Rafał_Ovile
436

Sprawa ambasadora Przyłębskiego a sprawa arcybiskupa Wielgusa

Sprawa ambasadora Przyłębskiego a sprawa arcybiskupa Wielgusa - moralna degrengolada PiSu i jego medialnych zagończyków
Na przełomie 2006 i 2007 roku zgnojono, zniszczono i zmuszono do rezygnacji z funkcji metropolity Warszawy, którą miał właśnie objąć, arcybiskupa Stanisława Wielgusa. Arcybiskup jest jednym z najwybitniejszych intelektualistów polskiego Kościoła, konserwatystą i zdecydowanym przeciwnikiem rozkładowych, lewackich tendencji, narastających w łonie katolicyzmu.

Największą rolę w tej bezprecedensowej nagonce odegrały władze PiSu (wówczas rządzącego) i jego medialni funkcjonariusze. Powodem do kampanii huraganowych ataków, łącznie z naciskami na Kościół i Watykan, było zobowiązanie do współpracy z SB, jakie ks. Wielgus podpisał w l. 60-tych.

Dla jasności - nie bronię w żaden sposób niechlubnego epizodu z życia arcybiskupa Wielgusa. Kto chce sobie przypomnieć bądź zapoznać się z okolicznościami tamtych wydarzeń - polecam gorąco obszerny artykuł prof. Sławomira Cenckiewicza: dorzeczy.pl/5318/Krzywda-i-thril…, którego o obronę agentów posądzać nie sposób.

Wróćmy jednak do sedna. Dziś ci sami ludzie, którzy niszczyli katolickiego hierarchę, często milczą lub wręcz BRONIĄ w sprawie mianowanego przez PiS ambasadora Przyłębskiego, wobec którego zarzut jest identyczny, co wobec abp. Wielgusa - podpisał zobowiązanie do współpracy z SB.

Za taką postawę, polityczną dyspozycyjność i brak kręgosłupa - załączam wyrazy głębokiej pogardy. Małe to, podłe to, faryzejskie i moralnie zdegenerowane.



www.facebook.com/robertwinnickipubliczny/