Pan Bóg powolutku zaczyna pomagać tym, którzy mają w nim nadzieję i wobec niektórych zaczyna mówić „dość”. Nie mniej, jeśli jesteśmy Katolikami, powinniśmy się mimo wszystko za nich pomodlić. Nie wiemy, czy kończąc życie się nie nawrócił. Wtedy nasza modlitwa jest bardzo przydatna. Gdyby dla danej duszy okazała się daremna, Pan Bóg przeznaczy tę modlitwę dla kogo innego - u Pana Boga, żadne dobre pragnienie nie marnuje się.

Jozef70 - przepraszam - delikatna korekta: to napisał Św. Jakub.
Pokusa jest to podszept Szatana i Jego pomocników (oczywiście celem jest, byśmy my sami zranili Boga, by cała wina poleciała na nas). Ciężary, które na nas spadają, to skutek ulegania pokusom przez nas lub przez innych, często bez świadomości o konsekwencji (tak Zło stara się ukryć swój przebiegły plan). Łaska Boża upodabnia nas do Boga, jest to Dar Boży przez nas niezasłużony, lecz przez modlitwę i ofiarę możemy się o Niego starać i za te starania (nie zasługi) Pan Bóg w Swojej hojności nas obdarowuje. Te Łaski upodabniając nas do Pana Boga, dają nam możliwość Bożego spojrzenia na sprawę i sięgnięcia do następnych danych nam Łask, by pokusie się oprzeć. Słowa w modlitwie „Ojcze Nasz” są krótkie i rzeczowe w przeciwieństwie do mojego wywodu.
Delikatnie odchodząc od tematu - z pomocą przychodzi nam jeszcze Matka Boża, obiecując podobną pomoc poprzez dobre odmawianie Różańca Świętego. Bodajże ks. Piotr Glas (egzorcysta) powiedział, że odmawianie Różańca ma moc egzorcyzmu. Takie upodobanie ma Pan Bóg, byśmy wiele niemałych Łask, otrzymywali teraz przez pośrednictwo Matki Najświętszej.

To może jeszcze fragmencik z listu Św. Jakuba 1,13n:
„13 Kto doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi. Bóg bowiem ani nie podlega pokusie ku złemu, ani też nikogo nie kusi. 14 To własna pożądliwość wystawia każdego na pokusę i nęci. 15 Następnie pożądliwość, gdy pocznie, rodzi grzech, a skoro grzech dojrzeje, przynosi śmierć. 16 Nie dajcie się zwodzić, bracia moi umiłowani!” (biblia.deon.pl/rozdzial.php).
Pytałem kiedyś o ten dysonans w modlitwie „Ojcze Nasz” (łącznie ze wspomnianym fragmentem z Ewangelii Św. Łukasza 11,4) prefekta u Kapucynów (ok. 25 lat temu) - uśmiechnął się i powiedział, że trzeba o to zapytać biskupów.

