V.R.S.
429

Święty Karol Boromeusz (2)

W roku 1579 Arcybiskup Mediolanu Karol Boromeusz założył w mieście kolegium dla szwajcarskich kapłanów. Szwajcaria stanowiła wówczas jeden z głównych ośrodków protestanckich – sam ekstremista Kalwin zainstalował się ze swymi teokratycznymi rządami w Genewie. Troskę o restaurację Wiary Katolickiej w tym alpejskim kraju i postawienie tamy dalszemu rozlewaniu się rewolucji po Europie, przejmie potem po św. Karolu, urodzony w roku 1567 św. Franciszek Salezy (szerzej o tej postaci: Święty Franciszek Salezy: przeciw fatalizmowi ). W tym samym roku Karol udał się na odosobnienie do pustelni Camaldoli na pograniczu Toskanii i Romanii a potem na słynną franciszkową Alwernię, następnie z pielgrzymką do sanktuarium w Loreto, gdzie przybył na święto Narodzenia NMP. Wreszcie dotarł do Rzymu, gdzie zdał relację ze swej posługi, w tym zmagań z zarazą w Mediolanie. Przyjęto go entuzjastycznie – mieszkańcy Wiecznego Miasta z kardynałami, prałatami i szlachtą na czele wylegli na ulicę by go powitać. Podczas jego pobytu w Rzymie tłumnie uczęszczano na sprawowane przez niego Msze. Papież wspomógł jego dzieła – seminarium i Kolegium Szwajcarskie nadaniem beneficjów. Tymczasem, jego przeciwnicy w Mediolanie nie próżnowali i wysłali do Rzymu na początku 1580 roku delegację ze skargami na Metropolitę. Rozpuszczano pogłoski, że Boromeusz nie wróci już do Mediolanu lecz zostanie przy Papieżu w Rzymie, czemu sam zainteresowany oczywiście żarliwie zaprzeczał. Podczas gdy poselstwo to gościło w Rzymie, Boromeusz wyjechał przez Florencję do Wenecji, gdzie Papież Grzegorz XIII powierzył mu specjalną misję. Wyjechał z miasta na lagunie w Niedzielę Pięćdziesiątnicy w Przedpościu i przez Padwę oraz Vicenzę wracał do Mediolanu, gdzie planował przybyć na I Niedzielę Wielkiego Postu. Wierni z Mediolanu wyszli naprzeciw powracającego Arcybiskupa z procesją, na jego przybycie zabiły dzwony wszystkich kościołów, tak iż Boromeusz musiał przeciskać się przez tłum w drodze do swej katedry. To gorące przywitanie było w pewnej mierze następstwem wcześniejszej obawy, iż świątobliwy Arcybiskup opuści już na zawsze lombardzką stolicę. Po powrocie nastąpiło kolejne starcie z gubernatorem i jego stronnikami, którzy na przekór Arcybiskupowi mimo jego zakazu pod karą ekskomuniki chcieli zorganizować zwyczajowe turnieje i imprezy w I Niedzielę Postu. Jak pisze autor żywotu Boromeusza ks. Jan Piotr Giussano trąbki turnieju zorganizowanego na placu przed katedrą w obecności gubernatora zakłócały kazanie Arcybiskupa wewnątrz kościoła, lecz ów: „przerwał, wzniósł oczy ku niebu i potem kontynuował swe kazanie z jeszcze większą gorliwością”. Potem jednak „po stosownych konsultacjach, potępił, słowem ustnym i na piśmie, wszystkich tych, którzy wzięli udział w turniejach bądź zarządzili je, bądź do nich zachęcali, podobnie obecnych na nich oraz zakazał im wejścia do kościołów, tak aby wszyscy ci, którzy popełnili tak poważny grzech chcieli się uwolnić spod kar, które zaciągnęli. W rezultacie ci, których nakłoniono do obecności na turnieju a wśród nich także część członków rodziny gubernatora, błagali o rozgrzeszenie z ekskomuniki”. Część z owych pokutników wraz z drukarzem, który wydrukował ogłoszenia o ekskomunice została wtrącona przez gubernatora do więzienia, zostali oni uwolnienie po interwencji u gubernatora pewnego odważnego hiszpańskiego kapucyna o. Lupo. Widząc oznaki skruchy Arcybiskup ogłosił Jubileusz Apostolski i uwolnienie skruszonych od kar. Tymczasem Papież Grzegorz XIII w odpowiedzi na mediolańskie poselstwo wezwał jego autorów do posłuszeństwa dekretom Boromeusza i pomocy ze wszystkich sił w ich wprowadzaniu w życie. Jak pisze wspomniany biograf Boromeusza taka była złość wysłanników mediolańskich, że tego breve nie otwarto przez prawie ćwierć wieku.
