fala bluźnierstw zalewa świat

Bez znieczulenia
14 wrz, 09:53Małgorzata Sadowska / Newsweek
Kiedy do polskich kin wkraczał „Raj: Miłość”, publiczność festiwalu w Wenecji kłóciła się o „Raj: Wiarę”. Bohaterką pierwszego jest seksturystka, drugiego – dewotka. Kręcąc swoją trylogię („Raj: Nadzieja” będzie gotów za kilka miesięcy), Ulrich Seidl sprawił, że niebo znalazło się niebezpiecznie blisko piekła.
"Raj: wiara" - kadr z filmu

Największy koszmar Ulricha Seidla to – jak kiedyś wyznał – sytuacja, w której ludzie po wyjściu z kina mówiliby: „No, całkiem przyjemny film”. W Wenecji ten koszmar się nie spełnił. Po seansie „Raju: Wiary”, opowieści o kobiecie, dla której dewocja staje się lekiem na brak miłości, poza oklaskami rozległy się także buczenia, a katolicka organizacja No 194 nawołuje do bojkotowania filmu. W specjalnym oświadczeniu napisała, że katolicy powinni stawać w obronie własnej tradycji.
Być może w odpowiedzi na wezwanie szefa No 194 pewnego dnia pod pałacem festiwalowym na Lido zjawiła się grupka obrońców wiary z kilkoma transparentami. Katolicy protestowali przeciwko bluźnierstwu, jakiego dopuścił się ich zdaniem Seidl (chodziło o scenę, w której bohaterka masturbuje się krucyfiksem).

Skromny Legion Maryi (to byli oni, sądząc po jednym z transparentów) nijak się jednak miał do międzynarodowego legionu dziennikarzy i ludzi z branży filmowej, który śmiał się na pokazie „Raju: Wiary” i owacjami przyjął scenę, w której kaleki muzułmanin, Nabil, w przypływie wściekłości zrzuca na ziemię oraz tłucze laską portret Benedykta XVI. Wśród klaszczących zapewne nie było Włochów, bo tamtejsza prasa jako jedyna chłodno przyjęła nowy film Austriaka. Jeden z włoskich dziennikarzy nawet podzielił się ze mną wiadomością, że podobno Watykan zamierza pozwać festiwal za pokazywanie filmu Seidla. To pewnie plotka, dowodząca jednak skali zamieszania, jakie wywołał tu „Raj: Wiara”.

"Raj: miłość": sekswakacje w Kenii (zdjęcia: 6)

Zapytany, co sądzi o kontrowersjach wokół filmu, Ulrich Seidl odpowiedział oczywiście: „Cieszę się”. Jeszcze więcej powodów do radości może dać mu polska premiera planowana na marzec 2013 roku, o ile obrońcy uczuć religijnych wykażą się czujnością. A na razie do naszych kin trafił „Raj: Miłość”, poprzedni film Seidla, nagrodzony za scenariusz w Cannes. To pierwsza część trylogii „Raj”, drugą jest „Raj: Wiara”, trzecią będzie „Raj: Nadzieja”, który ma mieć premierę na najbliższym Berlinale. W ten sposób Seidl zdobył festiwalową trójcę świętą, a przy tym zapewnił wszystkim imprezom sporą dawkę kontrowersji.
Pożądać Jezusa
– Jako dziecko odebrałem katolickie wychowanie. A to jest coś, co zostaje z tobą na całe życie – mówi „Newsweekowi” Ulrich Seidl. – Dziś nie jestem chrześcijaninem, ale nie jestem też ateistą – dodaje. – Bóg zawsze za mną goni. Dorastający w podwiedeńskim Horn Seidl służył do mszy, uczył się też w katolickich szkołach z internatem, gdzie dzieci bito linijką w otwarte dłonie i nakazywano im milczenie. Klęczenie do dzisiaj kojarzy mu się przede wszystkim z karami wymierzanymi przez ojca, oddanego Kościołowi lekarza, którego bała się cała rodzina i z którym nigdy nie nawiązał głębszej więzi.
Katolickie wychowanie doprowadziło Ulricha do zerwania z Kościołem. – Musimy rozróżnić między instytucją a wartościami leżącymi u podstaw wiary chrześcijańskiej – przekonuje. – Mnie interesuje to drugie. Gdy pytam, czy odejście od Kościoła oznaczało także konflikt z rodziną, Seidl odpowiada: – W moim przypadku tak było. Bo mój rodzinny dom był bardzo autorytarny, tak jak autorytarny jest Kościół, tak jak autorytarna jest szkoła.
Kościół pozostał jednak jednym z jego najważniejszych tematów, a może i obsesji. Do udziału w dokumencie „Jezu, ty wiesz” – który ściągnął na niego posądzenia o cyniczną kalkulację i prowokację – namówił kilkoro katolików, którzy zgodzili się wyspowiadać do kamery, oczywiście w Kościele. „Panie, modlę się za wszystkich, którzy będą oglądać ten film, żeby cię odnaleźli. Może zdobędą nową wizję ciebie” – szepcze jedna z bohaterek.
„Jezu, ty wiesz” to rozłożona na wiele głosów ballada o smutnym, nieszczęśliwym życiu. Ktoś za późno zrozumiał, że musi zapracować na miłość zaniedbanej córki, ktoś cierpi, bo podniecają go telewizyjne gwiazdki, jakaś kobieta chce otruć niewiernego męża (a przy okazji błaga o dobrą śmierć dla siebie), inna wyznaje, że jej mąż ogląda najbardziej niemoralne programy, czyli talk-show.
Historia kobiety, która wędruje od domu do domu z figurą Matki Boskiej, jak mówi Seidl, chodziła za nim bardzo długo. Rozmodlona Annamaria z „Raju: Wiary” nie tylko wpycha się do ludzi z Matką Boską, modli się o to, by „Austria była znów katolicka”, i traktuje kalectwo męża – muzułmanina jako dar od Boga, ale również biczuje się i nosi raniący ciało pas łańcuszkowy. Jej religijna namiętność eksploduje w słynnej już scenie masturbacji krucyfiksem.
Elfriede Jelinek napisała, że Jezus i pożądanie to to samo, a Seidl jest podobnego zdania. – Biczowanie wyraża pragnienie przyjemności, a granica między przyjemnością i bólem jest niewielka – mówi reżyser. – Ludzie w klasztorach często muszą doświadczać bólu i myślę, że chodzi w tym też o zrepresjonowaną seksualność. Ale ból nie zabija pożądania, przeciwnie – wzmacnia je. Wywołuje podniecenie.
tagina
"Klęczenie do dzisiaj kojarzy mu się przede wszystkim z karami wymierzanymi przez ojca"
"Kościół pozostał jednak jednym z jego najważniejszych tematów, a może i obsesji."
"namówił kilkoro katolików, którzy zgodzili się wyspowiadać do kamery"
"Biczowanie wyraża pragnienie przyjemności, a granica między przyjemnością i bólem jest niewielka – mówi reżyser"
To jakas paranoja !!! Czy nikt nie widzi …Więcej
"Klęczenie do dzisiaj kojarzy mu się przede wszystkim z karami wymierzanymi przez ojca"
"Kościół pozostał jednak jednym z jego najważniejszych tematów, a może i obsesji."
"namówił kilkoro katolików, którzy zgodzili się wyspowiadać do kamery"
"Biczowanie wyraża pragnienie przyjemności, a granica między przyjemnością i bólem jest niewielka – mówi reżyser"

