considera
2538

NIEPOKALANE POCZĘCIE NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY - WG BŁ. A.K. EMMERICH

Bł. A.K. EMMERICH :
„ŻYWOT I BOLESNA MĘKA PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA I NAJŚWIĘTSZEJ MATKI JEGO MARYI”

Fragmenty – od str. 106:

2. Święte i Niepokalane Poczęcie Maryi.
(…).
„Kiedy Anna tutaj do Boga długo się modliła, by chociaż żywot jej zamknął, przecież pobożnego jej towarzysza Joachima od niej nie wstrzymywał, ukazał jej się Anioł. Stanąwszy z wysokości przed nią, rzekł, aby uspokoiła serce swoje, albowiem Pan Bóg wysłuchał jej modlitwę, aby nazajutrz poszła z dwiema służebnicami do Jerozolimy, do Świątyni, a tam, pod Złotą Bramą, od strony Doliny Jozafata wchodząc, spotka Joachima; jest on w drodze, tam jego ofiara będzie przyjęta, zostanie wysłuchany. Anioł był także u niego; niechaj gołębi na ofiarę zabierze; pozna imię dziecka, które pocznie.

Anna, podziękowawszy Panu Bogu, wróciła do swego domu. Gdy po długiej modlitwie usnęła na łożu, widziałam światłość na nią zstępującą, nawet ją przenikającą. Widziałam ją wzruszoną wskutek wewnętrznego widzenia, przebudzającą się i prosto siedzącą, widziałam też przy niej postać otoczoną światłem, która pisała na ścianie [Odnośnik do tego szczegółu będzie na końcu – dopisek własny] po drugiej stronie łoża wielkie, hebrajskie lśniące litery. Znałam treść, słowo w słowo. Było napisane, że pocznie, że owoc jej żywota zupełnie jest osobliwym, zaś błogosławieństwo Abrahama, jako źródło tego poczęcia, było wzmiankowane. Widziałam, że się trwożyła, w jaki sposób to Joachimowi oznajmić miała, lecz pocieszyła się, gdy jej Anioł widzenie Joachima oznajmił. Miałam też wyraźnie objaśnienie Niepokalanego Poczęcia Maryi, i że w Arce Przymierza znajduje się Sakrament Wcielenia, Niepokalanego Poczęcia i tajemnica ku naprawieniu upadłej ludzkości. Widziałam Annę, z trwogą i radością, czerwone i złociste litery tego pisma czytającą, a jej radość tak bardzo się wzmagała, że gdy wstała, by się do Jerozolimy udać, o wiele młodziej wyglądała. Widziałam, w chwili, kiedy Anioł do nie przyszedł, blask na ciele Anny, a w niej lśniące naczynie. Nie umiem tego inaczej określić, jak tylko, że było to jakby kolebka, Tabernakulum okryte, otworzone, przysposobione celem odebrania świętości. Jak cudownym to widziałam, tego wypowiedzieć nie można. Widziałam to bowiem jakby kolebkę całego zbawienia ludzkiego i jakby kościelne naczynie otwarte z odsuniętą zasłoną, a widziałam to wszystko razem naturalnym, zgodnym i świętym.

