Mój mąż w dwustu procentach dotrzymał obietnicy danej mi jeszcze przed ślubem, że będzie kochać każde dziecko, które otrzymamy. Podziwiałam go, kiedy po przespaniu zaledwie 30 minut wstawał, gdy tylko Esterka czegoś potrzebowała. Pomimo zmęczenia siadał przy niej i z ogromną czułością do niej mówił. Zastanawiałam się, na jak długo wystarczy mu sił, ale nie poddał się do końca. Doceniam, że Andrzej odwoził mnie codziennie rano do szpitala, kiedy Estera leżała na oddziale noworodkowym. Wchodził ze mną i razem modliliśmy się za nią, trzymając malutkie rączki i nóżki przez okienka inkubatora. Cieszę się, że mogliśmy przejść przez to razem. (...)
"Jestem Szymon. Jestem szczęśliwy, że żyje.” mówił niedawno w Sejmie mający Zespół Downa Szymon Witecki. Wiemy, że jego wystąpienie poruszyło wiele osób spośród Państwa.
Wiemy, że jego wystąpienie poruszyło wiele osób spośród Państwa. Ale ono nawet w części nie oddało niezwykłej historii jego rodziny. Szymon ma pięcioro rodzeństwa, w tym także mającego Zespół Downa, ocalonego od aborcji, adoptowanego Kubę oraz ś. p. Esterkę z Zespołem Edwarda, która choć żyła krótko, wniosła ogromnie dużo do rodziny. Zachęcamy by bliżej poznać Szymona, Kubę i Esterkę - ich historia jest jedną z 33 historii zawartych w książce "Każde życie jest cudem". Te historie zawierają nie tylko piękne przesłanie pro-life podkreślając wartość i sens życia każdego człowieka, ale to także świadectwa ogromnej miłości rodzicielskiej, świadectwa nawrócenia i Bożej miłości. One krzepią, wzruszają i dają nadzieję.
Choć tematyka może wydawać się poważna, książkę czyta się bardzo przyjemnie i lekko - jak wciągające reportaże czy powieści. Wakacje mogą być bardzo dobrym czasem na jej lekturę. Gdy z każdej strony jesteśmy bombardowani szkodliwym przekazem i antywartościami, warto sięgnąć po książkę, z której wręcz wylewa się Miłość oraz ciepło i która wzmacnia w szlachetnych postawach oraz pragnieniu dobra.
ZAMAWIAM KSIĄŻKĘ
"Wszyscy, łącznie z dziećmi, zaangażowaliśmy się w opiekę nad Esti na najróżniejsze sposoby. Nasz najstarszy Janek, wówczas 17-letni, po kilku dniach wiedział, jakie leki i witaminy podawać, przygotowywał porcje leków w strzykawce i podawał przez sondę, zachowując zasady higieny. Pomógł opracować tabelki karmienia i podawania leków, przekształcając je w zależności od zmieniających się potrzeb. Zapisywał każde karmienie czy zmianę pieluchy. Asystował przy kąpielach w ostatnich dniach, kiedy trzeba było trzymać tlen i nóżkę z wkłuciem.
Szymon pytał, czy może pomodlić się za Esti. Mówiłam, że kiedy tylko chce. Głaskał ją po głowie i powtarzał niewyraźnie fragment z Księgi Wyjścia, którego nauczył się na pamięć: „Ja, Pan, chcę być twoim lekarzem” (Wj 15, 26). Wciąż powtarzał, jak bardzo kocha Esterę. Pomagał, w czym tylko mógł. Najbardziej wzruszałam się, kiedy Szymon trzymał Esti i czule do niej mówił. Przekonywał mnie, że miłość nie zna granic, bo oni oboje dotknięci wadami genetycznymi potrafią się kochać.
Jonatan skonstruował z klocków LEGO Technic podajnik do karmienia siostry mlekiem. Wcześniej musiałam trzymać strzykawkę podłączoną do sondy i nie byłam w stanie wejść z nią w jakąkolwiek interakcję dotykową. Dzięki wynalazkowi Jonatana mogłam ją głaskać i okazywać, że jestem blisko. Zawsze mogłam go też prosić o przygotowanie przenośnego koncentratora tlenu na spacer, bo wiedział, co do czego trzeba podłączyć.
