Edward7
121,1 tys.

Islam „taqija”- metody podboju Europy - podbój przez zaludnienie

Masoni rytu szkockiego składają, po uzyskaniu 32 stopnia wtajemniczenia przysięgę krwi; na koran mówiąc: W imię allaha, boga arabów, muzułmanów i mahometan,boga naszych Ojców...

Fragmenty tekstu Raymonda Ibrahima, dyrektora
Middle East Forum – analizę islamskiego pojęcia „taqija”. Zrozumienie tej muzułmańskiej metody oszukiwania niewiernych, usankcjonowanej przez Koran, jest niezbędne dla zrozumienia prawdziwych dążeń i celów islamu na Zachodzie. Artykuł zamieszczono w The Middle East Quarterly (Winter 2010, vol.17, nr 1).
Niemuzułmanom islam musi się wydawać religią paradoksalną. Z jednej strony nieustannie określa się go mianem religii pokoju, z drugiej – jego wyznawcy odpowiedzialni są za większość ataków terrorystycznych na świecie. Apologeci islamu podkreślają, że jest to wiara zbudowana na wysokich standardach etycznych; inni twierdzą, że jest to religia prawa. Dwojakie podejście islamu do prawdy i fałszu pogłębia jeszcze owo wrażenie paradoksalnej jego natury: chociaż Koran jest przeciwny oszukiwaniu wiernych przez innych wiernych, to oszustwo i kłamstwo wobec niemuzułmanów, znane pod arabską nazwą "taqija", jest całkowicie dozwolone.

Szerzej znane zastosowanie taqiji dotyczy sytuacji, w których konieczne jest ukrywanie swojej wiary w obawie przed prześladowaniem. Historycznie, społeczności szyickie stosowały tę zasadę ilekroć i przeciwnicy, sunnici przewyższali ich liczebnością i siłą, tym samym stanowiąc zagrożenie. Sunnici natomiast, którym prześladowania nie groziły, prowadzili dżihad przeciwko światu niewiernych i wtedy także stosowali taqiję – nie jako kamuflaż, lecz jako aktywne oszustwo, podstęp. W rzeczy samej oszustwo jest doktrynalnie zakorzenione w islamie i określa się je często jako cnotę, podczas wojny przewyższającą nawet nawet odwagę, siłę czy poświęcenie.

Doktryna taqiji

Zgodnie z prawem szariatu, które określa właściwe zachowania muzułmanina we wszystkich sytuacjach – oszustwo w niektórych okolicznościach jest wręcz obowiązkiem. W przeciwieństwie do wczesnych chrześcijan na przykład, muzułmanom, którzy musieli wybierać pomiędzy zachowaniem swej wiary a prześladowaniem i cierpieniem, dozwolone było udawanie nawrócenia. Islamscy juryści deklarowali wręcz, że muzułmanin powinien kłamać dla własnej ochrony – zgodnie z wersetami Koranu, które zabraniają wyznawcom przyczynienia się do własnej śmierci.

Badacze zachodni przez długi czas rozumieli zasadę taqiji jako metodę ochrony przed prześladowaniami, używaną przez grupy szyickie, żyjące we wrogim, sunnickim otoczeniu. Szyici mieli nie tylko ukrywać swą wiarę, lecz oszukiwać aktywnie, modląc się i zachowując tak, jakby należeli do sunnitów. Jednak stosowanie taqiji nie ogranicza się bynajmniej do takich tylko sytuacji. Jak napisał w swej książce At-Taqiyya fi’l Islam („Udawanie w islamie”) profesor Sami Mukaram z uniwersytetu w Bejrucie: „Taqija ma dla islamu znaczenie fundamentalne. Praktycznie każdy odłam islamu zgadza się z nią i ją praktykuje. (…) Taqija jest mocno osadzona w muzułmańskiej polityce, szczególnie w erze nowożytnej”.

Jak na ironię, sunnici w dzisiejszych czasach znajdują się w okolicznościach podobnych do historycznej sytuacji szyitów: ci, którzy mieszkają na Zachodzie, stali się mniejszością, otoczoną przez swych tradycyjnych wrogów – chrześcijańskich niewiernych – choć ci ostatni najwyraźniej nie pamiętają już o tej historycznej wrogości i rzadko kiedy działają z jej poziomu – nie zagrażają więc sunnitom fizycznie, tak jak oni niegdyś zagrażali szyitom.

