Ale skoro Duch Święty zstąpił na nich, stali się mężni jak lwy. Wyznawali śmiało wiarę, chlubili się nawet, że są wyznawcami tej wiary, tak że ci lękali się ich, co przedtem ich prześladowali. Wszystko to uczynił Duch Święty Mocą Swoją, Potęgą Swoją.

s. MEDARDA: „O DUCHU ŚWIĘTYM” (1951)

O mało znanym, mało kochanym
i uwielbianym Bogu,
który zwie się Światłością i Miłością
i jest Uświęcicielem dusz
O DUCHU ŚWIĘTYM
Orędzia Trójcy Świętej
(Poznań, 1951 r.)


27 kwietnia 1951 r.
Przy stwarzaniu tych wszystkich dzieł i wspaniałości Duch Święty unosił się i
stwarzał, upiększał, modelizował. On jest największym Artystą piękności! Ducha Świętego można nazwać Artystą piękności. Jest to Jego największy przymiot, gdyż kocha wszystko, co jest piękne!
On, gdy zobaczy duszę, która pragnie dążyć do ideału2 złączyć się z Nami, wtedy przychodzi do niej i przynosi wszystkie dary, Swoje namaszczenia. Pomaga takiej duszy, by stała się piękna, podobna do Niego.
Przynosi te Dary jakoby piękne farby i tak upiększa Swoimi darami, wykańcza

artystycznie to wielkie dzieło, które stworzone jest na obraz i podobieństwo Nasze, gdyż pragnie wlać wszystkie najpiękniejsze tchnienia w nią, wszystkie najwznioślejsze pomysły, wszystkie najświętsze porywy. I daje to wszystko stopniowo, łaska za łaską.

Działa bezwiednie jak lekki powiew wiatru i tę duszę tak upiększa, mozaikuje ją. Każda łaska, to jakby mozaika, jakby tafelka do upiększania tego wielkiego przybytku, aby Słowa nie były wypowiedziane daremnie, że „Jesteście Kościołem, a Duch Święty mieszka w was” [por. 1 Kor 3,16; 6,19].
Dusza niech się odda tylko Duchowi Świętemu. Im więcej na ślepo się odda,

tym więcej łask otrzymuje na ślepo, bezwiednie. Bo jest największa z łask dla duszy. Duszy się często zdaje, że jest oddalona, wie, że coś się dokonuje, ale nie może zdać sobie sprawy, co to jest.

Czuje się małą, czuje się niską, niegodną niczego. Wtedy są chwile największego działania łaski Bożej, działania Ducha Świętego. Bo wszystkie wielkie arcydzieła pochodzą przeważnie z nicości. Wtedy podziwia się wielkiego artystę, gdy wytworzył wielkie arcydzieło na materii niewiele wartościowej. Wtedy jego geniusz i artyzm się uwydatnia. Takie dusze małe, niepozorne, w świecie prawie nic nieznaczące, to jest materiał, to jest właśnie to płótno, na którym można wymalować wspaniały obraz,

podobieństwo Boga, można wyrzeźbić najpiękniejszy posąg i tam zobaczyć odbicie całej Trójcy Świętej.

Dusze maleńkie, oziębłe nawet, które nosicie w sobie jakoby jakąś zaporę, że nie możecie dotrzeć do światła, do wyżyn, do wielkości, jesteście jakby przytłumione własną nicością, własną oziębłością, własnymi grzechami, nie bądźcie trwożliwe, ale idźcie po światło, idźcie po łaski. Odmawiajcie często hymn do Ducha Świętego i z
każdego Słowa uczyńcie sobie jakoby akt miłości, akt skruchy. Wzywajcie pomocy, proście o dary tego wielkiego Uświęciciela dusz waszych. Miejcie silną wiarę, nie dawajcie się złamać. Na wasze wątpliwości, na waszą chęć cofnięcia się wstecz przypomnijcie sobie, że Apostołowie w Wieczerniku po Zmartwychwstaniu [Moim] byli również trwożliwi i lękali się wszystkiego, aby się nie okazać, że są uczniami Wielkiej Miłości.
Byli zamknięci w Wieczerniku z powodu bojaźni3. Trwożni [zatrwożeni] byli pomimo obecności Matki Najświętszej, o której wiedzieli, że była pełnią łask [Bożych].

Ale skoro Duch Święty zstąpił na nich, stali się mężni jak lwy. Wyznawali śmiało wiarę, chlubili się nawet, że są wyznawcami tej wiary, tak że ci lękali się ich, co przedtem ich prześladowali. Wszystko to uczynił Duch Święty Mocą Swoją, Potęgą Swoją.

