Maxymilian N
5895
rycerz_Niepokalanej
Wśród licznych wstrząsających relacji, które oddają gehennę duchownych w niemieckim obozie Auschwitz, jedna dotyczy śmierci salezjanina, ks. Józefa Kowalskiego, który w 1941 r. odprawił potajemnie kilka Mszy św. w obozowych blokach. Podczas przeszukania przed transportem grupy duchownych do obozu w Dachau znaleziono u niego różaniec. Mimo polecenia, kapłan nie podeptał różańca, za co trafił …More
Wśród licznych wstrząsających relacji, które oddają gehennę duchownych w niemieckim obozie Auschwitz, jedna dotyczy śmierci salezjanina, ks. Józefa Kowalskiego, który w 1941 r. odprawił potajemnie kilka Mszy św. w obozowych blokach. Podczas przeszukania przed transportem grupy duchownych do obozu w Dachau znaleziono u niego różaniec. Mimo polecenia, kapłan nie podeptał różańca, za co trafił ponownie do karnej kompanii pracującej w Birkenau.

„Kopali tam rów odwadniający zwany Königsgraben (rów królewski). 10 czerwca 1942 r. część z nich podjęła ucieczkę z miejsca pracy. W odwecie kilkudziesięciu pozostałych zostało zastrzelonych, a ponad 300 skierowano do komory gazowej. Jednak z nieznanych powodów kilku więźniów z tej grupy wycofano, wśród nich ks. Kowalskiego. Zaczął się dla nich okres straszliwych tortur: zrzucanie z nasypu, topienie w gnojówce, kopanie w błocie. Któregoś dnia kapo wezwali ks. Kowalskiego, kazali mu wejść i wygłosić kazanie. Ksiądz odmówił modlitwy Pod Twoją obronę, Ojcze nasz, Zdrowaś Mario. Po zakończeniu kapo Karol Langenhagen zepchnął go z beczki i zaczął kopać. Kilka dni później, w nocy z 3 na 4 lipca, ks. Kowalski ponownie został wezwany, tym razem przez kapo Józefa Mitasa. Następnego dnia ten sam kapo pokazał jednemu z więźniów ciało księdza zabrudzone fekaliami. Najprawdopodobniej został on utopiony w beczce z nieczystościami” – relacjonuje Wontor-Cichy, pracownik Centrum Naukowego Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu w pracy poświęconej salezjanom więzionym w Auschwitz.