mkatana
5219

(O pierwszym przykazaniu) "Ja jestem Pan i Bóg twój!

Kazania biskupa TIHAMERA TOTHA

Na starej drodze, prowadzącej do Aten, dość daleko od złocistego Akropolu, z dala od niezliczonych bogów pogańskich, stał prosty ołtarz. Na opuszczonym kamieniu były wyryte tylko te dwa słowa: ΑΓΝOΣΤO ΘΕO – „nieznanemu bogu”. Nie zdobiły go ani posągi z marmuru, ani kwiaty, żaden z podróżnych tu się nie zatrzymywał, by złożyć ofiarę…
A jednak… pewnego dnia, nieznajomy wędrowiec usiadł przy ołtarzu… Z daleka, z bardzo daleka musiał przybyć, z wyglądu można było poznać, że nie jest Grekiem. Stał milczący i błyszczącymi oczyma długo spoglądał w stronę Aten… W myślach widział straszny moralny i religijny upadek miasta… Naokoło gnuśne tłumy… rozpasane, zmysłowe życie, nieokiełzaną chęć rozkoszy i ciemne bałwochwalstwo: ulice, domy świątynie przepełnione kamiennymi bożkami. Bożkami niemymi, bożkami, którzy sami również są przedstawicielami rozpusty.
Niewymowny ból ścisnął serce zamyślonego podróżnego, świętego Pawła, który wszedł do pogańskiego miasta i – jak mówi Pismo Święte: „burzył się wewnętrznie na widok miasta pełnego bożków” (Dz 17, 16). Stanął w środku Aeropagu, wśród epikurejczyków, głoszących nieograniczoną wolność używania, wśród stoików o materialistycznych przekonaniach, zaczął opowiadać o „Nieznajomym Bogu”, o Jezusie Chrystusie. „Mężowie ateńscy – przemówił Paweł… – Przechodząc bowiem i oglądając wasze świętości jedną po drugiej, znalazłem też ołtarz z napisem: „Nieznanemu Bogu”. Ja wam głoszę to, co czcicie, nie znając.” (Dz 17, 22 – 23). Z zapałem, na jaki było stać świętego Pawła, zaczął opowiadać pogrążonemu w rozpuście i bałwochwalstwu miast o jedynym, prawdziwym Bogu.
Bracia, przydałby się i nam dziś zapał św. Pawła, i dziś potrzeba nam miłości, jaka płonęła w jego sercu, gdy idziemy do wyuzdanego świata z Dziesięciorgiem Bożych Przykazań, i chcemy te podstawowe prawdy zaszczepić w dzisiejszym społeczeństwie.
„Ja jestem Pan Bóg twój. Nie będziesz miał innych bogów przede mną”. Tak brzmi pierwsze Przykazanie Boskie. Ale co tu mówić! Co wie człowiek dzisiejszej doby o czci oddawanej Bogu? Czy ból nie ściska tak naszych serc, jak świętego Pawła, skoro widzimy, że prawdziwego Boga spotkał wśród nas podobny los, jak i ów opuszczony ołtarz przy drodze ateńskiej? Dzisiejsze tłumy biją głębokie pokłony, ale przed bałwanami pogańskimi!
Bracia! Kazanie dzisiejsze, i wyznaczone na przyszłą niedzielę, poświęcimy podwójnemu zagadnieniu. Dzisiaj będziemy rozważali: Jakie powinien mieć człowiek przekonania o Bogu? Na przyszłą zaś niedzielę : Co myśli większość ludzi o Bogu?

„Ja jestem Pan i Bóg twój!” – brzmi pierwsze Przykazanie Boskie, a zaraz po pytania: Po pierwsze: jak to rozumieć , że Bóg jest naszym Panem? Jaki powinien być stosunek pomiędzy Bogiem, a człowiekiem? Następnie: Jakie siły życiodajne tkwią w tej myśli, że Bóg jest naszym Panem i Ojcem?

