V.R.S.

Znaki czasu (6): Z notatek pandemicznych

Październik - listopad 2020

Październik 2020 w Rzeczypospolitej Przyjaciół rozognił się nie tylko czerwonymi i żółtymi liściami, ale również czerwonymi i żółtymi strefami zamordyzmu, projektowanymi według wyników loterii pcr (por.). Obywateli epatowano mapkami w różnej konfiguracji. Posoborowa prasa kościelna (por. np.) napominała ogłupiałe owce: „Kto dziś nie nosi maseczki, jutro będzie odpowiedzialny za upadek gospodarki”. Dostrzegała też wrażą, V-kolumnę antypandemiczną: „Do miana największych zbrodniarzy tego czasu w sieci internetowej awansowali Mateusz Morawiecki, kolejni ministrowie zdrowia oraz wszyscy, którzy promują maseczki – podstawowy, niekwestionowany już przez nikogo ze środowiska naukowego i medycznego środek ochronny. Kontestowane są wszystkie decyzje podejmowane przez premiera i ministra zdrowia w oparciu o rekomendacje epidemiologów (zresztą wypracowane w miarę spokojnym czasie od czerwca do sierpnia, gdy przygotowywano Polskę na wiele wariantów rozwoju sytuacji). Kontestowane są decyzje, dzięki którym istnieje szansa, że bezpieczniej i spokojniej będziemy mogli przejść przez kolejne miesiące pandemii.”
O przestrzeganie zasad stref żółtej i czerwonej szczególnie zatroskali się salezjanie z ul. Wronieckiej w Poznaniu, którzy poprzez wezwanie milicji doprowadzili do głośnego w Internecie i wyciszonego we wszystkich niemal kręgach eklezjalnych bezprecedensowe wywleczenie ks. Michała Woźnickiego w ornacie sprzed ołtarza pod pozorem że między Mszą a Różańcem nie chciał się dać wylegitymować. Oczywiście „niezawisły sąd” potem tę skandaliczną i przestępczą interwencję przyklepał. Jak ogłosili salezjanie w swoim lekko-brzmiącym komunikacie: „sorry misiu”, ale pandemia dobrem najwyższym:
Jest nam przykro z powodu nieprzestrzegania przez ks. Michała Woźnickiego zasad epidemicznych, które poskutkowało koniecznością interwencji policji (…). W trosce o nasze bezpieczeństwo będziemy podejmowali działania, które zagwarantują na terenie domu zakonnego przy ul. Wronieckiej w Poznaniu przestrzeganie aktualnie obowiązujących zasad funkcjonowania społecznego w tzw. strefach żółtych i czerwonych.”
Podpuszczano równocześnie katolików by zamiast zamordyzmem pandemicznym zajęli się lepiej marszami wieszaków i błyskawic. „Najbardziej (podobno) katolicki w polskim parlamencie poseł nieszczególnie angażuje się w obronę Kościoła katolickiego w naszej ojczyźnie. Od kilku dni feministyczne aktywistki oraz działacze LGBT zapowiadają ataki na duchowieństwo, Marta Lempart ostrzega, że to dopiero początek, lewactwo chce wprowadzić aborcję na życzenie do 12 tygodnia życia dziecka, a Grzegorz Braun… straszy spiskami o pandemii, prowadzi zgromadzenia antymaseczkowców” (por.: Kościół jest w potrzebie, a co robi Grzegorz „Szczęść Boże” Braun? Opowiada o „PLANdemii" i „totalitaryzmie" PiS) Zaiste kowidowa władza ludowa starała się zarządzać konfliktem, przekierowując energię Polaków na walkę z „Julkami” zaś zwolennicy kowidowej pseudo-opozycji zawiesili dystans społeczny i obowiązującą narrację o strachu przed kowidem, wychodząc tłumnie na ulicę w propagacji dzieciobójstwa. Obłęd sięgnął zatem zenitu zaś Polacy po raz kolejny zanurzyli się w odmęty gotowanych im fałszywych alternatyw.
Pan Braun się nie wykazał, wykazał się natomiast rebe Szudrich, który po ojcowsku napisał do pandemicznego prymasa Polaka: „Jako duchowni winniśmy starać się jednoczyć ludzi. Winniśmy starać się czuć ból kobiet i mężczyzn, protestujących przeciwko błędnej, ich zdaniem decyzji Trybunału Duchowni, nawet ci, którzy się z tym zdaniem nie zgadzają, winni znaleźć sposób wczucia się w tych, którzy teraz protestują, skierować do nich swą miłość, jak naucza nas tego Biblia. Niezależnie od wyznania lub jego braku, wszyscy jesteśmy dziećmi Boga (…) Jest naszą biblijną moralną odpowiedzialnością, by zjednoczyć znów nasz kraj, szanując i kochając także tych, z którymi się nie zgadzamy. Wspólnie spróbujmy iść śladami Aarona ohew szalom we-rodef szalom ‘miłującego pokój i podążającego za nim” (por.)
