3
4
1
2
Św. Jan Vianney kazania. Kazania Św. Jana Vianney , takich kazań się już nie głosi, aby nikogo nie urazić, nawet na rekolekcjach ; o grzechu śmiertelnym , piekle , pokusach , pokucie ... o wszelkich …Więcej
Św. Jan Vianney kazania.

Kazania Św. Jana Vianney , takich kazań się już nie głosi, aby nikogo nie urazić, nawet na rekolekcjach ;
o grzechu śmiertelnym , piekle , pokusach , pokucie ... o wszelkich grzechach ; nieczystych , zazdrości, oziębłości, pysze ... o dobrej spowiedzi...o potrzebie wyrzeczenia, umartwiania się ,o tym by zawsze starać się być świętym ...fragmenty;

Jeśli więc, bracia drodzy, chcecie zachowywać czystość duszy, to koniecznie musicie odmawiać czegoś swojemu ciału - inaczej poprowadzi was ono na potępienie.

Także bale i tańce są pod tym względem bardzo niebezpieczne! Co najmniej trzy czwarte młodych ludzi dostaje się z ich powodu w ręce nieczystego ducha. Nie muszę wam tego dowodzić, bo już to, niestety, bardzo dobrze wiecie z własnego doświadczenia.
Ile złych myśli, ile brudnych pragnień i niemoralnych postępków powodują tańce!...Ale powiecie mi:, „Dlaczego niektórzy księża nie traktują tego, jako grzech?"
Powiem tylko tyle, że każdy za siebie zda rachunek przed Bogiem.
....

Pierwszym sidłem, które diabeł zastawia na osobę, która zaczyna służyć Panu Bogu, jest obawa przed ludzką opinią. To dlatego człowiek kryje się ze swoimi dobrymi uczynkami, wstydzi się ich, boi się i mówi do siebie: „Co by na to ludzie
powiedzieli, gdyby się dowiedzieli, że się poprawiłem?"
A jeżeli nie może diabeł nic zdziałać przy pomocy obawy przed opinią ludzką, to budzi w takiej osobie wyjątkowy lęk i ciągłe podejrzenia, że jej spowiedzi są złe, że kapłan nie zna prawdziwego stanu jej duszy, że nic jej nie pomogą żadne pokuty,
bo i tak będzie potępiona, że lepiej rzucić to wszystko, niż żyć w ciągłym strachu i zmartwieniach.
....

Posłuchajcie też, co się przytrafiło Świętemu Martynianowi, który na pustyni prowadził życie poświęcone Bogu. Otóż przyszła do jego celi jakaś występna niewiasta. Udawała, że zabłądziła w lesie i prosiła pustelnika, żeby się nad nią zlitował. Święty przyjął ją do pustelni, a sam odszedł stamtąd. Kiedy następnego dnia wrócił, by się dowiedzieć, co stało się z tą kobietą, spotkał ją całą wystrojoną.
Usłyszał też od niej, że przysłał ją tam Bóg, specjalnie, żeby zawarła z Martynianem przymierze. Potem dodała jeszcze, że ma w mieście ogromny majątek, z którego
będzie można rozdawać wielkie jałmużny. Święty postanowił przekonać się, czy to wszystko naprawdę pochodzi od Boga, czy też jest może dziełem złego ducha.
Kazał więc kobiecie czekać. Powiedział jej, że każdego dnia przychodzą tu ludzie,
którzy polecają się jego modlitwom, i dlatego on musi teraz pójść na wzgórze, żeby zobaczyć, czy ktoś nie nadchodzi, żeby przypadkiem nie zabłądził i nie odszedł z
niczym. Kiedy więc wyszedł na wzgórze, usłyszał tajemniczy głos: „Martynianie,
Martynianie, dlaczego słuchasz głosu szatana?" Tak go to przeraziło, że po powrocie do swojej pustelni, rozpalił wielki stos i wskoczył w ogień. Strach przed grzechem i ból, jakiego doznał w płomieniach, sprawiły, że zaczął głośno jęczeć.
Wtedy przybiegła ta nieszczęsna kobieta i zaczęła się dopytywać, kto go wepchnął
w ogień. Na to Święty odpowiedział: „Skoro teraz nie mogę spokojnie znosić ognia
ziemskiego, to jak zniosę ogień piekielny, jeżeli popełnię grzech, do którego mnie namawiasz?"
Słowa te wprawiły niewiastę w takie przerażenie, że postanowiła na zawsze już
pozostać w pustelni Świętego, który wybudował sobie celę znacznie dalej i tam prowadził życie pokutnicze.
Święty Tomasz z Akwinu z kolei wypędził niedobrą kobietę ze swojego mieszkania rozpaloną głownią.
Święty Benedykt, kiedy doznawał pokus nieczystych, tarzał się w cierniach i ranił do krwi. Kiedy indziej zanurzył się po szyję w wodzie ściętej mrozem, żeby w ten
sposób ugasić nieczyste żądze.
Trudno wreszcie powstrzymać wzruszenie, kiedy czyta się takie wyznanie wielkiego Doktora Kościoła, Świętego Hieronima: „W tej rozleglej pustyni, spalonej
od słońca, nie przestaję płakać u stóp Ukrzyżowanego, żywiąc się czarnym
chlebem i ziołami, sypiając na gołej ziemi i pijąc tylko wodę ze źródła - nawet w czasie choroby. Kiedy mi już łez nie wystarcza, biorę do ręki kamień i uderzam się
nim w piersi tak, że krew płynie mi z ust, a pomimo to zły duch nie daje mi spokoju....