Kuba wiele razy w ciągu dnia przybiegał do łóżeczka Esterki i pytał, czy oddycha. Kiedy potwierdzałam, odpowiadał: „To dobrze” i dalej biegł do swoich zajęć. Bardzo chciał uczestniczyć we wszystkim, co działo się wokół małej, więc pytał, czy może coś wyrzucić albo gdzieś przestawić.
Noemi marzyła o siostrze, więc kiedy Esti przyjechała do domu, była otoczona opieką przez swoją starszą siostrę. Nauczyła się ją przewijać, była przy większości kąpieli. Wiedziała, co ma mi podać podczas zabiegów. Wciąż chciała siedzieć i trzymać Esterkę na kolanach.
Mój mąż w dwustu procentach dotrzymał obietnicy danej mi jeszcze przed ślubem, że będzie kochać każde dziecko, które otrzymamy. Podziwiałam go, kiedy po przespaniu zaledwie 30 minut wstawał, gdy tylko Esterka czegoś potrzebowała. Pomimo zmęczenia siadał przy niej i z ogromną czułością do niej mówił. Zastanawiałam się, na jak długo wystarczy mu sił, ale nie poddał się do końca. Doceniam, że Andrzej odwoził mnie codziennie rano do szpitala, kiedy Estera leżała na oddziale noworodkowym. Wchodził ze mną i razem modliliśmy się za nią, trzymając malutkie rączki i nóżki przez okienka inkubatora. Cieszę się, że mogliśmy przejść przez to razem.
(...)
Nasze doświadczenie z Esterką było wspaniałym przykładem tego, że to nie my mieliśmy decydować o tym, ile czasu będzie żyła i w jaki sposób. Chcieliśmy, żeby żyła jak najdłużej, żeby była zdrowa, ale równocześnie wiedzieliśmy, że tutaj na ziemi mamy niewiele dni, żeby cieszyć się swoją obecnością. Dostaliśmy jednak tyle czasu, ile potrzebowaliśmy, żeby być z nią jako rodzina. Mieliśmy czas pełen miłości i bliskości, a ona mogła odejść w godny sposób."
- to tylko krótki fragment rozdziału poświęconego Szymonowi, Kubie i Esterce, który pokazuje ogromną Miłość, która jest obecna w tej rodzinie. Warto się zainspirować! Pozostałe historie, które można poznać dzięki książce "Każde życie jest cudem" są niemniej poruszające!
ZAMAWIAM KSIĄŻKĘ
Zapraszamy do lektury!
Pozdrawiamy serdecznie
Magdalena Korzekwa-Kaliszuk i Zbigniew Kaliszuk
Fundacja Grupa Proelio
Wiemy, że jego wystąpienie poruszyło wiele osób spośród Państwa. Ale ono nawet w części nie oddało niezwykłej historii jego rodziny. Szymon ma pięcioro rodzeństwa, w tym także mającego Zespół Downa, ocalonego od aborcji, adoptowanego Kubę oraz ś. p. Esterkę z Zespołem Edwarda, która choć żyła krótko, wniosła ogromnie dużo do rodziny. Zachęcamy by bliżej poznać Szymona, Kubę i Esterkę - ich historia jest jedną z 33 historii zawartych w książce "Każde życie jest cudem". Te historie zawierają nie tylko piękne przesłanie pro-life podkreślając wartość i sens życia każdego człowieka, ale to także świadectwa ogromnej miłości rodzicielskiej, świadectwa nawrócenia i Bożej miłości. One krzepią, wzruszają i dają nadzieję.
Choć tematyka może wydawać się poważna, książkę czyta się bardzo przyjemnie i lekko - jak wciągające reportaże czy powieści. Wakacje mogą być bardzo dobrym czasem na jej lekturę. Gdy z każdej strony jesteśmy bombardowani szkodliwym przekazem i antywartościami, warto sięgnąć po książkę, z której wręcz wylewa się Miłość oraz ciepło i która wzmacnia w szlachetnych postawach oraz pragnieniu dobra.
