V.R.S.
2541

Nazwali go schizmatykiem (10)

"Kościół Soborowy"

Cytowaliśmy w poprzednich częściach korespondencję między Abp Lefebvre a Pawłem VI oraz wypowiedzi i zdecydowane posunięcia tego ostatniego w przedmiocie dzieła Arcybiskupa. Owo zdecydowanie Pawła VI pozornie może dziwić, zważywszy że niemal na wszystkich innych polach papież ten wcielał w życie „filozofię dialogu”. Już 6 sierpnia 1964 roku Paweł VI ogłosił encyklikę Ecclesiam suam, w której słowo dialog odmieniano przez wszystkie przypadki i wymieniono prawie sto razy, mówiąc o “dialogu ze współczesnymi ludźmi”, “dialogu z braćmi odłączonymi”, “dialogu między Bogiem a człowiekiem”. “Dialog” nazwano “najgłębszą dążnością miłości, która ku temu zmierza aby przejść w zewnętrzny dar miłości”, słowa tyleż napuszone co niezrozumiałe i zdystansowane od doprowadzenia do Prawdy i Boga. Jak wskazano bowiem dalej: “jeśli nawet przez sam dialog nie zmierzam ku temu, by zaraz doprowadzić współrozmówcę do prawdziwej religii, bo chcemy uszanować jego godność i wolność, to jednak szukając jego dobra, przygotowujemy go do pełniejszej wspólnoty uczuć i poglądów.” Odnośnie dialogu z ateistami, w tym komunistami wskazano m.in. “nasze serce i dziś nie żywi żadnych uprzedzeń i nie odwraca się od ludzi, którzy wyznają inny światopogląd i są zwolennikami tego rodzaju formy rządów. Dla tego, kto miłuje prawdę, dialog zawsze jest możliwy (…) Nie tracimy nadziei, że mogą oni kiedyś wejść w dialog z Kościołem i to owocniejszy niż ten, który obecnie trwa”.
Dialog ten miał jak widać podłoże głęboko humanistyczne i antropocentryczne. Swój „humanizm integralny” były tłumacz manifestu programowego J. Maritaina wyraził najpełniej w mowie na zakończenie Vaticanum II ze słynnym motywem przyjaznego spotkania religii Boga, który stał się Człowiekiem z religią człowieka, który czyni siebie Bogiem (więcej) oraz w „kosmicznej” laudacji podczas modlitwy na Anioł Pański 7 lutego 1971 roku: „…oko umysłu wraca w przestrzeń by szukać wspaniałego punktu pojazdu księżycowego, tak samo jego niepojęta realność ponownie napełnia nas zdumieniem i podziwem. Okrzyk zachwytu chciałby wyrazić się w pieśni duchowej pełni. Dwa motywy go ispirują: człowiek i Bóg. Człowiek – ów atom wszechświata, do czegóż jest zdolny! Cześć człowiekowi! Cześć myśli! Cześć nauce! Cześć technice! Cześć pracy! Cześć ludzkiemu wysiłkowi! Cześć syntezie naukowej i organizacyjnej działalności człowieka, który, w odróżnieniu od wszystkich innych zwierząt, wie jak przydać narzędzia podboju swemu umysłowi i swej ręce. Cześć człowiekowi, królowi ziemi a teraz również – władcy nieba.” (por. Angelus, 7 febbraio 1971 | Paolo VI )
Zresztą humanizm ów kazał mu połączyć podczas wizyty w Ugandzie w roku 1969 męczenników chrześcijańskich z „męczennikami” sekty mahometan (więcej), uczestniczyć w maju 1975 roku w „charyzmatycznej” profanacji w Bazylice św. Piotra (więcej). Wynikający z owego humanizmu naturalistyczny „ekumenizm” kazał mu uczestniczyć we wspólnej modlitwie i błogosławieństwie (23.03.1966 i 29.04.1977) ze świeckim uzurpującym sobie (na grobach katolickich męczenników z Anglii) tytuł „arcybiskupa” Canterbury, którego ojcowie duchowi wyrzucili z katedry w Canterbury nie tylko katolicki kult i nauczanie ale i nagrobek św. Tomasza Becketa, kazał mu mówić o szacunku do religii niechrześcijańskich w ramach wdrażania „odnowy” Kościoła (audiencja generalna z 08.11.1972 – por.), o „religiach wymyślonych przez człowieka, próbach czasami bardzo śmiałych i bardzo szlachetnych (…) Kościół wspaniale pouczył nas w tej kwestii. (…) Kościół Katolicki nie odrzuca niczego co jest prawdziwe i święte w tych religiach (Nostra aetate 2)” (audiencja generalna z 12.01.1972 r- por.). O tym że „Kościół szanuje i podziwia te religie niechrześcijańskie albowiem są żywym wyrazem duszy licznych grup ludzi” (adhortacja Evangelii nuntiandi z 08.12.1975 r. - por.) – przyjmując jak widać modernistyczną koncepcję religii. Na otwarcie jednego z przejawów soborowego kolegializmu – synodu biskupów roku 1974, 27 września Paweł VI mówił wprost: „nie możemy pominąć wzmianki o religiach niechrześcijańskich – w rzeczywistości nie mogą być uważane za rywali ani za przeszkody do ewangelizacji, lecz jako obszar żywego i pełnego szacunku zainteresowania i przyszłej oraz rozpoczętej już przyjaźni” (przemówienie na otwarcie synodu – 27.09.1974 r. – por.)
