Gdyby dusze wiedziały, co to jest miłość i co przez miłość mogą dokonać, błagałyby Mnie i żebrałyby, zmuszałyby Mnie swoją modlitwą, abym ich zapalał. Byłyby to szaleństwa miłości i szaleństwem swoim dokonywałyby cudów.

26 lipca 1951 r.
A takich dusz potrzebuję bardzo wiele, bo przez Mój Płomień, przez Moją Miłość wszystko zrobię… Oczyszczam, jednoczę, zapalam, goreję, palę się w nich Sam, ich przepalam, a przez nich zapalam innych. I pragnę, aby świat gorzał – jak już mówiłem.

Gdyby dusze wiedziały, co to jest miłość i co przez miłość mogą dokonać, błagałyby Mnie i żebrałyby, zmuszałyby Mnie swoją modlitwą, abym ich zapalał. Byłyby to szaleństwa miłości i szaleństwem swoim dokonywałyby cudów. Już ziemska miłość potrafi dokonać wiele rzeczy, gdy jest szlachetna. A jeśli się spotkają dwie istoty, jeśli jedna pogrążona jest w nieprawościach, a druga swą szlachetnością może ją przemienić, przeistoczyć – bo dla miłości potrafi się wszystko zrobić, miłość wszystko potrafi uczynić – to cóż dopiero, gdy Miłość Moja jest, który Sam w Sobie Jestem Ogniem. Symbol Mój to Płomień, to Ogień. Więc kto pragnie być Moim czcicielem, kto pragnie ode Mnie odbierać wszystkie dary, niech najpierw zapragnie miłości, miłości świętej, która zaczyna się od małej rzeczy, choćby od darowania małej winy z miłości ku Mnie.

Jeśli ktoś przebacza, ten już jest ulubieńcem Moim, bo nic tak nie znoszę w sercu człowieka, a przybytku Moim, jak to, jeśli ma kto urazę do drugiego, a nie chce przebaczyć. Choćby dokonywał wielkich rzeczy, choćby to były dla oka ziemskiego cuda, pisałby księgi, wykładałby najskrytsze tajemnice, dzieła by jego były rozgłośne, zachwycaliby się mądrością jego, a miłości by nie miał i przebaczenia, wyrozumiałości dla drugich, choćby się szczycił swoim dokonaniem w czynach – niczym jest. Są to rzeczy czysto naturalne i na takich dziełach długo opierać się nie może, bo czy wcześniej, czy później pustka mu zostanie w duszy, bo Ja, jako Bóg – Duch Miłości, nie mogę tam działać, bo jest zasłona, która zaciemnia, bo jest brak prostoty.


Bo miłość zawsze idzie z prostotą w parze. Gołębica musi iść w parze z ogniem, to jest niewinnością, prostotą i miłością. W domach rodzinnych, jeżeli nie ma miłości, to znika szczęście i gaśnie ognisko domowe. Czego tam potrzeba? Ognia, aby był zapalon! [por. Łk 12,49]. W klasztorach, w duchowieństwie, u tych, którzy dążą do wyższej doskonałości, jeżeli ogień miłości tam nie goreje, to domy takie można nazwać kostnicami, trupiarnią. Bo tam nie ma życia, tam nie ma ducha, tylko błąkają się trupy, przyobleczone w szaty. Jest to ziemia bez wody, bez słońca. Pochmurno tam. Ciężar życia i upalenia znosi się z niechęcią. Dlaczego? – bo zagasła miłość. Ja mieszkać tam nie mogę, nie mogę działać, bo przybytki Moje są dla Mnie za ciasne, ciemne. Nie mogę jasnych skrzydeł Moich rozpostrzeć i dać im lotu, aby wzbijały się w górę i wznosiły się coraz wyżej w przestrzeń nieskończoną i aby żyły w tym przestworzu, gdzie światłość nie znika, a gwiazdy nie gasną.