I.
„Ja jestem Pan i Bóg twój!” – odzywa się nieśmiertelny głos boży wśród grzmotów i obłoków na górze Synaj, a śmiertelny człowiek słucha ze spuszczoną głową. Śladami boskiego słowa przesuwa się przed nami cała nasza słabość, nasze niedołęstwo. Przeszły tysiące, setki tysięcy, miliony lat, w których oprócz Boga nie było nic innego… Tylko majestat Stwórcy, z Jego słowem „niech się stanie!…” Nasze przyjście na tę Ziemię jest jak zjawienie się małej muszki na wielkim globie. Nasza śmierć, jak zniknięcie jednego pyłku z ziemi.,. Ale ponad tym wszystkim stoi dusza powołana do życia wiecznego, dusza, która z rąk Boga wzięła początek i do Niego dąży.
„Ja jestem Pan, Bóg twój!” – brzmi głos Pana. Każde uderzenie mego serca, każde tętno, wszystkie moje pragnienia, westchnienia są tylko echem, które wzmacnia potęgę słów Pańskich. Z tej prawdy radosnej, że należę do Boga, wypływa podwójny obowiązek:
1) Miłować Boga
2) Żyć w Bogu.

1) Miłować Boga! Kochamy Pana Boga – łatwo wymawiać te słowa, ale uważajmy, żeby nie były kłamstwem w naszych ustach.
Bracia, patrzcie, nasza dusza jest uwięziona w ciele. Z tego wynika, że chcielibyśmy wszystkiego doświadczyć za pomocą naszych zmysłów, to znaczy widzieć, słyszeć, dotknąć, a to, co bezpośrednio nie podpada pod nasze zmysły, pozostaje dla nas pojęciem oderwanym, niejasnym, mglistym.
Dlatego to mówię, Bracia! – żebyśmy się mieli na baczności! Boga nie widzimy, nie słyszymy, nie czujemy naszymi zmysłami, a pomimo to mamy Go kochać ponad wszystko! Jak to? Kiedy kocham Boga ponad wszystko? Może wtenczas, kiedy moja dusza rozpływa się w światłości nadziemskiej, w radosnej kontemplacji, kiedy mam poczucie spokoju w obecności bożej, gdy myślę o Bogu? Bynajmniej. Pan Jezus wyraźnie uczy: „Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie.” (Mt 7, 21).
„Miłuj Pana Boga z całego serca, z całej duszy, z całej myśli, ze wszystkich sił swoich” – oto jest podstawowy filar etyki Chrystusowej. Czy wiecie, kto kocha Boga? Czy wiecie, co to znaczy serce, dusza, rozum, siła? To znaczy cały człowiek, przez całe życie!
2) Doszliśmy więc do drugiej zasady, zawsze żyć z Bogiem, z Jego myślą, wszędzie obecną, wszystko ogarniającą. Jestem z Bogiem w dzień powszedni, w niedzielę, zawsze! Jestem z Bogiem – niech ta myśl towarzyszy mi w fabryce, w sklepie, w biurze, w szkole! Jestem z Bogiem – niech mam to przekonanie przy pracy, kiedy piszę, w warsztacie, w kuchni, w kościele, w miejscu rozrywek! Jestem z Bogiem – kiedy noc rozciąga nade mną swój czarny całun. Czy wiecie, kto kocha szczerze Pana Boga? Ten, kto w każdej chwili dnia, wśród jakiegokolwiek zajęcia jest zawsze gotów stanąć na wezwanie Boga. Ten, kto, skądkolwiek by go wezwano, może śmiało przystąpić do Komunii świętej bez poprzedniego oczyszczenia swojej duszy.
Możemy powiedzieć śmiało: jesteśmy rodzajem boskim! Żyje w nas jakaś iskra boża, jeden promyk, jedna kropla boża i ta iskierka pragnie wrócić do wiecznego źródła ognia; ten promyk ucieka z powrotem do nieograniczonego ogniska światłości; ta kropla wyrywa się wszystkimi siłami do bezbrzeżnego oceanu życia. Niezrównany znawca tajników serc ludzkich, święty Augustyn, tak pisze w swoich „Wyznaniach”: „Dla siebie stworzyłeś nas, Boże, i niespokojne jest serce nasze, póki nie spocznie w Tobie”.
Tak jest, Panie, Ty jesteś naszym Panem i Bogiem!