Prawowitość taqiji
Wers 3.28 Koranu często uważany jest za najważniejszy z tych, które sankcjonują oszustwo wobec niemuzułmanów: „Niech wierzący nie biorą sobie za przyjaciół niewiernych, z pominięciem wiernych! A kto tak uczyni, ten nie ma nic wspólnego z Bogiem, chyba że obawiacie się z ich strony jakiegoś niebezpieczeństwa”.

Ibn Kathir (XIVw.) komentuje ten wers, cytując bliskiego towarzysza Mahometa, Abu Dardę: „Uśmiechajmy się w twarz niektórym ludziom, podczas gdy w naszych sercach ich przeklinamy”. Inni islamscy uczeni, jak np. Abu ‘Abdullah al-Qurtubi, zezwalają na taqiję również w takich uczynkach, jak zachowywanie się jak niewierni, oddawanie czci bożkom albo krzyżowi, dawanie fałszywego świadectwa, a nawet ujawnianie słabości innych muzułmanów wrogowi; dozwolone jest wszystko poza zabiciem współwiernego. „Taqija, nawet jeżeli popełniona bez przymusu, nie prowadzi do stanu niewierności, nawet gdyby obejmowała czyny zagrożone ogniem piekielnym”.

Oszustwo w oczach Mahometa
Praktykowanie podstępu i oszustwa podczas wojny zostało dobrze opisane w hadisach, opowieściach o czynach i wypowiedziach Mahometa. Znaczenie tej umiejętności podkreśla się tam bardziej, niż znaczenie odwagi w walce. Ibn al-Munir (XIVw) pisze: „Wojna to podstęp, a więc najbardziej pełna i doskonała walka prowadzona przez świętego wojownika, to wojna oszustwa, a nie konfrontacji, jako że w tej ostatniej zawarte jest niebezpieczeństwo, a zwycięstwo można osiągnąć poprzez podstęp, bez szkody [dla siebie]”.

Legitymizację oszustwa wobec wroga znajdujemy również w historii Muhammada ibn Maslama. Kiedy poeta Ka’b ibn Ashraf obraził Mahometa, ten zapytał: „Kto zabije tego człowieka, który uraził Boga i jego proroka?”. Na ochotnika zgłosił się młody muzułmanin ibn Maslam, który obiecał, że zamorduje poetę, jeżeli będzie mu wolno go okłamać. Mahomet zgodził się na to. Ibn Maslam udał się do Ka’ba i tak długo wypowiadał sie negatywnie o Mahomecie i islamie, że w końcu pozyskał zaufanie poety i wkrótce potem znalazł łatwą okazję do zabicia go.

Koran i taqija
Choć inne tzw. święte księgi też zawierają sprzeczności, Koran jest jedyną, której komentatorzy utworzyli doktrynę, tłumaczącą wyraźne różnice w podejściu do wielu nakazów, widoczne w różnych miejscach tekstu. Uważny czytelnik bez trudu zauważy, że wiele wersetów Koranu jest ze sobą sprzecznych – szczególnie wersety o tolerancji i pokoju sąsiadują często z tymi zalecającymi przemoc i nietolerancję. Islamscy teologowienie nie byli początkowo pewni, które fragmenty uznać za obowiązujące według szariatu - czy te mówiące o tym, że „Nie ma przymusu w religii” (2:256), czy raczej te nakazujące wiernym walkę z niewiernymi, dopóki albo się nawrócą na islam, albo przynajmniej mu podporządkują (8:39, 9:5, 9:29). Komentatorzy stworzyli więc w końcu doktrynę unieważnienia, która mówi, że w razie podobnej sprzeczności wersety objawione przez Mahometa później mają pierwszeństwo wobec tych, które ogłosił wcześniej. Powstał w tym celu osobny dział teologii islamskiej poświęcony chronologii wersetów koranicznych ( an-Nasikh wa’l Mansukh).

Skąd jednak biorą się w ogóle te sprzeczności? Uważa się, że we wczesnych latach islamu, kiedy Mahomet i jego wspólnota mieszkali w Mekce, będąc liczebnie o wiele słabszymi od niewiernych, nakazem chwili było dla nich przesłanie pokojowej koegzystencji. Jednak w roku 622, gdy wyemigrowali do Medyny i urośli w militarną siłę, zostały im stopniowo „objawione” – według islamu, zesłane przez Boga – wersety zagrzewające do przejścia do ofensywy, które pojawiały się w odpowiednich momentach, zgodnie z coraz większymi możliwościami działania przeciwko niewiernym. Niektórzy teologowie podkreślają, że Koran został objawiony „po kawałku” w ciągu 22 lat – zaczynając od wersetów pasywnych, dotyczących duchowości, a kończąc na zaleceniach szerzenia wiary poprzez dżihad i podboje – po prostu dlatego, żeby powoli oswajać wczesnych muzułmanów z obowiązkami wyznawcy islamu, a nie zniechęcić ich na samym początku dramatycznymi wezwaniami do walki, zawartymi w późniejszych wersetach. Tę dwoistość dobrze oddaje oparta na hadisach idea, żeby prowadzić dżihad w miarę możliwości ręką (przemocą), jeśli to niemożliwe – językiem (poprzez kaznodziejstwo), a dopiero na końcu, gdy inne opcje są wykluczone – sercem, czyli wewnętrzną intencją.