Prymas Polak po bratersku skwapliwie podziękował „starszemu bratu w wierze” (por.): Zależy mi również bardzo na tym, aby –jak Pan Rabin napisał –przypominać i podkreślać, także wobec duchownych i świeckich Kościoła Katolickiego w Polsce –że niezależnie od wyznania lub jego braku, wszyscy jesteśmy dziećmi Boga, i wspólnie odpowiadamy za nasz kraj. (…) Jeszcze raz dziękuję za wyrażoną troskę Pana Rabina i w tej trudnej i tak dramatycznej dla nas wszystkich sytuacji społecznej, spotęgowanej jeszcze coraz bardziej rozszerzającą się pandemią koronawirusa i jej tragicznymi dla zdrowia i życia wielu naszych bliskich skutkami, przesyłam słowa braterskiej jedności i najserdeczniejszych pozdrowień. Szalom alejchem!!”
Równolegle Internet przekazywał różne obrazki interwencji milicyjnych z gatunku śmieszno-strasznych m.in. dramatyczny pościg pani milicjantki za bezmaseczkowcem, tudzież grupowe pacyfikacje pojedynczych osobników. 24 października milicja, dokonując skandalicznych zatrzymań, brutalnie rozprawiła się z „Marszem o Wolność” w Warszawie. Dzień później w Warszawie odbyła się przy skrzypcowej muzyce nomenklaturowa impreza. Gala wręczenia nagród jednej z Sakiewiczowskich gazet. Z telebimu przemawiał Prezes Prezesa Rady Ministrów. Jedną z nagród odbierał prezes instytutu Ordo Iuris. O łamaniu podstawowych praw i wolności Polaków nikt się nie zająknął.
W zestawieniu z nadwiślańskim zamordyzmem, samonapędzającym się zresztą paniką ciemnego luda latającego na gwałt po udział w loterii pcr w osłupienie wprawiały dane ze Szwecji, gdzie koronawirus mimo braku oboszczeń jakoś się nie przyjął (por.) – nb. o dziwo przyjął się dopiero na przełomie lutego i marca 2022 r., tj. kiedy w Polin zadekretowano w związku z wpuszczaniem bez kontroli milionów ze wschodu odwołanie wirusa.
Na 1 listopada tymczasem po kościołach przyszła pora na cmentarze, które pozamykano, drukując pieniądz na zasiłki dla przekupniów zniczy i chryzantem. „Dzień poprzedzający, Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny to dni, kiedy cmentarze będą zamknięte. Liczba zachorowań każdego dnia jest wyższa i nie możemy pozwolić, żeby przed cmentarzami czy w komunikacji gromadziły się duże grupy osób – powiedział premier Mateusz Morawiecki” (por.) Oczywiście nie chodziło o żadną liczbę zachorowań tylko liczbę losów pozytywnych w loterii pcr. W dalszym ciągu miesiąca je otwarto, nakazując jednakże – najwyraźniej by zmarli nie złapali przesławnego wirusa – na nich noszenie animistycznych akcesoriów. Pamiętam ówczesną scenę, gdy na grobach rodziny zaczepił mnie pewien kowidianin, pytając czy bielizny nie zapomniałem. Odpowiedziałem, parafrazując tekst ze starej komedii Kingsajz: A pan co, ORMO? Małżonka owego nieszczęśnika skomentowała: Chodź, Stefan (dane zmieniono z uwagi na rodo), z takimi nie warto rozmawiać. Polakom coraz trudniej widać było znaleźć wspólny język.
A może po prostu, jak pisał św. Pius X, ponad 100 lat wcześniej w encyklice Editae saepe:
„W tym czasie panowania pożądliwości, gdy wszelkie niemal poznanie prawdy zostało zamącone i zaćmione, trzeba było bezustannie walczyć z błędami, a wspólnota ludzka staczając się w najgorsze występki, zdawała się gotować sobie straszną zagładę (…) Dążąc nie do naprawy obyczajów, ale do zanegowania w umysłach ludzkich prawd Wiary, we wszystko wprowadzali oni zamęt, sobie i innym coraz szerszą wytyczali drogę swawoli, a wreszcie – wysługując się najbardziej zepsutym władcom i ludowi, u których chodzili jak w jarzmie – odrzuciwszy powagę i przewodnictwo Kościoła, usiłowali wytępić jego naukę, ustrój, karność. (…) Oni bowiem wywracają naukę, prawa i urządzenia Kościoła, zawsze mając przy tym na ustach dążenie do „kultury i cywilizacji” – nie dlatego jednak, żeby się o nie tak bardzo troszczyli, ale dlatego, by za tymi hasłami na pokaz łatwiej mogli ukryć zło swoich zamysłów. (…) Mamią także wielu z naszych, opętanych ułudą nowości i ideologii albo wiedzionych niezdrową nadzieją, że Kościół może przyjaźnie dostosować się do upodobań czasu (…) Dziś bowiem, kiedy łatwiejsza stała się komunikacja, także wymiana błędów – podobnie jak i innych rzeczy – zyskała większy zasięg, co w połączeniu z całkowitym rozkiełznaniem pożądliwości sprawia, że mamy do czynienia ze społeczeństwem nieprawym, w którym „nie masz prawdy… nie masz znajomości Boga” (Oz 4, 1) – z ziemią, która ,jest spustoszona, bo nie masz, kto by uważał w sercu” (Jer 12, 11)”