Podobne wypowiedzi kierowane były wprost do przedstawicieli fałszywych religii, w tym pogańskich. Już na jesieni 1966 roku Paweł VI spotkał się w Watykanie z japońskimi buddystami. 30 września 1973 r. Paweł VI przywitał Dalaj Lamę tytułem „Wasza Świątobliwość” (sic!) i słowami: „przybywasz do nasz z Azji, kolebki starożytnych religii i tradycji ludzkich, które słusznie są obdarzane głęboką czcią. Kościoł Katolicki szczerze szanuje te drogi postępowania i to nauczanie innych religii, które odbija promień wiecznej prawdy oświecającej wszystkich ludzi (NA 2) (…) Dobroczynne skutki naszych zwiększonych kontaktów i współpracy mogą posłużyć wzmocnieniu braterstwa całej ludzkości.” (por.). Podczas audiencji 5 września 1973 roku (por.) tak zwrócił się do grupy buddystów z Japonii: „celem waszej podróży jest działanie na rzecz lepszego zrozumienia między chrześcijanami a buddystami, cel ten doceniamy i popieramy. Na Soborze Watykańskim II Kościół Katolicki wezwał swych synów i córki do zgłębiania i badania tradycji religijnych ludzkości oraz do „uczenia się przez uczciwy i cierpliwy dialog jakie skarby Bóg rozdzielił między narody ziemi” (Ad Gentes 11) (…) Buddyzm jest jednym z bogactw Azji – nauczacie ludzi by poszukiwać prawdy i pokoju w wiecznym królestwie, poza horyzontem rzeczy widzialnych”. 17 stycznia 1975 roku, w okresie gdy Abp Lefebvre po wizytacji w Econe bezskutecznie dopraszał się o audiencję u papieża Paweł VI spotkał się z grupą buddystów (por.), przekazując im „serdeczne pozdrowienia i szczery szacunek (…) Sobór Watykański II wyraził podziw wobec buddyzmu w jego różnych formach oraz do wkładu jaki on wnosi w duchowe podnoszenie człowieka. (…) Wszelki moralny i religijny postęp jest wkładem na rzecz Pokoju. (…) Ponadto wszyscy jesteśmy pielgrzymami ku temu, który jest Absolutny i Wieczny, który jedyni może całkowicie zadowolić serce człowieka”. 3 marca 1976 r., to jest roku, w którym ogłosił suspensę Abp Lefebvre, Paweł VI tak mówił do pogańskich „kapłanów” szintoistycznych z Japonii (por.): „znamy sławę waszej świątyni i mądrość, która jest tak żywo przedstawiona w zawartych w niej wizerunkach”. Podobne słowa padały wobec przedstawicieli innych religii. 9 września 1972 roku Paweł VI oświadczył że „Kościół uznaje bogactwa wiary islamu, wiary która przywiązuje nas do jednego Boga” (por.)