Widziałam też zjawienie się Anioła u Joachima. Rozkazał mu ofiarę do Świątyni zanieść, przyrzekając mu wysłuchanie, i jak potem przez złotą iść miał bramę. Joachim, kiedy mu Anioł zwiastował, lękał się pielgrzymki do Świątyni, lecz Anioł mu powiedział, że już kapłanom wszystko oznajmiono. Było to w czasie Uroczystości Kuczek. Joachim wraz z pasterzami wystawił już szałasy. Czwartego dnia uroczystości przybył do Jerozolimy z wielką, na ofiarę przeznaczoną trzodą i zamieszkał przy Świątyni. Anna natomiast, która również czwartego dnia przyszła do Jerozolimy, zamieszkała u rodziny Zachariasza, w rynku, na którym sprzedawano ryby i dopiero przy końcu uroczystości z Joachimem się spotkała. Gdy Joachim przybył do Świątyni, dwaj kapłani wyszli mu, przed Świątynię, naprzeciw. Stało się to wskutek odebranego w nadprzyrodzony sposób upomnienia. Joachim przyniósł dwa jagnięta i trzy koziołki. Ofiarę jego przyjęto na zwykłym miejscu Świątyni, zabito i spalono. Jedną część tej ofiary odniesiono i spalono na innym miejscu, po prawej stronie przedsieni, w której środku stała wielka katedra. Gdy dym w górę się wznosił, widziałam promień światła zstępujący na ofiarującego kapłana i na Joachima. Nastąpiła przerwa i wielkie zadziwienie, i widziałam, że dwaj kapłani, wyszedłszy do Joachima, zaprowadzili go przed bocznymi sionkami do świątnicy, przed ołtarz całopalenia. Tutaj kapłan położył kadzidło na ołtarz, nie w ziarnach, lecz w kształcie bryły, które się samo z siebie zapaliło, a potem kapłan, oddaliwszy się, pozostawił Joachima przed ołtarzem całopalenia samego. Widziałam go klęczącego z rozciągniętymi ramionami, podczas gdy ofiara całopalenia się trawiła. Joachim był zamknięty w Świątyni przez całą noc i modlił się z wielkim upragnieniem. Widziałam go w zachwyceniu. Przystąpiła do niego lśniąca postać, tak samo jak do Zachariasza, podając mu rolkę ze złotymi literami. Były na niej trzy imiona: Helia, Hanna, Miriam, a przy tym imieniu wizerunek małej Arki Przymierza lub Tabernakulum. Joachim położył tę rolkę pod szatą na piersi. Anioł rzekł: „Anna pocznie Niepokalane Dziecię, z którego Zbawienie świata wyjdzie. Niechaj się nie smuci ze swojej niepłodności, gdyż to nie hańbą, lecz chwałą jest dla niego. Bowiem to, co żona jego pocznie, nie od niego, lecz przez niego, ma być owocem z Boga, szczytem błogosławieństwa Abrahama. Widziałam, że Joachim tego pojąć nie mógł i że Anioł za zasłonę go zaprowadził, która kraty Miejsca Najświętszego tak daleko otaczała, iż za nią stać było można. Teraz widziałam Anioła, trzymającego błyszczącą kulę, jakby lustro, przed twarzą Joachima, który musiał na nią chuchnąć i w nią patrzeć. Myślałam jeszcze, gdy mu Anioł ją tak blisko przed twarzą trzymał, o pewnym zwyczaju wśród naszych wesel na wsi, gdzie głowę malowaną całując, kościelnemu daje się czternaście fenigów. Zdawało się, jakby wskutek chuchnięcia Joachima, rozmaite obrazy w kuli powstawały, które widział, gdyż chuchnięcie ich nie zamgliło. Zdawało mi się też, jakby Anioł przy tym mówił, że Anna tak samo niepokalanie przez niego ma począć. Odebrawszy teraz kulę Joachimowi, podniósł ją w górę. Widziałam ją unoszącą się w powietrzu i jakby przez otwór w niej się znajdujący, niezliczone dziwne obrazy w niej się rozchodziły, jakby świat cały odtwarzając. U góry, w najwyższym wierzchołu, była Trójca Przenajświętsza, pod nią z jednej strony Raj, Adam i Ewa, potem ich upadek, Obietnica Zbawienia, Noe, Arka, wszystko o Abrahamie i Mojżeszu, Arka Przymierza i figury Maryi. Widziałam miasta, wieże, bramy i kwiaty. Wszystko było za pomocą świetlanych mostów dziwnie ze sobą połączone, ale też zaczepiane i dobywane przez zwierzęta i zjawiska, które jednakże zewsząd otaczający je blask odpierał.

Widziałam tez ogród, zewsząd gęstym cierniskiem otoczony, także liczne brzydkie zwierzęta, które do ogrodu wejść chciały, lecz nie mogły. Widziałam wieżę i mnóstwo żołnierzy na nią szturm przypuszczających, lecz zawsze odpadających.

Tak widziałam liczne obrazy, mające związek z Maryją. Widziałam je połączone przejściami i mostami, oznaczającymi zwycięstwo nad wszelkimi trudnościami, przeszkodami i napaściami, i widziałam te obrazy w niebieskiej Jerozolimie, po drugiej, wewnętrznej, stronie się kończące. Kula ta zniknęła w górze, lecz raczej, gdy te obrazy widziałam, i to wewnątrz kuli, już jej więcej nie było.