Co potrzeba takim duszom? Jednej rzeczy: aby stały się prostymi, utkwiły wzrok w Moje źrenice, źrenice tej, jasnej Gołębicy, która jest Moim symbolem, błagały Mnie o miłość i prostotę, błagały Mnie o ogień, choćby i iskierkę, i miały trochę dobrej woli. A przy ich woli Ja rozpalę ich, Ja im dam światło. Przybytki Moje będą rozjaśnione, wesele wielkie tam nastąpi i – nie tylko wesele, bo radości ich ducha. Bo Jam jest radością, Jam jest osłodą ich dusz, Jam Jest, Jam jest Światłością umysłów.

Stopniowo im będę dawał wszystkie dary i wtedy będę mógł powiedzieć: „Tu jest przystań Moja, tu jest przystań całej Trójcy Naszej Świętej, tu jest niebo Nasze”. W tym Niebie chodzić będę, w tym Niebie odpoczywać będę, w tym Niebie nie tylko sami się będą rozkoszować, ale pociągną innych i stanie się na ziemi radość i pokój.

Pragnę przede wszystkim, aby dusze zakonne i dusze kapłańskie

zrozumiały te Słowa. Słowa te są specjalnie dla nich. Kapłan, który nie ma sam w sobie Nieba, dusza zakonna, która nie nosi w sobie tego Nieba, nie może stać się Niebem dla innych.


Każdy kapłan w chwili święceń, gdy otrzymuje Moje dary, musi z nimi

współpracować, uważać, aby nie zamarły. Bo My dajemy, ale pragniemy też, aby Nam dawano. My dajemy, cała Trójca Nasza, rzeczy, które każdy dopiero wtedy zrozumie, gdy wejdzie w ten Wielki przybytek Trójcy Naszej i tam Nas będzie chwalić przez wieczność, dopiero zrozumie, jaką wielkość otrzymała każda dusza, że nie będzie mógł powiedzieć: „zabrakło mi łaski”. Pragniemy tej okruszyny dobrej woli od człowieka, od stworzenia Naszego, uznania tej Naszej Potęgi, tej wiary, że ta Potęga uczyni ich potężnymi, że dojdą do tak ścisłego zjednoczenia, że każdym oddechem i każdym wydechem, to Jesteśmy My, Trzech w Jedno, a Jedno w Trzech.

Kapłan każdy niech głosi to w kazaniach, przy konfesjonałach, że dusza,

jeśli chce się zwrócić do Nas i pragnie żyć w Naszym zjednoczeniu, niech błaga o ogień, błaga o płomień, a dokona to wszystko, co jest wypowiedziane. Kapłani niech rozszerzają nabożeństwo, niech rozszerzają kult Mój, abym był znany, niech rozszerzają kult Mój, abym był kochany. Niech Mnie nie zasmucają, bo jakże często wchodzę do duszy, zastaję pustkę i odchodzę.

O kapłani, dzieci wybrane! Na was spoczywa wielki obowiązek, abyście szerzyli Chwałę Moją. Każdy kapłan, jeśli nie posiada Mnie, to jest narzędziem muzycznym, ale bez dźwięku. Ja nie mogę wygrać pieśni. Pieśni Mych Miłości na strunach serca ich, bo są to harfy bezużyteczne. Takie piękne nazwy im daję – „harfa”. O jakie cudne melodie powinny iść z takiego serca w przybytki Nasze, aby rozweselały całe Niebo i aby echo tej ziemi łączyło się z najcudniejszą melodią pieśni nieznanej, która tu rozbrzmiewa bez końca.


Dusze zakonne! Wy w początkach waszego życia zakonnego szłyście z taką

wiarą, entuzjazmem, że gotoweście życie dać, przejść przez wszystkie męczeństwa dla Miłości Naszej. A po kilku latach są pustki w waszych sercach. Stajecie się głuche na natchnienia Moje, stajecie się głuche na cierpienia bliźnich. Bo jeśli nie macie same w sobie miłości, jak możecie dawać miłość? Otrząśnijcie się ze snu, w którym zasypiacie, a nie tylko zasypiacie, ale śpicie bezwiednie! Nic na was nie działa.

