Edward7
751

Dokument synodalny tworzy nową religię

Dokument roboczy dla "etapu kontynentalnego" drogi synodalnej musi zostać zdemaskowany jako koń trojański herezji, którą jest, pisze katolicki dziennikarz Gavin Ashenden.

"Wystarczy mi kartka papieru i coś do pisania, a wtedy będę mógł wywrócić świat do góry nogami" - powiedział Nietzsche.

Wojny kulturowe nie są przyjacielem wartości katolickich. Odziedziczyli po Nietzsche jego zaabsorbowanie "władzą" jako główną siłą napędową i "najwyższą wartością". Są zdeterminowani, aby doprowadzić do zmiany naszych wartości i ich wpływu. Sposób, jaki sobie wyznaczyli, to zabawa słowem. Sztuczka jest bardzo prosta. Jest to użycie słowa, które na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo atrakcyjne, ale ma ukryty błąd, tak że w końcu oznacza coś innego, może nawet przeciwnego.

"Różnorodność", "inkluzja" i "równość" to takie słowa, ale "inkluzja" jest tym, które jest dziś przedstawione do odkodowania, ponieważ zostało podjęte przez autorów dokumentu mającego informować o drodze synodalnej, zwanego "Dokumentem roboczym dla etapu kontynentalnego". (DCS) Został on ujawniony w czwartek 27 października na konferencji prasowej w Watykanie. Na zaledwie 45 stronach stawia sobie za cel wywrócenie do góry nogami Kościoła katolickiego (potajemnie posługując się Nietzschem jako wzorem).

Dokument nosi tytuł; "Powiększ przestrzeń swego namiotu" (z Izajasza 54,2). Dominującą ideą, którą proponuje to zastosowanie, idei "radykalnego włączenia". Namiot jest przedstawiony jako miejsce radykalnego włączenia, z którego nikt nie jest wykluczony, i ta idea służy jako klucz hermeneutyczny do interpretacji całego dokumentu.

Sztuczka ze słowami jest łatwo wytłumaczalna. Skojarzenie z wykluczeniem to bycie niekochanym. Skoro Bóg jest miłością, to oczywiste jest, że nie chce, aby ktokolwiek doświadczył bycia niekochanym, a więc wykluczonym; ergo, Bóg, który jest Miłością, musi być za radykalnym włączeniem. W konsekwencji, język piekła i sądu w Nowym Testamencie musi być jakąś formą aberracyjnej hiperboli, której nie należy brać na poważnie, ponieważ idea Boga jako inkluzywnej miłości ma pierwszeństwo. A ponieważ te dwa pojęcia są wzajemnie sprzeczne, jeden z wątków musi zniknąć. Integracja zostaje, osądy i piekło odchodzą. Co jest innym sposobem na powiedzenie "Jezus odchodzi a Marks zajmuje Jego miejsce".

Dotyczy to następnie obalenia całej dogmatycznej i etycznej nauki Kościoła. Kobiety nie powinny być dłużej wykluczane z ordynacji, związki LGBT powinny być uznawane za małżeństwo; a potem prawdziwy zakres postępowych ambicji ujawnia się, gdy sugeruje się, że należy dotrzeć do poligamistów i wciągnąć ich "do namiotu Kościoła".

Byłoby poważnym błędem nie uświadomić sobie, że postępowa liberalna mentalność chce zmienić etykę wiary. Zastępuje więc kategorie "świętości i grzechu" kategoriami "inkluzji i alienacji". Korzeni takiego użycia terminu alienacja należy oczywiście szukać u Marksa. Ale w miarę jak nasze społeczeństwo przystosowało się do języka egzystencjalnego niepokoju, alienacja stała się nowym strachem, nowym sloganem. Grzech i oddzielenie od Boga nie są tak niepokojące jak alienacja, udręka i oddzielenie od społeczeństwa. To, co nadprzyrodzone, zostaje zastąpione przez to, co polityczne.

Pierwsze rozdziały Księgi Rodzaju pokazują nam, że nasze najgłębsze wyobcowanie nie pochodzi od innych. Jest to symptom czegoś bardziej fundamentalnego i przyczynowego: naszego wyobcowania od Boga. Innymi słowy, to co nadprzyrodzone i metafizyczne ma pierwszeństwo przed tym co polityczne. Formacja duchowa zawarta w Prawie i Prorokach posługuje się podziałem i oddzieleniem jako istotnymi pojęciami na naszej drodze do świętości.

