W XXI wieku nie ma żadnego znaczenia, która partia wygra wybory, ani kto liczy głosy... Ostatecznie przecież, „wygrany” będzie posłusznie, w 100% realizował rozkazy tzw. globalistów, zamiast służyć narodowi, który go „wybrał”...
Oddając głos, ostatecznie wybieramy łajdaka, albo i mordercę, który przez 4 lata będzie robił wszystko, aby zadowolić szefa swojego ugrupowania, a nie wyborców.
Co do tego, nie mam najmniejszych wątpliwości.
Nie bez powodu na listy, w 95% trafiają ludzie bez sumienia lub wrażliwi, ale ulegli...
Prawdziwie szlachetnych, prawych, odważnych, na listach nie znajdziemy, a jeżeli nawet tam będą, to nie na pozycjach umożliwiających wygranie.
Ostatnie 3-4 lata udowodniły, iż polskojęzyczne elity, ale i pracownicy wszystkich „służb”, łącznie z duchownymi, nauczycielami..., niczym nie różnią się od hitlerowców, stalinowców...