Wojna jest wieczna
Również niemuzułmańscy teoretycy wojny, tacy jak Sun-Tzu czy Machiavelli, usprawiedliwiali stosowanie podstępu jako oręża. Różnica polega jednak na tym, że dla islamu wojna przeciwko niewiernym nigdy się nie kończy. Jak pisze Emile Tyan w „Encyclopadeia of Islam”:

„Oobowiązek dżihadu istnieje dopóki, dopóty nie zostanie osiagnięta uniwersalna dominacja islamu. Pokój zawarty z narodami niemuzułmańskimi jest więc jedynie stanem tymczasowym; usprawiedliwiają go tylko aktualne okoliczności”.

Wracając do doktryny unieważnienia, uczeni muzułmańscy, tacy jak Ibn Salama (XIw) zgadzają się co do tego, że wers 9:5 Koranu, znany jako werset miecza, unieważnia około 120 wersów „pokojowych” (mekkańskich), a więc „każdy z innych wersetów Koranu, który zaleca lub nakazuje działanie słabsze od totalnej ofensywy przeciwko niewiernym”.
Obowiązek dżihadu najlepiej zobrazowany jest w dychotomicznym obrazie świata, który przeciwstawia świat islamu światu wojny. Pierwszy z nich, dar al-Islam, to obszar podległości, w którym rządzi prawo szariatu; drugi, dar al-Harb (świat wojny), to obszar nieislamski. Znany historyk i filozof Ibn Khaldun (XVw.) jasny tłumaczy ten podział: dla wspólnoty muzułmańskiej dżihad jest religijnym obowiązkiem, z powodu uniwersalizmu muzułmańskiej misji i zobowiązania do nawrócenia wszystkich na islam, czy to perswazją, czy siłą. Dla islamu zdobycie władzy nad innymi narodami jest obowiązkiem.

Warto przy tym zauważyć, że ekspansjonistyczny dżihad widziany jest w islamie jako przedsięwzięcie altruistyczne. Świat bowiem, czy to demokratyczny, czy komunistyczny, czy pod jakąkolwiek inną formą rządów, żyje w niewoli, w wielkim grzechu, albowiem dobro ludzkości zasadza się na życiu zgodnie z prawem bożym. W tym kontekście muzułmańskie oszustwo może być postrzegane jako szlachetna metoda prowadząca do chwalebnego zakończenia – hegemonii islamu i prawa szariatu, co jest dobre tak dla muzułmanów jak i dla niemuzułmanów.

Tysiąc czterysta lat później – w marcu 2009 roku – ekspert prawniczy z Arabii Saudyjskiej, Basem Alem, powtórzył ten pogląd w publicznej wypowiedzi: „Jako wyznawca prawdziwej religii, mam większe prawo do inwazji [na innych], aby narzucić im pewien sposób życia [zgodny z szariatem], który jest, jak to udowodniła historia , najlepsza i najbardziej sprawiedliwą ze wszystkich cywilizacji. Takie jest prawdziwe znaczenie ofensywnego dżihadu. Kiedy podejmujemy dżihad, to naszym celem jest nie tyle nawrócenie innych na islam, lecz raczej wyzwolenie ich z mrocznego zniewolenia, w którym żyją.”

Traktaty i rozejmy
Naturę dżihadu jako działania stałego podkreśla fakt, że dziesięcioletni okres pokoju, określony przez traktat z Hudajbija, zawarty w roku 628 pomiędzy Mahometem i Kurejszytami, jego przeciwnikami z Mekki, większość jurystów muzułmańskich uważa za maksymalny czas, przez jaki muzułmanie mogą pozostawać w pokoju z niewiernymi. Jedynym celem rozejmu jest dla nich uzyskanie czasu, potrzebnego dla wzmocnienia się i przegrupowania sił przed podjęciem ofensywy na nowo. Dlatego też rozejm na czas nieokreślony jest w opinii wszystkich fuquaha (jurystów) nielegalny, jeżeli tylko muzułmanie posiadają dość siły, żeby od nowa rozpocząc wojnę z niewiernymi.
W inny sposób wyraża to jeden z kanonicznych hadisów: „Jeżeli przysięgałeś coś uczynić, a później uznasz, że uczynienie czegoś innego jest lepsze, powinieneś odpokutować swą przysięgę i zrobić to, co jest lepsze”.