II.
Ale jeśli tak jest, Bracia! – to stąd płyną na nas nieocenione źródła energii wzmacniającej.
Z tego, że Bóg jest naszym Panem, wynika nie tylko Jego prawo do nas, to znaczy, że może nam rozkazywać, że ma bezwzględną władzę, ale i to, że człowiek bez wahania, bez rozumowania powinien się poddać Przykazaniom Bożym. Tak jest, ale wynika jeszcze i to, że jeśli będę wiernym, oddanym synem dla swojego Ojca Niebieskiego, znajdę w Nim taką podporę, na której zawsze śmiało mogę się oprzeć, chociaż by się podniósł przeciwko mnie cały świat.
Tak, Bracia! Ponieważ jednak są i tacy, którzy myślą, że wiara w Boga popłaca tylko na drugim świecie, dlatego szczególniej chcę Wam zwrócić uwagę, że wiara w Boga już tu na ziemi przejawia swoją niezrównaną moc i wywiera swój wpływ.
Przypomnijmy sobie jeden wspaniały epizod z Ewangelii: Pan Jezus zmęczony nauczaniem wsiadł pod wieczór do łodzi z uczniami Swoimi. Niebo było ciche i czyste… Nawet skrzydła ptaka nie mąciły spokojnego powietrza… Pod wpływem rytmicznych uderzeń wioseł łódź spokojnie płynie po falach… a Pan, zmęczony Chrystus, zasypia… Nagle, skądś powstał wicher… Pędzą chmury… Jeszcze większy wiatr, fala uderza coraz silniej… Burza… Huragan… Trzeszczą ściany łodzi, bałwany przelewają się ponad nią…, zmęczeni Apostołowie wylewają wodę, ale na próżno. Wkońcu budzą Pana. Z Ewangelii świętego Mateusza znamy nawet ich trwożliwe wołanie, które może i nam posłużyć za wzór prośby do Boga: „Panie, ratuj, giniemy!” (Mt 8, 25). Pan otwiera oczy i mówi: „Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary?” (Mt 8, 26).
Małej wiary! Tylko te słowa powiedział Pan, kiedy koło Niego szalał orkan! Małej wiary – mówi Pan. Może sobie pomyślał: To oni mają być apostołami? Ich mam wysłać na podbój świata? Piotra do Rzymu, Jakuba do Hiszpanii, Andrzeja do Tracji? Oni mają się stać kiedyś pastwą dzikich zwierząt? Żebyście nie zapomnieli, co to znaczy być z Chrystusem, co to znaczy, że Bóg jest z wami – staje Pan na przedzie tonącej łodzi, stoi jak posąg… rozkazuje morzu, a burzliwe fale tulą się do Jego stóp, ulegle, jak myśliwski pies, który zanadto się rozpędził za zwierzyną i musi wrócić na rozkaz pana. Chwila, a wzburzona powierzchnia morza lśni znowu cudownym spokojem…
Bracia! Czy potrzeba wam jeszcze dłużej tłumaczyć, co znaczy: „Jam jest Pan, Bóg twój!”? Oznacza to wszechwładną potęgę, jeśli Bóg jest ze mną, znaczy, że Pan na szalejących falach pokus, w cichej krainie grobów, woła do mnie: Czego się boisz małej wiary? Jam jest z tobą!

a) Co to znaczy w pokusie, że „ze mną jest Pan”?

