Bóg Ojciec do swoich Dzieci (12)

[20 marca 2008, Wielki Czwartek]
Przyszedłeś do Mnie, uklęknąłeś, przeprosiłeś Mnie, wyznałeś swe grzechy, okazałeś skruchę, a Ja tobie je odpuściłem i przebaczyłem. A teraz kochasz Mnie, swego Ojca i Boga, coraz bardziej. Od grzeszności do świętości. Po prostu przyszedłeś i uklęknąłeś przede Mną. Zrobiłeś tylko tyle i wszystko zaczęło się zmieniać, zmieniać ku lepszemu. Gdzie byłbyś dzisiaj, gdybyś nie pochylił się przede Mną? A oto jesteś już nie na kolanach zgięty przede Mną, ale siedzisz na Moich kolanach i do Mnie się ufnie tulisz.
Zobacz jaka przemiana: od oddalenia się, do wpadnięcia w Moje objęcia. Jestem waszym Ojcem, kochającym Ojcem. Tylko z pozoru jestem surowy i bardzo wymagający, bo tak naprawdę rozpieszczam Moje Dzieci, byleby nawróciły się do Mnie i uznały we Mnie swego Ojca i Boga i Pana. Wówczas zaczyna ukazywać się wam raj, przybytek Boga z ludźmi. Widziałeś raj na niebie w wizji pokazującej jego usytuowanie, na wysokiej wyżynie przykrytej ławą światła, na wyżynie okrytej światłem jak kloszem. To Moja Święta Góra otoczona światłem, chroniona światłem, bezpieczna pośród mroków świata. Tak będzie z Moją Świętą Górą Syjon, dokładnie z tą górą, na którą was sprowadzę, was, resztę ze wszystkich pokoleń Izraela. Dam wam bezpieczne schronienie po latach tułaczki, po latach wygnania z powodu grzechu Adamowego. Wszystko będzie dobrze. Ustaną trud i szaleńcza praca, ustanie gonitwa za tym co niezbędne i tym, co zbędne, a co pochłania wasz cenny czas nie pozwalając wam spojrzeć na Mnie, o, pokolenie. Zważ dobrze, co mówię: ustanie wszelki zbędny trud zamieniający was w niewolników świata i Złego. Będziecie pracować, będziecie tworzyć, ale w sposób wolny, nieprzymuszony. Będziecie pracować tak, jak Ja pracuję, jak pracuje wasz Stwórca i Bóg: pracuję i stwarzam, bo chcę tego. Jest to swobodna twórczość przynosząca radość, wzmagająca Naszą radość, uweselająca Nas i przynosząca radość i szczęście wam, Moim zbawionym przez Chrystusa Dzieciom. Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, co Ojciec Niebieski przygotował swoim wybranym Dzieciom od założenia świata. Niekończące się święto, które choć trwa wiecznie, nie męczy, lecz przeciwnie: wzmaga radość i szczęście i nie ma temu końca.
O, wchodźcie na Moją ucztę, na Moją weselną ucztę. Tak, tak, na wesele waszego Pana i waszej Pani. Słusznie, Moje wybrane Dziecko, przyzywasz w swych modlitwach Dwóch Serc, Pana i Pani, i im się całkowicie oddajesz. To Dwa Królewskie Serca, Króla i Królowej. Chodzi ci po głowie Psalm 45, psalm Naszych zaślubin i wesela. Tak, Moje Dzieci, wasi Niebiescy Rodzice, Ojciec i Matka, są sobie poślubieni, a wy stajecie się tego świadkami i uczestnikami Ich wesela, Ich wieczystego wesela. Będziecie odtąd robić to, co najbardziej lubicie, bawić się i radować w dni uroczyste. Odtąd już nocy nie będzie. Oto czynię nowy dzień, dzień nie mający końca, a w nim wasi Boscy Rodzice i Ich Boże Dzieci przez uczestnictwo. Bogami jesteście. Tak, Bogami jesteście. To wasza prawdziwa, naturalna godność. O, wiem, że nie dociera to jeszcze do was. Przychodzicie z niewyobrażalnego ubóstwa i jeszcze nie uświadamiacie sobie kim naprawdę jesteście. Dzieci Mojego Zbawienia, jesteście Bogami przez uczestnictwo w Naszych godach, Naszej weselnej uczcie. To Ja kazałem was zebrać spośród wszystkich zaułków świata, kazałem obmyć z brudów świata i przyodziać w szaty godowe. Tak, tak, jesteście Moimi Dziećmi i Moimi Gośćmi, którzy przyjęli zaproszenie na ucztę. Jaką ucztę! O, Moje Dzieci, wreszcie zgromadzę was razem, jak kokosz gromadzi swe pisklęta pod skrzydła, tak Ja umieszczam was pod skrzydłami Mojego raju.