Zjawienie „CHŁOPCZYKA-ANIOŁA” garabandalskim dzieciom

Tym razem przytaczam fragmenty książki księdza Józefa Warszawskiego - Garabandal Objawienie Boże czy mamienie szatańskie, dotyczące pierwszego zjawienia się „anioła”. Są to luźno połączone fragmenty, z których można samemu wysnuć wnioski, jakiej natury był duch, który się pokazywał w Garabandal. I znowuż sam niczego nie dodaję, pod rozwagę zostawiam wam. Warto mieć tę książkę, gdyż z oczywistych powodów, tu można zapoznać was tylko z fragmentami.

W tym miejscu należałoby jedynie uwypuklić charakter tychże szczegółów jako znamion, jako demaskujących cech,
jako właściwych emblematów, i to w pełni zapowiadających, poniekąd wizytówkowych, o wcale jednoznacznej wymowie. Pierwszy z nich, bezpośrednio wyprzedzający sam moment ukazywania się, to ,„szurgot" wywołany w przydrożnych kamieniach, a przejmujacy dziewczynki lękiem. Usłyszały go jako dochodzacy z lewej strony, czyli z miejsca, w którym dokonywały kradzieży. Uderza badacza tego zjawiska sposób zachowania się dziewczynek. Normalnie złodziej, gdy jakkolwiek się go nakrywa, względnie gdy usłyszy jakikolwiek odgłos, skierowany przeciwko niemu, poczyna uciekać. Tak przecież uczyniły same dziewczynki, kiedy usłyszały glos nauczyciela-właś-
cieiela ogrodu, nawołującego swą żonę, by przepędziła pszczoły, które rzekomo oblepiły jabłoń. Kiedy jednak posłyszały „szurgot" w kamieniach, nie rzuciły się do ucieczki, jakby się należało spodziewać, tylko odezwały się prawie że jednogłośnie:„To diabeł"! Odgadywały snać
instynktownie istotę zjawiska. Temu swemu wewnętrznemu przekonaniu dały nadto wyraz zewnętrzny: podniosły leżące na drodze kamienie i poczeły nimi ciskać w kierunku zasłyszanego „szurgotu", i to, jak same wyznały, z wyraźnym celem, „by diabła odpędzić".
Mimo woli bowiem owo zjawisko przypomina podobny „szurgot”, jakiego doznał twórca protestantyzmu, Marcin Luter, i to również w krytycznych dla niego momentach, przeżywanych na zamku wartburskim. „Szurgotało” mu wieczorem i nocą w pokoju, „szurgotało” przy łóżku, „szurgotało” w końcu na schodach i to z takim hałasem, „jakby kto furę beczek zwalał z góry na dół”. Zachowanie się
znowu Lutra w owej chwili jakże łudząco jest podobne w istotnych szczegółach do zachowania się dziewczynek: nie uciekał. A chociaż nie ciskał rzeczywistymi kamieniami, wyszedł przecież na schody i zaczął ciskać pod adresem szatana słowami: „Jesteś, to bądź sobie".
Analizując samo zjawisko „szurgotu”, należy przede wszystkim zaznaczyć, iż zalicza się je do kolekcji atrybutów złego ducha, oznajmiających jego obecność względnie zbliżanie się. Znamy je doskonale z życia św. Jana Vianney, proboszcza z Ars, w którym zachodziło ono wielokrotnie, a nawet było słyszane przez osoby postronne.
Przede wszystkim zaskakuje sam pomysł postaci „dziewięcioletniego chłopczyka”, czyli istoty, która nie stoi w żadnej proporcji z postacią zwycięskiego pokonawcy Lucyfera, tj. autentycznym św. Michałem archaniołem. Normalnym działaniem praw psychologii winna była postać takiego chłopczyka obudzić w dziewczynkach raczej uczucia macierzyńskie, był przecież młodszy od nich o co najmniej dwa lata, a w stosunkach rodzinnych tego rodzaju „chłopczyk” bywa przedmiotem opieki starszej siostrzyczki. Zapobiegły zrodzeniu się tych normalnych uczuć najprawdopodobniej pozostałe cechy, z jakimi ów „chłopczyk-anioł” wystapił. Były nimi: siła, straszność i zabawność. Siła udzielała się dziewczynkom w formie wybitnie fluidalno-zjawiskowej, spokrewnionej z mediumistyczną. Była tak przemożna, iż zniewalała dziewczynki. Padała ona na nie i trzymala na uwięzi, jak długo chciała, niezależnie od woli i od współdziałania dziewczynek. Straszność biła z przybranego przez „anioła-chłopczyka" układu twarzy. Dziewczynki określały go jednym tylko słowem: „terribile” tj. przerażający. Trudno pomyśleć jakiś większy kontrast: „dziewięcioletni chłopczyk”, a „przerażająca twarz”. Stano-
wiłoby to mimowolne, a może fatalno-konieczne ujawnianie zasadniczej dysharmonii, stanowiącej istotę ujawniającej się w postaci „chłopczyka”
zjawy. Zabawność wreszcie, to trzeci szczegół uderzajacy nas w przybranej postaci „anioła” garabandalskiego. Należałoby go raczej nazwać karykaturalnym. Taki bowiem był w istocie. Jako jednak dostrzegalny wyłącznie poprzez skonfrontowanie z innymi cechami, należy go mianować według pierwszego wrażenia, które obudził i pozostawił. Składają się na nie dwie osobliwości znane z wystroju „,chłopczyka", to jest jego stojące luźno „skrzydelka” oraz przycięte jak łopatki „paznokcie”.