Bracia, co dawało siły dawnym męczennikom naszej chrześcijańskiej wiary, że broczyli krwią na arenie rzymskiego Koloseum? – Z nimi był Pan!
Bracie, który mieszkasz w drapaczu nieba, w nowoczesnym mieście i stoisz niezachwianie na straży życia chrześcijańskiego, kiedy koło ciebie wszystkich pochłaniają fale kultu złota, przekleństwa, rozpusta, o, nie chwiej się, wytrzymaj – z tobą jest Pan!
Bracie! Ty szesnastoletni uczniu rzemieślniczy, kiedy w poniedziałek rano idziesz do fabryki, a z tobą idzie dwustu twoich kolegów, z których może tylko ty byłeś wczoraj na mszy świętej; może tylko ty jeden nie hulałeś ubiegłej nocy; oni twojego Chrystusa, twoją wiarę, twoje życie cnotliwe całymi dniami potrafią wyśmiewać – Bracie, ty szesnastoletni uczniu, nie zachwiej się – bo z tobą jest Pan!
Powiem więcej.
Pamiętajcie, że rozgoryczony prorok prosił w Starym Testamencie o ogień zniszczenia na grzeszną Niniwę. Znacie również legendę z „Quo vadis”. Święty Piotr uważał, że bezcelowa jest dalsza walka z podłością pogańskiego Rzymu i postanowił uciec z miasta. Ale po drodze, w pobliżu Rzymu, napotkał broczącego krwią Chrystusa, który niósł krzyż na ramionach: z ust zdziwionego Piotra wyrwały się słowa: „Quo vadis, Domine?” – Panie, dokąd idziesz? – „Idę do Rzymu, żeby się dać powtórnie ukrzyżować”. Nauka poskutkowała, święty Piotr powrócił do miasta.
O, Bracia! Ileż to razy i na nas, którzy pracujemy nad rozszerzaniem nauki Chrystusowej, przychodzi zwątpienie; ileż razy wyrywa się z ust naszych skarga rozgoryczenia: „Panie, ognia, siarczystego ognia na ten wstrętny, zepsuty świat!” Ileż razy duszą naszą chce zawładnąć słabość, jaka chwilowo opanowała świętego Piotra: „Precz, daleko od tego zepsutego, morową zarazą zakażonego świata!” Wtenczas przypominamy sobie, że „z nami jest Pan”, który rozkazuje falom i wiatrom. Przychodzi nam na myśl, że z nami jest Chrystus, pod którego stopami trawy rosną nawet na piaskach, a lilie kwitną nawet na bagnach.
Tak, jeśli z nami jest Pan!
Czy czujecie już teraz, Bracia, jakie znaczenie wśród walk, trudności duchowych, wśród pokus i w chwilach zwątpienia, ma dla nas wiara w Boga?!
b) Ale chcę rozwinąć jeszcze jedną myśl. Co to znaczy, że i w cichej krainie grobów jest z nami Pan?
Nazajutrz po pogrzebie, ze ściśniętym od bólu sercem, klęczymy na grobach naszych ukochanych osób, pożółkłe liście spadają cicho z drzew… lecą w mglisty wieczór listopadowy, a duszę naszą ogarnia przykra melancholia, poczucie nicości…
Nie, nie, Bracia! W górę czoła! Wiecie, co to znaczy, że mam Boga? To znaczy, że żyję nawet poza grobem! Koło mnie wszystko marnieje, rozkłada się, wali… a jednak: jeśli jest Bóg, musi być życie wieczne!
Myślo życiu wiecznym nadaje wspaniały urok chrześcijaństwu! Odrzucić ją? Cóż pozostanie? Pięknie zbudowany system o miłości, o przyjściu Chrystusa, o pokoju, ale zabraknie fundamentu, na którym stoi gmach wiary. Bez świata pozagrobowego, bez przygotowania się do życia wiecznego, chrześcijaństwo jest tylko zabawką, poezją, ozdobą, ale nie potrafi dodać sił, kiedy zbliżają się pokusy.
Stąd wynika jeden ciekawy objaw: Grzeszni synowie zdemoralizowanego świata umieją wesoło żyć, ale z rozpaczą umierają. Chrześcijanie zaś poważnie żyją, ale spokojnie umierają! Spokój daje im myśl o świecie pozagrobowym. Tam, gdzie nie pomoże ani nauka, ani sztuka, ani lekarz, ani apteka, ani adwokat, ani krewny, ani przyjaciel – przy łożu śmierci, gdzie skarby i przepych, piękność i potęga, sława i poważanie opuszczą konającego, nie pozostaje żadna idea, która by dodała siły, prócz tej jedynej, że jest Bóg! Dla kogo Pan był Bogiem dla tego śmierć nie oznacza końca, ale początek, nie jest okropnością, ale bramą, przez którą trzeba przejść, bo po ojczyźnie ziemskiej czeka nas ojczyzna wieczna, po wstępie następuje książka, po przerwaniu nici życia następuje narodzenie się do nowego żywota.
Opowiadał mi pewien stary lekarz: „W ciągu mojej pięćdziesięcioletniej praktyki widziałem tysiące umierających. Byli tacy, którzy konali głucho, z jakąś rezygnacją zwierzęcą, inni – z bezsilnym gniewem, z rozpaczą, z bluźnierstwem, z drżeniem czekali przybycia śmierci. Tylko jeden rodzaj konających spoglądał zawsze spokojnie, z równowagą w oczy śmierci, byli to wierzący katolicy.”
Tak, Bracia! Czy wiecie, dlaczego wierzący człowiek może spoglądać spokojnie w oczy nawet samej śmierci? Dlatego, bo w ciemnościach świata istnieje dla niego promień nadziei, pociechy, bo na tonącego czeka przystań.