Jednocześnie, coraz bardziej uwidaczniał się tzw. syndrom sztokholmski, tak zwany, bo doskonale opisuje go już 2 Księga Machabejska (4) w kontekście rządów ówczesnego tyrana – Antiocha:
„Oto dlaczego znaleźli się w trudnym położeniu: w tych, których życie chcieli naśladować i do których chcieli się upodobnić, znaleźli wrogów i ciemiężycieli. Występowanie bowiem przeciwko Bożym prawom nie ujdzie bezkarnie, ale to się okaże w chwili, która nastanie.”
Prześladowania katolików trwały nie tylko w Polsce. Przykładowo, we Francji trwało donosicielstwo i niszczenie duszpasterstw, które nie poddały się tyranicznemu dyktatowi. Np. w Aix w Prowansji (por.) za Mszę bez masek w miejscowej kaplicy Bractwa św. Piusa X aparat Republiki wszczął postępowanie karne i administracyjne wobec kapłana. Jak skonstatował pan prefekt na szczęście inni miejscowi duchowni podporządkowali się zakazom. W Bordeaux w „incydentach” wziął ks. Guillaume Touche z Instytutu Dobrego Pasterza (por.). Mimo iż w przeciwieństwie do kapłana z Aix zastosował dystans społeczny i akcesoria pandemiczne, spowiadając na ulicy, i tak stał się przedmiotem zainteresowania republikańskich władz.
Pojawiały się też informacje wskazujące na masową inwigilację przez totalitarne reżimy katolików próbujących w czasach zamordyzmu praktykować swą wiarę (poprzez śledzenie danych z telefonów komórkowych) oraz ponad-krajowe współdziałanie. I tak przykładowo w listopadzie ukazał się artykuł o danych z USA (por.) informujący m.in.:
Pozyskane z danych z telefonów komórkowych nasze sieci mobilności mapują co godzinę ruch 98 milionów ludzi z sąsiedztwa (statystycznych grup blokowych – CBG) do punktów zainteresowanie (POI) takich jak restauracje i budynki religijne, dokonując powiązań 57 tysięcy CBG z 553 tysiącami POI przy 5,4 mld cogodzinnych danych (…) Ponieważ odkryliśmy że pewne kategorie POI przyczyniły się w znacznie większym stopniu do przewidywanych zakażeń w marcu (…) spodziewaliśmy się również że ponowne otwarcie pewnych kategorii POI będzie wiązało się z większym ryzykiem niż otwarcie innych. Aby oszacować powyższe przeprowadziliśmy symulację ponownego otwarcia każdej kategorii (POI) na 1 maja (…) przy utrzymaniu pozostałych POI na ich obniżonych poziomach mobilności z końca kwietnia. Odkryliśmy znaczne wahania przewidywanych ryzyk związanych z ponownym otwarciem przeciętnie strefy metra, działające w pełnym zakresie restauracje, sale fitness, hotele, kawiarnie, instytucje religijne oraz restauracje działające w ograniczonym zakresie dały największy przewidywany wzrost zakażeń w związku z otwarciem.” Kilka miesięcy później na ww. sposób inwigilacji i dane powołał się rząd Morawieckiego (por.)
W listopadzie pisowski minister finansów Kościński (ten z dużym nosem) zatroskał się też o brak w kościołach realizacji projektu Polska Bezgotówkowa. Jak podał portal interia.pl:
Na braku akceptacji płatności bezgotówkowych tracą Kościół i kelnerzy (…) Bardzo duży sektor w Polsce to Kościół. Nakłaniamy, by Kościół też rozważył akceptacje płatności bezgotówkowych (…) Coraz więcej młodych ludzi używa bowiem elektronicznych instrumentów płatniczych, coraz więcej bierze też udział w mszach online, kiedy nie mogą dać na tacę.” Pisowskie państwo chciało pomoc uczestnikom takich „mszy online”, więc jak dodał minister: „Kościół jakoś powinien nam to umożliwić, trochę bardziej aktywnie popatrzeć na to”.
Pan minister wystąpił zatem jako innowator liturgiczny, planując zarządzanie tacą za internetowe transmisje nabożeństw, do których przyzwyczajano naród podczas „pandemii”.

