V.R.S.
343

Hołd królów

[fragment Roku liturgicznego o. Prospera Guerangera]

… Uboga Stajenka jest zbyt mała by pomieścić takie zgromadzenie zaś Betlejem wydaje się jednak godne całego świata. Maryja, Stolica Bożej Mądrości, wita wszystkich członków tego dworu swym łaskawym uśmiechem Matki i Królowej. Powierza swego Syna człowiekowi aby Go adorował i Bogu aby sobie dobrze upodobał. Bóg objawia sam siebie człowiekowi bo jest wielki, lecz objawia siebie przez Maryję, ponieważ jest pełen miłosierdzia.

Ten wielki dzień, który dziś nas sprowadza do żłóbka Księcia Pokoju naznaczyły dwa wielkie wydarzenia pierwszych wieków Kościoła. To 6 stycznia roku 361 Julian (który w sercu był już apostatą) znalazł się w Vienne, w Galii. Miał wkrótce zasiąść na tronie cesarskim, który miał zostać opróżniony przez śmierć Konstancjusza i czuł potrzebę uzyskania poparcia tego Kościoła Chrześcijańskiego, w którym, jak powiadają, otrzymał godność lektora a który mimo to pragnął zaatakować ze sprytem i okrucieństwem tygrysa. Podobnie jak Herod, on także chciał pójść w to Święto Objawienia adorować nowonarodzonego Króla. Panegirysta Amiaus Marcelinus opowiada że ten filozof w koronie, którego widziano nieco wcześniej jak wychodził z pogańskiej świątyni, gdzie zasięgał rady wróżbitów, wszedł przez portyki Kościoła, i, stojąc pośród wiernego ludu, złożył Bogu chrześcijan swój świętokradczy hołd.

Jedenaście lat później, w roku 372, inny cesarz wyruszył w drogę do kościoła, w to samo święto Objawienia. Był to Walens – podobnie jak Julian z chrztu chrześcijanin, lecz prześladowca, w imię arianizmu, tego samego Kościoła, który Julian prześladował w imię swej pustej filozofii i jeszcze bardziej czczych bogów. Podobnie jak Julian czuł się przymuszony motywami światowej polityki by złożyć tego dnia pokłon przed Bóstwem Galilejczyka, i stało się tak, iż tego dnia święte męstwo świątobliwego Biskupa sprawiło że Walens padł na twarz u stóp Jezusa – Króla Królów.

Święty Bazyli odbył właśnie swą sławną rozmowę z prefektem Modestem, w której biskupia nieustraszoność pokonała całą potęgę władzy ziemskiej. Walens przybył do Cezarei i ze swą duszą, splamioną herezją ariańską, wszedł do bazyliki, podczas gdy Biskup obchodził ze swym ludem chwalebną Teofanię. Posłuchajmy św. Grzegorza z Nazjanzu tak opisującego tę scenę ze swą zwykłą wymownością:

“Cesarz wszedł do Kościoła. Śpiew psalmów rozbrzmiewał w świętym miejscu jak odgłos gromu. Lud, niczym falujące morze, wypełnił dom Boży. Taki był porządek i wystawność w i wkoło miejsca świętego że przypominało bardziej Niebo niż ziemię. Sam Bazyli stał wyprostowany przed ludem, tak jak Pismo opisuje Samuela – jego ciało, oczy i dusza nieruchome jakby nic dziwnego się nie działo i, jakby, można tak powiedzieć, jego całe jestestwo było ściśle złączone z jego Bogiem i ze świętym Ołtarzem. Święci ministrowie, którzy otaczali Pasterza, trwali w głębokiej zadumie i czci. Cesarz wszystko to słuchał i oglądał. Nigdy wcześniej nie był świadkiem tak olśniewającego widowiska. Był przytłoczony. Jego głowa dostała zawrotów a mrok przesłonił jego oczy.”

Jezus, Król Wieków, Syn Boży i zarazem Syn Maryi zwyciężył. Walens został rozbrojony – jego postanowienie użycia przemocy przeciw świętemu biskupowi rozwiało się a mimo iż herezja uniemożliwiła mu oddanie czci Słowu współistotnemu Ojcu, przynajmniej połączył swoją zewnętrzną postawę czci z tą, która owczarnia Bazylego oddawała Wcielonemu Bogu. Przy Ofiarowaniu podszedł ku Prezbiterium i złożył swe dary Chrystusowi w osobie Jego świętego kapłana. Obawa że Bazyli może je odrzucić tak owładnęła Cesarzem, że gdyby święci duchowni go nie wsparli, upadłby u stóp Ołtarza.

I tak Godność Królewska naszego nowonarodzonego Zbawiciela została uznana przez wielkich tego świata. Królewski Psalmista wyśpiewał to proroctwo – Królowie ziemi Go zobaczą a jego wrogowie będą lizali ziemię pod jego stopami (Ps 71). W ślady Cesarzy takich jak Julian i Walens poszli Monarchowie, którzy mieli zgiąć swe kolano przed tym Dziecięciem z Betlejem i złożyć Mu hołd ortodoksyjnej wiary i oddanego serca. Teodozjusz, Karol Wielki, Alfred Wielki i Edward Wyznawca, Stefan Węgierski, cesarz Henryk II, Ferdynand Kastylijski, Ludwik IX francuski są przykładami królów mających szczególną nabożność do święta Objawienia. Ich ambicją było pójście, razem z Mędrcami, do stóp Bożego Dzieciątka, i złożenie Mu swych darów (…) Jednak zwyczaj naśladowania Trzech Królów w ich mistycznych darach nie ograniczył się do dworów. W średniowieczu wierni mieli w zwyczaju składać na Objawienie złoto, kadzidło i mirrę by zostały pobłogosławione przez Kapłana. Te dowody ich pobożności wobec Jezusa były przechowywane jako rękojmia Bożego błogosławieństwa dla ich domów i rodzin. (…) Modlitwa o to Błogosławieństwo znalazła się w Rytuale Rzymskim aż papież Paweł V zniósł ją razem z innymi, o które rzadko prosili wierni.


Andrea della Robbia: Pokłon Mędrców, pocz. XVI w.