V.R.S.
1552

O Zmartwychwstaniu Pańskim ze św. Tomaszem z Akwinu

W swoim komentarzu do Ewangelii św. Jana, rozdz. XX Akwinata tak pisze o odsłoniętym kamieniu grobu Chrystusa:
"... [Maria Magdalena] ujrzała odsunięty kamień, co było znakiem albo że ktoś zabrał Chrystusa, albo że zmartwychwstał. Kiedy Mateusz (Mt 28,2) mówi że anioł Pański zstąpił z nieba, przybył i odsunął kamień, nie powinniśmy przyjmować że kamień został odsunięty przed tym jak Chrystus zmartwychwstał, lecz że potem. Albowiem ponieważ Chrystus wyszedł z zamkniętego łona panny choć jego ciało nie było chwalebne, nie dziwi że z ciałem chwalebnym wyszedł z grobu. Kamień został odsunięty aby zobaczyli że Chrystusa tam nie ma i łatwiej uwierzyli w Jego zmartwychwstanie."
W komentarzu do Ewangelii św. Mateusza, rozdz. XXVIII dodaje: "zostało to uczynione by ukazać zmartwychwstanie niewiastom (...) odsunął [kamień] by ukazać chwałę Tego, który powstał a to przewrócenie oznaczało objawienie prawa, które zapisane było na kamiennych tablicach."
Jak dowiadujemy się z Ewangelii wg św. Mateusza (Mt 28) i Marka (Mk 16) Maria Magdalena widzi przy kamieniu anioła po prawej stronie grobu, który ogłasza jej że powstał i każe przekazać wieść uczniom. Każe też przekazać że zdąża przed nimi do Galilei. Jak wskazuje Akwinata (tamże) oznacza to że "[Chrystus] jest tym samym, który spędzał życie w Galilei. Także by zostali uwolnieni od lęku albowiem bezpieczniej przebywali w Galilei niż w Judei. Bądź mistycznie, Galilea oznacza przejście i może oznaczać przekazanie [przymierza] poganom".
Maria jednak nie jest pewna - Piotrowi oznajmi, że zabrano Pana z grobu i nie wie gdzie Go położono (J 20,2), św. Marek (Mk 16,8) zauważy że niewiasty uciekły z grobowca, zdjął je bowiem strach i przerażenie. Jak wskazuje św. Tomasz: "Maria ujrzała pusty grób, jednak nie mając w sercu, że Chrystus zmartwychwstał [tak] powiedziała (...) Możemy poznać z tego że Maria nie była sama u grobu i że nadal miała wątpliwości co do zmartwychwstania". Gdy wraca z Piotrem i Janem (którzy, jak wskazuje św. Tomasz, w znaczeniu mistycznym, "oznaczają dwa ludy - Żydów i pogan" a młodszy wyprzedza Piotra) najpierw przed grobem płacze. Akwinata przypomina tu scenę z nawrócenia Marii Magdaleny (Łk 7), gdy poczęła łzami zlewać stopy jego, i wycierać włosami swej głowy. I całowała stopy jego, i namaszczała olejkiem. Jak wskazuje były to wówczas łzy skruchy, teraz zaś łzy nabożności. Czy to właśnie ten moment przypomniał jej zmartwychwstały Jezus, mówiąc jej (J 20,17): nie dotykaj mnie? Zwłaszcza że czytamy u św. Mateusza (Mt 28,10), że potem wraz z drugą Marią zbliżyły się, przypadły do stóp jego i złożyły mu hołd (Mt 28,9).
Św. Tomasz w komentarzu do tego fragmentu pisze: "Choć nie czytamy tu że niewiasta chciała Go dotknąć, według Grzegorza Maria upadła Mu do stóp i chciała objąć Tego, którego rozpoznała (...) [Maria] widziała Chrystusa dwa razy: pierwszy raz w ogrodzie, kiedy myślała że jest ogrodnikiem (...), drugi, gdy biegła z innymi niewiastami opowiedzieć uczniom co widziały, aby umocnić ich w wierze w Zmartwychwstanie. To przy drugim razie zbliżyły się i przypadły do stóp Jego. (...) Możemy powiedzieć za Chryzostomem, że po tym jak niewiasta ta ujrzała że Chrystus powstał, uważała że jest w tym samym stanie co wcześniej, posiada śmiertelne życie. Chciała być z nim jak przed Męką i w swej radości nie uważała, że było jeśli chodzi o Niego nic wielkiego, choć ciało Chrystusa stało się znacznie lepsze przez powstanie. Aby zmienić to wyobrażenie powiedział: nie dotykaj mnie, jakby mówił: nie sądź że mam śmiertelne życie i mogę z tobą tak przebywać jak wcześniej. (...)"
Jak dodaje w komentarzu do Ewangelii wg św. Mateusza za św. Augustynem: "Maria Magdalena najpierw nie mogła Go dotknąć i według Augustyna dlatego, że początkowo wątpiła i zatem była niegodna. Jednak potem upewniona, stała się godna dotknąć Chrystusa, tak aby zewnętrzny zmysł dotyku mógł być w zgodności z jej wnętrzem. (...)
Beda mówi że pojawił się dziesięć razy. Pięć razy w sam dzień Zmartwychwstania. Po pierwsze, Marii Magdalenie jak u Jana (J 20,14). Po drugie, dwóm [niewiastom], o których pisze Mateusz. Po trzecie, Piotrowi - jak i kiedy nie powiedziano, lecz że miało to miejsce wspomniano w Łk 24,12. Po czwarte, dwóm uczniom idącym do Emaus. Po piąte, kiedy pojawił się wszystkim uczniom poza Tomaszem."