To jakas paranoja !!! Czy nikt nie widzi, ze tu chodzi o czlowieka chorego psychicznie? !!! i to nazywa sie tez sztuka? !!! i ludzie placa ciezko zarobione pieniadze na taka rozrywke? !!!
Chory czlowiek i chore spoleczenstwo !!!!!
AnnaN.
sąsiad od serca — 2012-09-17 23:41:00:
Szkoda, że nie mamy takiego Jana III Sobieskiego, bo kto nam będzie przewodził, by ocalić chrześcijańską Polskę
Taki Jan III Sobieski dzisiaj byłby napiętnowany przez posoborowy kler, jako wróg ekumenizmu i wróg godności człowieka. Dziś nie walczy się z niewiernymi (schizmatycy, heretycy, żydzi, poganie, czciciele węża, itp), dziś się z nimi dialoguje.Więcej
sąsiad od serca — 2012-09-17 23:41:00:
Szkoda, że nie mamy takiego Jana III Sobieskiego, bo kto nam będzie przewodził, by ocalić chrześcijańską Polskę

Taki Jan III Sobieski dzisiaj byłby napiętnowany przez posoborowy kler, jako wróg ekumenizmu i wróg godności człowieka. Dziś nie walczy się z niewiernymi (schizmatycy, heretycy, żydzi, poganie, czciciele węża, itp), dziś się z nimi dialoguje.
,,Stefanek,,
Masz rację Kamil!
Mnóstwo jest tak zwanych "udawaczy " z przyzwyczajenia i dla oka innych -albo tzw."chłodni katolicy" .
KamilPe
Prawdziwych Katolików w Polsce już prawie nie ma. No szczerze.. Ilu nas ? Większośc traktuje to jako tradycję, bo w coś tam wierzą. A takich co mają więź z Panem Jezusem.. Ja takich ludzi naprawde bardzo mało znam.
sąsiad od serca
Ktoś już mnie wyprzedził i powiedział: -Szkoda, że nie mamy takiego Jana III Sobieskiego, bo kto nam będzie przewodził, by ocalić chrześcijańską Polskę
petitjour
i wtym jest sęk...ze katolicy nie umieją...albo nie chcą bronic swojej wiary jak muzułmanie ...przed samą ambasadą w paryzu, podpalili flagi i zniszczyli chodniki...ale nikt im "nic niezarzuca"..tym bardzięj ze ten film okazał prawdziwe oblicze..mahomerta i jego religi...a jak odbywały się chanbiące teatry Castelluciego o Chrystusie...to niestety nie było takiego odwetu....Pan wybierze czas kiedy …Więcej
i wtym jest sęk...ze katolicy nie umieją...albo nie chcą bronic swojej wiary jak muzułmanie ...przed samą ambasadą w paryzu, podpalili flagi i zniszczyli chodniki...ale nikt im "nic niezarzuca"..tym bardzięj ze ten film okazał prawdziwe oblicze..mahomerta i jego religi...a jak odbywały się chanbiące teatry Castelluciego o Chrystusie...to niestety nie było takiego odwetu....Pan wybierze czas kiedy przyjdzie z powrotem..ale czy znajdzie wiarę?
sąsiad od serca
Plaga zgorszenia ruszyła przeciw Panu Jezusowi, ale brak reakcji w czasie gdy muzułmanie tak mocno protestują dowodzi następnej prowokacji, by zmniejszyć liczbę katolików, a tym samym modlących się