Dla przywódców zachodnich postulujących współpracę z islamistami, wymownym przykładem powinna być postawa Jasera Arafata. Wkrótce po wynegocjowaniu traktatu pokojowego, krytykowanego przez część muzułmanów jako zbyt ustępliwy wobec Izraela, wyjaśnił on motywy swego działania podczas przemowy w meczecie w Johannesburgu: „Postrzegam tę ugodę jako nic więcej ponad ugodę, jaką zawarł nasz prorok Mahomet z Kurejszytami w Mekce”. Innymi słowy, Arafat dał swoje słowo tylko po to, żeby je anulować, gdy pojawi się „coś lepszego” - czyli gdy Palestyńczycy wzmocnią się na tyle, żeby podjąć znów ofensywę i dalej zmierzać ku Jerozolimie.

Religijna wrogość pod maską odwetu.

Zwracając się do Europejczyków czy Amerykanów islamiści utrzymują, że terroryzm przeciwko Zachodowi jest rezultatem wielu lat zachodniego czy izraelskiego ucisku, jest za te krzywdy odwetem. Gdy jednak objaśniają je swym islamskim współwyznawcom, nie mówią o reakcji na wojskowe czy polityczne prowokacje, ale o religijnym zobowiązaniu.

Wnioski końcowe
Stosowanie taqiji rodzi szereg etycznych konsekwencji. Żaden muzułmanin, który szczerze wierzy, że Bóg usprawiedliwia oszustwo, a poprzez przykład swego proroka nawet do niego zachęca, nie doświadczy żadnych skrupułów kłamiąc....

Większość ludzi Zachodu wciąż jednak sądzi, że islamskie obyczaje, prawa i zasady moralne są niemal identyczne z tymi, które pochodzą z tradycji judeo-chrześcijańskiej. Dzisiejsi multikulturaliści projektują na islamistów – z naiwności bądź arogancji – swój własny pogląd na świat i uważają, że uścisk dłoni, wymiana uśmiechów przy kawie oraz liczne ustępstwa wystarczą, żeby rozbroić potęgę bożego słowa i wielowiekowej tradycji. Fakt pozostaje jednak faktem: zło i dobro w islamie mają niewiele wspólnego z uniwersalnymi standardami, wiele za to z naukami islamu – które w większości stoją w opozycji do norm zachodnich.

Taqija odnosi się nie tylko do sytuacji za granicą. Walid Phares z National Defense University w Waszyngtonie stwierdza z niepokojem, że domorośli islamiści działają w USA bez żadnych przeszkód dzięki stosowaniu tej metody. „Czy nasz rząd wie, o co chodzi w tej doktrynie, a co ważniejsze, czy edukuje ludzi odpowiedzialnych za naszą obronę w kwestii tego podstępnego zagrożenia, przyczajonego pośród nas?” – pyta Phares. Po masakrze w Fort Hood, gdy Nidal Malik Hassan zamordował trzynastu ludzi, wielokrotnie przedtem dając sygnały – zignorowane przezd odpowiednie służby - że jest islamistą, odpowiedź na to pytanie musi być negatywna.

Mamy więc dylemat: prawo islamskie jednoznacznie dzieli świat na dwie nieustannie ze sobą walczące połowy – świat islamu kontra świat nieislamski – i uważa za wolę Boga, że ten drugi ma się podporządkować temu pierwszemu. Skoro jednak wojna z niewiernymi to sytuacja niezmienna, skoro wojna to podstęp i skoro uczynki usprawiedliwione są dzięki ich intencji – to każdy muzułmanin może naturalnie uznać, że posiada usankcjonowane boskim nakazem prawo do oszukiwania, jeżeli tylko wierzy, że jego oszustwa służą sprawie islamu „dopóki wszelki chaos nie ustanie, a wszelka religia nie będzie należeć do Boga”. I w tym świetle należałoby widzieć wszystkie zabiegi muzułmanów o pokój, dialog czy tymczasowe zawieszenie broni.

Z islamskiego punktu widzenia, czas pokoju – czyli ten, kiedy islam jest znacząco słabszy od swych niewiernych przeciwników – jest tak naprawdę czasem fałszywego pokoju i udawania, jednym słowem, czasem taqiji.