W fałszywych religiach Paweł VI jak zapowiedział już we wspomnianej wyżej encyklice Ecclesiam suam z roku 1964 szukał sojuszników do braterstwa w wartościach głoszonych przez sobór: „nie chcemy być ślepymi na duchowe i moralne wartości różnych religii niechrześcijańskich, gdyż pragniemy przyłączyć się do nich w propagowaniu i obronie wspólnych ideałów w obszarze wolności religijnego, ludzkiego braterstwa, edukacji, kultury, dobrobytu socjalnego i porządku społecznego. Dialog jest możliwy we wszystkich tych wielkich projektach (…)”
Jednocześnie Paweł VI głosił fałszywy ekumenizm z innowiercami deklarującymi wiarę w Chrystusa to jest sektami schizmatyckimi i heretyckimi. Znamiennym jego wyrazem jest stosunek do powstałej w oparciu o potępiony przez Kościół w Mortalium animos fałszywy paradygmat „Światowej Rady Kościołów” (WCC) wyrażony m.in. w liście z 6 sierpnia 1973 roku (por.) Pisze w nim m.in.: „Światowa Rada Kościołów została stworzona by, z łaską Bożą, służyć Kościołom i Wspólnotom Kościelnym w ich wysiłkach by przywrócić i ukazać wszystkim ową doskonałą komunię wiary i miłości, która jest darem Chrystusa dla swego Kościoła (…) Jest naszym szczerym pragnieniem by ta współpraca [tj. z WCC] była kontynuowana i rosła na sile, zgodnie z duchem Soboru Watykańskiego II”. Już w roku 1964 r. podczas podróży do Indii Paweł VI oświadczył wspólnotom niekatolickim: „jest naszą nadzieją by Nasze wysiłki mogły towarzyszyć waszym, połączyć się z waszymi”. 28 kwietnia 1967 r. w l’Osservatore Romano ukazała się wypowiedź Pawła VI że „kwestia ekumeniczna została podniesiona przez Rzym w całej swej powadze, szerokości oraz niezliczonych doktrynalnych i praktycznych implikacjach (…) Sobór czyni to naszym obowiązkiem i wytycza nam drogę”. 28 marca 1969 r. Paweł VI mówił do przedstawicieli WCC w USA (por.) o współpracy w tym kraju, która przekłada się na „ekumenizm w ogólności” oraz o „dialektyce między prawdą a miłością, doktryną i działaniem, doświadczeniem i refleksją”. 31 maja tegoż roku przyjął na specjalnej audiencji przedstawicieli Światowej Federacji Luterańskiej (por.), uznając spotkanie za „honor i radość” oraz wspominając czas soboru: „Zachowujemy w żywej pamięci gotowość z jaką Światowa Federacja Luterańska uczestniczyła w Soborze poprzez znamienitych przedstawicieli (…) Odnotowaliśmy z wielkim zainteresowaniem stopień w jakim współpraca ze Światową Federacją Luterańską nasiliła się po Soborze. Myślimy przede wszystkim o Łączonej Grupie Roboczej między ŚFL a Kościołem Rzymskokatolickim, która spotyka się od roku 1965 co roku.” Wyraził również radość z „otwarcia nowych perspektyw współpracy i dialogu z Kościołem Rzymskokatolickim by uświadomić sobie jeszcze lepiej naszą fundamentalną jedność z Chrystusem.” 10 czerwca 1969 roku, tuż po publikacji nowego Mszału Paweł VI udał się jako „pielgrzym pojednania” do miasta Kalwina Genewy by modlić się z członkami Światowej Rady Kościołów i wygłosić wykłady o ekumenizmie. Mówił o „przedstawicielach Kościołów w Genewie zjednoczonych z Nami w wierze w Chrystusa Zbawiciela”, potrzebie dobrych relacji między „parafiami” protestanckimi a parafiami katolickimi oraz uznawaniu „pozytywnych chrześcijańskich ewangelicznych wartości w innych wyznaniach” (por.). 27 kwietnia 1975 roku, tj. kiedy ważyły się losy Bractwa i seminarium Abp Lefebvre prasa światowa (por. np.) doniosła o bezprecedensowym geście ekumenicznym Pawła VI, który zaprosił do Watykanu 40 amerykańskich i kanadyjskich duchownych z sekty anglikańskiej i episkopalnej by odprawili sobie protestanckie nabożeństwo.
