Ewelina Anna
373

Maryja Gwiazdą zaranną, ratunkiem w ciemności.

.
.

Noc Narodzenia Pańskiego. Teraz może właśnie Pastuszkowie idą za głosami anielskimi do stajenki, witać Nowonarodzonego Pana.

Ale jeszcze rzut okiem za siebie. Dwa ostatnie dni rorat. Wychodzę z auta, nieco spóźniona na Godzinki, już śpiewane. Głosy organów i kapłana, głosy ludzi unoszą się poza mury Kościoła i płyną wokół świątyni, aż nad Wisłę, na nadwiślańskie pastwiska, na łąki... Podświetlone łuki dzwonnicy, przetykana światłem sylwetka kościoła, ubrana w dźwięki uwielbienia dla Najświętszej Matki Boga. Niewiarygodne. Wszędzie wokół, w Europie, zakazane bicie w dzwony. Zakazane święta. Zakazane choinki i lampki, szopki i figurki pasterzy. Tymczasem tutaj noc grudniowa rozbrzmiewa tęsknotą i uwielbieniem. Przepiękny śpiew, o świcie, po polskiej ziemi. Jak w potopie ciemności, rozbrzmiewa anielska modlitwa wielbiąca Maryję. Jakby Ona wzywała wschód, i zaraz potem pierwsza poświata dnia przebija ciemności nocy.

W mojej parafii po uczestnikach Rorat wędruje Figurka Maryi. Jakże dziwną wolą, Boga, czy człowieka, na ostatnią dobę rorat - trafiła do mojego domu. Odwiedziła mnie - tuż, zanim porodziła Syna. Spędziła ze mną ostatnie godziny krzątania, przygotowań, zabiegania ale i zadumy. To Maryjo, przyszłaś do mnie teraz? Kiedy chwilę tylko, przy Różańcu miałam czas, i od czasu do czasu z westchnieniem modlitwy mogłam na Ciebie spojrzeć? Ale jednak przyszłaś, może po to, by po kobiecemu wspierać w zabieganiu. Jak niegdyś do Elżbiety. Ona ucieszyła się na Twój widok. I mnie sprawiłaś wielką radość. Jakby wcześniej stało się świątecznie. Sama krzątanina już była świętem przy Tobie. Patrzyłam na Ciebie i nie mogłam zapomnieć, że w tych Świętach chodzi o Twojego Syna. O ludzi także, o rodzinę, bliskich, o uroczystą atmosferę, zaznaczoną przez piękny stół i wyjątkowe potrawy, ale najbardziej o to, że narodził się Twój Syn. Że cały świat czekał na Niego, by doznać zbawienia. W proroctwach czytanych dzisiaj widać jak wielką duchową władzę ma Ten, który przychodzi. To rzeczywisty Pan Panów, i Król Królów. Tylko Jego miłość, choć jest wszechmocny, jest tak delikatna, że przybrał postać niemowlęcia. Bezbronnego. Kruszynki, poddanej innym ludziom. Niezwykła ta delikatność Kogoś, kto Słowem stworzył świat.

Więc rano biegnę do auta, żeby Maryję oddać w ręce kapłana, skąd Ją otrzymałam. Minuta spóźnienia, już dzwonek na Mszę. I ciemność. Zanim rozpoczęła się Msza Święta ostatnie akordy Rorate Caeli. W języku ludzi i Aniołów. Same cuda.

Pozostaje przekonanie, że Maryja, zanim zajaśniało boskie światło Zbawiciela, jest Jutrzenką. Ona kroczy jeszcze w ciemności, przed świtem. Kiedy człowiek jeszcze nie całkiem przytomny, może po nieprzespanej nocy, zarwanej przy pracy, czy dziecku. Nie bardzo jeszcze myśli, nie bardzo kojarzy, jak w życiu, zabiegany, zdezorientowany w pośpiechu, pogubiony w wrażeniach, w wydarzeniach, zgubi drogę... Zdawałoby się, że wtedy najciemniej. Nieprzytomnemu, jak zerwanemu przed świtem, łatwo się pogubić. Dlatego jest Gwiazdą Zaranną, dlatego ludzie wnoszą do ciemnego kościoła zapalone świece roratne. Bo Ona przychodzi, gdy ciemności ogarniają Ziemię. Jeszcze, gdy w duszach króluje szatan i ciemność grzechu. Ale kto sercem wyśpiewuje Jej chwałę, kto pośród nocy przybywa oddać Jej cześć i adorować w Niej poczętego Boga, tego Ona z ciemności wyprowadza. Tego Ona na przyjście Syna przygotowuje. Odmienia ciemności serca i jest zapowiedzią cudu. Kto Ją ukochał w ciemnościach swego życia, ten nie zginie, gdyż Ona go bezpiecznie doprowadzi do świtu.

Jakże piękny jest otoczony nocą kościół, gdy pośród śpiących łąk i miasteczek rozbrzmiewa noc uwielbieniem Matki Boga. Piękno, jakiego nie doznaje się często. Jakże piękny jest kraj, w którym można Bogu tak oddawać chwałę, tak na Niego czekać.
Maryjo, jakże piękna Jesteś!