Oprac. Piotr Jankowski Oryginał wraz z przypisami: How Taqiyya Alters Islam's Rules of War: Defeating Jihadist Terrorism

„Kto otwiera drzwi islamowi, otwiera je Szatanowi! Kto pomaga islamowi (a pomagać, to także nie przeciwstawiać się), pomaga Szatanowi i przechodzi na jego stronę! Demon nigdy nie śpi, więc również nam nie wolno spać, nie wolno usypiać naszych sumień i milczeć wobec tak straszliwego niebezpieczeństwa, które gotowe jest spaść z ogromną furią na chrześcijaństwo” misjonarz o. Mazzucchelliem.

„Faktem empirycznym, że gdziekolwiek StanyZjednoczone interweniują - czy to na Bliskim Wschodzie, czy w Europie - islam poszerza obszar swego panowania? To zaś prowadzi w prostej linii do zmniejszenia liczby chrześcijan zamieszkujących dane terytoria!„Ale w gruncie rzeczy mamy tutaj do czynienia z „zaprzęgnięciem" dżihadu, którym chcą się posłużyć międzynarodowe siły polityczne, dążące do zniszczenia chrześcijaństwa i zbudowania na jego gruzach uniwersalnego rządu masońskiego.”„Islam jest jedynie narzędziem w rękach tych, którzy dążą do zniszczenia chrześcijaństwa i do wykorzenienia chrześcijańskich wartości - fundamentu naszej cywilizacji. Lecz gdyprzestanie on już być potrzebny do urzeczywistnienia planu światowej hegemonii, co wówczas zrobią przywódcy Wielkich Mocarstw?”

Czy nie powtarza się rok 406, w którym milionowe hordy barbarzyńców przekroczyły granice Renu i zalały Europę, by doprowadzić w ciągu czterech lat do sytuacji, w której istniejąca na jej terenie cywilizacja i kultura przestały istnieć, a znaczna część jej mieszkańców, przede wszystkim elit, została zamordowana? Czy nie powtarza się rok 1683, gdy największa w historii armia islamska dotarła przez Bałkany i Węgry do Wiednia i prawie nikogo w Europie to nie interesowało, bo Europa nie widziała tu zagrożenia? Wtedy dobrze się to skończyło, ale tylko dzięki Polsce. Jak odpowiemy na te pytania? Masoni rytu szkockiego składają, po uzyskaniu 32 stopnia wtajemniczenia przysięgę krwi; na koran mówiąc: W imię allaha, boga arabów, muzułmanów i mahometan,boga naszych Ojców. Mistycyzm islamski, czyli sufizm stanowiący wierzchołek islamu, duchowość jego elit, to gnoza kabalistyczna i alchemiczna – ta sama w istocie, w głównych punktach, doktryna, co doktryna masonerii. Z natury swojej islam zmierza, tak jak masoneria do zniszczenia Chrześcijaństwa, jego cywilizacji i kultury. Masoneria( oraz F.) głosi konieczność przyjęcia jak największej liczby imigrantów i zabiega o to, by było ich najwięcej, po to, jak wyraźnie mówi w swych oświadczeniach, by przekształcić Europę w krainę jak najbliższą masońskim marzeniom.
............................
A oto, co napisał w 1999 roku kard. Poupard, podówczas przewodniczący papieskiej rady kultury, w książce pt.„Chrześcijaństwo na progu Trzeciego Tysiąclecia": „Europa powinna być świadoma tego, że islam chce ją podbić „Więc wszystko jedno, jakie będą użyte sposoby: siła, perswazja czy infiltracja! Liczy się cel - a jest on tylko jeden: podda świat Allahowi, czyli narzuci islam wszystkim ludziom, narodom i cywilizacjom.

W islamie nie ma mowy o wielokulturowości,
wielowyznaniowości czy innej różnorodności - której przeciwstawia on jedno- litość, uniformizację. To, innymi słowy, jedna religia dla wszystkich, narzucona każdemu: islam; jedyny porządek prawny, obowiązujący wszystkie narody: szariat; to wreszcie jeden Bóg narzucony wszystkim: Allah.
„Nie łudźmy się, u muzułmanów nie ma zasady tolerancji: jest to tylko metoda, koniunkturalny zabieg, chytra taktyka. To raczej nietolerancja jest tam dogmatem, a święta wojna - obowiązkiem. Muzułmanin jest tolerancyjny wyłącznie wówczas, gdy zmuszają go do tego okoliczności." („Le Trompe- l'œil de l'islam", wydawn. Lethielleux, s. 67)

Na Zachodzie rdzenna ludność ma „strefy dozwolone" i „strefy zakazane", podczas gdy dla napływowej ludności, a konkretnie dla muzułmanów, wszystkie strefy są dozwolone: mają oni wszędzie prawo wstępu, i w ogóle przysługują im wszelkie prawa!