Zagrożenie herezją kalwińską było widoczne podczas odwiedzin Boromeusza w diecezji Como, podczas których Arcybiskup poprosił miejscowego ordynariusza by pozwolił mu nauczać w diecezji jak zwykły ksiądz. Wędrując widział święte wizerunki zniszczone lub uszkodzone przez ikonoklastów. W Tirano, burmistrz tego miasteczka, heretyk, zadeklarował chęć powrotu do Wiary Katolickiej i poprosił Boromeusza o pozwolenie na wysłuchanie Mszy, na co ten oczywiście odmówił, wskazując że może oczywiście wysłuchać jego kazania. Jak pisze ks. Giussano: „Na sugestię burmistrza że będzie tam wielu heretyków obecnych, Święty odpowiedział, że ponieważ ich nie zna, nie może im tego zabronić.” Podczas Mszy było wielu obecnych, wielu również słuchało kazań Arcybiskupa, co zaowocowało nawróceniami. W tym samym roku Boromeusz posłał do Szwajcarii trzech kapucynów, którzy założyli klasztor w Altorf. Był również inicjatorem zakładania w tym kraju jezuickich kolegiów wraz z katolickimi szkołami – jedno powstało w Lucernie, drugie we Fryburgu. W roku 1581 Kardynał Karol ponownie wizytował doliny alpejskie w rejonie rodzinnego Lago Maggiore a potem przekroczył przełęcz św. Gotarda, docierając do Val Leventina.
W roku 1581, jak już wspomniano w poprzedniej części, doszło do misji wysłannika Kardynała na dwór króla Filipa II hiszpańskiego, która miała wyjaśnić stanowisko Boromeusza i załagodzić spory o jurysdykcję z hiszpańskim gubernatorem Mediolanu. W tym samym roku odbył się siódmy już synod diecezjalny, na którym Arcybiskup napominał kapłanów że naruszane są zasady dyscypliny tak w kościele, jak i poza nim (tu chodziło o noszenie stroju duchownego). W roku 1582 Kardynał Karol odbył kolejną, trzecią już pielgrzymkę do Turynu w Piemoncie by nawiedzić Całun Turyński, zabierając tym razem ze sobą kardynała Paleotto. W Turynie odbył m.in. nabożeństwo 40-godzinne i głosił nauki do tłumnie zebranego ludu. Podczas tej wizyty przypadło święto Bożego Ciała z bardzo uroczystą procesją. Wg ks. Giussano kard. Paleotto tak skomentował odbytą razem z kard. Boromeuszem pielgrzymkę: „Widziałem na własne oczy rzeczy znacznie przewyższające famę, którą o nim głoszono. Widziałem żywą relikwię, żywego świętego”. O odbytej w tym samym roku, latem, kolejnej wizytacji parafii alpejskich tym razem w rejonie jezior Lugano i Como ks. Giussano pisze m.in. tak: „istniały również inne dowody jego świętości w okrzykach i krzyku w jego obecności opętanych przez złe duchy, nie mogące znieść widoku Świętego, w posłuszeństwie demonów jego rozkazom, jak na przykład, gdy dawał Komunię nękanym przez złe duchy, wystarczyło że kazał im otworzyć usta a demony od razu ich opuszczały i, jak gdyby za Bożym nakazem, już nie ośmielały się na kolejny atak.” W tymże roku Kardynał ponownie odwiedził Rzym, gdzie uzyskał od Papieża uprawnienia wizytatora apostolskiego na ziemiach szwajcarskich z prawem jurysdykcji mającej na celu działalność misyjną. Z uprawnień skorzystał jeszcze w tym samym roku, udając się do alpejskiej doliny Mesolcina, do głównej jej miejscowości – Roveredo, gdzie, wraz z towarzyszącymi mu kapłanami sprawował Sakramenty Święte i nauczał prawd Wiary by utwierdzić w niej katolików