Teraz Anioł wyjął coś z Arki Przymierza, nie otwierając drzwiczek. Była to Tajemnica Arki Przymierza, Sakrament Wcielenia, Niepokalanego Poczęcia, szczyt błogosławieństwa Abrahama. Widziałam tę Tajemnicę w postaci lśniącego ciała. Anioł błogosławił, czy tez namaścił czubkami wielkiego i wskazującego palca czoło Joachima, potem owo lśniące ciało wsunął pod rozpiętą szatę Joachima; gdzie i w jaki sposób wstąpiło w niego, nie umiem powiedzieć. Podał mu coś do picia w błyszczącym kubku, który uchwycił od dołu dwoma palcami. Kubek był kształtu kielicha, użytego przy Wieczerzy Pańskiej, lecz bez podstawy, a Joachim musiał go zatrzymać i do domu zabrać.

Słyszałam, że Anioł przykazał Joachimowi zachowanie tajemnicy i potem poznałam przyczynę, dla której Zachariasz, ojciec święty Jana Chrzciciela, zaniemówił, odebrawszy błogosławieństwo i obietnicę płodności Elżbiety z Tajemnicy Arki Przymierza. Dopiero później kapłani spostrzegli brak Tajemnicy Arki Przymierza. Wtedy dopiero popadli w chaos i stali się zupełnymi faryzeuszami. Anioł, wyprowadziwszy znowu Joachima z Miejsca Najświętszego, zniknął, zaś Joachim leżał na ziemi jakby zdrętwiały.

Widziałam, że kapłani, wszedłszy do Miejsca Świętego, Joachima ze czcią największą wyprowadzili i posadzili na krzesło na stopniach stojące, na jakim zwykle tylko kapłani siadali. Wyglądało ono prawie tak, jak to, na którym Magdalena często w swej okazałości siadywała. Umyli mu twarz, trzymali mu coś pod nosem lub też do picia mu podawali, słowem, postępowali z nim jak z człowiekiem, który omdlał. Zaś Joachim wskutek tego, co otrzymał od Anioła, zupełnie stał się lśniący, jakby odmłodniały i kwitnący. Kapłani zaprowadzili Joachima do drzwi ganka podziemnego, prowadzącego pod Świątynią i pod Złotą Bramą. Była to osobna droga, na którą wśród pewnych okoliczności, prowadzono osoby celem oczyszczenia, pojednania i rozgrzeszenia. Kapłani opuścili przy drzwiach Joachima, który sam jeden postępował naprzód, z początku wąskim, później rozszerzającym się gankiem, który nieznacznie na dół prowadził. Stały w nim kręcone kolumny jakby drzewa i winne macice, a złote i zielone ozdoby ścian lśniły czerwonawym światłem, wpadającym z góry. Joachim przeszedł już trzecią część drogi, gdy Anna na pewnym miejscu, gdzie pośrodku ganku przed Złotą Bramą stała kolumna, jakby drzewo palmowe ze zwieszającymi się liśćmi i owocami, przyszła mu naprzeciw. Anna, która razem ze służebnicą przyniosła w koszykach gołąbki na ofiarę, powiadomiła o tym kapłana. Kapłan poprowadził ją, jak jej Anioł powiedział, wejściem po drugiej stronie, drogą podziemną. Także kilka niewiast jej towarzyszyło, pomiędzy nimi Prorokini Hanna, razem z kapłanem.

Widziałam, że Joachim i Anna w zachwyceniu się ściskali. Otaczało ich niezliczone mnóstwo Aniołów, którzy z lśniącą wieżą, jakby z obrazów Litanii Loretańskiej wziętą, nad nimi się unosili. Zniknęła wieża pomiędzy Joachimem a Anną, a oboje otoczył blask i wielka chwała. Widziałam zarazem, że Niebo się nad nimi otworzyło, widziałam też radość Aniołów i Trójcy Świętej i związek Tejże z Poczęciem Maryi. Oboje byli w stanie nadprzyrodzonym. Gdy się ściskali i blask ich otaczał, dowiedziałam się, że to jest Poczęciem Maryi, a zarazem, że Maryja została poczętą tak, jakby poczęcie się odbywało, gdyby nie było upadku pierwszych rodziców. Joachim i Anna, chwaląc Boga, doszli potem aż do wyjścia. Wyszli następnie pod wysokim łukiem, podobnym do kaplicy, rzęsiście oświetlonym. Przyjęli ich tutaj kapłani, którzy ich też odprowadzili. W Świątyni wszystko było otwarte i plecionkami z liści i owoców przystrojone. Nabożeństwo odbywało się pod gołym niebem. Na jednym miejscu było osiem swobodnie stojących kolumn, ponad którymi były pociągnięte plecionki z liści.

