obie interpretacje, szczerze wyznawane przez ich zwolenników, są produktem intensywnych badań; obie są rozsądnymi założeniami, na tyle wiarygodnymi, przynajmniej na pierwszy rzut oka, że nie można ich odrzucić z ręki.

W pewnym sensie oba wyjaśnienia nie mogą być poprawne, ponieważ oferują sprzeczne analizy motywacji Benedykta XVI do zrobienia tego, co zrobił - bardzo ważne pytanie, które czeka na odpowiedź w odpowiednim czasie. A jednak obaj mają rację w tym, co najważniejsze: niezależnie od motywacji i intencji, Benedykt XVI nie zrzekł się papiestwa zgodnie z prawem kanonicznym, a zatem Bergoglio jest antypapieżem i cokolwiek zrobił, nie ma żadnego znaczenia, ponieważ nigdy nie sprawował papieskiego munus.

Implikacje są ogromne dla przyszłości, i to nie tylko dla katolików. Jeśli sytuacja nie zostanie naprawiona, następne konklawe (niezależnie od tego, kto umrze pierwszy) byłoby nieważnie ukonstytuowane, a więc mielibyśmy kolejnego antypapieża, po którym nastąpiliby jeszcze kolejni antypapieże - którzy, podobnie jak Bergoglio, prawdopodobnie nie zaoferowaliby silnego i niezbędnego moralnego i duchowego oporu wobec różnych nieludzkich agend, które zagrażają naszemu horyzontowi.

Chociaż początkowo byłem trochę niechętny do zbadania tej kwestii, "znalazłem się w zgodzie z moim wnioskiem". Z pewnością jest to sytuacja niepokojąca i poważna. Ale stanowił też klucz interpretacyjny do wielu innych rzeczy, które rozwijają się wokół nas - głównie do zamknięć. Bezprecedensowe zamknięcie kościołów - "papież" odwołał Wielkanoc! Papież nigdy tego nie robi.

Przypadkowo doszedłem do mojego wniosku na temat Bergoglio pod koniec 2019 roku - kilka miesięcy przed operacją "Korona", która miała się rozpocząć w marcu 2020 roku podczas tych dwóch tygodni trwających dwa i pół roku.

Świadomość, że coś jest radykalnie nie na miejscu w samym Kościele, choć oczywiście niepokojąca, pomogła mi, w sposób, którego nie potrafię adekwatnie opisać, gdy kościoły były zamknięte. Pomogło mi to również dostrzec i przygotować się na potok kłamstw, korupcji i opresji, które napędzały i utrwalały szkody wyrządzone przez wymyśloną "pandemię".

Historia dostarcza innej miary spokoju: dwaj współcześni święci, obaj dominikanie, mieli przeciwstawne poglądy na temat tego, kto jest prawowitym papieżem ponad 600 lat temu. Okazuje się, że św. Katarzyna ze Sieny miała cały czas rację, a wielki św. Wincenty Ferrer przez dziesiątki lat sprzymierzał się z antypapieżem. Nie wiedział o tym, oczywiście. Został oszukany przez kardynała, który na pewien czas stał się również antypapieżem. Gdy jednak uświadomił sobie prawdę, szybko zmienił lojalność. Jest to dowód - i nadzieja na dziś - że ludzie wiary i dobrej woli mogą prowadzić święte i produktywne życie, nawet jeśli mają różne poglądy.

Od wieków nie było antypapieża, więc nie jest tak, że ta kwestia jest na radarze większości ludzi. Ludzie są w tak wielu różnych miejscach duchowo i intelektualnie, o różnym usposobieniu, radząc sobie z presją codziennego życia. Potrzeba trochę czasu, aby to wszystko zapadło w pamięć.

Jednak słuszne i sprawiedliwe jest, aby katolicy zmierzyli się z dowodami, że Bergolio jest antypapieżem. Fakty i argumenty są, a sprawa jest dość solidna, "fool-proof", moim skromnym zdaniem. Nie jest to arbitralny lub kierowany przez program osobisty osąd, ale wynik uczciwej lektury i sumiennego zastosowania odpowiedniego prawa kanonicznego, które samo dyktuje werdykt.

Matthew Hanley jest autorem książki "Determining Death by Neurological Criteria: Current Practice and Ethics".
Frontpagemag | FrontpageMag/Francis: The First Anti-Pope in Centuries?
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
Izabela Sylwia
Mundra ,,babo- chłopko'', tu nie chodzi o popełnianie błędów, tylko o antypapieża, którym jest Bergoglio!!!
Znowu wypowiadasz swoje ,,mundrości''? A od błędów Papieży tobie wara!!! Zajmij się swoimi! I nie błędami, ale śmiertelnymi grzechami!
Izabela Sylwia
Niestety, z posoborowych papieży nie tylko Franciszek popełnia błędy w prowadzeniu Kościoła. Wypominanie błędów jednego papieża, a pomijanie błędów innych jest niesprawiedliwością.
Edward7
A słowa Pana Jezusa dotyczące prawdziwego wikariusza - Wszystko, cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie...
Obecnie jest zupełnie inna sytuacja gdyż oficjalnie jest dwóch papieży (papież emeryty to tez papież) - zgodnie z Ewangelią może być tylko jeden którego dotyczą te słowa powyżej ... wynika że wszystko co czyni Bergoglio …Więcej
A słowa Pana Jezusa dotyczące prawdziwego wikariusza - Wszystko, cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie...

