22Cecylia
4745

Dostojeństwo i wielkość ofiary Mszy św

Łacina była językiem liturgicznym Kościoła od IV wieku, a nawet wcześniej, tj. przez co najmniej szesnaście stuleci. Przedmiotem naszych obecnych rozważań jest sama Msza św., jej wartość i dostojeństwo …Więcej
Łacina była językiem liturgicznym Kościoła od IV wieku, a nawet wcześniej, tj. przez co najmniej szesnaście stuleci. Przedmiotem naszych obecnych rozważań jest sama Msza św., jej wartość i dostojeństwo. Wiemy, że Msza św. czy też święta Eucharystia jest największym z siedmiu sakramentów, wiemy też dzięki św. Tomaszowi z Akwinu, że pozostałe sakramenty są jej podporządkowane i że Eucharystia ma swoich konsekrowanych sług. Prawdopodobnie wszyscy czytaliśmy te czy inne inspirujące i poruszające komentarze do Mszy św. Być może pamiętamy też piękne słowa kard. Jana Henryka Newmana: „Mógłbym nieustannie uczestniczyć we Mszy i nie odczuwać zmęczenia”. Pewien irlandzki dominikanin napisał: „Msza jest największym cudem na tym świecie. Ani na ziemi, ani w niebie ma nic jej równego” (o. O’Sullivan OP, The Wonders of the Mass). Św. Alfons Liguori zaś powiedział: „Nawet sam Bóg nie mógł uczynić nic świętszego, lepszego czy większego niż Msza św.”. Na koniec przytoczmy słowa św. Wawrzyńca Justyniana …Więcej
Voytek
.......... Również abp Bugnini, sekretarzConsilium, komisji, która przygotowała szkic nowej liturgii, mówił: „Miłość do dusz i pragnienie przyjścia z pomocą braciom odłączonym, poprzez usunięcie wszystkiego, co nawet w odległy sposób mogłoby być dla nich przeszkodą, czy sprawiałoby, że czują się źle na drodze do jedności, zmotywowały Kościół do poniesienia nawet tych bolesnych ofiar” („…Więcej
.......... Również abp Bugnini, sekretarzConsilium, komisji, która przygotowała szkic nowej liturgii, mówił: „Miłość do dusz i pragnienie przyjścia z pomocą braciom odłączonym, poprzez usunięcie wszystkiego, co nawet w odległy sposób mogłoby być dla nich przeszkodą, czy sprawiałoby, że czują się źle na drodze do jedności, zmotywowały Kościół do poniesienia nawet tych bolesnych ofiar” („L’Osservatore Romano” 6 marca 1965).
////////
abp Bugnini , mason , główny dewstator tradycyjnego obrządku Mszy Św. podczas nieszczęsnego SV II , ........oto krótki frgment z książki Henryka Pająka " Bestie końca czasu" , tu fragment o w/w kanalii , Bugninim :


– nie możemy być właściwie za nic wdzięczni w zdewastowanej winnicy posoborowego Kościoła.

Najważniejszą sprawą Soboru była reforma Liturgii. Przewodniczącym Komisji ds. Liturgii był mason abp A.Bugnini. Czasopismo „30 Giorni”,związane z Watykanem, w numerze 6 (anglo-języcznym) z 1992 roku podało, że Bugnini reformował Liturgię zgodnie z nakazami masonerii. Cytuję dwa listy. Pierwszy – z kierownictwa lóż) masońskiej do Bugniniego i Bugniniego do loży. List pierwszy:

Drogi Buan: informuję Cię o Twoim zadaniu, które Rada Braci zleciła Tobie, w porozumieniu z Wielkim Mistrzem Masonerii i Książętami Tronu Masońskiego. Nakazujemy Ci szerzenie dechrystianizacji poprzez wprowadzenie nieuzgodnionych obrządków i języka liturgicznego oraz skłócenie księży, biskupów i kardynałów jednego przeciw drugiemu. Językowe i obrządkowe zamieszanie jest zwycięstwem dla nas, ponieważ językowa i obrządkowa jedność była siłą Kościoła Katolickiego… Wszystko to należy dokonać w ciągu 10-ciu lat…

Odpowiedź abpa Bugniniego:

Sądzę, że założyłem podwaliny odnośnie największej swawoli w Kościele Katolickim dzięki memu dokumentowi, wydanemu zgodnie z Waszymi instrukcjami. Miałem uciążliwą walkę i musiałem używać wszelkich podstępów w obliczu moich wrogów z Kongregacji Obrządków, aby otrzymać zatwierdzenie owego dokumentu ze strony Papieża. Na szczęście dla naszej sprawy, otrzymaliśmy poparcie ze strony naszych przyjaciół i naszych braci masonów z Universa Laus, którzy są nam wierni. Dziękuję Wam za przekazanie pieniędzy i mam nadzieję, że wkrótce się z Wami spotkamy.

