Mój szef w tym czasie pogromu miał 5 lat jak uciekał razem z matką z Wołynia w kierunku okupowanej Polski. 5 letnie dziecko niewiele posiada bieżącej pamięci po wielu latach, ale on w wyniku przeżytej traumy opowiadał mi wszystko w najdrobniejszych szczegółach. Uciekali nocą w dzień kryjąc się w lasach. Jedli to co znaleźli na śmietniku - ziemniaczane obierki warzywa itp. Przeżyli oboje on zmarł w wieku 58 lat. Matka dożyła sędziwego wieku. Pobratymca banderowców dziś ośmiela się głosić nazistowskie hasła na Majdanie uderzając w pamięć zamordowanych Polaków z rąk jego przodków przyjaciół.