z forum rodziców -"Autor:MATKA
Ależ o to chodzi, że uczestniczenie w lekcji religii również jest zdarzeniem społecznym. Cały czas podkreślam, że ja nie oczekuję, żeby dzieci wierzyły w to, co im katechetka opowiada.

Zresztą to jakaś młoda dziewczyna, która z nimi przed Bożym Narodzeniem robi aniołki i łańcuchy na choinkę, a przed Wielkanocą - pisanki. A poza tym kolorowanki tematyczne z Jezusem w żłóbku, albo na krzyżu rozdaje, w szczególności w młodszych klasach. Co mi taka religia przeszkadza? Że dzieci dodatkowe zajęcia plastyczne mają i trochę bajek posłuchają?

Jak już będą starsze i ktoś rzeczywiście będzie im narzucał światopogląd niezgodny z ich własnym to się mogę wtrącać. A na razie nie widzę, żeby się im jakaś krzywda działa od robienia aniołków z bibuły."........................................MATKA nr2
"A ja powiem z własnego doświadczenia: do kościoła nie chodzę, ale dzieci na religię puszczam i nie gdybam nad tym. Na pytanie starszej córki, czy musi chodzić, odpowiedziałam, że nie musi i jak znajdzie u siebie w klasie jeszcze kilka osób, które nie chcą, które się wyłamią z szeregu i będą konsekwentnie trwać przy swoim wyborze, to ja jej jak najbardziej wypiszę kartkę z moim błogosławieństwem na niechodzenie..." Jaki wpływ lekcja religii ma na te dzieci i jaki wpływ te dzieci mają na całą klasę ..

Świeccy dzisiaj potrzebują wzajemnej ewangelizacji aby sie umacniać wobec powszechnego ataku niewiary.Z kolei młodzież patrzy na nas dorosłych,czy rzeczywiście praktykujemy to co Kościół podaje do wierzenia.Decydujące jest nasze zachowanie w trudnych życiowo sytuacjach,czy przebaczamy,wspieramy się po przyjacielsku?
Bo piękne nauki muszą stać się ciałem w naszym życiu,aby przekonały młodych że naprawdę są wartościowe.

Jeżeli głosicie ,że świeckim jest łatwiej ewangelizowac niż księżom to dokąd zmierza nasz Kościół. To świadczyłoby o ogromnym kryzysie kapłaństwa ...To znaczyłoby ,ze księża przestali byc wiarygodni??Kto do tego mógł doprowadzić ,kto przyzwolił na taki upadek?...Chociaż jak sie słucha rekolekcji ks. Piotra to na szczęście trudno sobie wyobrazić ,że świecki mógłby Go zastąpić :).Więc może jednak troszku błądzicie?:)

Spotkania z młodymi ludźmi przygotowującymi się do bierzmowania pokazały mi, jak młodzi ludzie potrzebują rozmowy. Staram się więc do nich dotrzeć, ale też i być cierpliwa, bo najczęściej otwierają się dopiero na kolejnych spotkaniach.
Od lat prowadzę spotkania z bierzmowanymi, a na palcach mogę policzyć przypadki, kiedy dzieci przyznały, że pomodliły się z rodzicami modlitwą, do której ich zachęcałam. To dla nich bariera nie do przejścia. Mówią mi, że nie mają odwagi o to poprosić, chociażby dlatego, że nigdy nie widziały modlącego się taty – prasa.wiara.pl/doc/1514390.Poslani-aby-glosic

Kapłanom dziś trudno dotrzeć do młodzieży ze względu na dechrystianizację rodzin.Nie mam złudzeń, Kościół ich nie satysfakcjonuje.Katechizacja świeckich przez świeckich - ten kierunek jako najskuteczniejszy wskazał już Bł.Jan Paweł II, jako wymóg naszych czasów.

dzieci "komunijne" stanowia bardzo dobry grunt do przyjęcia ziarna ,ale zamiast siać ziarno realizuje sie program nauczania..Program nauczania musi zadawalać wszystkich rodziców i wierzacych i nie wierzących którzy pozwalaja dzieciom chodzic na religię. No i nie można zapominać że wiedza i wiara katechetów jest często taka jak sobie zaplanowali ci ,którzy układali programy w szkołach dla katechetów...I tu chyba może wybijać źródło z mętną wodą