Abp Viganò: atak FBI na katolików jest „logiczną konsekwencją” prześladowań wiernych przez „papieża Franciszka”
Ta kryminalizacja sprzeciwu przez władze doczesne i duchowe nie jest przypadkowa i należy ją zdecydowanie potępić i zdecydowanie się jej przeciwstawić. W pewnym sensie w ich oczach stanowimy "grupę kontrolną" nieszczepionych obok rzeszy tych, którzy zostali zaszczepieni genetycznym serum.- Poniżej znajduje się esej arcybiskupa Carlo Maria Viganò na temat inwigilacji przez FBI katolików uczestniczących w łacińskich mszach.
Ideo inter vos multi infirmi et imbecilles, et dormiunt multi.
Dlatego jest wśród was wielu chorych i słabych, i wielu śpi.
1 Koryntian 11:30
Carla Marii Vigano
Wiadomość tę należy odczytywać, moim zdaniem, jako logiczną i konieczną konsekwencję innego, analogicznego i podobnego wydarzenia: bałwochwalczego kultu, jaki przywódcy hierarchii katolickiej oddali demonowi Pachamamy w Bazylice św. Piotra i w innych kościołach katolickich, oraz jednoczesnego prześladowania tradycyjnych katolików przez władzę kościelną za pomocą Motu Proprio Traditionis Custodes i jego dodatkowych restrykcji, które podobno są nieuchronne.
Ta operacja kryminalizacji odmienności przez władzę doczesną i duchową nie jest przypadkowa i musi budzić bardzo zdecydowane potępienie i zdecydowany sprzeciw, zarówno ze strony obywateli i ich przedstawicieli w instytucjach cywilnych, jak i ze strony wiernych, a przede wszystkim ich duszpasterzy; potępienie, które nie może ograniczać się do tego ostatniego epizodu, który sam w sobie jest bardzo poważny, ale musi rozciągać się również na niepokojącą konspirację dewiacyjnych części państwa współpracujących z dewiacyjnymi częściami Kościoła: z jednej strony głębokie państwo, a z drugiej głęboki Kościół, oba skorumpowane i będące sługami globalistycznych elit, dla wywrotowych celów, których ideologiczne podstawy łączy nienawiść do Chrystusa, Kościoła i Mszy Świętej.
Jak wyjaśniłem w mojej prezentacji Religia państwa ( TUTAJ ), oczywiste jest, że rozdział Kościoła od państwa oraz rzekoma „sekularność” doczesnego rządu w kwestiach religijnych stanowią zwodniczy i złośliwy pretekst do wykluczenia Boga ze społeczeństwa, by wpuścić szatana.
Rewolucja obaliła porządek społeczny, naruszając jego zasady i cele, ale utrzymała i wykorzystała na swoją korzyść ten sojusz między tronem a ołtarzem - czyli między władzą doczesną a duchową - który charakteryzował społeczeństwo chrześcijańskie, a w szczególności monarchie katolickie. Ci, którzy oskarżali Ancien Régime o tyranię, nigdy nie zamierzali znosić, na przykład, cenzury mediów w imię wolności poglądów: chcieli po prostu przywłaszczyć ją do celów przeciwnych, do cenzurowania prawdy i propagowania błędu. Ci, którzy krytykowali doczesną władzę papieży, nie chcieli zapobiec ingerencji Kościoła w sprawy publiczne, ale przywłaszczyć ją sobie - co widzimy dzisiaj - w celu wykorzystania autorytetu i władzy papiestwa do zburzenia Kościoła i podtrzymania żądań Nowego Porządku Świata.
"Dogmatyzm", któremu sprzeciwiali się Pius IX czy Pius XII jako sprzeciwiający się nowoczesnej myśli, ewoluował i wypaczył się w ekumeniczny i synodalny dogmatyzm Vaticanum II i Bergoglio, udowadniając, że punkt jest okazały, skupiając się nie na środkach, ale na celu. Dlatego dziś nie dziwi nas autorytaryzm, z jakim państwo nakłada, na kontrole i ograniczenia na podstawowe wolności - które do wczoraj były egzekwowane jako wyraz nazistowskiego totalitaryzmu - ani autorytaryzm, z jakim Hierarchia wspiera ideologię globalistyczną i współpracuje z serwilistycznymi rządami, do Światowego Forum Ekonomicznego i Agendy 2030.
Jeśli nadal będziemy wierzyć, że możliwe jest przyjęcie postawy rzekomej rządowej "neutralności" w kwestii religii, skazujemy naszą cywilizację na zagładę, ponieważ zaprzeczamy tej walce Dobra ze Złem, która jest częścią historii ludzkości i wiecznego przeznaczenia jednostek. Nikt nie może służyć dwóm panom, uczy nas nasz Pan w Ewangelii (Mt 6,24); nie możemy też zdecydować się nie służyć żadnemu z nich w obliczu starcia, w którym nasza neutralność jest sama w sobie pomocą dla wroga.
