pl.news
4443

Co zmieni się po zniesieniu Summorum Pontificum? Nic

Bergoglio nie rozumie liturgii i dlatego nie jest nią w ogóle zainteresowany, pisze Caminante-Wanderer.Blogspot.com (7 czerwca).

Blog wyjaśnia, że Franciszek nie jest w stanie dostrzec nadprzyrodzonego wymiaru Kościoła i misterium wyrażonego w liturgii: "dla niego Kościół jest jedynie czynnikiem władzy przeznaczonym, w najlepszym razie, do utrzymania pewnego porządku społecznego".

W konsekwencji liturgia jest dla niego "dekadenckim i niepotrzebnym luksusem" i nieuzasadnioną "stratą czasu", a ci, którzy lubią liturgię, muszą być koniecznie "chorzy" lub "sztywni" – w każdym razie "nie są normalnymi ludźmi".

Caminate czyni interesującą uwagę, że "sytuacja wcale by się nie zmieniła", gdyby Summorum Pontificum zostało ograniczone w sposób, w jaki wynika z pogłosek: wspólnoty starego obrządku nie zostałyby dotknięte, jedynie księża diecezjalni, którzy potrzebowaliby zgody swoich biskupów, "co już miało miejsce".

Blog wyjaśnia, że "władza autoryzowania lub nieautoryzowania Rytu Trydenckiego była w rzeczywistości zawsze w rękach biskupa diecezjalnego", ponieważ władza wykonawcza – Komisja Ecclesia Dei – nie miała środków pozwalających wyegzekwować zasady.

Grafika: © Joseph Shaw, CC BY-NC-SA, #newsKngrfljzqa

CÓRKA MARYI
V.R.S.
1. Największe nieszczęście w chorobie to błędna diagnoza:
"Bergoglio nie rozumie liturgii i dlatego nie jest nią w ogóle zainteresowany, pisze Caminante-Wanderer.Blogspot.com (7 czerwca)"
Jorge Mario Bergoglio rozumie znaczenie liturgii i jest nią zainteresowany (gdyby nie był nie byłoby okazji do napisania tego tekstu). W programowej adhortacji Evangelii Gaudium wyłożył swoją filozofię, w tym …Więcej
1. Największe nieszczęście w chorobie to błędna diagnoza:
"Bergoglio nie rozumie liturgii i dlatego nie jest nią w ogóle zainteresowany, pisze Caminante-Wanderer.Blogspot.com (7 czerwca)"

Jorge Mario Bergoglio rozumie znaczenie liturgii i jest nią zainteresowany (gdyby nie był nie byłoby okazji do napisania tego tekstu). W programowej adhortacji Evangelii Gaudium wyłożył swoją filozofię, w tym prymat praktyki nad dogmatem, co sformułował jako:
- czas jest ważniejszy niż przestrzeń - dlatego należy inicjować procesy w czasie, choćby miały się szybko nie zakończyć oraz
- "realia" (czyli zjawiska, które się dzieją) są ważniejsze od idei.
Liturgia jest działaniem a zatem czymś czego znaczenie w powyższym światopoglądzie jest istotne.
Na uznanie wagi liturgii wskazuje kolejna wypowiedź JMB sprzed kilku lat tj. "reforma" (czytaj: rewolucja) liturgiczna końca lat 60 tych XX w. jest nieodwracalna.
Podobnie wagę liturgii i inicjowania procesów przemian we wspólnocie religijnej poprzez zmiany liturgiczne rozumieli wszyscy wielcy rewolucjoniści - Luter, Cranmer, Kalwin.

2. Natomiast oczywiście że:
"Franciszek nie jest w stanie dostrzec nadprzyrodzonego wymiaru Kościoła i misterium wyrażonego w liturgii"
ale to chyba żadne zdziwienie, bo przecież brak uznania tego wymiaru i misterium legł u podstaw rewolucji liturgicznej za Pawła VI, Franciszek jest tu tylko kontynuatorem, podejścia praktycznego, fenomenologicznego do liturgii tj. ma ona odpowiadać rzekomym potrzebom współczesnego człowieka a nie kultowi Boga.

"liturgia jest dla niego "dekadenckim i niepotrzebnym luksusem" i nieuzasadnioną "stratą czasu", a ci, którzy lubią liturgię, muszą być koniecznie "chorzy" lub "sztywni" – w każdym razie "nie są normalnymi ludźmi"."
----
Liturgia nie jest dla JMB luksusem, raczej narzędziem. Jeżeli narzędzie się nie sprawdza (a muzea/rezerwaty post-indultowe okazały się na dłuższą metę przeciwskuteczne z punktu widzenia rewolucji tj. zamiast kanalizować i izolować wiernych Mszy św. w rycie rzymskim i Tradycji doprowadziły do rozpowszechnienia znajomości i wzrostu popularności Mszy Św. Wszechczasów) to się je odkłada. Przed decyzją rozważa tzw. koszty alternatywne.
To jest np. jeżeli teraz zapowiedziana zmiana zostanie wprowadzona część wiernych post-indultowych może sobie pójść gdzie indziej nawet do SSPX. Wierni post-indultowi są zatem stawiani w sytuacji wyboru albo uległości i spacyfikowania albo udania się poza oficjalnie przewidziane ramy dla Mszy Św. w rycie rzymskim. To jest pewne ryzyko, więc:
- albo zakładane korzyści długoterminowe są większe niż ryzyko,
- albo istnieje istotna korzyść krótkoterminowa (np. przygotowywane jest coś nowego co wierni ci by nie przełknęli dlatego lepiej wcześniej zewrzeć szeregi i ich wyrzucić) większa niż ryzyko.

"Caminate czyni interesującą uwagę, że "sytuacja wcale by się nie zmieniła", gdyby Summorum Pontificum zostało ograniczone w sposób, w jaki wynika z pogłosek: wspólnoty starego obrządku nie zostałyby dotknięte, jedynie księża diecezjalni, którzy potrzebowaliby zgody swoich biskupów, "co już miało miejsce"."
---
Autor, jak się wydaje, nie rozumie wskazanej zasady rewolucji tj. prymatu praktyki nad zastanym prawem/dogmatem (obserwujemy jej zastosowanie również np. w wymiarze świeckim - i tak tzw. koronareżym, oczywiście bezprawny), jest powszechnie stosowany praktycznie za ogólnym przyzwoleniem Przykład: teoretycznie postanowienia Sacrosanctum Concilium niewiele zmieniały, praktycznie dały punkt zaczepienia i odskocznię do rewolucyjnych zmian praktycznych.
W tym modelu zmiany "prawne" mają charakter ogólny, szkicowy stanowią dyrektywę - impuls kierunkowy by praktyka mogła dokonać reszty.
Stanowią zatem kolejną "bombę zegarową" za którą w ślad pójdzie kolejna próba wymuszenia uznania (wbrew potwierdzeniu zawartym w samym Summorum Pontificum) że Msza Wszechczasów może być ograniczona, tak jak miało to miejsce za czasów indultowych.
starski
Camiante się myli - w Polsce większość Mszy Trydenckich odbywa się w ramach kościołów diecezjalnych a "tradycyjne wspólnoty" to margines. Pewnie w jego kraju (Włochy? Francja?) upadek liturgii i religijnosci jest taki ze żadnym "diecezjalnym" nie przychodzi do głowy tradycyjna msza wszeczhczasów, ale w Polsce są tacy księża i ludzie garną się do tradycji.