„Ewolucjonizm” kazał mu przyjmować nowe pojęcie tradycji, któremu dał wyraz m.in. podczas audiencji generalnej 27 czerwca 1973 roku (tekst) mówiąc że: „wszystko musi być nowe, wszystko odnowione. To jest, jak widzimy, prawo życia. (…) Idea postępu staje się obsesyjna: wszystko musi się zmieniać, wszędzie musi być postęp. Musi być wiele prawdy i dobra w tej mentalności, albowiem nawet na polu moralnym i religijnym napięcie kierujące w stronę dalszego rozwoju, nowego rozwoju, ciągłego wzrastania ku pełni tego co jest obecnie nie wystarczające i jest pożądane stymuluje nas wciąż do większej doskonałości. (…) Nie bylibyśmy wiernymi chrześcijanami gdybyśmy nie byli chrześcijanami w trwającej fazie odnowy!” W kolejnym przemówieniu, na forum ŚRK mówił o historycznym spotkaniu – „wspaniałym znaku chrześcijańskiego braterstwa istniejącego między wszystkimi ochrzczonymi a zatem między kościołami będącymi częścią Ekumenicznej Rady i Kościołem Katolickim” oraz „niedoskonałej łączności” między nimi, przypominając wystąpienie „umiłowanego Kardynała Bei w tym centrum w lutym 1965 roku”.
Jednocześnie, paradoksalnie Paweł VI, doprowadzając do destrukcji tradycji w Kościele, czego najbardziej jaskrawym przykładem była próba, dzięki Bogu nieudana, praktycznego (bo nie prawnego) wyrzucenia starożytnego rytu rzymskiego Mszy na „śmietnik historii”, deklarował szacunek do tradycji buddystów, szintoistów, hinduistów, muzułmanów, itp., podkreślając czcigodne – jego zdaniem – elementy tych tradycji. I tak, przykładowo, podczas spotkania 5 czerwca 1972 roku Paweł VI tak mówił do grupy tajskich buddystów: „Mamy głębokie poważanie do duchowych, moralnych i społeczno-kulturalnych skarbów jakie zostały wam przekazana przez wasze cenne tradycje. Uznajemy wartości, których jesteście strażnikami i podzielamy pragnienie by były zachowane i kultywowane. Mamy nadzieję że przyjacielski dialog i bliska współpraca między tradycjami, które przedstawiacie a Kościołem Katolickim będą wzrastały” (por.) 8 września 1973 r. Paweł VI mówił do zwierzchnika buddyjskiego w Laosie (por.): „Jesteś w swoim narodzie depozytariuszem religijnego i świeckiego dziedzictwa buddyzmu. (…) Kościół Katolicki rozważa z czcią i szacunkiem jego duchowe bogactwa, uznaje z nim swą solidarność w wielu aspektach i pragnie współpracować z wami jako ludźmi religijnymi na rzecz doprowadzenia do prawdziwego pokoju i zbawienia człowieka (…) Niech między starożytnymi tradycjami, które reprezentujesz a Kościołem Katolickim nawiąże się coraz bardziej przyjazny dialog i coraz bliższa współpraca”.
Credo
Papieża Pawła wydawało się katolickie, jednak doczepiono do niego osobliwe elementy w postaci wiary w zbawienie poza Kościołem, istnienie poza Kościołem „wielu elementów uświęcenia i prawdy” oraz ekumeniczne obcowanie wszystkich „pielgrzymujących z Chrystusem na ziemi” (więcej). Głosił „święte prawo do wolności religijnej” (por. przesłanie do ONZ z 10.12.1973 r. z okazji 25-lecia Powszechej Deklaracji Praw Człowieka). Jak skomentował historyk H. Sire w książce Phoenix from the Ashes sprawę deklaracji Dignitatis humanae jej „sformułowanie stanowi odbicie zamiaru Pawła VI i innych, w realizacji programu Maritaina – faktycznej lub rzekomej, by wprowadzić do filozofii Kościoła chrześcijański humanizm i oznacza celowe zerwanie z tradycją nauczania soborowego i papieskiego.”