2017-10-20 glv

Jeśli jest to odkrycie, to ten zespół naukowy jest na raczej nie właściwej drodze. Antoni Sławomir Spandoeck (w internecie i na jego stronie internetowej dostępnych jest kilka nagrań jego spotkań) zajmuje się medycyną komórkową, w tym analizą redox (na co ma jako jeden z niewielu na świecie licencję). Jak mówi na podstawie dogłębnych (i kosztownych) badań krwi, jest w stanie przewidzieć problemy i skutki, jakie się szykują w organiźmie na 2-3 lata naprzód.
A z praktycznego punktu widzenia - moja żona próbowała wyeliminować cukier z pożywienia - jej stan szybko się pogorszył, natomiast nowotwór rozwijał się bez zakłóceń. Dieta cud przyniosła opłakany skutek. Powrót do normalnego, ale rozsądnego jedzenia powoli przywrócił trochę lepszy stan. Moja córka miała wykonane badanie PET, właśnie oceniające zwiększone pożeranie glukozy przez komórki znajdujące się w organiźmie. Otrzymaliśmy papier „brak aktywnych ognisk nowotworowych”. Tak nawiasem, to był to właśnie nowotwór mózgu. Ze względu na stale przyjmowany steryd, czego skutkiem jest tycie, cukier i węglowodany przez ostatnich kilka miesięcy życia były ograniczone do prawie zera. Nie przeszkodziło to nowotworowi w stałym systematycznym rozwoju. Jeden z lekarzy neurologów (mający styczność z St. Burzyńskim) powiedział, że PET było badaniem dla glejaka merytorycznie nie właściwym.
Z prawie pięcioletnich obserwacji wynika, że lek. Hubert Czerniak ma rację - nowotwór to skutek tego, co się dzieje w organiźmie. Są to zaburzenia funkcjonowania z wielu powodów. Jeden z lekarzy powiedział córce, że tak naprawdę to zależy od układu immunologicznego. Przemilczałem to, bo onkologowie podając tzw. „chemioterapię”, doprowadzali tenże układ immunologiczny do ruiny. Kontrolując krew średnio dwa razy w tygodniu, wielokrotnie ogłaszali reżim sanitarny, izolację i przetaczali już niepoliczoną ilość preparatów krwiopochodnych.
Proponuję też posłuchać konferencji głoszonych przez Aleksandrę Niedźwiecką.
Zostały opracowane „konsultacje Społeczne w sprawie Rządowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych na lata 2015-2024” - jeśli czegoś w nazwie nie pomyliłem. Tam od naukowców i lekarzy można się dowiedzieć, jakie działania w kierunku eliminacji chorób nowotworowych są właściwe, a jakie nie przynoszą żadnych pozytywnych efektów.
Takie cudowne wiadomości, tym, którzy zupełnie nie są zorientowani w temacie nowotworów i zdrowia, sieją zamęt i wprowadzają w codzienne funkcjonowanie zasady wzajemnie się wykluczające i ogromnie utrudniające życie: tego nie wolno, bo to, tamto trzeba, bo co innego itd. 40 lat temu było hasło wspomniane w artykule: „cukier krzepi” i było mnóstwo cukrowni i pól buraczanych, z tym, że nie pryskanych. Obecnie w Polsce cukrowni prawie nie ma, a duża część z tych co są należy do obcego kapitału, który m. in. narzuca ceny. Generalnie spożycie cukru w od tego czasu spadło; m. in. znaczną część wypijanych herbat, kaw prawdziwych i zbożowych, kakao, zastąpiono wodą mineralną, napojami „light” i energetyzującymi. Ciast i ciastek piecze się mniej, za to więcej kupuje ciast i ciastek, w których często zamiast cukru stosuje się słodziki. Wrócę do buraków cukrowych. Obecnie w okresie uprawy, „program ochrony roślin” przewiduje dla buraków cukrowych osiem oprysków i rolnicy te zalecenia skrupulatnie wykonują, nie tylko na burakach. I może właśnie tu należy poszukiwać przyczyny nowotworów. W artykule naukowo-medycznym w odpowiednim piśmie w języku polskim i angielskim był opis nowotworu, który miała żona. Jedna ze spodziewanych głównych przyczyn powstania oprócz promieniowania, były herbicydy i pestycydy. Jakoś nie napisali o cukrze, w żadnej formie.
Wypowiedzi, konferencje, wykłady, spotkania, filmy, związane z osobami wyżej z nazwiska wymienionymi dostępne są w internecie. Warto by tu jeszcze wspomnieć p. Kazimierza Piotrowicza.
Naukowcy niewątpliwie mają dobre obserwacje, jednak ich wnioski rozbieżne są od innych naukowców.
Jak się komórkom w organizmach żywych zabierze glukozę, to umrą z głodu; podobnie jak przy braku tlenu, lub braku odprowadzenia z nich dwutlenku węgla. Pytanie quizowe: „co się wtedy stanie z całym organizmem ?”

