Ewelina Anna
3450

Portatyle Katedry Sandomierskiej. Pamiętamy!


Rozpoczyna się remont jednego z najcenniejszych klejnotów polskiej architektury – Bazyliki Katedralnej Najświętszej Maryi Panny w Sandomierzu. Jest to budowla o wielkiej wartości historycznej ale też przeniknięta duchowym życiem Polski. Prawdopodobnie pierwszy kościół stojący w miejscu, gdzie stoi obecna Bazylika, został ufundowany przez Bolesława Krzywoustego. Najstarszym zapisem wskazującym na jego istnienie jest bulla papieża Eugeniusza III z 1148 roku.

Niemal na początku istnienia losy kościoła w Sandomierzu wplotły się w dramaty walk z wrogami Ojczyzny, przelaną krew i miłość Boga.

W grudniu 1259 roku Sandomierz był oblegany przez Tatarów.

Najpełniejszy obraz ówczesnych wydarzeń znajdujemy w Kronice wołyńsko – halickiej, której autor prawdopodobnie sam towarzyszył Tatarom, stąd widział rozgrywające się wydarzenia. „Cerkiew zaś w grodzie tym była bowiem murowana, wielka i przedziwna, błyszcząca pięknem, była bowiem zbudowana z białych kamieni ciosanych. I ta była pełna ludzi. Dach zaś w niej pokryty drzewem. Ten zapalił się i zgorzało w niej bez liku mnóstwo ludzi.”
Pozostałości murów tej świątyni do dzisiaj stanowią elementy murów obecnej katedry sandomierskiej.
Istnieje przekaz, że uratowani z rzezi tatarskiej duchowni wyprosili u papieża odpust, który nadał bullą, kojarzoną z dniem zdobycia Sandomierza przez Tatarów, dniem kaźni obrońców i mieszkańców miasta – 2 lutego. Treść bulli odpustowej przytacza Rocznik Świętokrzyski. W XVII wieku umieszczono w kolegiacie płytę mówiącą o odpuście przywiązanym do nawiedzenia świątyni, związanej z męczeństwem z rąk tatarskich najeźdźców. Popularność tych odpustów była ogromna, skutkowała wielką ilością pielgrzymów przybywających, by go otrzymać, o czym Długosz pisał, „ co nie zdarza się w żadnym innych kościele w Polsce”. Święto odpustowe obchodzi się do dzisiaj w dniu 2 czerwca.
Śladem tamtych wydarzeń są malowidła które można oglądać w bazylice. Jedno z nich przedstawia męczeństwo sandomierzan, świeckich i kapłanów, namalowane w początkach XVIII wieku. Obraz przedstawia barbarzyńskie okrucieństwo, rozpacz, bezlitosną rzeź zwłaszcza małych dzieci. Cała scena jest umiejscowiona na tle kościoła, nad brzegiem wezbranej od krwi rzeki.
Niektóre kamienie murów obecnej Katedry pamiętają więc hordy barbarzyńców pustoszące Europę i Polskę i mają na sobie ślady wtedy przelanej krwi ...
Obecna bazylika powstała z fundacji Kazimierza Wielkiego około 1360r kiedy mogło dojść do dobudowania do wcześniej istniejącego kościoła trójnawowej hali, dzięki czemu dawniejszy kościół stał się prezbiterium nowo powstałej bazyliki. Część dobudowana była wykonana z cegły i ozdobiona elementami z białego kamienia.

Na kartach XIV- wiecznego mszału znajduje się notatka o konsekracji kolegiaty w 1382 roku przez krakowskiego biskupa Jana Radlicę.

Bazylika pamięta polskich królów i polskie dzieje, w jej murach unosiły się modły władców, biskupów, szlachty i prostych ludzi. Pamięta ona króla Władysława Jagiełłę, który przekroczył pierwszy raz jej progi gdy podróżował do Krakowa na swój ślub. Urzeczony jej pięknem, około 1423 roku ufundował w prezbiterium zachwycające dzisiaj, po odsłonięciu po feralnym otynkowaniu ścian w czasie remontu w 1828 roku, przepiękne bizantyjskie freski. Możemy je dzisiaj podziwiać, gdyż w 1913 roku podjęto pierwszą próbę usunięcia ich i odzyskania oryginalnych malowideł. Pierwsze przęsło ukończono do końca 1913 roku, prace przerwała II wojna światowa i trwały w latach 1932- 1934. Całkowitego wydobycia ich spod tynku dokonał profesor Krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych art. Juliusz Makarewicz.