Ale francuskie wyrażenie „zone de non-droit" brzmi niejednoznacznie — i chyba o to właśnie chodzi: łatwiej w ten sposób uśpi naszą czujność... Tymczasem owe „strefy wyjęte spod prawa" są w gruncie rzeczy „strefami prawa muzułmańskiego"! Innymi słowy strefami, w których nie-muzułmanie są pozbawieni wszelkich praw! A kiedy islam dostatecznie się rozszerzy, ogłosi pewnego dnia, że całe terytorium Zachodu stanowi jedną wielką „zone de non-droit" (na wzór tego, co funkcjonuje w świecie arabskim). Oto nagle dla rodowitego mieszkańca terytorium jeg o własnego kraju stanie się zakazane! Więc chyba dobrze zrobi, jeśli wyemigruje... Tylko dokąd.
....
A jeśli chodzi o faktyczny bilans obu wojen bałkańskich, gdzie USA też odegrały rolę „arbitra", to pokazuje on przede wszystkim tryumfalny pochód islamu w całym objętym konfliktem regionie, poczynając od Bośni (gdzie do władzy doszli muzułmanie - i tak narodził się pierwszy islamski reżym w Europie!Wszystkie konflikty USA - kraju masonerii- to rozwój islamu zalania świata ich bojownikami w celu jaki obrał mason a. Pike w planach trzech wojen światowych ;

II- „Podczas II wojny światowej, międzynarodowy komunizm musi się na tyle silny, aby zrównoważyć chrześcijaństwo, które będzie ograniczone, a następnie znajdzie się pod kontrolą, aż do czasu, kiedy będziemy potrzebować go do ostatecznego kataklizmu społecznego. "
III- "Trzecia Wojna Światowa musi się rozpocząć od przewagi różnic spowodowanych przez agentury Illuminati pomiędzy politycznymi Syjonistami oraz liderami Świata Islamu. Owa wojna musi być prowadzona w taki sposób, ze Islam (Islamski Świat Arabski) oraz polityczny Syjonizm (Państwo Izrael) wzajemnie się zniszczą...”

Cel USA (masonerii ) to -pozbycie się ostatnich mniejszości chrześcijańskich, jakie jeszcze pozostały na Środkowym Wschodzie, a później w Europie.- to „amerykańskie korporacje od dawna finansowały dyktatorskie reżymy, w tym okrutną władzę sowiecką,(Hitlera, bolszewików) która ma na sumieniu ponad 40 milionów ofiar (dużo więcej) - głównie prawosławnych i katolików?”

„Wielkie Mocarstwa wspierają islam, zarazem utrzymując, że z nim walczą”- A przy okazji wyrzynają chrześcijan żyjących w danym regionie...

„Przywódcy amerykańscy, czy ogólnie rzecz biorąc, przywódcy państw zachodnich tudzież szefowie organizacji mających czuwać nad światowym pokojem (typu ONZ), zawsze z
przedziwną bezradnością śledzą następstwa konfliktów, które niejednokrotnie sami wywołali. Zrazu wielcy tego świata przyglądają się jakby z niemym zdumieniem albo
„niedowierzaniem" masakrze chrześcijan (np. tych z Iraku, których zabijają muzułmanie rozjuszeni atakiem zachodniej koalicji na ich kraj). Z tego „letargu" budzą się wtedy, gdy z lokalnej społeczności chrześcijan pozostały już tylko jakieś niedobitki, i dopiero wówczas „wkraczają zdecydowanie", aby tę garstkę ochraniać. Jest to scenariusz tyleż przygnębiający, co „standardowy" i doskonale przećwiczony: na Bałkanach, w Kosowie, w Macedonii, w Ruandzie, w Iraku, oraz w wielu innych krajach Afryki i Azji.”