Pan Jezus nie uzgadniał z innymi, jak ma nauczać i co powinien czynić. Oddalał się na miejsce odosobnione i tam modlił się do Ojca. W modlitwie, której nas nauczył poprzez Apostołów jest „bądź Wola Twoja, jako w Niebie, tak i na Ziemi”. Jeśli my zasiadamy i ustalamy, co należy zrobić, to czy nie jest to przypadkiem wola nasza ? Czy nie działamy według słów „Jezu, ufam sobie”, mimo, że chętnie wypowiadamy je tak, jak powinniśmy ?
O duszpasterstwie Pan Jezus mówił do ks. prałata Ottavianiego Michelliniego w latach 70-tych. Wskazówki mieliśmy dawno temu, ale prawie nikt ich nie potraktował sumiennie. Teraz mamy skutki. Matka Boża uczyła nas, jak skutecznie zwrócić się do Boga - pokuta, różaniec, adoracja Najświętszego Sakramentu - wszystko oczywiście szczere, proste. Nie przypominam sobie, by gdzieś mówiła o konieczności radzenia i ustalania co należy robić. Kościół Święty posiada wspaniałe modlitwy, przynoszące Dary Boże, np. „O Stworzycielu Duchu przyjdź ... ”. Nic nie będą warte nie odmawiane, lub odmawiane bez rozumienia słów, czy myślami będąc gdzie indziej.
Jak Apostołowie nie mogli sobie poradzić ze złymi duchami (dzisiaj powinniśmy nazwać po imieniu nałogi i wady często występujące w społeczeństwie), Pan Jezus powiedział: „Ten zaś rodzaj złych duchów wyrzuca się tylko modlitwą i postem” (Mt 17,21). A to, że za naszymi „słabościami” stoją złe duchy, mamy w jednej modlitwie, na której osobiste odmawianie wierni otrzymali zezwolenie od Kurii Warszawa-Praga - wszystko znajduje się w książeczce „Walczmy z szatanem” ojca Mariana Polaka - wyd. Michalineum. „W Imię Jezusa Chrystusa ... duchy nikotynizmu, alkoholizmu, zniechęcenia, lenistwa, chorób, pornografii, zazdrości, rozpaczy ... oddalcie się od naszych braci i sióstr”.
Zatem wytyczne mamy już dawno, a najlepszym naszym doradcą jest Duch Święty, który każdemu w Kościele Katolickim chce się udzielić, tylko do nas należy zaproszenie Go do swojego życia, bo Bóg dał nam wolną wolę i w sprawiedliwości swojej tej wolności nie naruszy. Nie programy zmieniają ludzi, a po prawdzie dusze, lecz Bóg.

Dobrze byłoby sobie tutaj przypomnieć Apokalipsę Św. Jana w połączeniu ze słowami jakie usłyszał od Matki Bożej ksiądz Stefano Gobbi, które wyjaśniają sprawy przedstawione przez Św. Jana. Zawarte są one w książce „Do Kapłanów, umiłowanych synów Matki Bożej”. Tu www.voxdomini.com.pl/gobbi/89.htm można znaleźć wyjaśnienia pewnych symboli użytych w Apokalipsie, zwłaszcza od pozycji 402. Sprawa, która związana jest bezpośrednio z powyższym tekstem, poruszona jest w pozycji 412,
Znalazł się Kardynał, który dał na tę książkę imprimatur. Ponadto Papież Jan Paweł II raz do roku odprawiał Mszę Św, z ks. Stefano Gobbi w intencji ruchu Maryjnego, który Matka Boża poleciła księdzu Gobbiemu założyć.
Ale któż w to zechce uwierzyć ?

