dobrzynski
2441

Księżom też można przerwać

Tomasz Cylka, Gazeta Wyborcza

18.03.2014 , aktualizacja: 17.03.2014 19:52

Wierny z Winograd pokazał nam wszystkim, że nie musimy biernie przysłuchiwać się politycznym agitacjom, jakich wiele słyszymy z naszych ambon. Broń Boże nie nawołuję do robienia na mszach św. "zadym", ale księża muszą mieć świadomość, że jeśli robią z Eucharystii wiec partyjny, to słuchacze mają prawo im przerwać.
W sobotę miałem okazję uczestniczyć w audycji Niny Nowakowskiej "Widziane z Poznania". Na antenie Radia Merkury rozmawialiśmy o nadziejach i obawach związanych z objęciem przez abp. Stanisława Gądeckiego funkcji przewodniczącego episkopatu. Polityka na ambonie to był jeden z tematów naszej rozmowy z udziałem m.in. ks. Dariusza Madejczyka, dziś proboszcza z Lusowa, a w przeszłości redaktora naczelnego "Przewodnika Katolickiego" i byłego posła Dariusza Lipińskiego z Platformy. Byłem w tym gronie jedyny, który z czystym sumieniem mógł powiedzieć, że słyszał na żywo niejedno polityczne kazanie. Moi zacni rozmówcy kiwali przecząco głowami. Nie spodziewałem się wtedy, że na dostarczenie im dowodów z samego Poznania będę musiał czekać zaledwie kilka godzin.

Nie musimy biernie przysłuchiwać się agitacjom

Tego samego dnia wieczorem ambonę na trybunę polityczną w kościele pw. św. Jana Bosko na poznańskich Winogradach zamienił ks. Stanisław Małkowski. Ten zasłużony kapelan opozycji, a dziś duchowny wspierający Solidarnych 2010 nie chce przyjąć do wiadomości, że Polska i Kościół mogą cieszyć się z upragnionej wolności. On prezentował na mszy św. swój manifest polityczny. Przekonaliśmy się po raz kolejny, że partyjne wezwania na ambonie to nie jest wymysł mediów, tylko realny problem, z którym musi się zmierzyć polski Kościół i nowy przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.
Moja metoda na przetrwanie politycznego kazania na mszy św. jest prosta: wyłączam się ze słuchania i czekam, aż ksiądz skończy. Wierny z Winograd pokazał nam wszystkim ludziom wierzącym, że nie musimy biernie przysłuchiwać się agitacjom, jakich wiele słyszymy z naszych ambon. Kiedy jego cierpliwość się skończyła, w sposób kulturalny przerwał polityczne kazanie i na słowa o zniewolonej Polsce zareagował stanowczo: "Ksiądz mija się z prawdą". On nie podważał w ten sposób kapłańskiego autorytetu w sprawach wiary, nie negował nieomylności papieża ani nawet katolickiej nauki społecznej Kościoła. On po prostu zaprotestował przeciwko zamienianiu nabożeństwa w zebranie polityczne. To samo zrobił kilka lat temu dominikanin o. Ludwik Wiśniewski, który podczas mszy św. w Lublinie przerwał homilię księdza, który krytykował prezydenta i premiera. - Proszę mówić kazanie religijne, a nie polityczne - powiedział zakonnik. Ale teraz poszliśmy krok dalej, bo zareagowała osoba świecka, a wielu wiernych wyszło w proteście ze świątyni.

Sam nie miałbym tyle odwagi. Ale może nadszedł czas, żeby właśnie w ten sposób duchownych uświadomić, że na ambonie trzeba głosić Chrystusa, a nie krytykować rząd. Broń Boże nie nawołuję do robienia na mszach św. "zadym", ale księża muszą mieć świadomość, że jeśli robią z Eucharystii wiec, to słuchacze mają prawo im przerwać.

Proboszcz przeprasza

W tej sytuacji jedna rzecz jest na pewno budująca. Kościół reaguje szybko i zdecydowanie. Proboszcz parafii z Winograd ks. Zbigniew Kasperski nie szuka usprawiedliwień. Przeprasza wszystkich, którzy poczuli się tym kazaniem urażeni. Ks. Józef Kloch w imieniu episkopatu zwraca uwagę, że kapłan jest od głoszenia Pisma Św., a nie prezentowania własnych poglądów politycznych. Te słowa polecam wszystkim prawicowym radykałom i portalom internetowym, które próbują wmówić swoim czytelnikom, że ks. Małkowski miał w Poznaniu rację. I jeszcze raz przypomnę słowa abp. Gądeckiego z wywiadu dla KAI, który w odniesieniu do politycznego zaangażowania biskupów powiedział tak: "Problemem jest zbytnie angażowanie się niektórych biskupów po stronie jakiejś opcji politycznej. Kościół nie powinien nigdy sobie na to pozwalać. To nieszczęście krytykowane jest przez Stolicę Apostolską i samego Ojca Świętego". Biskupów proszę zamienić na księży i obrońcy ks. Małkowskiego mają odpowiedź, czego na ambonie robić nie wolno. I to nie znowu "Wyborcza" coś sobie wymyśliła, taki jest głos oficjalny głos Kościoła.

Księżom też można przerwać [KOMENTARZ]
modernistae prohibere
Tytuł nie dotyczy ks. Sowy i ks. Bonieckiego 👌
dobrzynski
Przykład z Poznania to doskonały pomysł,jak przypomnieć niektórym księżom o ich prawdziwej misji - głoszeniu Ewangelii.