Paweł VI szereg razy kierował swoje przesłania do ONZ, podkreślając jej rolę. Podczas wizyty 4 października 1965 r., kiedy to m.in. modlił się w międzyreligijnym pomieszczeniu w gmachu ONZ w Nowym Jorku, powiedział: „Ta Organizacja reprezentuje drogę, która musi zostać przyjęta dla nowoczesnej cywilizacji i światowego pokoju”. Tego samego dnia spotkał się w kościele Św. Rodziny z przedstawicielami organizacji powiązanych z ONZ, także żydowskich i protestanckich (por.). Jak mówił: „mamy wielki podziw dla was z powodu waszej zaangażowanej pracy. Jesteście godni szacunku a wasze wysiłki zasługują na wdzięczne modlitwy całej ludzkości. Wzywamy was z całego Naszego serca co jeszcze usilniejszej pracy na rzecz pokoju – pokoju opartego na ojcostwie Bożym i braterstwie wszystkich ludzi. (…) Przesłanie to kierujemy nie tylko do organizacji katolickich przy Narodach Zjednoczonych, lecz rozciągamy je też na wszystkich tu obecnych, reprezentujących różne protestanckie i żydowskie organizacje akredytowane przy różnych organizacjach Narodów Zjednoczonych. Praca na rzecz pokoju nie jest ograniczona do jednego wyznania religijnego, jest to praca i obowiązek każdej osoby ludzkiej, bez względu na jej religijne przekonania.” 5 października 1965, po powrocie z Nowego Jorku, Paweł VI oświadczył ojcom soborowym, że dziękuje Bogu za możliwość głoszenia ludziom całego świata “orędzia pokoju”.
Słowa o „drodze do nowoczesnej cywilizacji” sprzed 5 lat Paweł VI przypomniał w przesłaniu z 4 października 1970 r. (por.), cytując następnie „wielkiego współczesnego myśliciela” Maritaina i dodając że istnieje „dobro wspólne człowieka i to należy do waszej Organizacji z powodu jej poświęcenia na rzecz powszechności, która jest jej racją bytu, by niestrudzenie je promować. (…) Ponawiamy zatem naszą ufność że wasza Organizacja będzie zdolna spełnić wielką nadzieję światowej wspólnoty braterskiej, w której każdy może prowadzić prawdziwie ludzkie życie.” 5 lutego 1972 r. oświadczył (por.): „wierzymy w Narody Zjednoczone.
Oczywiście Paweł VI, co widać w cytowanej korespondencji z Abp Lefebvrem, był papieżem Soboru, który doprowadził do przyjęcia dokumentów takich jak Lumen Gentium, Unitatis Redintegratio, Gaudium et spes, Nostra Aetate, Dignitatis Humanae, zatwierdził je i zatwierdził ich wdrożenie oraz interpretację na różnych polach. O soborze mówił potem swojemu przyjacielowi J. Guittonowi tak: „Sobór (…) był spotkaniem (…) z całym współczesnym światem, takim jak on się przedstawia, niespokojnym, złożonym, straszliwym, wspaniałym. (…) W ciągu czterech lat Soboru Kościół przebiegł olbrzymią drogę, dokonał skoku naprzód, poszedł bardzo szybko, przynajmniej na pozór” (więcej). Jeśli chodzi o ideały rewolucji francuskiej: Wolność, Równość, Braterstwo, które, jak wskazywał Abp Lefebvre przybrały postać wolności religijnej, demokratyzacji Kościoła i ekumenizmu, to Paweł VI już na początku pontyfikatu, w homilii we Frascati 1 września 1963 r. wyraził do nich przychylne podejście: “W tym samym czasie można było dostrzec zaczyn czegoś nowego: występowały żywe idee pokrywające się z wielkimi zasadami rewolucji, które stanowiły przystosowanie pewnych chrześcijańskich idei: braterstwa, wolności, równości, postępu, pragnienia podniesienia niższych klas. Wszystko to było chrześcijańskie, choć przyjęło antychrześcijańskie, świeckie i pozareligijne zewnętrzne okrycie, zmierzając do zniekształcenia tej części dziedzictwa ewangelicznego, która doceniała, podnosiła i uszlachetniała ludzkie życie.” (por.). Znamiennym znakiem było pozbycie się przez Pawła VI 13 listopada 1964 roku tradycyjnej oznaki godności papieskiej – tiary oraz przekazanie na początku roku 1965 rządowi Republiki Tureckiej zdobytego w bitwie pod Lepanto (1571), w do której przygotowania i przebieg był bezpośrednio zaangażowany św. Pius V, sztandaru kapudana paszy Alego. W niedzielę, 4 grudnia 1965 r. doszło do modlitwy międzywyznaniowej w bazylice św. Pawła za Murami, której przewodniczył Paweł VI. Jak pisze R. de Mattei w swojej książce o Vaticanum II: “Congar ukląkł przy grobie św. Pawła i wezwał Lutra, ‘który chciał ponownie utrwalić Ewangelię, o którą walczył św. Paweł.'” Paweł VI wołał do zgromadzonych obserwatorów niekatolickich (por., w sumie na soborze było obecnych 93 obserwatorów ze wspólnot schizmatyckich i heretyckich): “Bracia! Bracia! Przyjaciele w Chrystusie!” Podziękował za ich obecność i wpływ na sobór. Jak wskazał Kościół “nie rzuca anatem, tylko zaproszenia (…) Wreszcie, u końca soboru, możemy odnotować zdobycz: zaczęliśmy się znowu miłować.” Papież przyjął również na obiedzie H. de Lubaca i luteranina Oskara Cullmana a 7 grudnia spotkał się z przedstawicielem patriarchy Atenagorasa.