Uchwycenie i zestawienie tych wszystkich szczegółów-atrybutów, czy raczej szczegółów-emblematów, dozwala uformować sobie właściwe wyobrażenie o istocie garabandalskiego „anioła” względnie dotrzeć do jego istoty. Jest nie tylko odmienne od powszechnie przyjętych pojeć i wyobrażeń, jakie myśl katolicka zawsze w oparciu o słowo objawione -wypracowała sobie o postaci archanioła Michała, lecz kontrastuje z nim w każdym szczególe. Przy czym wyraz „kontrast”nie oddaje istoty rzeczy. „Chłopczyk”, „samopas ustawione skrzydełeczka”
i „na pokaz wystawione paznokcie” - które według określeń znawców mają oznaczać charakter przyziemny, prostacki i gburowaty - to nie cechy stanowiące kontrast z cechami bojownika o sprawy Boże, jakim jest św. Michał. Są -niestety - tylko tym samym, czym są prawzory tych wyobrażeń zastane już przed zjawiskami garabandalskimi w karykaturach ateizmu, to jest parodią prawdziwego archanioła Bożego. Są jego wyraźnym i dobitnym wydrwiwaniem. Są bohomazowaniem jego nadludzkiej, a zawsze zwycięskiej postaci. Są potwirnie tępo zainicjowanym jego ośmieszaniem.
Że kochane, ale głupiutkie jedenastolatki garabandalskie nie umiały zorientować się w ujrzanym zjawisku, że nie umiały sobie połączyć dobrze uchwyconej istoty „szurgotu” z istotą nastającej po nim „zjawy”, że się okazały niezdolne do rozróżniania „anioła zła” od „anioła światłości” - mój Boże! a któż by z nas okazał się do tego zdolny.
. Leliwa
@Dziad Wędrowny Kościół Katolicki nie wyobraża sobie św Archanioła Michała w zbroi czy z mieczem, tak jak nie wyobraża sobie że św Piotr ciągle z kluczami chodzi , a św Paweł z mieczem.
To są symboliczne przymioty ukazujące raczej charakter lub zasługi danej postaci , Kościół Katolicki uczy w przypadku Aniołów że nie mają płci i mogą przybierać postać cielesną bardzo różną.
Choć z objawień …Więcej
@Dziad Wędrowny Kościół Katolicki nie wyobraża sobie św Archanioła Michała w zbroi czy z mieczem, tak jak nie wyobraża sobie że św Piotr ciągle z kluczami chodzi , a św Paweł z mieczem.
To są symboliczne przymioty ukazujące raczej charakter lub zasługi danej postaci , Kościół Katolicki uczy w przypadku Aniołów że nie mają płci i mogą przybierać postać cielesną bardzo różną.
Choć z objawień np. w Przemyślu ksiądz Markiewicz opisuje że faktycznie postać młodzieńca wręcz chłopca jest jakoś częstsza.
Ale jest to piękny a nie straszny młodzieniec
nihil quicquam
Tak i zazwyczaj anioł jest niezwykłej urody...
Dziad Wędrowny
"Kościół katolicki wyobraża sobie św. Michała w postaci rycerza w zbroi, miażdżącego łeb szatana. Odzwierciedla to istotne przymioty tego Archanioła Bożego. Atrybuty garabandalskiego anioła, odzwierciedlające siłę (paznokcie), straszność (twarz) i zabawność (wiek, skrzydełka) są co najwyżej parodią, kpiną i ośmieszeniem postaci Księcia Wojska Niebieskiego."
Dziad Wędrowny
"Podpis z liter i rzymskich cyfr, który ukazał się zarówno pod postacią anioła jak też i później Dziewicy pozostał tajemnicą do dnia dzisiejszego. Dziewczynki wielokrotnie wypytywały o jego znaczenie, lecz nigdy nie uzyskały odpowiedzi. Anioł odsyłał je do Dziewicy, Dziewica do anioła, powiększając jedynie ciekawość wizjonerek..."
nihil quicquam
A świetlisty trójkąt z okiem w środku, to kolejny ciekawy element garabandalskich manifestacji.
Walczyć o prawdę
Pismo Święte mówi ,,W owym czasie dnie będą skrócone,, bo inaczej nikt by się nie uratował. Czy my przypadkiem nie żyjemy w ,,owym czasie,,?
nihil quicquam
Tu zwięzły biogram ks Józefa Warszawskiego, bo jedna pani już go od najgorszych...:
Pamięci ks. Józefa Warszawskiego SI (Zawsze Wierni nr 20)