Dziwny ten artykuł. Czyż hierarchowie nie twierdzą, że mogą wprowadzać i anulować grzechy na mocy: "i dam ci klucze Królestwa Niebios; i cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane i w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie". Przecież są "przykazania kościelne". Zatem gdzie jest problem? Papież Franciszek korzysta z tego prawa i anuluje grzechy homoseksualizmu. Na ich miejsce wprowadzi pewnie jakieś nowe przykazania, po czym znowu ktoś inny je anuluje i tak w koło Macieju.

Świecki powinien też stać na czele dykasterii do spraw dyscypliny wyższego kleru i wydziału spraw personalnych. Jako pomocnika rekomendowałbym ks. Natanka. W tydzień Watykan chodziłby jak zegarek, zaś różni heretycy, schizmatycy, masoni, sodomici i inni wrogowie Chrystusa, zadekowani w różnych dykasteriach, zawołaliby jednym głosem: "Padnijcie na nas i zakryjcie nas przed obliczem tego, który siedzi na tronie, I przed gniewem Baranka, albowiem nastał ów wielki dzień gniewu, i któż się może ostać?". Zaiste, nikt by się nie ostał.

@Elkam Ciekawe co piszesz, ale poddajmy całą sprawę logicznej analizie.

Jakie są źródła wiary? Ano trzy. Pismo Święte, powszechne przekonanie ludu bożego, czyli tradycja i nauczanie papieży. To ostatnie, zgodnie z dogmatem o nieomylności papieży.

Nie ma żadnego, ani dogmatu, ani nawet wzmianki, o nieomylności soborów czy nieomylności Kościoła. Przyjęcie nieomylności soborów prowadziłoby do episkopalizmu a przyjęcie nieomylności Kościoła jest niezgodne z prawdą i wiarą w czyściec. Czyściec, to jest właśnie ten Kościół który się pomylił. Ot co.

Podajesz taki cytat "tradycjonaliści nie przyjmują nauczania soborowego, bo gardzą nauczycielskim urzędem Kościoła". Nie wiem co to jest ten Kościół, ani ten urząd nauczycielski o którym piszesz, ponieważ nie definiujesz tych pojęć. (Odbieram to jako propagandowe slogany, lub mowę trawę popularnie zwaną laniem wody).

Idąc tym tropem, mogę odpowiedzieć, że Sobór Watykański II pogardził i tradycją i nauczaniem papieży. Coś tam sobie wymyślił bez ładu i składu i zaraz te pomysły wprowadził w życie bez krzty zastanowienia i bez roztropnej analizy konsekwencji tych zmian. To zaniedbanie jest ewidentnie grzechem. Tu chodzi o Kościół Chrystusowy, a nie o widzimisię jakiś tam kardynałów którym się przedstawiło że są Kościołem.

Ciekawe i czekające na odpowiedź jest pytanie: w jakim celu rzeczony Sobór dokonał tylu i tak drastycznych zmian. A pytanie, to jest konkretne ponieważ człowiek jako istota rozumna powinna działać celowo.

Czyli jeszcze raz pytam, po co był ten Sobór Watykański II? Jaki był jego cel? Czy to pytanie jest dla wszystkich jasne? Jeżeli tak, to może ktoś odpowie w punktach i konkretnie. O ile nikt nie odpowie na to pytanie to uznam, że Sobór Watykański II był bezcelowy, a zatem głupi i szkodliwy.

P.S.
O skutki tego Soboru Watykańskiego II nie pytam, ale pisze Pismo Święte, że po owocach poznaje się drzewo.