Posłuszeństwo w Kościele. Wszystkim? Nawet masonom?

To przykre, ale odpowiedź na smutne i szokujące pytanie z tytułu brzmi: „tak”. Tak, dopóki papież, kardynał, biskup, proboszcz itd. nie określi się wprost jako heretyk – czyli ktoś, kto bezpośrednio odrzuca główne prawdy wiary Kościoła katolickiego. Dopóki zręcznie to ukrywa, tak samo jak swoją przynależność do „czarnych”, dopóty właściwie - zgodnie z zasadą hierarchiczności Kościoła katolickiego - winniśmy zachowywać posłuszeństwo. Szczególnie w trudnym położeniu są kapłani. Mając świadomość, że ich biskup (któremu z racji święceń bezpośrednio podlegają) jest masonem, żyje niemoralnie i nawet namawia do rozgłaszania błędnych nauk – muszą mu być posłuszni! Oczywiście nie we wszystkim. Nie wolno być posłusznym bezpośrednim zaleceniom ewidentnie złym, niemoralnym, heretyckim. Ale tylko w tym wypadku. Przykład?

Załóżmy, że proboszcz X dostaje listy od swojego biskupa, w których ten żąda od niego, by np. głosił często na kazaniach „nową” naukę o Mszy św.. O tym, że Msza św. to tylko uczta braterska – a nie uobecnienie Chrystusowej zbawczej Ofiary na Krzyżu. Ot, po prostu żeby ważniejszą istotę Mszy św. wyciąć (już nad tym od dawna pracują), a zostawić tylko element uczty – tak jest np. u protestantów. Ale nasz bohater X się nie daje. Sprzeciwia się w ten sposób, że nie atakując swojego przełożonego personalnie (posłuszeństwo wiąże się z szacunkiem – od karania jest Bóg) rozgłasza nauki przeciwne od tych, które życzył sobie biskup - czyli właściwe wierze katolickiej. Zdenerwowany biskup suspenduje owego proboszcza. I co teraz? Suspensa, nawet jeśli jest totalnie niesprawiedliwa zawsze powinna być przyjęta. To przyjęcie kar kościelnych jest dowodem na świętość i pokorę kapłana czy nawet zwykłego wiernego. Tego typu kary doznawało (i z uległością przyjmowało) wielu świętych – nawet dotknęło to słynnego świętego już za życia św. Ojca Pio!

Tak samo postąpił Chrystus. Stał się posłusznym aż do śmierci i to śmierci krzyżowej. Mało kto zwraca uwagę, że przecież Jezus był synem prawa żydowskiego – był poddanym ówczesnej hierarchii. Ten akt heroicznego posłuszeństwa naszego Zbawcy miał swój szczyt w czasie sądu w nocy z Wielkiego Czwartku na Piątek. Wtedy, gdy wyznał prawdę wobec sanhedrynu, że jest Synem Bożym, arcykapłan (i to nie tylko w znaczeniu ludzkim, bo tą hierarchię do śmierci Jezusa uznawał Bóg) ogłosił: „zbluźnił, na co jeszcze potrzeba świadków?”. Innymi słowy wydał wyrok skazujący, wykonany przez Rzymian. I nie tylko głosowi z nieba, posłannictwu danemu Mu przez Ojca Chrystus jest posłuszny. Jest posłuszny arcykapłanowi prawdziwej religii – czyli jakby swojemu przełożonemu. Poddaje się jego rozkazowi pójścia na śmierć. Ktoś powie – przecież i tak nie miał szans z sanhedrynem, i tak by Go zabili. Miał stuprocentowe. Wystarczyłby jeden akt Jego Boskiej Woli i zmiótłby swoich wrogów jak piórko. Ale na szczęście dla nas (bo nie byłoby Odkupienia) nie czyni podobnego aktu. Jest zmiażdżony posłuszeństwem. I Jego umiłowani słudzy – kapłani – też powinni tacy być. Męczeństwo? Tak – i to przez wielkie „M”! Ale z posłuszeństwa wynika zawsze wielkie dobro, a z nieposłuszeństwa zawsze zło. Co z tego, że jakiś ksiądz głosi naprawdę piękne nauki, ale od lat wytrwale sprzeciwia się przyjęciu być może niesłusznych kar? Ano to z tego, że w istocie jest schizmatykiem i iść za nim i słuchać go nie wolno. A wielu to czyni i promuje go na glorii.tv! To tak jakby słuchać współczesnego Lutra. Chyba 90% nauk Lutra było pięknych i prawdziwych. Ale te 10% wystarczyło, by dokonać najstraszliwszej jak do tej pory (bo zanosi się na gorszą) schizmy w dziejach Kościoła!

Pisząc komentarze bądźcie wyrozumiali – temat jest absolutnie niewyczerpany. To jakby naświetlony jeden wątek szczególnie pasujący na tak święty dzień jak święto Chrystusa Najwyższego Kapłana.