Ci, którzy mieli okazję odwiedzi Irak przed wojną - a zwłaszcza przed zbrodniczym amerykańskim embargiem (popartym przez ONZ), które trwało aż 13 lat, a z powodu którego każdego miesiąca umierało w Iraku ponad 5 tys. dzieci - mogą zaświadczyć, że kraj ten był nad podziw rozwinięty, niezależny i otwarty, a jego obywatele zażywali nieporównanie większej swobody od obywateli pozostałych państw arabskich...Przywódcy amerykańscy postanowili obróci Irak w perzynę i uczynili to! ...Irak pod rządami Saddama Hussajna był jedynym nieislamskim krajem arabskim - tj. jedynym, w którym nie obowiązywał szariat. „W Iraku (pod rządami Hussajna) chrześcijanie mają pełną wolność sprawowania kultu i są chronieni przez tutejsze prawo,"( po interwencji USA zostali wymordowani)

W Europie: „Należałoby zatem mówi nie tyle o faworyzowaniu ludności napływowej, co o dyskryminacji nie- muzułmanów przez naszych rządzących, w kontekście czegoś, co bez przesady można nazwać „przymusową islamizacją" albo wręcz „szaleńczą islamizacją"!- przez bojowników masonerii , kto jest za islamizacją jest masonem i dąży do zniszczenia Chrześcijaństwa. ndie.pl

„Tymczasem nasze państwa wspierają system ucisku, jakim jest islam, i ciemiężycieli, czyli islamskie reżymy! Nasze rządy odwołują się do szlachetnej idei „gościnności ale jednocześnie sprzedają całą masę broni krajom muzułmańskim - również tym najbiedniejszym - co tylko pogłębia nędzę ich mieszkańców. Tym samym biorą na siebie odpowiedzialność za miliony niewinnych ofiar wojen i głodu! Czy nie lepiej byłoby świadczy im pomoc materialną lub finansową, która najbardziej przydałaby się bezpośrednio na miejscu?

Holokaust chrześcijan
Islam gorszy od nazizmu
Chcąc przetrwać i utrzymać swoją dynamikę, islam musi wciąż posługiwał się „kołem zamachowym" walki z niewiernymi. Musi podsyca ducha bojowego. Duchowym pokarmem muzułmanina jest Szahada i ogół związanych z nią wersetów Koranu - a wszystko to składa się na „dżihad", czyli ideę ustawicznej wojny za Allaha. Tu zatem potrzeba ducha walki. Ale w czym ostatecznie przejawia się duch walki, jeśli nie w samej walce? Gdy wewnętrzna mobilizacja do walki nie znajduje ujścia, rodzi to frustrację. Żołnierz spełnia się jako żołnierz wtedy, gdy wyrusza na wojnę. Jeśli przygotowuje się do niej od wczesnej młodości, a nie weźmie w niej udziału, przynosi to mu poczucie niespełnienia. A czyż muzułmanin, który przez całe swoje życie sposobił się do walki z niewiernymi, powtarzając szahadę, nie będzie pragnął dokona tego, do czego jest powołany, ba, do czego czuje się stworzony? Czy prze- puści okazję, żeby się zrealizować, tj. by spełni „wolę Allaha" albo przyczyni się w jakikolwiek sposób do szerzenia islamu? Czy po to powtarza nieustannie Szahadę wzywającą go do zwalczania bezbożników, by w odpowiednim momencie jej słów nie przekuć w praktykę? Owszem, marzy on o tym! Marzy, by nadeszła ta chwila, kiedy będzie mógł wreszcie wcieli w czyn to, do czego został stworzony przez Allaha, używają c do tego „boskiego" środka: dżihadu.

Wyczekuje on tego momentu, gdy spełni się „obietnica" - czasami do tego stopnia, iż byłby rad go przyśpieszyć! Zwracając się do hierarchów Kościoła w Belgii, Brukselczyk André Goffart podkreślił, że islam jest nade wszystko ekspansji on i styczny i że jego prawdziwą naturą jest dżihad. W swoim świetnym tekście wyraził kwintesencję tego, o czym i tu była mowa:

„Prawdziwym celem armii nie jest przeprowadzanie pięknych manewrów lecz to, by umieć skutecznie walczyć. Niech to stanie się dla nas jasne: Allah każe muzułmanom zawojować świat...

Od blisko czternastu stuleci muzułmanie nie przestali realizować tych wytycznych, gdy tylko mieli po temu sposobność.

Dopóki Światowa Liga Islamska, rady ulemów oraz kraje z przewagą ludności muzułmańskiej nie wyrzekną się uroczyście i definitywnie politycznych i totalitarnych ciągot islamu (...), a za ich przykładem nie pójdą muzułmańskie masy, dopóty islam pozostanie najpoważniejszym zagrożeniem dla świata, dla cywilizacji i dla chrześcijaństwa. Na razie nie zanosi się na to, by owo zagrożenie miało minąć. Musimy więc wzmóc naszą czujność. Póki co islam jawi się więc gorszy od nazizmu, zdołał bowiem zaprząc tkwiącą w każdym człowieku tęsknotę religijną do swej totalitarnej, nienawistnej, zaborczej i nietolerancyjnej ideologii. "