ZAMAWIAM KSIĄŻKĘ
"Wszyscy, łącznie z dziećmi, zaangażowaliśmy się w opiekę nad Esti na najróżniejsze sposoby. Nasz najstarszy Janek, wówczas 17-letni, po kilku dniach wiedział, jakie leki i witaminy podawać, przygotowywał porcje leków w strzykawce i podawał przez sondę, zachowując zasady higieny. Pomógł opracować tabelki karmienia i podawania leków, przekształcając je w zależności od zmieniających się potrzeb. Zapisywał każde karmienie czy zmianę pieluchy. Asystował przy kąpielach w ostatnich dniach, kiedy trzeba było trzymać tlen i nóżkę z wkłuciem.
Szymon pytał, czy może pomodlić się za Esti. Mówiłam, że kiedy tylko chce. Głaskał ją po głowie i powtarzał niewyraźnie fragment z Księgi Wyjścia, którego nauczył się na pamięć: „Ja, Pan, chcę być twoim lekarzem” (Wj 15, 26). Wciąż powtarzał, jak bardzo kocha Esterę. Pomagał, w czym tylko mógł. Najbardziej wzruszałam się, kiedy Szymon trzymał Esti i czule do niej mówił. Przekonywał mnie, że miłość nie zna granic, bo oni oboje dotknięci wadami genetycznymi potrafią się kochać.
Jonatan skonstruował z klocków LEGO Technic podajnik do karmienia siostry mlekiem. Wcześniej musiałam trzymać strzykawkę podłączoną do sondy i nie byłam w stanie wejść z nią w jakąkolwiek interakcję dotykową. Dzięki wynalazkowi Jonatana mogłam ją głaskać i okazywać, że jestem blisko. Zawsze mogłam go też prosić o przygotowanie przenośnego koncentratora tlenu na spacer, bo wiedział, co do czego trzeba podłączyć.
Kuba wiele razy w ciągu dnia przybiegał do łóżeczka Esterki i pytał, czy oddycha. Kiedy potwierdzałam, odpowiadał: „To dobrze” i dalej biegł do swoich zajęć. Bardzo chciał uczestniczyć we wszystkim, co działo się wokół małej, więc pytał, czy może coś wyrzucić albo gdzieś przestawić.
Noemi marzyła o siostrze, więc kiedy Esti przyjechała do domu, była otoczona opieką przez swoją starszą siostrę. Nauczyła się ją przewijać, była przy większości kąpieli. Wiedziała, co ma mi podać podczas zabiegów. Wciąż chciała siedzieć i trzymać Esterkę na kolanach.
Mój mąż w dwustu procentach dotrzymał obietnicy danej mi jeszcze przed ślubem, że będzie kochać każde dziecko, które otrzymamy. Podziwiałam go, kiedy po przespaniu zaledwie 30 minut wstawał, gdy tylko Esterka czegoś potrzebowała. Pomimo zmęczenia siadał przy niej i z ogromną czułością do niej mówił. Zastanawiałam się, na jak długo wystarczy mu sił, ale nie poddał się do końca. Doceniam, że Andrzej odwoził mnie codziennie rano do szpitala, kiedy Estera leżała na oddziale noworodkowym. Wchodził ze mną i razem modliliśmy się za nią, trzymając malutkie rączki i nóżki przez okienka inkubatora. Cieszę się, że mogliśmy przejść przez to razem.
(...)
Nasze doświadczenie z Esterką było wspaniałym przykładem tego, że to nie my mieliśmy decydować o tym, ile czasu będzie żyła i w jaki sposób. Chcieliśmy, żeby żyła jak najdłużej, żeby była zdrowa, ale równocześnie wiedzieliśmy, że tutaj na ziemi mamy niewiele dni, żeby cieszyć się swoją obecnością. Dostaliśmy jednak tyle czasu, ile potrzebowaliśmy, żeby być z nią jako rodzina. Mieliśmy czas pełen miłości i bliskości, a ona mogła odejść w godny sposób."
- to tylko krótki fragment rozdziału poświęconego Szymonowi, Kubie i Esterce, który pokazuje ogromną Miłość, która jest obecna w tej rodzinie. Warto się zainspirować! Pozostałe historie, które można poznać dzięki książce "Każde życie jest cudem" są niemniej poruszające!
ZAMAWIAM KSIĄŻKĘ
Zapraszamy do lektury!
Pozdrawiamy serdecznie
Magdalena Korzekwa-Kaliszuk i Zbigniew Kaliszuk
Fundacja Grupa Proelio