Niedawno, wszyscy ze wzruszeniem czytaliśmy o wstrząsającej katastrofie, której na wybrzeżach Brazylii uległ wielki, włoski okręt „Principessa Mafalda”. Okręt rozbił się wśród bardzo ciemnej nocy, rozsadziło motory, i 1200 podróżnych znalazło się w obliczu śmierci. Całymi godzinami walczono ze śmiercią, a okręt pogrążał się coraz więcej; kiedy panika wśród pasażerów dosięgła szczytu, nagle w ciemnościach nocy zabłysnął w dali promieńświatła z reflektorów okrętu „Formosa”, który spieszył na pomoc. Rozbitkom ciężki kamień spadł z serca. Wprawdzie niedługo potężny kadłub okrętu „Principessa Mafalda” pochłonęły czarne fale, ale większość podróżnych ocalała.
Czy nie takim jest i życie ludzkie, Bracia! Czy nie taki jest lęk umierającego przed śmiercią? Ale czy nie taka jest i gwiazda naszej nadziei? Wprawdzie grób pochłonie śmiertelnie zranione ciało, ale duszę moją czeka światłość boska. Czeka, jeśli żyłem zgodnie z pierwszym Przykazaniem Bożym: „Ja jestem Panem, Bogiem twoim!”.

***

Kochani Bracia! Porównaniem z nowoczesnego życia chciałbym zakończyć dzisiejsze kazanie.
W Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej żyje 120 milionów ludzi, którzy mają 20 milionów samochodów. Można powiedzieć, że nie trudno tam kupić auto, ale znaleźć dlań miejsce postoju. Gdyby te wszystkie auta zatrzymały się na chwilę, nie można by przejść przez ulicę. Na każdym kroku czytamy tego rodzaju napisy: „No parking here” – „tu nie można się zatrzymać”. Jeśli gdzieś chcemy wysiąść, kilkanaście minut musimy się kręcić autem po sąsiednich ulicach, zanim znajdzie się miejsce, gdzie można stanąć. Zdarza się i to, że ktoś wysiadł, a i wraca z powrotem, nie może znaleźć, wśród wielu aut, swojego wozu.
„No parking here”, „tu nie wolno wysiąść” – brzmi w naszych uszach na każdym kroku napomnienie naszej świętej wiary. Chociaż się nam bardzo dobrze powodzi na ziemi, chociaż instynkt, pycha, namiętność chcą opanować ciało i duszę – „no parking here” – „tu nie wolno się zatrzymywać”, nie wolno oddać się całkowicie życiu ziemskiemu! Uważaj przy wysiadaniu na dworcach złota i przyjemności, bo nie znajdziesz swojego wozu, którym masz się udać do żywota wiecznego!
„W takim razie lepiej nie wiedzieć o nowoczesnym życiu, o nowoczesnej kulturze!”
Nie, nie!
Bracia! Głęboka, religijna kultura wieków średnich wyrosła w cieniu gotyckich kościołów, wtenczas było to naturalne. Czy mamy wrócić do wieków średnich? Nie! Naszym zadaniem jest rozwijać nową religijną kulturę w cieniu fabrycznych kominów, wśród warkotu milionów maszyn.
Nie wolno nam być pesymistami! O żadnej epoce nie możemy powiedzieć, że jest zupełnie bezbożna. Jeśli z nami jest Chrystus, aż „do skończenia świata” – to rozciąga się to i na wiek XX.