To, że większość muzułmanów wyczekuje z utęsknieniem tego momentu, gdy wybije godzina dżihadu, nie ulega najmniejszej wątpliwości.
O. Mazzucchelli, który spędził długie lata na misyjnych krajach arabskich, przytacza pewien incydent, który powinien wystarczy; Wsiadłem do autobusu pod Santa Maria Maggiore w Rzymie i ktoś od razu zaproponował mi miejsce siedzące obok siebie. Był to Arab, któremu towarzyszył jakiś znajomy. Najpierw odmówiłem, bo miałem tylko mały kawałek do przejechania, ale on nalegał, mówiąc do mnie po włosku: „To będzie dla nas zaszczyt, podróżować w towarzystwie katolickiego księdza, bo my szanujemy katolickich księży." Gdy potych jego uprzejmościach usiadłem, dodał już po arabsku: „No siadaj sukinsynu!" Zaś wracając do rozmowy ze swoim znajomym, prowadzonej w dialekcie egipskim, wyjaśnił: „Widzisz? Zawsze trzeba odnosić się uprzejmie do księży, bo to nam daje wstęp do parafii (...). Trzeba im mówić o pokoju i o tradycyjnej wschodniej gościnności. A kiedy wybije godzina dżihadu, właśnie oni pójdą na pierwszy ogień." Kiedy dojechałem na swój przystanek, podziękowałem im grzecznie po włosku, ale nie omieszkałem dorzucić po arabsku: „A teraz zapamiętajcie: nie jestem sukinsynem, tylko synem Boga. Do widzenia!

„Jesteś kowadłem - cierpliwie czekaj. Jesteśmłotem - uderzaj! "W tym tkwi cały sekret muzułmańskiej polityki dżihadu na obecnym etapie: poczekać, aż po okresie bycia„kowadłem" będziemy na Zachodzie „młotem"!


źródło- fragmenty;PRAWDZIWE OBLICZE ISLAMU
Autor Jean Alcader Wydawnictwo „ANTYK”
Krzysztof Moskal
"Masoni rytu szkockiego" "bardzo" współpracują z "Braćmi Wielkiego Wschodu" czyli masonerią francuską - ale to działa poza Waszymi oczami.
Oni się kierują wg zaleceń "Protokołów Mędrców Syjonu" (1870), którego autorem jest poeta Albert Pike, który był również generałem i był po stronie południa podczas wojny secesyjnej w USA. I kolejnym jest prawnik Giuseppe Mazzini.
Obaj byli obermasonami …
Więcej
"Masoni rytu szkockiego" "bardzo" współpracują z "Braćmi Wielkiego Wschodu" czyli masonerią francuską - ale to działa poza Waszymi oczami.
Oni się kierują wg zaleceń "Protokołów Mędrców Syjonu" (1870), którego autorem jest poeta Albert Pike, który był również generałem i był po stronie południa podczas wojny secesyjnej w USA. I kolejnym jest prawnik Giuseppe Mazzini.
Obaj byli obermasonami 33 stopnia rytu szkockiego.
A skoro Pike b
był generałem to korzystał zapewne i znał Sztukę Wojny Sun Tzu, Sun Wu, Sun Bin - oraz 36 forteli oszustwa.
To jest właśnie w takim stylu poukładane.
A dokładna "instrukcja" znajduje się w Talmudzie Babilońskim, jak postępować z gojami - to się tyczy zarówno rytu szkockiego, jak i "Wielkiego Wschodu".

I jeszcze jedno do tego zagadnienia dochodzą szachy, bo dokładnie tak wygląda prawidłowość i oni w taki sposób "grają" z resztą świata - wykonują ruchy do przodu, a jak napotkają opór to dają 1 ruch do tyłu, potem przeczekają i idą do przodu, jeśli społeczeństwo nie reaguje.

Jeśli ktoś chce poznać dokładnie struktury loży masońskiej, zwłaszcza rytu szkockiego, musi się zapoznać z dziełem Alberta Pike, który każdy mason otrzymuje na 14 stopniu, a nazywa się "Moralność i Dogmat" - tam wszystko jest bardzo dokładnie omówione i dostępne jest w języku Polskim na CDA w 5 częściach, całość trwa około 28 godzin:
cda.pl/video/1508080489
ja jedynie się jedynie z tym nie zapoznałem jeszcze.
Violetta Kołomycka udostępnia to
6
Walczyć o prawdę
Religia katolicka jest prosta, zrozumiała i dostępna każdemu, kto chce czynić dobro.