Doświadczenie Żydów jako doświadczalnego ludu Bożego polegało na nauczeniu się rozróżniania między tym, co święte, a tym, co profanum, między tym, co święte, a tym, co świeckie. Podział był wszędzie jako środek odróżniający świętość Boga od materii i sojuszy nie poświęconych Jemu. Cokolwiek było oddzielone od Niego, było pozbawione życia. Zerwanie pępowiny świętości - która była lekarstwem na grzech, okazało się fatalne w skutkach. I tak całe życie Żyda było uwikłane w podział na to, co było rozumiane jako święte w służbie Bogu, a co nie.

Chociaż Jezus miał ogłosić wszystkie pokarmy czystymi, to dramat oddzielenia przeniósł się z obcości materii na bunt ducha. Jezus przeprowadził atak i odparcie wszystkiego, co złe. Św. Jan osadza dramat Ewangelii w najbardziej wyraźnym rozgraniczeniu między ciemnością a światłem, dobrem a złem. W ogólnej narracji ludzkiej jest zadanie rozróżniania dobra i zła. Wszystko opiera się na darze wolnej woli. Jesteśmy godni przerażającego daru wolności.

Ludzkość otrzymuje zdolność wyrwania się z ograniczeń zaprogramowanej uległości, aby doświadczyć Miłości Boga, która staje się uwielbieniem i chwaleniem Boga. Ale to właśnie dar i odpowiedzialność wolnej woli pozwala złu wejść do naszego świata. Dokonywanie wyboru wbrew Bogu jest tym, co wznieca bunt, a następnie nieład w naszym intelektualnym, fizycznym i duchowym doświadczeniu.

Nauka rozeznawania, oddzielenia, odróżniania dobra od zła, tego co jest dla Boga i tego co jest przeciwko Bogu, jest sednem naszej drogi do domu, drogi oświeconej i umożliwionej/wskazanej przez Jezusa. Sam Jezus zajmuje się podziałem i rozróżnieniem przez całą swoją służbę, a osiąga swój punkt kulminacyjny w oddzieleniu owiec od kozłów na końcu czasów, kiedy Syn Człowieczy przyjdzie, aby sądzić.

Bóg jest często nieprecyzyjnie przedstawiany jako Miłość, ale jest też Sprawiedliwością. Zło musi być rozliczone, a dobro uznane. Jest to kwestia sprawiedliwości tak samo jak miłości. Sprawiedliwość i rzeczywistość też tego wymagają. Tak więc podział i rozróżnienie są fundamentalne dla projektu, który rozpoczął się od wolnej woli, a zakończył przebaczeniem, zadośćuczynieniem naszych grzechów i uwolnieniem od piekła, gdy jesteśmy przyjmowani do nieba.

Tak więc praktyka dyskryminacji jest niezbędna do dokonywania wyborów moralnych i do integralności naszego człowieczeństwa.

Skutki społecznej i kulturowej proskrypcji dyskryminacji i podziału zapoczątkowanej przez postępową i polityczną lewicę mają straszne konsekwencje. To nie tylko projekt zastąpienia tego, co duchowe, tym, co polityczne. Ma to również wpływ na zaciemnienie krytycznego zadania człowieka, jakim jest rozróżnianie dobra i zła.

To, co udaje dobroć, ma bezwarunkowe zaproszenie dla wszystkich Kościoła, fatalnie ignoruje jeden warunek narzucony przez Ewangelię: pokutę. Stłumienie pokuty jest znakiem, że wszczepia się inną religię. Takiej, która składa się z mieszaniny popularnych truizmów terapeutycznych i populistycznych tropów politycznych.

Kościół musi być na tyle bystry, by zdać sobie sprawę, że za każdym razem, gdy atakuje koncepcję dyskryminacji, za każdym razem, gdy przedstawia się z włączeniem, różnorodnością i równością, promuje inną religię. To nie jest katolicyzm. To nie jest chrześcijaństwo.

"Dokument roboczy dla etapu kontynentalnego" (DCS) Drogi Synodalnej musi być potępiony jako koń trojański herezji, którą jest.

CatholicHerald/religionlavozlibre/Documento Sinodal crea una Nueva Religión