i nawrócić heretyków. Licznie nawracano się, wyrzekano błędów, przystępowano do Spowiedzi Świętej i przyjmowano Komunię Świętą. Jednakże spotkał się Arcybiskup z oporem pewnej sekty zaangażowanej w praktyki magiczne, w której działał burmistrz Roveredo. Został on ostatecznie publicznie przez władze świeckie złożony z urzędu. Musiał się również zmierzyć Boromeusz z upadłymi zakonnikami w tym, jak pisze ks. Giussano, „dwoma mnichami apostatami żyjącymi publicznie jak żonaci, z żonami i dziećmi, i mając litość dla ich nędznego stanu, z ojcowską łagodnością próbował przywieść ich do skruchy. Ci nieszczęśnicy, uderzeni, jego dobrocią, rzucili się do jego stóp ze łzami w oczach, i błagali go o litość dla nich oraz tych biednych niewiast i dzieci. Św. Karol, zachwycony odzyskaniem tych dusz, przywrócił mnichów do dyscypliny zakonnej w ich klasztorach oraz posłał niewiasty i dzieci do ochronek w Mediolanie. Suspendował innych kapłanów źle się prowadzących a innych wygnał z kraju. (…) Znaleziono wiele przykładów nieważnych małżeństw (…), wielu lichwiarzy najgorszego sortu oraz wiele osób, które zaciągnęły kary kościelne i dopuściły się występków, co wszystko naprawił, dzięki władzy udzielonej mu przez Najwyższego Pasterza, przywodząc wiele dusz od grzechu do Boga”. Publicznie palono heretyckie, głównie kalwińskie księgi, zamiast nich rozdawano te pożyteczne, które Kardynał pozyskał w Mediolanie z własnych funduszy. „W konsekwencji tego jego sława szerzyła się po przyległych terytoriach, nawet za górami, gdzie, jak się wydaje miała dobry wpływ na heretyków, gdyż mieszkańcy doliny Renu, wszyscy protestanci, wysłali do niego posłów by potajemnie błagać go aby ich odwiedził, obiecując mu, że będzie mógł odprawiać Mszę, nauczać i czynić co chciał”. Pojawiały się oczywiście też i inne reakcje – wśród zatwardziałych heretyków, m.in. „demokratyczna” większość w Chur uchwaliła, że ten kto przyjął kardynała w dolinie Mesolcina będzie ścigany i wielu katolików zamknięto w miejscowym więzieniu. Jednak dzięki pomocy Boromeusza oraz sprzeciwie katolików więźniów udało się uwolnić a Kardynał kontynuował swoje dzieło nawracania alpejskich heretyków.
Jak wspominano wcześniej, rok 1583 przyniósł także mianowanie nowego, przyjaznego Arcybiskupowi gubernatora Mediolanu – Don Carlosa Aragońskiego, Księcia Terra Nuova z wyraźnymi rozkazami królewskimi Filipa II nie wchodzenia w konflikty ze świątobliwym Metropolitą. Król Polski Stefan Batory, wysyłając do Rzymu jako swego ambasadora bratanka Andrzeja, polecił mu udać się po drodze do Mediolanu aby odwiedzić Kardynała oraz przyjąć od niego pouczenia odnośnie swej misji u grobu Apostołów. Boromeusz przyjął Andrzeja Batorego życzliwie a Batoremu odpisał następująco:
(…) Winszuję sobie gorliwości Waszej Królewskiej Mości jeśli chodzi o Wiarę Katolicką, albowiem bycie Królem nie jest tak wielką chwałą jak życie w posłuszeństwie Królowi Nieba, zaś dawanie praw wielu poddanym nie jest tak wielką prerogatywą jak utrzymywanie ich w posłuszeństwie prawu Bożemu, nie siłą oręża, lecz poprzez szerzenie Jego Ewangelii, zwłaszcza w tych czasach kiedy ludzie niegodziwi tak zaciekle walczą przeciw Niemu (…)”.