Zadowolone jesteście z tej waszej grubej powłoki, która was okryła. Idziecie z ciemni w ciemnię, zadowolone w tym, że nie popełniacie grzechów ciężkich, a nie wiecie, że każda niedelikatność, każde cierpkie słowo, każde spojrzenie i uśmiech ironiczny – są to wielkie zasłony, przez które nie mogę dotrzeć do was i założyć mieszkania Mego, abym mógł powiedzieć: „Tu jest niebo Moje, tu jest ogród Moich łask, w którego zapachu pragnę rozkoszować się, tu jest wulkan Mojej Miłości, który pragnie wybuchnąć nie tylko w najbliższym otoczeniu swoim, ale na cały wszechświat, aby świat wiedział, że to są dusze poświęcone i namaszczone Miłością Moją i którymi mógłbym się chlubić i powiedzieć o nich: ‘Oto są oblubienice Moje [Iz 61,10], które związane są pierścieniem Miłości Mojej, a miłość w nich jest nierozerwalna’ i o których

mógłbym powiedzieć: ‘Oto są synowie Moi, synowie Miłości Mej, synowie Światłości Mojej, w których nie ma zdrady’”.

Każda dusza, która się nie pali i nie pragnie się palić, jest zdrajczynią Moich najwyższych, najświętszych subtelności, jest zdrajczynią Mojej Świętości. Jest to dusza, która zdeptała Miłość Moją. Już w świecie, w życiu przyrodzonym można wszystko znieść i wszystko przecierpieć, ale najcięższą raną krwawiącą bez końca to jest zdeptanie miłości.

Dusze, które żyjecie zamknięte w murach klasztornych, dusze kapłańskie,
których powołaniem jest rozszerzać ogień i nie pragnąć nic, tylko tego, aby miłość była niegasnąca. Dusze, żyjące w świecie, których tak wiele was jest, które jesteście Moją oazą, gdzie z miłością mogę w was spoczywać. Wszystkie dusze kochające Mnie i pragnące Mnie kochać, przychodźcie do Mnie po ogień, bierzcie, zabierajcie te płomienie Mojej Miłości, palcie się same i rzucajcie iskry i płomienie w dal, bo nadchodzi czas, że szatan będzie zdeptany.
Nadchodzi czas, że Niepokalana Dziewica królować będzie. Nadchodzi czas,
że Królestwo Miłości będzie od krańca do krańca ziemi. Nadchodzi czas, że Krew Drugiej Osoby Naszej zdeptana, a jednak przez miłość i odrodzenie dusz wielkich spadnie na syny człowiecze nie jako kara, ale jako Wielkie Miłosierdzie.
I wykąpane będą dusze w tej Krwi Miłości i Miłosierdzia i odrodzone przez łaskę, i stanie się, co stało się przy stworzeniu całego wszechświata, że będzie mógł Bóg Ojciec powiedzieć: „A to, co się stało – stało się wszystko dobre” [Rdz 1,31].
A Duch Mój, Duch Miłości, Uświęcenia, Duch Ognia Gorejącego, będzie się

unosił nad całym wszechstworem i wypełnią się Słowa: „A wypuścisz Ducha Swego i będą stworzone, i odnowi się oblicze ziemi” [Ps 104,30]. To znaczy, że połączy się Niebo z ziemią i Hufce Anielskie i Archanielskie zaśpiewają pieśń: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli!” [Łk 2,14]. Amen.

malirycerze.pl/userfiles/Medarda/O Duchu Świetym.pdf
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA shares this
125
Każda dusza, która się nie pali i nie pragnie się palić, jest zdrajczynią Moich najwyższych, najświętszych subtelności, jest zdrajczynią Mojej Świętości. Jest to dusza, która zdeptała Miłość Moją. Już w świecie, w życiu przyrodzonym można wszystko znieść i wszystko przecierpieć, ale najcięższą raną krwawiącą bez końca to jest zdeptanie miłości.
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
,,Każda dusza, która się nie pali i nie pragnie się palić, jest zdrajczynią Moich najwyższych, najświętszych subtelności, jest zdrajczynią Mojej Świętości. Jest to dusza, która zdeptała Miłość Moją. Już w świecie, w życiu przyrodzonym można wszystko znieść i wszystko przecierpieć, ale najcięższą raną krwawiącą bez końca to jest zdeptanie miłości.''