Ściskam Was Wasz Brat Buan
22Cecylia
Po tych krótkich świadectwach odnośnie do dostojeństwa Mszy św. pragnę przekazać wam również parę refleksji dotyczących obecnej sytuacji w Kościele świętym. Dzieje się wiele rzeczy niepokojących, groźnych czy wręcz gorszących. Dzieje się wiele rzeczy, powiedzmy to wprost, grzesznych. Pewien poeta pisał o duszy chorej od grzechu. Wydaje się, że dziś całe ciało Kościoła trapi ta sama choroba.
Więcej
Po tych krótkich świadectwach odnośnie do dostojeństwa Mszy św. pragnę przekazać wam również parę refleksji dotyczących obecnej sytuacji w Kościele świętym. Dzieje się wiele rzeczy niepokojących, groźnych czy wręcz gorszących. Dzieje się wiele rzeczy, powiedzmy to wprost, grzesznych. Pewien poeta pisał o duszy chorej od grzechu. Wydaje się, że dziś całe ciało Kościoła trapi ta sama choroba.

Skutki zmian

Zacznijmy od uczestnictwa we Mszy. Nasze kościoły nie są nawet w przybliżeniu tak zapełnione, jak uprzednio. Św. Jan Chryzostom napisał kiedyś, że „kiedy ma być odprawiana Msza, sanktuarium wypełnione jest niezliczonymi aniołami, które adorują Boską Żertwę, ofiarowaną na ołtarzu”. Jednak nawa kościoła, przeznaczona dla wiernego ludu, jest coraz bardziej pusta. Trudno podać dokładne liczby, jednak poważne badania mówią, że regularne uczestnictwo we Mszy św. spadło z ok. 70% do 15–20%, na niektórych obszarach może mniej, jednak prawdopodobnie gdzie indziej – zwłaszcza w wielkich miastach – jeszcze bardziej. Spadek zaczął się w latach 1960. i stopniowo robiło się coraz gorzej.
Innym problemem jest liczba kapłanów. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX w. miał miejsce przerażający exodus z kapłaństwa. Proces ten zwolnił nieco tempo, ale się nie zatrzymał. Liczba księży, którzy porzucili kapłaństwo, przekroczyła znacznie 100 tys., a liczba obecnych kandydatów do kapłaństwa jest ułamkiem tego, z czym mieliśmy do czynienia uprzednio. Wiele seminariów zostało zamkniętych. Dla porównania: rocznik, z którym byłem wyświęcany w roku 1956 w Quebecu, liczył 50 kleryków.
Wiecie też zapewne, że wiele parafii zostało zlikwidowanych. Zgromadzenia zakonne tak bardzo cierpią z powodu braku kandydatów, że większość z nich po prostu „umiera ze starości”. Bardzo niewiele nowych, niedawno założonych zgromadzeń znajduje się w stanie rozkwitu. Liczba unieważnień małżeństw i separacji podskoczyła z bardzo nieznacznego poziomu przed Vaticanum II do 40 czy 50%. Pamiętajcie również, że zjawiskiem powszechnym jest dziś współżycie bez ślubu. Wszędzie szerzą się straszliwe plagi aborcji oraz sztucznej antykoncepcji, dwa grzechy, które wcześniej były stosunkowo rzadkie i zaledwie wspominane.
22Cecylia
Łacina była językiem liturgicznym Kościoła od IV wieku, a nawet wcześniej, tj. przez co najmniej szesnaście stuleci. Przedmiotem naszych obecnych rozważań jest sama Msza św., jej wartość i dostojeństwo. Wiemy, że Msza św. czy też święta Eucharystia jest największym z siedmiu sakramentów, wiemy też dzięki św. Tomaszowi z Akwinu, że pozostałe sakramenty są jej podporządkowane i że Eucharystia ma …Więcej
Łacina była językiem liturgicznym Kościoła od IV wieku, a nawet wcześniej, tj. przez co najmniej szesnaście stuleci. Przedmiotem naszych obecnych rozważań jest sama Msza św., jej wartość i dostojeństwo. Wiemy, że Msza św. czy też święta Eucharystia jest największym z siedmiu sakramentów, wiemy też dzięki św. Tomaszowi z Akwinu, że pozostałe sakramenty są jej podporządkowane i że Eucharystia ma swoich konsekrowanych sług. Prawdopodobnie wszyscy czytaliśmy te czy inne inspirujące i poruszające komentarze do Mszy św. Być może pamiętamy też piękne słowa kard. Jana Henryka Newmana: „Mógłbym nieustannie uczestniczyć we Mszy i nie odczuwać zmęczenia”. Pewien irlandzki dominikanin napisał: „Msza jest największym cudem na tym świecie. Ani na ziemi, ani w niebie ma nic jej równego” (o. O’Sullivan OP, The Wonders of the Mass). Św. Alfons Liguori zaś powiedział: „Nawet sam Bóg nie mógł uczynić nic świętszego, lepszego czy większego niż Msza św.”. Na koniec przytoczmy słowa św. Wawrzyńca Justyniana: „Żadna modlitwa ani dobry uczynek nie jest tak wielki, tak miły Bogu, tak pożyteczny dla nas, jak Msza św.”.