Bądź nowoczesnym człowiekiem, korzystaj z wynalazków rozumu, pielęgnuj wiedzę, kochaj sztukę – wszystko to dobre… tylko nie zapomnij o jednym: „no parking here” – nie tu jest twoja ostatnia stacja, nie technika jest twoim bogiem, nie wiedza, nie sztuka, nie przyjemność – dla nas Bogiem jest na zawsze nasz najwyższy Pan. Pokażmy w życiu, że potrafimy być nowoczesnymi wyznawcami wiary katolickiej, że potrafimy pogodzić Dziesięcioro Bożych Przykazań z samolotami, z turbinami, że luki katedry kolońskiej harmonizować będą z kominami żelaznych hut z okolic Renu; że sklepienia świątyni Mariackiej w Krakowie nie będą stanowić dysonansu z turkotem dynamomaszyny… Po co mówić dalej? Nowoczesny człowiek potrafi z pokorą skłonić głowę przed wiecznie żywymi słowami Pana: „Jam jest Pan, Bóg twój!” Amen.
mkatana
Grzeszni synowie zdemoralizowanego świata umieją wesoło żyć, ale z rozpaczą umierają. Chrześcijanie zaś poważnie żyją, ale spokojnie umierają!
mkatana
„Jam jest Pan, Bóg twój!”? Oznacza to wszechwładną potęgę, jeśli Bóg jest ze mną, znaczy, że Pan na szalejących falach pokus, w cichej krainie grobów, woła do mnie: Czego się boisz małej wiary? Jam jest z tobą!
3 więcej komentarzy od mkatana
mkatana
Czy wiecie, kto kocha szczerze Pana Boga? Ten, kto w każdej chwili dnia, wśród jakiegokolwiek zajęcia jest zawsze gotów stanąć na wezwanie Boga. Ten, kto, skądkolwiek by go wezwano, może śmiało przystąpić do Komunii świętej, bez poprzedniego oczyszczenia swojej duszy.
mkatana
Opowiadał mi pewien stary lekarz: „W ciągu mojej pięćdziesięcioletniej praktyki widziałem tysiące umierających. Byli tacy, którzy konali głucho, z jakąś rezygnacją zwierzęcą, inni – z bezsilnym gniewem, z rozpaczą, z bluźnierstwem, z drżeniem czekali przybycia śmierci. Tylko jeden rodzaj konających spoglądał zawsze spokojnie, z równowagą w oczy śmierci, byli to wierzący katolicy.”
mkatana
Z tego, że Bóg jest naszym Panem, wynika nie tylko Jego prawo do nas, to znaczy, że może nam rozkazywać, że ma bezwzględną władzę, ale i to, że człowiek bez wahania, bez rozumowania powinien się poddać Przykazaniom Bożym. Tak jest, ale wynika jeszcze i to, że jeśli będę wiernym, oddanym synem dla swojego Ojca Niebieskiego, znajdę w Nim taką podporę, na której zawsze śmiało mogę się oprzeć, chociaż …Więcej
Z tego, że Bóg jest naszym Panem, wynika nie tylko Jego prawo do nas, to znaczy, że może nam rozkazywać, że ma bezwzględną władzę, ale i to, że człowiek bez wahania, bez rozumowania powinien się poddać Przykazaniom Bożym. Tak jest, ale wynika jeszcze i to, że jeśli będę wiernym, oddanym synem dla swojego Ojca Niebieskiego, znajdę w Nim taką podporę, na której zawsze śmiało mogę się oprzeć, chociaż by się podniósł przeciwko mnie cały świat.