V.R.S.
1327

Nazwali go schizmatykiem (21)

Suplement: Duchowa podróż

z przedmowy Abp Marcela Lefebvre do zbioru refleksji i pouczeń (m.in. na podstawie nauk św. Tomasza z Akwinu) „Duchowa podróż” napisanego przez Arcybiskupa w roku 1990:

„U końca długiego życia (gdyż urodziłem się w roku 1905 a oglądam teraz rok 1990) mogę powiedzieć, że zostało ono naznaczone przez wyjątkowe wydarzenia o skali światowej: trzy wojny światowej- ta, która miała miejsce: w latach 1914-1918, ta która miała miejsce w latach 1939-1945 oraz ta Soboru Watykańskiego II w latach 1962-1965. Klęski jakie spowodowały te wojny a zwłaszcza ostatnia z nich są nie do oszacowania w obszarze zniszczeń materialnych, ale tym bardziej w obszarze królestwa duchowego. Pierwsze dwie utorowały drogę do wojny w Kościele, doprowadzając do ruiny instytucji chrześcijańskich i dominacji masonerii, która stała się tak potężna że głęboko przeniknęła do władz Kościoła wraz ze swą liberalną, modernistyczną doktryną.
Z łaski Bożej pouczony już za dni mego seminarium w Rzymie o śmiertelnym niebezpieczeństwie tych wpływów przez Rektora Francuskiego Seminarium, czcigodnego Księdza Le Floch oraz wykładowców (…) mogłem zweryfikować podczas całego mego kapłańskiego życia jak usprawiedliwione były ich wezwania do czujności oparte na nauczaniach Papieży a zwłaszcza św. Piusa X. Mogłem zweryfikować moim własnym kosztem jak ta czujność była uzasadniona, nie tylko doktrynalnie, lecz również poprzez nienawiść jaką wywoływała u liberalnych świeckich i duchownych – diaboliczną nienawiść. Liczne kontakty przy okazji obowiązków nałożonych na mnie – z najwyższymi władzami świeckimi i kościelnymi wielu krajów, zwłaszcza we Francji i w Rzymie, ukazały mi bardzo jasno że opinia była ogólnie życzliwa dla tych wszystkich, którzy byli skłonni zawrzeć kompromis z ideami liberalnymi, masońskimi a nieżyczliwa wobec tych, którzy byli zdecydowani wytrwać przy tradycyjnej doktrynie. Uważam że mogę powiedzieć, iż niewiele osób w Kościele było tak dobrze poinformowanych jak ja sam, nie z mej własnej woli, lecz z woli Opatrzności.
Jako misjonarz w Gabonie miałem oczywiście częstsze kontakty z władzami świeckimi niż jako wikary w Le Marais-de-Lomme, w diecezji Lille. Ten okres mojej misji naznaczyła gaullistowska inwazja – byliśmy świadkami zwycięstwa masonerii nad katolickim porządkiem Petaina. To była inwazja barbarzyńców bez wiary i bez prawa! Być może, pewnego dnia, przekażę w moich pamiętnikach pewne szczegóły odnośnie tych lat 1945-1960 i zobrazuje to tę wojnę wewnątrz Kościoła. Czytajcie książki M. Marteaux *) dotyczące tego okresu, wiele ujawniają. Zerwanie między liberalizmem a doktryną Kościoła rosło tak w Rzymie, jak poza nim. Liberałom udało się wybrać Papieży takich jak Jan XXIII i Paweł VI, co sprawiło że ich doktryna zwyciężyła na soborze co było wspaniałym środkiem do tego by cały Kościół przyjął ich błędy. Byłem obecny podczas dramatycznego starcia między kard. Beą reprezentującym liberalizm a kard. Ottavianim reprezentującym doktrynę Kościoła, kiedy było jasne, po głosowaniu siedemdziesięciu kardynałów że zerwanie jest faktem. Dla tych, którzy nie dawali się powieść własnym złudzeniom było jasne, że papież poprze liberałów. A teraz problem ujawnił się w świetle dziennym! Co zrobią biskupi, świadomi niebezpieczeństwa, które groziło Kościołowi? Wszyscy mogli oglądać triumf wewnątrz Kościoła nowych idei zrodzonych z Rewolucji i w lożach: 250 kardynałów i biskupów uradowało się z ich zwycięstwa, 250 było przerażonych, 1750 próbowało nie zadawać pytań, lecz po prostu iść za Papieżem a „zobaczymy później!” Sobór proceduje i reformy mnożą się tak szybko jak to tylko możliwe. Rozpoczyna się prześladowanie tradycyjnych kardynałów i biskupów a wkrótce jesteśmy świadkami prześladowania wszędzie kapłanów i zakonników próbujących zachować Tradycję. To jest otwarta wojna przeciw przeszłości Kościoła i jego instytucjom: Aggiornamento, aggiornamento!