Grafika rządowa ogłaszająca lockdown cmentarzy, październik 2020
6861
Tymoteusz

W tamtym czasie Covid-19 chodziłem po Warszawie bez maseczki (na dowód mam zdjęcia i świadka), chociażby przy Zamku Królewskim (m.in. 3 metry od suki policyjnej stojącej na tamtejszym placu przy Zamku) i ówczesnej stojącej właśnie przed Zamkiem wielkiej choince z bombkami, gdyż był wówczas czas przed Bożym Narodzeniem :-)
Niestety nikogo innego nie widziałem bez maseczki oprócz tych, którzy (świadomie bądź i nie, żeby nie chodzić w maseczkach) kupili coś do jedzenia na rynku Starego Miasta i to coś jedli, jak m.in. i ja :-)

Tymoteusz

„Pamiętam ówczesną scenę, gdy na grobach rodziny zaczepił mnie pewien kowidianin, pytając czy nie bielizny nie zapomniałem. Odpowiedziałem, parafrazując tekst ze starej komedii Kingsajz: A pan co, ORMO?
Dobre :-)

Jeszcze jeden komentarz od Tymoteusz
Tymoteusz

Liczba losów pozytywnych w loterii PCR.
(„liczbę losów pozytywnych w loterii pcr.”)
Cała prawda o Covid-19 i „śmiercionkach”.
Test na inteligencję
zaliczyła znikoma część Polaków, niestety pomimo naszych napomnień...

rybiszon

Internet ma długą i dobrą pamięć.

V.R.S.

Mimo to mnóstwo stron i filmów pokasowano. Np. relację "mediów narodowych" z marszu 24 października 2020.

V.R.S.

Tak jak napisałem - jest to głównie podsumowanie bieżących notek z bloga i nie stanowi pełnej relacji z wielkiej operacji psychologicznej pod nazwą Covid-19. Jeśli ktoś ma jakieś sugestie uzupełnienia - proszę pisać w komentarzach - przyjmę ze wdzięcznością.