Stał się jako wielki szum wichru [Dz 2], aby okazać, że Moc Jego silniejsza jest nad wszelkie podmuchy szatańskie, że może zniszczyć wszystko jednym Tchnieniem Swoim i znowu stworzyć jednym Tchnieniem Swoim.
Duch Święty jest to Miłość wielka, jest to Światłość wielka! Gdy dusza
pogrążona w grzechu, On pierwszy idzie jej z pomocą i daje światła, daje natchnienia, daje wyrzuty sumienia, że na drodze jest złej. Można Go nazwać4 „prześladowcą”, bo duszę taką prześladuje na każdym kroku. Przez Światło Swoje tak nią5 wstrząsa, że
żaden grzesznik, choćby największy, nie ujdzie Jego prześladowania. On będzie zrzucał ślepotę z jej oczu, którą ma jak bielmo, że nic nie widzi, jak się pogrąża w
przepaść, i przez Światła Swoje będzie jej pokazywał piękności i rozkosze inne, które są w porównaniu do tego błota nieprawości, w którym leży, jak słońce wobec
ciemności najbardziej ponurych. Będzie chodził za nią, jak ten myśliwy za zwierzyną, jak ten śledczy za złodziejem. Będzie chodził, jak ten jastrząb, aby chwycić zdobycz Swoją i nie spocznie, aż ją posiądzie. Wyrwie ją z wszelkiego niebezpieczeństwa. Nic dla Niego nie jest niemożliwością. Choćby ta dusza była od lat pogrążona w takich
nieprawościach, że nazwać by ją można jednym bagnem i błotem, jednym trzęsawiskiem, trujących wyziewów, którymi sama jest zatruta i zatruwała innych swoją trucizną i życiem pełnym wstrętu, pełnym obrzydliwości. On z wszystkiego potrafi wyprowadzić, Światłością Swoją przeniknąć i jakby to słońce wysuszyć najwstrętniejsze bagnisko i z ziemi tej nieurodzajnej, z ziemi wyschniętej, niepodatnej
na urodzaje, On Miłością Swoją potrafi założyć tam cudną i przepiękną oazę, pełną owoców, kwiatów, miłości i wielkiej świętości. I wtedy w takiej duszy rozkoszuje się i cieszy się, że to, co zasadził, rośnie. On daje łaski Swoje, a przede wszystkim łaskę wody ożywczej, i zasila glebę, aby owocowała.
On staje się słońcem, On staje się
rosą, On staje się deszczem orzeźwiającym i jest jakoby Ogrodnikiem. Pielęgnuje każdą roślinkę, czuwa nad każdym wzrostem jej, aby żadna nie wyschła, ale obfitowała. A tym są przede wszystkim Jego natchnienia. Gdy potrzeba było, aby ją wykraść z paszczy piekielnego smoka, był jako Bojownik. Mieczem Swoim przecinał wszystkie węzły, które łączyły ją z grzechem i był niezwyciężony. Rąbał, palił.... Stał się jakby złodziejem. Wykradał ją, rzucał się w bój, aby zdobyć ją, oczyścić ją, obmyć w łasce Swojej, zamazane podobieństwo Boga na nowo wyświetlić, odbić, a co było

zepsute, naprawić. Tam, gdzie rysy Boże były niewidzialne, On pędzlem Swojej Miłości jako Wielki Artysta wszystko wycieniował, wykończył i z Miłością przegląda się w niej i widzi obraz całej Trójcy Naszej, cieszy się i raduje, i powtarza: „Oto jest dzieło stworzone na obraz i podobieństwo Boże”.

malirycerze.pl/userfiles/Medarda/O Duchu Świetym.pdf
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
,,Dusza niech się odda tylko Duchowi Świętemu. Im więcej na ślepo się odda,
tym więcej łask otrzymuje na ślepo, bezwiednie. Bo jest największa z łask dla duszy. Duszy się często zdaje, że jest oddalona, wie, że coś się dokonuje, ale nie może zdać sobie sprawy, co to jest.
Czuje się małą, czuje się niską, niegodną niczego. Wtedy są chwile największego działania łaski Bożej, działania Ducha Świętego …Więcej
,,Dusza niech się odda tylko Duchowi Świętemu. Im więcej na ślepo się odda,
tym więcej łask otrzymuje na ślepo, bezwiednie. Bo jest największa z łask dla duszy. Duszy się często zdaje, że jest oddalona, wie, że coś się dokonuje, ale nie może zdać sobie sprawy, co to jest.

Czuje się małą, czuje się niską, niegodną niczego. Wtedy są chwile największego działania łaski Bożej, działania Ducha Świętego. Bo wszystkie wielkie arcydzieła pochodzą przeważnie z nicości. Wtedy podziwia się wielkiego artystę, gdy wytworzył wielkie arcydzieło na materii niewiele wartościowej. Wtedy jego geniusz i artyzm się uwydatnia. Takie dusze małe, niepozorne, w świecie prawie nic nieznaczące, to jest materiał, to jest właśnie to płótno, na którym można wymalować wspaniały obraz, podobieństwo Boga, można wyrzeźbić najpiękniejszy posąg i tam zobaczyć odbicie całej Trójcy Świętej.''