W Jerozolimie wstąpił Joachim z Anną do pewnego domu, w którym mieszkali kapłani, a zaraz potem odjechali. W Nazarecie widziałam ich ucztujących, przy czym liczni ubodzy zostali nakarmieni i obdarzeni jałmużną. Wielu ludzi życzyło Joachimowi szczęścia, z powodu przyjęcia jego ofiary. Przyszedłszy do domu, święci małżonkowie wyjawili sobie zmiłowanie Boże wśród czułej radości i nabożności. Żyli odtąd w zupełnej wstrzemięźliwości i wielkiej bojaźni Bożej. Pouczono mnie, jak wielki wpływ wywiera na dzieci czystość rodziców, ich wstrzemięźliwość i umartwienie”…

Str. 112
5. Wigilia Narodzenia Maryi.
„Taka radość panuje w przyrodzie! Słyszę ptaszki śpiewające, widzę jagnięta i koźlęta skaczące, a gołębie gromadami latające dokoła tam, gdzie niegdyś stał dom Anny. Teraz widzę tam tylko dzikie pustkowie. Widziałam podczas wizji pielgrzymów bardzo dawnych czasów, którzy z podkasanymi szatami, w chustach na kształt czapki wokół głowy zarzuconych, z długimi laskami w rękach, szli przez tę okolicę na Górę Karmel. Również i oni tę radość przyrody odczuwali. Kiedy zdziwieni zapytali pustelników w pobliżu zamieszkałych o przyczynę tej radości, odpowiedziano im, że taka radość panuje tutaj od czasu Narodzenia Maryi, zawsze w Wigilię tego dnia i że w tej okolicy stał dom Świętej Anny. Opowiadali im o pewnym świętym mężu z dawniejszych czasów, który pierwszy tę radość zauważył i przyczynił się do tego, że uroczystość Narodzenia Maryi powszechnie zaprowadzono w Kościele. Widziałam teraz samą tę przyczynę. Dwieście pięćdziesiąt lat po śmierci Maryi, widziałam pobożnego pielgrzyma, idącego przez Ziemię Świętą i wszystkie miejsca i ślady, odnoszące się do Życia Jezusa na ziemi, odszukującego i cześć im oddającego. Widziałam, że krokami tego pobożnego pielgrzyma kierowała siła nadprzyrodzona i że nieraz na pojedynczych miejscach, z powodu doznawanych w modlitwie i rozważaniach wielkich słodyczy i zesłanych objawień, kilka dni się zatrzymywał. Już przez kilka lat słyszał zawsze z 7 na 8 dnia września w Ziemi Świętej wielką radość w przyrodzie i miły śpiew Aniołów w przestworzu. Wskutek jego gorącej modlitwy oznajmiono mu podczas widzenia, że jest to noc, w której Święta Dziewica się narodziła. Oznajmiono mu to, gdy odbywał drogę na Górę Synaj, a zarazem, że tam w jaskini Proroka Eliasza, znajduje się zamurowana kaplica ku czci Maryi i że tak o jednym, jak i drugim ma powiadomić pustelników na Górze Synaj. (…). Widziałam, że wskutek jego doniesienia dzień 8 września uroczyście obchodzono tutaj po raz pierwszy około 250 roku i że później Kościół ustanowił tę uroczystość.