Jak można dodać, oprócz św. Jana, który w grobie płótna ujrzał i uwierzył (J 20,8) przed tym piątym ukazaniem, niewiastom, w tym Marii, trudno szło przekonywanie, że Chrystus prawdziwie zmartwychwstał. Oddajmy znów głos św. Markowi (Mk 16):
A ona poszła i oznajmiła tym, smutnym i płaczącym, którzy z nim przebywali. Lecz oni posłyszawszy, że żyje i że się jej ukazał, nie uwierzyli. A potem ukazał się w innej postaci dwom z nich w drodze, gdy zdążali do wsi, a oni poszli i oznajmili innym: ale i tym nie uwierzyli. W końcu ukazał się onym jedenastu, gdy siedzieli u stołu, i ganił niedowiarstwo ich i twardość serca, że nie uwierzyli tym, którzy go widzieli zmartwychwstałego.
Św. Łukasz dodaje relację uczniów idących do Emaus: niektóre z naszych niewiast przeraziły nas, były bowiem przed świtaniem u grobu i nie znalazłszy jego ciała przyszły mówiąc, że nawet miały widzenie aniołów, którzy powiadają, że on żyje. I poszli byli niektórzy z naszych do grobu, i tak znaleźli, jako im powiadały niewiasty, ale jego samego nie znaleźli (Łk 24)
Jak widać zatem, co często sobie nie uświadamiamy dzień Zmartwychwstania był pełen dramaturgii i zamieszania w gronie apostolskim. Chrystus daje znak Magdalenie, przypominając jej pokutę - dotyk jej włosów, daje znak idącym do Emaus, przypominając im ustanowienie Eucharystii przez łamanie chleba.
I gdy o wieczorze apostołowie siedzą, wymieniając zdania na temat wydarzeń owej niedzieli, zamknięci z obawy przed Żydami (J 20,19) całość kończy się dobrze a Chrystus daje im jeszcze jeden znak - znak przypominający o śmierci na Krzyżu. Jednak pozwólmy opowiedzieć rzecz św. Łukaszowi (Łk 24), który relacjonuje co dzieje się, gdy dwaj uczniowie pospiesznie wracają z drogi do Emaus:
I powstawszy tejże godziny, wrócili do Jeruzalem. I znaleźli zgromadzonych jedenastu i tych, którzy z nim byli, mówiących, iż wstał Pan prawdziwie i ukazał się Szymonowi. A oni opowiadali, co się stało w drodze i jak go poznali przy łamaniu chleba. A gdy to mówią, stanął Jezus w pośrodku nich i rzekł im: Pokój wam. Jam jest, nie trwóżcie się. (...) Oglądajcie ręce moje i nogi, że to ja sam jestem.

podobne tematy:
Elegia o nocnej straży
Tempus Paschale
Noli me tangere
Emaus
Emaus ze św. Grzegorzem Wielkim
Zmartwychwstanie

Agnus Dei - katedra we Florencji
Anieobecny
Baranek Boży...
To Miłość w Jezusie zmartwychpowstaje...
Miłość Zbawienia...