W 1656 roku, kiedy Szwedzi odnieśli pod Sandomierzem porażkę, co stało się początkiem ich odwrotu, wojska Karola Gustawa 20 marca wysadziły zamek królewski co spowodowało pożar kolegiaty. Spłonął dach, zachodnie szczyty i większa część sklepienia prezbiterium kościoła. Ogień na szczęście nie uszkodził wnętrza. Przystąpiono do odbudowy. Zmieniono konstrukcję dachu, naprawiono okna i posadzkę, w planach była odnowa malowideł w prezbiterium, ale prawdopodobnie do tego nie doszło.

Za zgodą Biskupa, Generała Jezuitów w Rzymie i Króla Augusta Mocnego przeniesiono w 1717 roku parafię z kościoła jezuickiego św. Piotra do kolegiaty.

Znaczenie bazyliki wzrosło wraz z ustanowieniem w niej siedziby biskupa pomocniczego czyli ustanowieniem sufraganii w 1787 roku. Pierwszym sufraganem został biskup Boxa- Radoszewski. Remont i nakłady finansowe kolegiaty były dość spore, mimo to członkowie kapituły niejednokrotnie wspomagali działania na rzecz ratowania Ojczyzny. W 1769 roku kapituła złożyła ofiarę na rzecz Konfederacji Barskiej, w roku 1794 kosztowności kolegiackie ofiarowała po ogłoszeniu przez Tadeusza Kościuszkę „Uniwersału” kolegiackie kosztowności – między innymi złote kielichy a także srebrne antependium ołtarzowe.

Podczas wojen napoleońskich kolegiata w wyniku działań wojennych kolejny raz z powodu wojny została uszkodzona.

W 1818 kolegiatę Najświętszej Maryi Panny podniesiono do statusu katedry bullą Piusa VII. Kolegiacka kapituła została przekształcona w kapitułę katedralną.

Wspomniane otynkowanie kościoła zaowocowało pracami nad zdejmowaniem tynków już w latach 1886 – 1889 kiedy to odsłonięto ceglany wątek. Podczas tych prac katedrę ozdobiono neogotyckim detalem z kamienia.

Ostatecznie w 1960 roku papież Jan XXIII wyniósł katedrę do godności bazyliki mniejszej.

Ten bardzo krótki rys historyczny ukazuje dzieje kościoła jako budowli ale także jako duchowego centrum, którego losy odzwierciedlały kolejne dramaty Rzeczpospolitej. Jej historia to olbrzymia otchłań dziejów Polski, dziejów Polaków i poszczególnych ludzi piszących własnym życiem historię naszego Narodu. Dzieje Katedry Sandomierskiej to historia szczodrobliwości i hojności, walki i heroizmu ludzi żyjących, budujących, hojnie udzielających dóbr i pracujących, walczących i oddających życie dla swej Ojczyzny i dla Boga. Ten właśnie duch unosi się w murach Bazyliki Sandomierskiej do dzisiejszego dnia i przyciąga co roku wielkie rzesze turystów, urzeczonych pięknem i atmosferą tego architektonicznego, rzemieślniczego, artystycznego i duchowego klejnotu Polski.

Jednakże cóż jest przyczyną powstania tych przepięknych murów, arcydzieł wszelkich sztuk, które ozdabiają wnętrze Bazyliki? Ściany i ozdoby, nawy i obrazy, sklepienia i wyposażenie kapiące złotem i zachwycające formą było wznoszone tylko z jednego powodu – z powodu tego, co w kościele najświętsze – obecności Ciała Bożego w Tabernakulum i Jego Ołtarza, który jest „tronem Pana Jezusa” według słów zapisanych przez Błogosławionego Arcybiskupa Antoniego J. Nowowiejskiego w „Wykładzie Liturgii Kościoła katolickiego”.

Ze względu na ołtarz wznoszono ściany, wyposażano i ozdabiano kościoły. Konsekracja samych murów nie była ważna, gdy nie był konsekrowany ołtarz. Aby kościół był kościołem, wystarczyło konsekrować ołtarz a cały kościół stawał się Świątynią Boga. Poza kościołem można niekiedy sprawować Najświętsza Ofiarę ale nigdy – poza ołtarzem.

Zaś duszą ołtarza jest tzw grób, w którym w rytach podobnych do chowania ciała, do pogrzebu, zamykano i chowano jak w grobie relikwie świętych męczenników.