Likwidacja Świętego Oficjum w dotychczasowej postaci oraz Indeksu Ksiąg Zakazanych (1965) stanowiła niewątpliwie wyjście naprzeciw oczekiwaniom liberałów, podobnie jak ustanowienie w roku 1969 Międzynarodowej Komisji Teologicznej, której członkami zostali m.in. H. de Lubac, Y. Congar, U. von Balthasar, J. Ratzinger i K. Rahner. Owe otwarcie „w życiu Kościoła (…) okresu większej wolności to jest mniejszej liczby prawnych obowiązków i wewnętrznych zakazów” (ale jak się okazało nie dla przeciwników owej nowej „liberalnej” orientacji) potwierdził zresztą wprost w przemówieniu z 9 lipca 1969 roku.
Do teologów, o których Paweł VI pisał na jesieni roku 1976 w liście do Abp Lefebvre’a, którzy pomogliby Arcybiskupowi pojąć Sobór, być może zaliczał Papież kard. Karola Wojtyłę, ucznia H. de Lubaca i Y. Congara, który kilka miesięcy wcześniej wygłosił rekolekcje w Watykanie (więcej).
Jeśli zauważał Paweł VI jakiś „dym szatana”, jak w sławnej homili z 29 czerwca 1972 roku, to jego działanie upatrywał raczej we wkładaniu przysłowiowego „kija w szprychy” soborowych reform (więcej). Swoją chwiejność działania wobec świata „nadrabiał” twardą, należy powiedzieć wprost - tyraniczną ręką, próbując mimo braku podstaw prawnych wyeliminować w praktyce tradycyjny ryt rzymski Mszy Św., zastępując go nowatorskim nowym rytem. Podobnie rzecz się miała także z innymi Sakramentami, których tradycyjne obrzędy zastąpiono całkowicie nowymi.
Kreaturą Pawła VI był J. Villot, którego w roku 1965 mianował kardynałem, w 1967 sprowadził do Kurii rzymskiej i w maju 1969 wyznaczył swoim Sekretarzem Stanu. Villot, który obok abp Bugniniego, kard. Suenensa i kard. Baggio (który z ramienia Kongregacji ds. Biskupów koordynował kroki przeciwko Abp Lefebvre) znalazł się potem na słynnej liście osób podejrzewanych o członkostwo w masońskiej loży P2.
Oczywiście powyższy krótki szkic nie wyczerpuje tematu pontyfikatu Pawła VI, przybliża jednak obraz jaki musiał mieć Abp Lefebvre w momencie, gdy wybierał posłuszeństwo Tradycji zamiast posłuszeństwa ówczesnej mądrości etapu w posoborowym Watykanie.

"Braterskie" spotkanie - Paweł VI i świecki udający Arcybiskupa Canterbury
marshal76
Dziękować Panu Bogu za tego wspaniałego kapłana. Ileż to czasu zajęło mi zdjęcie blokady medialnej z mojej głowy, abym przekonał się o tym świątobliwym człowieku. Atanazy naszych czasów.
Quas Primas
Tak. - Abp Marcel Lefebvre, to ATANAZY naszych czasów.
Szkoda, że znajdują się podli ludzie i... nawet tu na glorii KALAJĄ dobre imię tego świętego Kapłana. A może i dobrze, bo ileś osób zacznie szukać prawdy o tym niezłomnym Arcybiskupie, który uratował Kościół.
Zaciekła nienawiść, to też reklama....