A może by tak Kapłani poprosili Matkę Najświętszą (np. Potężna Niebios Królowo ... ) i Św. Michała Archanioła (np. Św. Michale Archaniele broń nas w walce ... ) o pomoc w uwolnieniu osób, którym dzwony przeszkadzają. Niektórzy księża, w tym egzorcyści, mówią, że przypominanie ludziom o Bogu (m. in. jest nim dźwięk dzwonów kościelnych) przeszkadza tylko szatanowi, który wykorzystuje do tego ludzi, którymi zawładnął.

Sam nowotwór nie jest chorobą. Jest to skutek tego, co dzieje się w organiźmie.
Generalnie choroba to skutek naszych grzechów. Wyjątkiem od tej reguły jest ofiara składana Panu Bogu za innych, co może też przybrać postać choroby.

Fragment z dzisiejszego psalmu responsoryjnego (www.paulus.org.pl/czytania):
„On odpuszcza wszystkie Twoje winy
i leczy wszystkie choroby,
On twoje życie ratuje od zguby,
obdarza cię łaską i zmiłowaniem”

W ramach wyjątków, w mojej rodzinie, na nowotwory zmarły akurat osoby te bardziej dbające o zęby. Pewnie dlatego, że nie byliśmy objęci badaniami naukowymi.
Wspomniano, że przyczyny powstawania raka przełyku nie są do końca poznane - to jak oni to chcą leczyć ? Jak nie jest znana przyczyna, to nie da się choroby wyleczyć, chyba, że likwiduje się jej objawy-skutki. Czy jak chcemy zatrzymać wodę wypływającą z rury, to należy ją czymś zakleić, albo zawiązać na supełek, czy może uciąć końcówkę ?

O znamionach na czole i na ręce, prosto mówi Matka Boża w Orędziach otrzymanych przez ks. Stefano Gobbiego - „Do Kapłanów, umiłowanych synów Matki Bożej” poz. 410. Można je znaleźć na stronach wydawnictwa „Vox Domini” - voxdomini.com.pl/gobbi/89.htm . Imprimatur na druk tej książki i gorące zalecenie do jej czytania wydał Kardynał Bernardino Echeverria Ruiz OFM. Matka Boża tłumaczy tam też inne symbole i opisy z Apokalipsy Św. Jana.

Wypowiedź ks. prof. R. Skrzypczaka ukazuje miłość do Kościoła Katolickiego. Przedstawia problem, starając się przy tym nie zakładać całkowicie złej woli ze strony osób, których wypowiedź dotyczy. Okazuje w ten sposób do nich szacunek i zostawia furtkę do nawrócenia, gdyby ten ktoś początkowo miał złą wolę. Nie wielu z nas ma taką umiejętność. Przewidywanie skutków jest ostrzeżeniem dla innych, że sprawy posuwają się w złym kierunku. Nie wygląda na to, by ks. prof. nie pamiętał o Apokalipsie, czy Fatimie. Przeciwnie słowa „Myślę, że do schizmy materialnej nie dojdzie” świadczą raczej o znajomości proroctw. Więcej - wypowiedź swoim tonem i charakterem zbliża się do sposobu działania Pana Jezusa, który znajdujemy w „Poemacie Boga-Człowieka” spisanym przez Marię Valtortę - ukazanie niebezpieczeństwa z zachowaniem godności dusz, by im nie zamknąć drogi do Zbawienia. Inne sprawy Ks. przemilcza, choć w wypowiedzi są delikatnie zarysowane.

