Multikulturalizm czy jednokulturowość

Taka alternatywa zmusza nas do opowiedzenia się po jednej ze stron. Narzuca sprytnie zwolennikom obu przeciwstawnych opcji głupawą definicję kultury. Z niej wykluwa się równie głupawy spór, w którym obie strony się mylą.

Wystarczyło zwrócić uwagę, że na to pytanie nie można odpowiedzieć bez fałszu. Wystarczyło uwyraźnić fakt, że tolerancja innych kultur, religii, poglądów jest dobra, ale musi mieć granice wyznaczone przez kulturę, religie i poglądy które uznajemy za dominujące. W błąd wprowadzają Ci, którzy twierdzą, że nie ograniczają wolności innych kultur wyznań i pogądów. Ograniczają, ale to ograniczanie też ma granice.
W dyskusji więc nad tolerancją wolnością, akceptacją równośćią relgijną i światopoglądową nie pytajmy, czy ktoś jest za, czy przeciw, bo wtedy narzucamy ludziom błędną, ułudną alternatywę i każda ich odpowiedź będzie błędna.
Pytajmy się o to, który światopogląd, która relgia, która kultura b ędzie nadrzędna wobec innych, a więc która będzie wyznaczać granice wolności, tolerancji i różnorodności.

Będzie konflikt? Będzie. Ale czy nie ma konfliktu między socjalistą, a liberałem, między muzułmanem, a katolikiem, między feministką, a pratriarchalistą, między proliferem, a aborcjonistą? Paradoksalnie oddalamy się od pojednania, kiedy łudzimy się, że konfliktu nie ma.
Konflikt jest. Jest wynikiem obrony tego, co uznajemy za ważniejsze, od samego pokoju. W rzeczywistości pokój nie jest wartością absolutną. Między dobrem a złem nie ma pokoju, nie ma zgody. I lepiej będzie, jeśli tak pozostanie.

(to tylko przykład wielu innych błędnych alternatyw, albo błędnych znaczeń nadanych pewnym postawom, w wyniku których chcąc bronić chociażby Kościoła, przeciwstawiamy się jego Prawdzie...)