Szwedzki generał zaśpiewał na Paradzie Równości. Pewnie, gdyby odmówił, to nie byłby już generałem

Dwa dni temu ulicami Sztokholmu przeszła kolejna Parada Równości (nazywana wedle oficjalnej nomenklatury Paradą Dumy). Wśród uczestników pojawiła się duża grupa żołnierzy armii szwedzkiej z ich dowódcą Micaelem Bydenem, który podczas parady odśpiewał na cześć zgromadzonych piosenkę Elvisa Presleya.

Artystyczny występ generała stał się natychmiast powodem licznych komentarzy w internecie. Jedni podziwiali go za „luz”, inni – przeciwnie – drwili sobie z fircykowatego zachowania. Polskim internautom natychmiast przypomniała się też niedawna pomoc naszej straży pożarnej dla ogarniętej pożarami lasów Szwecji.

Naśmiewano się, że Szwedom przydałaby się nie tylko straż pożarna, ale i żołnierze z prawdziwego zdarzenia.

Kpiny muszą tu jednak ustąpić poważniejszej refleksji. Parada w Sztokholmie nie była przecież spontaniczną manifestacją kilku przebierańców. To dzisiaj w wielu krajach zachodniej Europy, oficjalne święto, coś w rodzaju 1 maja. Nawet forma obchodów tego „święta równości” do złudzenia przypomina dziś dawną komunistyczną celebrę. Idzie pochód, powiewają transparenty ze „słusznymi hasłami”, są flagi (tyle, że nie czerwone lecz tęczowe), są przedstawiciele różnych grup zawodowych i społecznych. Brakuje tylko – ale i na to przyjdzie czas – przyjaźnie machających z trybuny władz partyjno-państwowych.

W tym kontekście udział szwedzkich żołnierzy przestaje być zaskakujący. Tak samo jak przestaje być zaskakujący groteskowy występ ich dowódcy. Mamy przecież do czynienia z ideologią państwową. Kto nie pójdzie z nami, ten jest przeciw.

autor: Konrad Kołodziejski
Publicysta tygodnika "Sieci" i portalu wPolityce.pl. Wcześniej pracował m.in. w "Rzeczpospolitej", "Dzienniku" , "Życiu" oraz w "Nowym Państwie".

wpolityce.pl/swiat/407206-kiedys-b…
wacula25wp.pl
I TAK kolejne miliony bez Boga przebierają nogami żeby szybciej się dostać do portu bram piekieł z swoistą pychą radości