Podawanie preparatów medycznych wbrew woli rodziców – jest przestępstwem...
No i co z tego?
Kogo to obchodzi, że to jest przestępstwo?
Tak samo przestępstwem, a wręcz zbrodnią jest wstrzykiwanie trucizny dzieciom, a czyni się to od setek lat, nie mówiąc już o czasach „kowidowych”...
Zawsze mogą powiedzieć, że było zagrożenie życia dziecka i należało szybko wdrożyć procedury medyczne...
Przecież oni nam plują w twarz i śmieją się mówiąc – i co mi zrobisz?
Tworzą sobie papierowe „prawo” pozwalające na największe zbrodnie i zapewniające im bezkarność!
Polak do Polaka, wbrew deklaracjom pani mecenas, będzie strzelał, nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości, nawet za brak maski, a cóż dopiero, jeżeli ten Polak bez munduru będzie stanowił „zagrożenie” epidemiologiczne, co potwierdzą, jak zawsze – niezależne – testy czy choćby bezobjawowe „objawy”...
Mundurowy i bezmundurowy, np. nauczyciel, tak postąpi, bo ma kredyt (mieszkanie, auto), alimenty, rachunki, karierę... Będzie drugiego Polaka uciskał nie mniej niż gestapowiec czy stalinowiec podczas okupacji. Przecież od kilku lat właśnie doświadczamy światowej OKUPACJI, w której obywatel już w praktyce nie ma żadnych praw!
Dla ochrony własnego tyłka, obywatel służący światowej mafii nie zawaha się podać każdemu truciznę czy umieścić go w obozie koncentracyjnym, z którego się już nie wychodzi! Dlaczego ma mieć opory wstrzyknąć drugiemu, skoro to świństwo sam przyjął?
Już namiastkę tej „polskości” przerabialiśmy...