Tak pisze abp. Nowowiejski:

„Grób ołtarza to otwór w nim niewielki, stanowiący część jego nieodłąćzną, bez niego konsekracja ołtarza a tym bardziej konsekracja kościoła, nie może mieć miejsca. Słusznie zowie się grobem, bo relikwie ciał świętych męczenników i wyznawców przechowuje. Modlitwy i ceremonie przy konsekracji ołtarza uderzająca przypominają to znaczenie grobu i starożytne zwyczaje chowania ciał Świętych w grobie. Ciało zmarłego często już w wigilię było niesione na cmentarz, gdzie miało być pochowane; także i dziś relikwie, przeznaczone do umieszczenia w grobie ołtarza, w wigilię konsekracji składają się w pobliżu. Trzy ziarnka kadziła zamykają się w puszcze z relikwiami, podobnie jak i dawniej, wonnościami ciało zmarłego namaszczano i tak je w grobie przechowywano. Noc dawniej i teraz na modlitwie spędzać należy. Biskup podczas konsekracji zamyka grób płytą, którą obmurowywa, podobnie jak to czynili fossores katakumbowi, i zamurowywający grób męczennika. Podobieństwa te nie mogą być przypadkowe; zrodziła je żywa tradycja. Podobne ceremonie znajdujemy w rytuale greckim.

Grób ołtarza, to istotna jego część, to dusza ołtarza, jak powiada archeolog Fleury; tylko jeden ołtarz na świecie jest bez relikwii u świętego Jana Laterańskiego, na którym święty Piotr celebrował, bo to samo czyni z niego relikwie; już synod kartagiński IV nakazuje burzyć ołtarz bez grobu z relikwiami. Od tego czasu szczególniej groby wyszukiwano w ołtarzach, które nie były budowane nad konfesją, gdy relikwie męczenników stały się rzadszymi i gdy już całych nie można było pod ołtarzem umieszczać. Stało się to mniej więcej w V wieku, W roku 1799 odnaleziono w Hiszpanii w Santa Maria Oliva, o cztery mile od Media Sidonia, marmur pogański zamieniony na ołtarz chrześcijański zapewne w V wieku, a na nim ten napis:

IN ME DNI NOSII HU DITE SUNT RELIQUIE SCL
… NI SERUNDI GERMAN. L...
RUFINE MARTR
SUB D. XVIII
KLDS FEBRUARS
ANNO VII DMI THEO
DECRACIS EPSCPI.

Co znaczyć ma: „w imię Pana naszego złożone są tu relikwie świętych Serwanda, Germana, Rufinyy męczenników, dnia 18 kalend Februarjowych roku 7-ego pana Teodoraksa biskupa. ”

Święty Grzegorz turonoński opowiada i umieszczeniu w ołtarzu relikwii świętego Marcina; co miało miejsce wobec tłumów ludu, pośród całonocnych modlitw przy poświęceniu ołtarza; relikwie niesiono okryte oponą pośród szeregów duchowieństwa w białych szatach, ze świecami w ręku, poprzedzonego krzyżem. Mówi znowu na innym miejscu, że w puszcze srebrnej zamknięto relikwie dla pewnego kościoła drewnianego (…). Inaczej jeszcze opowiada jak razu pewnego biskup konsekrator nie mógł pomieścić puszki z relikwiami w grobie przygotowanym, który był za mały i że cudownym sposobem grób się powiększył. (…) Że jednak grób w początkach nie był tak szczelnie zamykany jak teraz, przekonywamy się jeszcze ze słów tegoż samego Świętego (…), za to go zamykano na klucz, który kapłani nosili u pasa.(...).

Były czasy, że w grobach, z braku właściwych relikwii pomieszczano (…) między VIII i XIV wiekiem nawet cząsteczki Hostii konsekrowanej lub kawałek korporału, na którym Msza Święta była odprawiana. Tak w pewnym sakramentarzu Świętego Grzegorza, w roku 986 napisanym, czytamy, że konsekrator kładł do grobu trzy cząsteczki Hostii i trochę kadzidła; obrzędu takiego dopełnił papież Urban II przy konsekracji kościoła w Marmountiers.”