Andrzejowi Batoremu, który otrzymał z rąk Grzegorza XIII kapelusz kardynalski, Kardynał Karol napisał:
„ (…) W swej obecnej godności nie możesz, nawet gdybyś chciał uciec oczom ludzi. Zostałeś postawiony na tym wysokim miejscu aby twe światło mogło wskazywać drogę tym, którzy je utracili i świecić daleko jako latarnia tym, którzy znają prawdę. Twój urząd niesie ze sobą jego wielką wagę i władzę, odciągania umysłów ludzi od grzechu, sprawiania by wytrwali w swych obowiązkach i zachęcania ich do cnoty (…)”
Gdy w następnym roku kardynał Batory wracał do Polski, znów odwiedził Mediolan, prosząc Karola o rady i modlitwę. Boromeusz przydzielił mu ks. Dominika Ferre, doktora teologii i obdarzył błogosławieństwem i darami. Królowi Stefanowi posłał wizerunek Ukrzyżowanego Jezusa rzeźbiony w kości słoniowej „abyś mógł mieć Jego, którego miłością jesteś rozpalony, dla którego walczysz, jako twego przewodnika w walce, twego mistrza w pokoju, twe schronienie w przeciwnościach, twą chwałę w pomyślności. W imię Jego Krzyża musisz zwyciężać, u Jego stóp musisz składać owoce zwycięstwa (…)”
Na początku roku 1584 Boromeusz zaprosił do Mediolanu wszystkich 60 dziekanów wiejskich parafii swojej diecezji na kongres, który trwał trzy tygodnie. W tym też okresie chorował na różę, lecz nie zaniedbywał swoich obowiązków. Dziekanom kazał sprawdzić czy wszystkie postanowienia reformy zostały wprowadzone, przekazał też informację o szczególnym przywileju udzielonym przez Rzym dla terytorium misyjnego pogranicza Italii i protestanckich krajów niemieckich – prawa absolucji z wszelkich kar i zwolnienia ze wszelkich nieregularności kapłańskich. Jednocześnie kontynuował walkę z ekscesami mediolańskiego karnawału, organizując publiczne nabożeństwa i procesje do kościołów stacyjnych w okresie Przedpościa a także akcję katechizacyjną w całej diecezji. Odbył również kolejny synod diecezjalny. We wrześniu ponownie nawiedził Całun w Turynie. Podczas rekolekcji na Monte Varallo odbył spowiedź generalną. Tam, 24 października chwycił go atak gorączki i ponowny dwa dni później. 28 października po kolejnym ataku postanowił wrócić do Mediolanu na dzień Wszystkich Świętych. Zszedł pieszo z góry i potem konno dotarł do miejsca swojego urodzenia Arony. Wieczorem 29 października postanowił przeprawić się przez Lago Maggiore do Askony, mimo iż jego kuzyn hrabia Renato Boromeo prosił go by przenocował. O szóstej rano, po nocnych modlitwach w łodzi wylądował w Canobbio i skierował się do Askony, gdzie szalała zaraza. Tam otworzył nowe kolegium i wygłosił kazanie w kościele. Tu też przyszedł kolejny atak gorączki. Wrócił do Canobbio, gdzie zaoferowano mu łóżko, ale odmówił, chcąc zachować dotychczasowy zwyczaj ascetyczny i spoczął na słomie. W Wigilię Wszystkich Świętych był tak słaby, że pomagano mu klękać, mimo to chciał zachować post, gdyż dzień ten był w Kościele dniem pokutnym, dniem przygotowania. Trwając na modlitwie wrócił na łódź, która zawiozła go z powrotem do Arony, gdzie zatrzymał się i odprawił u miejscowych jezuitów ostatnią Mszę – w czwartek, w uroczystość Wszystkich Świętych Roku Pańskiego 1584.
Gorączka znów powróciła i w Dzień Zaduszny był zbyt słaby by sprawować Najświętszą Ofiarę. Mimo to udał się do kościoła by wysłuchać Mszy, odbyć Spowiedź i przyjąć Komunię Świętą oraz odmówić Liturgię Godzin. W ten sam dzień wyruszył łodzią do Mediolanu, gdzie dotarł pod wieczór, odbył modlitwy wieczorne i posłał po lekarza. Następnego dnia, 3 listopada zaproponowano że odprawi się Mszę w izbie, gdzie spoczywał, lecz zaoponował, gdyż nie było to miejsce konsekrowane. Gorączka ustąpiła po południu na krótko, lecz potem powróciła razem z sennością. Sprawdzono mu puls i okazało się że zdecydowanie słabnie, i że ma przed sobą jedynie kilka godzin życia. Kardynał przyjął Wiatyk oraz Ostatnie Namaszczenie. Zgodnie z jego życzeniem odziano go we włosiennicę i rozsypano popiół na jego piersi. I tak, w noc z soboty na niedzielę, w wieku 46 lat, Kardynał Karol Boromeusz, następca św. Ambrożego na mediolańskiej stolicy biskupiej, wyzionął ducha.

podobne tematy:
Boromeusz (1)
Św. Pius X: Editae saepe
Kardynał Kajetan
Kardynał Hozjusz