Jeszcze jeden komentarz od 22Cecylia
22Cecylia
[...] Musicie wiedzieć, że reformatorzy Vaticanum II ułożyli swój rewolucyjny terminarz na długo przed rozpoczęciem soboru. Obejmował on zarówno silne zaangażowanie ekumeniczne, jak i drastyczną reformę Mszy św. Po, a nawet podczas II Soboru Watykańskiego, niejeden czołowy biskup i ekspert teologiczny powtarzał, że Vaticanum II jest rewolucją francuską w Kościele katolickim. Mówiono o tym z …Więcej
[...] Musicie wiedzieć, że reformatorzy Vaticanum II ułożyli swój rewolucyjny terminarz na długo przed rozpoczęciem soboru. Obejmował on zarówno silne zaangażowanie ekumeniczne, jak i drastyczną reformę Mszy św. Po, a nawet podczas II Soboru Watykańskiego, niejeden czołowy biskup i ekspert teologiczny powtarzał, że Vaticanum II jest rewolucją francuską w Kościele katolickim. Mówiono o tym z aprobatą. Również abp Bugnini, sekretarz Consilium, komisji, która przygotowała szkic nowej liturgii, mówił: „Miłość do dusz i pragnienie przyjścia z pomocą braciom odłączonym, poprzez usunięcie wszystkiego, co nawet w odległy sposób mogłoby być dla nich przeszkodą, czy sprawiałoby, że czują się źle na drodze do jedności, zmotywowały Kościół do poniesienia nawet tych bolesnych ofiar” („L’Osservatore Romano” 6 marca 1965). Jednak protestanci nie wierzą w przeistoczenie, w rzeczywistą obecność Chrystusa czy w ofiarną naturę Mszy św. Konsekwentnie, wszystkie te ważne elementy doktryny katolickiej, będące przedmiotem definicji dogmatycznych Soboru Trydenckiego, musiały zostać zatuszowane, umniejszone, rozmyte i przedstawione w sposób możliwy do zaakceptowania dla protestantów. Sześciu czołowych liturgistów protestanckich było obserwatorami prac Consilium w Rzymie. Nowe katolickie ordo missş kształtowało się na ich oczach.
Jakiś czas temu przeprowadziłem dogłębną analizę nowej Mszy pod względem, po pierwsze: prawdziwej zmiany substancji chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa, po drugie: prawdziwego ofiarowania Żertwy Bogu Ojcu, i po trzecie: wynikającej stąd obecności rzeczywistej i prawdziwej ofiary składanej w sposób widzialny przez prawdziwego kapłana, będącego sługą niewidzialnego Najwyższego Kapłana – głównego Ofiarnika każdej Mszy św. W moim studium zająłem się porównaniem tradycyjnego i nowego ordo missş. Przyglądałem się słowom, wyrażeniom i gestom wspierającym doktrynę prawdziwej ofiary Mszy św., składanej Bogu na prawdziwym ołtarzu, w poświęconej świątyni, w intencji odpuszczenia grzechów i oczyszczenia, by stać się bardziej miłym i przyjemnym Bogu. Zadałem sobie pytanie: czy usunięcie pewnych słów, wyrażeń i gestów prowadzi do osłabienia naszej wiary w rzeczywistą obecność Chrystusa oraz prawdziwą i rzeczywistą ofiarę, verum et proprium sacrificium, o której mówi Sobór Trydencki? Odpowiedź brzmi: z pewnością tak, zmiany te naprawdę osłabiły naszą wiarę. Wiecie, ile osłabiających doktrynę zmian i pominięć znalazłem? Dziewięćdziesiąt dwie! Liczba ta jest do pewnego stopnia przybliżona, gdyż niektóre z nich niejako wtapiają się w inne. Wiele gestów obecnie jest pomijanych, jak np. znaki krzyża, pochylenia i pokłony, ucałowania ołtarza. Moje obliczenia obejmują również te elementy, które znaleźć można w Kanonie rzymskim, a pamiętajmy, że tzw. I modlitwa eucharystyczna nie jest prawie nigdy odmawiana przez księży podczas odprawiania Novus Ordo.