I tu powinniśmy zadać sobie pytanie, jaką odpowiedzialność ponoszą ci politycy i prałaci, którzy pozostają obojętni w swojej czujności, ograniczając się do potępiania ekscesów zła, a nie jego przyczyn. Naleganie na ratowanie za wszelką cenę świeckości państwa, gdy okazało się ono iluzoryczną chimerą, by zniszczyć je od podstaw, albo naleganie na obronę Soboru Watykańskiego II, gdy widzimy jego spektakularną porażkę i nieobliczalne szkody dla Kościoła, jest środkiem paliatywnym stosowanym przez tych, którzy uważają, że ich rola jako władców i pasterzy polega wyłącznie na ochronie instytucji, które reprezentują, odmawiając zrozumienia ich poważnych niewierności i wykluczając w ten sposób możliwość przyniesienia korzyści zarówno obywatelom, jak i wiernym. Lekarz ma za zadanie leczyć pacjenta, a nie tylko diagnozować chorobę lub nawet ją ukrywać tylko dlatego, że nie chce przyznać, że organy służby zdrowia są skorumpowane lub że nie ma odwagi nie zastosować się do nieuzasadnionych nakazów i ponieść konsekwencji.
To, czego jesteśmy świadkami na tym kluczowym etapie, to zanik pretekstów, które do tej pory służyły do uzasadniania "zdobyczy społecznych" - demokracji, wolności poglądów i kultu, poszanowania mniejszości itd. i jednocześnie aroganckie manifestowanie nowego "porządku społecznego" a zarazem arogancka manifestacja prawdziwych motywów działania zbrodniczych elit, które uzurpują sobie władzę w państwie i w Kościele: nie do pogodzenia pomiędzy, z jednej strony, chrześcijańskim modelem społeczeństwa, w którym Nasz Pan Jezus Chrystus króluje w sferze cywilnej i religijnej, aby prowadzić nas w sposób wolny, do czynienia Dobra i w ten sposób uczynić nas uczestnikami wiecznej błogości, a z drugiej strony dystopijnym modelem społeczeństwa, w którym tyrania Szatana narzuca chaos i bunt, aby zmusić nas, wbrew naszej wolności, do czynienia zła i skazać nas na wieczność.
Charakteryzacja tradycyjnych katolików przez służby wywiadowcze wydaje się nieuzasadniona tylko wtedy, gdy błędnie zakładamy, że dzisiejsi rządzący kierują się dobrem wspólnym i bezpieczeństwem narodu; jest natomiast obficie uzasadniona, gdy ich celem jest narzucenie kultu globalistów, który jest z natury antychrześcijański i nie do pogodzenia z wiarą chrześcijańską.
Jednocześnie prześladowanie wiernych przywiązanych do liturgii trydenckiej przez hierarchię katolicką jest niesłychane i nie do pomyślenia tylko wtedy, gdy uparcie zakładamy gorliwość duszpasterzy dla chwały Bożej i zbawienia dusz. Jeśli spojrzymy na nich jak na to, czym naprawdę są, czyli wilkami w owczej skórze lub najemnikami, ich niechęć do apostolskiej Mszy jest bardziej niż zrozumiała, i rzeczywiście byłoby zaskakujące, gdyby nie manifestowali jej z taką furią. W pewnym sensie w ich oczach stanowimy "grupę kontrolną" nieszczepionych obok rzeszy tych, którzy zostali zaszczepieni genetyczną surowicą.
To prawda: my, katolicy, stanowimy zagrożenie dla tych, którzy chcą świata zbuntowanego przeciwko Bogu i "Kościoła synodalnego" podporządkowanego duchowi tego świata. Męczennicy dają świadectwo heroizmu obecności imienia chrześcijańskiego w społeczeństwie, heroizmu, który stawia czoła mękom i śmierci zadawanej tym, których wypaczona władza uważa za wrogów, ponieważ zna i boi się ich przykładu, a przede wszystkim wybuchowej siły Ewangelii (...) .
Jeśli zrozumiemy, że nie ma trzeciej drogi, nie ma jakiejś syntezy łączącej tezę Dobra i antytezę zła, i że musimy wybrać, po której stronie walczyć, a nie tak jak zrobili niegodziwcy, będziemy mieli jakieś szanse na opór i zwycięstwo. Wy jesteście solą ziemi (Mt 5,13). Proszenie o tolerancję w chorym świecie nie chroni nas przed zarażeniem, ale służy jedynie odroczeniu naszego unieważnienia, pozbawiając nas smaku i przeznaczając nas na zdeptanie przez ludzi.
+ Carlo Maria Viganò, arcybiskup
19 lutego 2023 r.
Dominica Quinquagesimæ
Viganò: el FBI apuntando a los católicos es una ‘consecuencia lógica’ de la persecución del ‘Papa Francisco’ a los fieles