Widziałam też, że pustelnicy razem z nim szukali jaskini Eliaszowej i zamurowanej w niej kaplicy Maryi, lecz trudno było ją odnaleźć, albowiem natrafili na więcej jaskiń dawniejszych pustelników i Esseńczyków i na liczne zdziczałe ogrody, w których jeszcze wspaniałe rosły owoce. Mąż ów oświadczył, że trzeba kazać wejść do jaskiń Żydowi, a ta, z której zostanie wypchnięty, jest jaskinią Eliaszową. Powiedziano mu to podczas objawienia. Miałam potem widzenie, jak posłano do jaskiń Żyda starego i jak tenże z jednej jaskini o wąskim, zamurowanym wejściu, zawsze na nowo bywał wypchnięty, choć gwałtem się wciskał. Z tego cudu poznali jaskinię Eliaszową, a w niej odnaleźli drugą, zamurowaną, którą była ową kaplicą, gdzie Eliasz modlił się na cześć przyszłej Matki Zbawiciela. Znaleźli w niej jeszcze różne święte kości Proroków i Patriarchów, także niejedne plecione ściany i sprzęty, używane do starodawnego nabożeństwa, co w ten sposób zachowało się dla kościoła.
(…).
Od Świętej Brygidy dowiedziałam się, że gdy niewiasty w stanie błogosławionym obchodzą Wigilię Narodzenia Maryi postem i odmawianiem 9 „Zdrowaś Maryjo”, na cześć jej dziewięciomiesięcznego pobytu w łonie Anny, i gdy to nabożeństwo częściej podczas swego stanu, a także w Wigilię swego rozwiązania ponawiają i przy tym Sakramenty Święte z nabożeństwem przyjmują, Maryja ich modlitwę przed Boga zaniesie, wypraszając im, nawet wśród trudnych okoliczności, szczęśliwe rozwiązanie.

Widziałam Świętą Dziewicę w Wigilię Jej Narodzenia. Powiedziała mi, że kto począwszy od tej Wigilii przez 9 dni odmawia 9 „Zdrowaś Maryjo, na cześć dziewięciomiesięcznego Jej pobytu w łonie matki i na cześć Jej Narodzenia, ten codziennie daje Aniołom dziewięć kwiatów do wieńca, który Ona w niebie odbiera i Trójcy Przenajświętszej w ofierze składa, aby modlącemu się łaskę wyprosić.

Przeniesiono mnie na pewną wyżynę, pomiędzy niebem a ziemią. Widziałam ziemię ciemną i szarą, Niebo pomiędzy chórami Aniołów i szeregami Świętych, a Dziewicę Świętą przed TRONEM BOGA. Widziałam, jak Jej dwa trony honorowe, które wreszcie całymi Kościołami, nawet miastami się stały, z modlitwy mieszkańców ziemi budowano. Widziałam, że te budynki budowano całkowicie z kwiatów, ziół i wieńców; w ich rozmaitych gatunkach wyrażał się ich rozmaity charakter i wartość modlitw pojedynczych i całych parafii, które Aniołowie lub Święci z rąk modlących się odbierali i w górę zanosili”…

Teraz dopisek własny:
Przy okazji tych opisów, pragnę zwrócić uwagę na pewien znamienny szczegół, który jest bardzo ważny. Chodzi o postać otoczoną światłem, która pisała na ścianie”…
Z podobną sytuacją spotykamy się w Starym Testamencie, w Księdze Daniela, gdzie czytamy o uczcie Baltazara:
„Tajemnicze słowa na ścianie.
W tej chwili ukazały się palce ręki ludzkiej i pisały za świecznikiem na wapnie ściany królewskiego pałacu. Król zaś widział piszącą rękę. Twarz króla zmieniła się, myśli jego napełniły się przerażeniem, jego stawy biodrowe uległy rozluźnieniu, a kolana jego uderzały jedno o drugie. Zakrzyknął król, by wprowadzono wróżbitów, Chaldejczyków i astrologów. Zwrócił się król do mędrców babilońskich i rzekł: "Każdy, kto przeczyta to pismo i wyjaśni mi je, ma być odziany w purpurę i złoty łańcuch na szyję i ma panować w moim kraju jako trzeci"
Dn 5,5-7