Obecnie jest zupełnie inna sytuacja gdyż oficjalnie jest dwóch papieży (papież emeryty to tez papież) - zgodnie z Ewangelią może być tylko jeden którego dotyczą te słowa powyżej ... wynika że wszystko co czyni Bergoglio jest nieważne , a wszyscy co idą z nim, idą w schizmę, prawdziwy Kościół jest z Prawdziwym Papieżem Benedyktem XVI ...

Nawet Nowa Msza która nie podobała się tam w niebie (pisało w "Ostrzeżeniu za światów" - jedyna dozwolona zmiana mogły być języki ojczyste) musiała być uzna w niebie tylko przez te słowa Chrystusa do następców Piotra ... Czyli Prawdziwy Papież może nawet narzucać pewne sprawy niebu ...
Maczek5
okreslic kogos antypapiezem moze tylko sobor powszechny....
Edward7
Jak może określić jak większość jest wybrana przez antypapieża ... chyba tylko ci wybrani przez Papieża BenedyktaXVI
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
,,Jednak słuszne i sprawiedliwe jest, aby katolicy zmierzyli się z dowodami, że Bergolio jest antypapieżem. Fakty i argumenty są, a sprawa jest dość solidna, "fool-proof", moim skromnym zdaniem. Nie jest to arbitralny lub kierowany przez program osobisty osąd, ale wynik uczciwej lektury i sumiennego zastosowania odpowiedniego prawa kanonicznego, które samo dyktuje werdykt.''
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
,,Implikacje są ogromne dla przyszłości, i to nie tylko dla katolików. Jeśli sytuacja nie zostanie naprawiona, następne konklawe (niezależnie od tego, kto umrze pierwszy) byłoby nieważnie ukonstytuowane, a więc mielibyśmy kolejnego antypapieża, po którym nastąpiliby jeszcze kolejni antypapieże - którzy, podobnie jak Bergoglio, prawdopodobnie nie zaoferowaliby silnego i niezbędnego moralnego i …Więcej
,,Implikacje są ogromne dla przyszłości, i to nie tylko dla katolików. Jeśli sytuacja nie zostanie naprawiona, następne konklawe (niezależnie od tego, kto umrze pierwszy) byłoby nieważnie ukonstytuowane, a więc mielibyśmy kolejnego antypapieża, po którym nastąpiliby jeszcze kolejni antypapieże - którzy, podobnie jak Bergoglio, prawdopodobnie nie zaoferowaliby silnego i niezbędnego moralnego i duchowego oporu wobec różnych nieludzkich agend, które zagrażają naszemu horyzontowi.''
*****************************************
Żyjemy w czasach ostatecznych JB jest fałszywym prorokiem, który przygotowuje miejsce w Kościele dla antychrysta. Nie będzie żadnego innego konklawe. Benedykt XVI jest ostatnim ważnym Papieżem. Po Jego śmierci Kościołem zacznie rządzić antychryst 3,5 roku. czeka nas jeszcze Ostrzeżenie i 3 dni ciemności. Po tym oczyszczeniu i ucisku jakiego nie było, Przyjdzie w Swojej Chwale Jezus Chrystus Król z wojskiem swoich Aniołów i nastanie 1000- letnie Królestwo Boże. Osądzi wszystkich sprawiedliwie ...

..Nie będzie sądził z pozorów ani wyrokował według pogłosek; raczej rozsądzi biednych sprawiedliwie i pokornym w kraju wyda słuszny wyrok. Rózgą swoich ust uderzy gwałtownika, tchnieniem swoich warg uśmierci bezbożnego. Sprawiedliwość będzie mu pasem na biodrach, a wierność przepasaniem lędźwi. Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, cielę i lew paść się będą pospołu i mały chłopiec będzie je poganiał. Krowa i niedźwiedzica przestawać będą ze sobą przyjaźnie, młode ich razem będą legały. Lew też jak wół będzie jadał słomę. Niemowlę igrać będzie na gnieździe kobry, dziecko włoży swą rękę do kryjówki żmii.

Zła czynić nie będą ani działać na zgubę po całej świętej mej górze, bo kraj się napełni znajomością Pana, na kształt wód, które wypełniają morze.''

Z Księgi proroka Izajasza

11,