1 października powtórka z historii?

W 2008 roku Rosja zaatakowała Gruzję. Gruzińskie wojna próbowały się bronić. Były jednak prawie bez szans, tak więc zostały wycofane aż do stolicy - Tbilisi. Po wielu próbach powstrzymania 'Rosji Putina' udało się podpisać rozejm.
Rosyjska publicystka Julia Łatynina ostrzega, że jej kraj może zaatakować Gruzję. Tym razem pretekstem mają być zbliżające się wybory parlamentarne w Gruzji. Według dziennikarki rozgłośni "Echo Moskwa" Władimir Putin wspiera gruzińskich opozycjonistów, a dokładniej prezydent Rosji liczy na wygraną byłej przewodniczącej parlamentu Nino Burdżanadze oraz miliardera związanego z Rosją - Bidzinę Iwaniszwilego.
"Według najnowszych sondaży w październikowych wyborach parlamentarnych opozycja może liczyć na nieco ponad 25 proc. głosów. Natomiast partia władzy na ponad 40 proc." czytamy na WP.pl
Ci po wyborach, w których nie wygrają, razem ze swoimi zwolennikami wyszliby na ulice ogłaszając, że wybory zostały sfałszowane. Opozycjonistą na pomoc przyszły by oddziały wojsk Putina.
Manerwy rosyjskich wojsc

Na południu Rosji - przy granicy z Gruzją rozpoczęły się manerwy wojskowe - tak samo jak 4 lata temu.
"W wojskowych ćwiczeniach, które potrwają do 22 września uczestniczy 8 tys. żołnierzy, 200 pojazdów bojowych, 100 systemów artyleryjskich i rakietowych, a także 10 okrętów wojennych. Manewrami dowodzi szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej generał Nikołaj Makarow, a wśród obserwatorów będzie sam Władimir Putin." donosi Niezależna.pl
Rosja zochowuje się tak samo jak 4 lata temu, tylko teraz ma poparcie gruzińskiej opozycji. Wtedy na pomoc Gruzji przyszedł śp. Lech Kaczyński. Teraz gruziński prezydent nie może liczyć na wsparcie Polski. Państwa zachodnie, jak zwykle, nic nie zrobią bo nie leży w ich interesie donerwowanie Putina.
Przemówienie L. Kaczyńskiego