Zatrzymuję się na tym wątku, ponieważ jest to bardzo ważne:
W obydwóch przypadkach rzuca się w oczy, że:
1) postać sama pisała na ścianie
2) i palce same pisały na ścianie.
Chodzi o to, że prawdziwi Wysłannicy od Pana Boga, przychodzący z jakąś misją do człowieka, potrafią sami pisać, nie potrzebują posługiwać się ani ręką „wizjonera”, ani klawiaturą maszyny do pisania, czy komputera!!!
To jest bardzo ważne! Jeśli w grę wchodzą te drugie sprawy, jest to świadectwem fałszywych objawień, w których na pewno nie uczestniczy nikt posłany przez Pana Boga, ale jedynie któryś z „upadłych aniołów”. Oni nie mają takich zdolności. Ten szczegół jest 100-procentowym świadectwem, że objawienia są fałszywe. Dotyczy to m.in. „objawień” Vassuli Ryden (której rękę prowadza po papierze rzekomy „anioł”), a także innych „wizjonerek” (typu Mieczysława Kordas), którym „ktoś” pisze na klawiaturze komputera!!! itd… Co gorsze: takie „objawienia” są bardzo powszechne, a nawet rozpowszechniane przez niektórych kapłanów!… Nie wiem, jak to się ma do polskich współczesnych objawień (bardzo popularnych i rozgłaszanych), bo nie mam tekstów, ale BARDZO PROSZĘ ZWRACAĆ NA TO UWAGĘ I BYĆ OSTROŻNYM!!!
Quas Primas
Artykuł bardzo WAŻNY!
Proszę przeczytać i nie dać się omamić żadnym zjawom, czyli upadłym aniołom!
Quas Primas
Bardzo dobre i mądre spostrzeżenia.
"Co gorsze: takie „objawienia” są bardzo powszechne, a nawet rozpowszechniane przez niektórych kapłanów!… "
-------------------------------------------------
"Teraz dopisek własny:
Przy okazji tych opisów, pragnę zwrócić uwagę na pewien znamienny szczegół, który jest bardzo ważny. Chodzi o postać otoczoną światłem, która pisała na ścianie”…
Z podobną …Więcej
Bardzo dobre i mądre spostrzeżenia.
"Co gorsze: takie „objawienia” są bardzo powszechne, a nawet rozpowszechniane przez niektórych kapłanów!… "
-------------------------------------------------
"Teraz dopisek własny:
Przy okazji tych opisów, pragnę zwrócić uwagę na pewien znamienny szczegół, który jest bardzo ważny. Chodzi o postać otoczoną światłem, która pisała na ścianie”…
Z podobną sytuacją spotykamy się w Starym Testamencie, w Księdze Daniela, gdzie czytamy o uczcie Baltazara:
„Tajemnicze słowa na ścianie.
W tej chwili ukazały się palce ręki ludzkiej i pisały za świecznikiem na wapnie ścianykrólewskiego pałacu. Król zaś widział piszącą rękę. Twarz króla zmieniła się, myśli jego napełniły się przerażeniem, jego stawy biodrowe uległy rozluźnieniu, a kolana jego uderzały jedno o drugie. Zakrzyknął król, by wprowadzono wróżbitów, Chaldejczyków i astrologów. Zwrócił się król do mędrców babilońskich i rzekł: "Każdy, kto przeczyta to pismo i wyjaśni mi je, ma być odziany w purpurę i złoty łańcuch na szyję i ma panować w moim kraju jako trzeci"
Dn 5,5-7

Zatrzymuję się na tym wątku, ponieważ jest to bardzo ważne:
W obydwóch przypadkach rzuca się w oczy, że:
1) postać sama pisała na ścianie
2) i palce same pisały na ścianie.
Chodzi o to, że prawdziwi Wysłannicy od Pana Boga, przychodzący z jakąś misją do człowieka, potrafią sami pisać, nie potrzebują posługiwać się ani ręką „wizjonera”, ani klawiaturą maszyny do pisania, czy komputera!!!
To jest bardzo ważne! Jeśli w grę wchodzą te drugie sprawy, jest to świadectwem fałszywych objawień, w których na pewno nie uczestniczy nikt posłany przez Pana Boga, ale jedynie któryś z „upadłych aniołów”. Oni nie mają takich zdolności. Ten szczegół jest 100-procentowym świadectwem, że objawienia są fałszywe. Dotyczy to m.in. „objawień” Vassuli Ryden (której rękę prowadza po papierze rzekomy „anioł”), a także innych „wizjonerek” (typu Mieczysława Kordas), którym „ktoś” pisze na klawiaturze komputera!!! itd… Co gorsze: takie „objawienia” są bardzo powszechne, a nawet rozpowszechniane przez niektórych kapłanów!… Nie wiem, jak to się ma do polskich współczesnych objawień (bardzo popularnych i rozgłaszanych), bo nie mam tekstów, ale BARDZO PROSZĘ ZWRACAĆ NA TO UWAGĘ I BYĆ OSTROŻNYM!!!"