O czymś takim właśnie mówiłem ze 2 lata temu komuś (chociaż bez scenariusza z 5G), kiedy m.in. obecnie ś.p. prof. Luc Montagnier powiedział, że ludzie po przyjęciu środków mRNA umrą w przeciągu kilku lat. Inni wyklęci z branży też szacowali lata pozostałego życia, a różnice były tylko w cyfrach. Od razu przyszło mi do głowy, że to idealny sposób na ciche pozbycie się znacznej części populacji (co także wpisuje się w szerszą agendę), trudność jednoznacznego stwierdzenia, że to wina preparatu (przez upływ czasu), a nawet możliwość wywołania kolejnej, większej paniki w odpowiedzi na rzekomy kolejny patogen, który dziesiątkuje społeczeństwo. W końcu czymś innym jest widzieć promil zmarłych, a resztę tylko chorujących w sezonie na odmianę grypy, a czymś innym padające jak muchy dziesiątki tysięcy. Jakiś czynnik sterujący wydaje się w takiej hipotezie kluczowy, bo nie może to być zbytnio rozciągnięte w czasie, jeśli ma wyglądać jak autentyczny śmiertelny wirus. Musi przetrzebić społeczeństwo mniej więcej w jednym momencie. Tylko wtedy większość narobi w gacie ze strachu i podporządkuje się wszystkiemu, choćby najbardziej absurdalnym żądaniom.

No ale to tylko hipotezy. W każdym razie do rozważenia, a na pewno lepiej przygotować siebie i rodzinę psychicznie na kolejny spektakl, czy miałby być lekki, podobny do tego, co już było, czy też z najgorszych snów.