„Biblia nie mówi o kulistości Ziemi, mówi natomiast o jej ,, czterech narożnikach,”
Akurat to jest w Apokalipsie (7,1) i kontekst dotyczy „szkodliwych wiatrów”, które wieją na Żydów, jak wynika z przypisu.
W Księdze Przysłów (8,30) mamy: „igrając na okręgu ziemi,” - też kontekst hebrajski, język kwiecisty i nie daje pewności krągłości ziemi.
Jesteśmy ciut za mali, by spojrzeć na ziemię z góry. Nie pomoże nawet podskakiwanie na własnych nogach. Ci, co mogą więcej powiedzieć, zachowują się trochę, jak kapłani egipscy, którzy zachowywali wiedzę dla siebie, a zjawiska wykorzystywali do wpływania na nieuświadomiony lud. Więc i tak prawdy się dowiemy dopiero po spotkaniu z Panem Bogiem twarzą w Twarz.
Ewangelia św. Łukasza (17,24) o przyjściu Pana Jezusa pisze tak: „Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, świeci od jednego krańca widnokręgu aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym w dniu Jego.”
Tego jeszcze nie było, nikt nie widział, zatem nasze dyskusje o tym są w zasadzie jałowe.
Coraz więcej kapłanów Chrystusowych zaczyna mówić, że to będzie względnie niedługo, czyli za naszego, o ile coś nam się niedługo nie przydarzy, życia.

Nie tylko Anna Katarzyna Emmerich mówiła o Ziemi w kształcie kuli. W pismach Rozalii Celakównej kula Ziemska również występuje i to w miejscu mówiącym o konieczności Intronizacji Pana Jezusa na Króla Polski w pełnym tego słowa znaczeniu..
A co do grawitacji - dlaczego samoloty muszą mieć skrzydła i bardzo mocno dmuchać, by się trochę oderwać od powierzchni ziemi, a na przykład takie cosie wymyślone w Republice Weimarskiej mogły się unosić bez skrzydeł i dmuchania - podobno miały napęd „antygrawitacyjny” - te z 1923 roku jeden, te z 1933 roku dwa (są zdjęcia z lufami czołgowymi), a te z 1943 roku - trzy. One też jakoś tak dziwnie latały - skręcały natychmiast, tzn. bardzo ostro we wszystkich kierunkach, a latały nieco szybko, do kilkunastu machów. Dobrze, że Pan Bóg nie dopuścił, by to coś zostało użyte przez Niemców, choć próby w naszych Górach Sowich były prowadzone. Był kiedyś o tym program redaktora Wołoszańskiego o tzw. „Die Glok”, czy jakoś tak. Kiedyś w jakimś filmie widziałem notatkę z zaobserwowania tego w czasie wojny nad Wrocławiem. Podobno zostało to wywiezione w kawałkach samolotami do Norwegii, czy Finlandii, a po zatankowaniu do pełna samoloty z zawartością wyleciały stamtąd i ślad po nich zaginął. Potem tylko zaczęło się tylko coś dziwnego na niebie pojawiać w Południowej Ameryce.
Jeśli ta cegła lecąc z dachu też miałaby takie coś w środku, to mogłaby jednak nie zrobić nikomu krzywdy.
Tylko, jak to się ma do powołania i Lefebrystów?

NIe do końca tak: koniec z tą chemią. I w małych gospodarstwach rolnicy pakują środki ochrony roślin w dużych ilościach. Np. w przypadku buraków cukrowych jest to osiem oprysków co tydzień około kwietnia i maja. Tak dawniej doradzały ośrodki doradztwa rolniczego. Obecnie niektóre z tych ośrodków już mówią, że są inne znacznie mniej toksyczne sposoby ochrony roślin, ale rolnicy, jak się przyzwyczaili do tych sprawdzonych przez siebie metod, tak nie chcą nic zmieniać, by plon się udał i było z tego na życie. Dopóki chemia dla rolnictwa jest dostępna, to będzie przez ludzi stosowana. Pszczelarze zauważyli, że opryskiwane pola kwitnące, pszczoły na ogół całkowicie omijają (prawie nie ma miodu w wędrownych pasiekach z takiej uprawy). Środki używane w naszych miastach do likwidacji roślin na jezdniach i chodnikach, oparte o glifosfat są w wielu krajach zakazane. Powrót do starych, mniej chemicznie szkodliwych metod uprawy, z racji wygody użytkowników chemii, jest co najmniej trudny. Może ktoś wymyśli inny sposób łatwej uprawy roślin ...