W bazylice Katedralnej w Sandomierzu przy okazji remontu groby te zostały odsłonięte. Są widoczne kamienie ołtarzowe zwane portatylami i wbudowane w drewno mensy ołtarzowej. W portatylu zaś jest wydrążone miejsce na relikwie męczenników i tam są one zamurowywane i opatrzone pieczęcią biskupa. Jest to jak widać z powyższego wykładu błogosławionego liturgisty grób ołtarza. Poza miejscem najświętszym, które jest tradycyjnie tuż ponad ołtarzem czyli tabernakulum z obecnym w Ciele Bogiem, to największa świętość każdego kościoła. Kapłani dawniej byli uczeni o swojej godności strażników Najświętszego Sakramentu i tychże kamieni ołtarzowych z grobami męczenników Kościoła, i wiedzieli o wartości i wielkości tych rzeczy. Teraz się tego nie uczy w seminariach. Kapłani są wszystkim, wodzirejami, gawędziarzami, przewodnikami wycieczek, działaczami społecznymi, opowiadaczami dowcipów ale nie wiedzą, jakich świętości mają strzec i jak chronić świętości Kościoła przed napaścią i zbezczeszczeniem. Od tych świętych miejsc zależy świętość i godność całego budynku. Sakralny charakter budowli to nie piękne obrazy, ściany, pyszne dzieła sztuki ale właśnie te przedmioty od których zależało czy kościół jest godny sprawowania w nim Mszy Świętej. Pokalanie i sprofanowanie tychże portatyli i grobów w nich zawartych powoduje dekonsekrację kościoła. Choćby kapała ona złotem i pyszniła się najcenniejszymi odnowionymi samym złotem dziełami sztuki, przestaje być godna obecności Ciała Pańskiego, kiedy ubliży się i odbierze szacunek tym najświętszym rzeczom w Kościele.

Są w Polsce historie remontów, kiedy w historycznych kościołach o bezcennej wartości historycznej, z 15 ołtarzy z konsekrowanymi szczątkami męczenników w portatylach, pozostało 11 wyciętych i zdemolowanych, portatyle były potraktowane jako gruz budowlany i nieświadomi pracownicy wykonujący prace deptali po nich, a potem wywiezione zostały w kawałkach do kontenerów i na wysypisko. Z 15 ołtarzy z których na każdym można było odprawić godnie Msze Świętą został jeden zdolny do takiej roli. Poucinano pod pozorem remontu mensy ołtarzowe, ołtarz główny wycięto, a Najświętszy Sakrament przeniesiona miejsce tuż przy wejściu, gdzie ludzie wchodząc i klękając w nawie głównej, dopiero szukają wzrokiem purpurowej lampki, którą z rozpędu wraz z Bogiem Obecnym, minęli wycierając buty przy wejściu. Remont historycznej świątyni stał się sposobem na zdemolowanie świątyni i umniejszenie czci dla najświętszego Sakramentu.

W kontekście remontu jaki właśnie rozpoczął się w przepięknej urody Bazylice Katedralnej w Sandomierzu chcę zadać pytanie, czy zostanie zachowana cześć dla tych najświętszych miejsc Katedry Sandomierskiej. Czy odnawiając rzeczy drugorzędne, jak malowidła i złocenia, obrazy i drewniane rzeźby nie zapomni się o czci i szacunku dla rzeczy, dla których te wszystkie arcydzieła zostały tam umieszczone?

Czy nie zabraknie miłości i czci do tego, co w tym przepięknym kościele jest najważniejsze – dla Obecności Boga i Jego Świętych w relikwiach? Czy pozostaną one na swoim miejscu?

Czy po remoncie jaki będzie teraz trwał świątynia pozostanie świątynią zdolną do sprawowania kultu Bożego a nie tylko wyjałowionym z obecności Boga, sprofanowanym reliktem dawnej wiary?

Mam nadzieję, że noga budowlańca nie stanie na tych, odsłoniętych obecnie, bez zasłony, świętościach Kościoła, a wyjęte dla odświeżenia z ołtarzy wraz z ołtarzami – powrócą święte szczątki na swoje historyczne miejsce. Tego nam jako Polakom i kochającym Bazylikę Katedralną w Sandomierzu – życzę.
Rafał_Ovile
'Kapłani dawniej byli uczeni o swojej godności strażników Najświętszego Sakramentu i tychże kamieni ołtarzowych z grobami męczenników Kościoła, i wiedzieli o wartości i wielkości tych rzeczy. Teraz się tego nie uczy w seminariach. Kapłani są wszystkim, wodzirejami, gawędziarzami, przewodnikami wycieczek, działaczami społecznymi, opowiadaczami dowcipów ale nie wiedzą, jakich świętości mają strzec …Więcej
'Kapłani dawniej byli uczeni o swojej godności strażników Najświętszego Sakramentu i tychże kamieni ołtarzowych z grobami męczenników Kościoła, i wiedzieli o wartości i wielkości tych rzeczy. Teraz się tego nie uczy w seminariach. Kapłani są wszystkim, wodzirejami, gawędziarzami, przewodnikami wycieczek, działaczami społecznymi, opowiadaczami dowcipów ale nie wiedzą, jakich świętości mają strzec i jak chronić świętości Kościoła przed napaścią i zbezczeszczeniem.'
Ewelina Anna
Wspomniane portatyle:
Ewelina Anna
Umieją docenić piękno w Sandomierzu: www.echodnia.eu/…/8737117,oltarz-…