10 Febbraio 2015 – Madre della Salvezza: Pregate per la protezione della Chiesa di mio Figlio sulla terra. Miei cari figli, è importante che tutti voi recitiate le Crociate di Preghiera ed il mio …More
10 Febbraio 2015 – Madre della Salvezza: Pregate per la protezione della Chiesa di mio Figlio sulla terra.
Miei cari figli, è importante che tutti voi recitiate le Crociate di Preghiera ed il mio Santissimo Rosario quale parte delle vostre preghiere quotidiane. Potete scegliere le preghiere che volete, non necessariamente ogni Preghiera, ma quelle che sono di vostro gradimento. Il mio Santissimo Rosario deve essere recitato ogni giorno contro l’influenza del maligno.
La preghiera vi porta più vicino a Dio e protegge le anime di tutti coloro che chiedono l’aiuto di mio Figlio contro il potere dell’ingannatore. La preghiera è l’arma più potente contro il male e non dovete mai sottovalutare il potere che essa produce.
Pregate per ottenere la protezione della Chiesa di mio Figlio sulla terra e chiedete a Lui di concedere la Misericordia a chiunque cerchi di crocifiggerla. Questa Chiesa – il Corpo e il Tempio di mio Figlio – è il tramite mediante il quale sarà data tutta la gloria a Dio. Gli …
More
Matricaria
Anno mille e trecento
(Szczęśliw, kto dnia tego dożył!)
Cimabue pędzle złożył
Z twarzą cichą, wniebowziętą.
Oto ma ją, tę Zjawioną,
Na chłopięcych snów jutrzence:
W krzyż złożone obie ręce,
Gdzieś w lazurach oczy toną...
Ni to biała, ni to śniada,
Brzaskiem niebios przesłoneczna,
Od zórz złota róża mleczna,
Płaszcz jej modry do stóp spada...
Taką widział na wskróś kwiecia,
W mgłach liliowych …More
Anno mille e trecento
(Szczęśliw, kto dnia tego dożył!)
Cimabue pędzle złożył
Z twarzą cichą, wniebowziętą.

Oto ma ją, tę Zjawioną,
Na chłopięcych snów jutrzence:
W krzyż złożone obie ręce,
Gdzieś w lazurach oczy toną...

Ni to biała, ni to śniada,
Brzaskiem niebios przesłoneczna,
Od zórz złota róża mleczna,
Płaszcz jej modry do stóp spada...

Taką widział na wskróś kwiecia,
W mgłach liliowych, w tęczach rosy,
Gdy pastuszek jeszcze bosy,
Patrzał w cuda pozaświeca.

Dziś na męskiej sławy szczycie,
W łzach, w uśmiechach wspomnień sielskich.
W barwy zwiane z piór anielskich
Odział wizję na błękicie.

Miasto, jakby hasło wzięło,
Taki dreszcz je wskróś przeleci,
Szepce jeden, drugi, trzeci:
— »Cimabue kończy dzieło!«

We drzwi izby, w okna, w progi
Strojnych mieszczan tłum się ciśnie.
Może im choć rąbek błyśnie...
Choć z pod stopek nów dwurogi...

Mżą się w słońcu szaty jaskrawe,
Płoną oczy, serca biją,
Z wyciągniętą dziewki szyją
Tchem gorącym szepcą: — Ave...

Szumią Arna modre fale,
Rozbujane huczą dzwony;
Florentyńców lud wzruszony
Swą Madonnę niesie w chwale.

Z każdą chwilą ciżba wzrasta,
Przestrzeń objąć jej nie zdoła...
Płyną tłumy do kościoła
Przez ulice wąskie miasta.

Idą Gwelfy, Gibeliny,
»Bianchi«, »Neri« — pomieszani:
Dziś służkowie jednej pani,
Dziś jednego grodu syny.

Buondelmonci i Uberci
Idą pobok za obrazem;
Zapomnieli waśni razem,
Zapomnieli przysiąg śmierci...

Cimabue podniósł oczy:
— Tam, daleko, ponad tłumy,
Przez zbożowe srebrne szumy
Pani jego biała kroczy...

Nie dotyka stopką ziemi,
Nie dotyka trawek szatą,
Wieje lekko a skrzydlato
Nad polami, nad cichymi.

Maria Konopnicka Cimabue