Rezultat soboru jest znacznie gorszy niż Rewolucji: egzekucje i męczeństwa mają miejsce w milczeniu, dziesiątki tysięcy kapłanów i zakonników porzucają swe śluby, inni porzucają życie religijne, znikają klasztory, wandalizm wdziera się do kościołów, niszczy się ołtarze, znikają krzyże, pustoszeją seminaria i nowicjaty. Stowarzyszenia cywilne, które są nadal katolickie ulegają pod naciskiem władz rzymskich zeświecczeniu: Nasz Pan nie będzie już tu panował! Nauczanie katolickie staje się ekumeniczne i liberalne. Zmienia się katechizmy i nie są już katolickie. Uniwersytet Gregoriański w Rzymie staje się koedukacyjny a św. Tomasz nie jest już podstawą nauczania.
W obliczu tego powszechnego i publicznego stanu spraw jaki jest obowiązek biskupów, z urzędu odpowiedzialnych za instytucję, którą jest Kościół? Co uczynią? Wielu uważa tę instytucję za nietykalną, nawet jeśli już nie odpowiada celowi, w którym została ustanowiona! Odpowiedzialni są ci, którzy zajmują Stolicę Piotrową i biskupi. To oni powiedzieli, że Kościół musi się dostosować do czasów, że nadużycia miną, że jest łatwiej przyjąć Rewolucję w swojej diecezji, poprowadzić ją niż stawić jej opór.
Wśród osób przywiązanych do Tradycji spora liczba pogardzanych przez Rzym złożyła swoje rezygnacje. Niektórzy jak Arcybiskup Madrytu Morcillo i Arcybiskup Dublina MacQuaid umarli ze zgryzoty, podobnie jak wielu dobrych kapłanów. Jest oczywiste, że gdyby wielu biskupów zadziałało tak jak Biskup Campos w Brazylii de Castro Mayer można było ograniczyć rewolucję ideologiczną w Kościele, ponieważ nie możemy się obawiać stwierdzenia że obecne władze rzymskie, począwszy od Jana XXIII i Pawła VI stały się aktywnymi współpracownikami międzynarodowej masonerii żydowskiej i światowego socjalizmu. Jan Paweł II jest przede wszystkim kochającym komunistów politykiem w służbie światowego komunizmu zachowującego cień religii. Otwarcie atakuje wszystkie antykomunistyczne rządy a jego podróże nie przynoszą żadnej katolickiej odnowy. Te rzymskie władze soborowe ostro i gwałtownie sprzeciwiają się każdemu potwierdzeniu tradycyjnego Magisterium. Błędy soboru i jego reform pozostają oficjalnym standardem „konsekrowanym” przez Profesję Wiary Kard. Ratzingera w marcu 1989 roku [por. – dokument odwoływał się m.in. do „kolegium biskupów”].
Nikt nie zaprzeczył że byłem uznanym oficjalnym członkiem grona biskupów. Annuario Pontificio potwierdzało to, przedstawiając mnie jako Arcybiskupa-Biskupa Emeryta Diecezji Tulle aż do momentu konsekracji biskupich w roku 1988. To pod tym tytułem Katolickiego Arcybiskupa służyłem Kościołowi, pustoszonemu przez swoich, zakładając stowarzyszenie formujące prawdziwych katolickich kapłanów, Bractwo Kapłańskie św. Piusa X, zaaprobowane przez Biskupa Fryburga w Szwajcarii Ks. Charriere oraz obdarzone listem polecającym przez Kard. Wrighta – Prefekta Kongregacji ds. Duchowieństwa.
Słusznie przewidywałem że owo Bractwo, które pragnęło pozostać przy wszystkich tradycjach Kościoła: doktrynalnej, dyscyplinarnej, liturgicznej, etc. nie będzie przez dłuższy czas aprobowane przez liberalnych niszczycieli Kościoła. Jednakże tajemnicą jest że nie znalazło się nawet pięćdziesięciu, stu biskupów, którzy działaliby tak jak działaliśmy razem z Biskupem de Castro Mayerem, jako prawdziwi następcy Apostołów przeciw uzurpatorom! Nie jest pychą ani wywyższaniem powiedzenie że Bóg w swej miłosiernej mądrości ocalił dziedzictwo swego kapłaństwa, swej łaski, swego Objawienia przez tych dwóch biskupów. To nie my wybraliśmy siebie, lecz Bóg prowadził nas, podtrzymując w całym bogactwie swego Wcielenia i swego Odkupienia. Ci, którzy czują że muszą minimalizować te bogactwa i odmawiać ich mogą tylko nas potępić. To potwierdza jedynie ich schizmę z Naszym Panem i Jego Królestwem wskutek ich sekularyzmu i ich ekumenizmu prowadzącego do apostazji.
Słyszę jak mówią: Przesadzasz! Jest wiele dobrych biskupów, którzy modlą się, którzy mają Wiarę, którzy podnoszą na duchu… Mogą być świętymi, ale jeśli przyjmują fałszywą wolność religijną a z tym państwo świeckie, fałszywy ekumenizm a z tym wiele dróg zbawienia, reformę liturgiczną a z nią praktyczne negowanie Ofiary Mszy, nowe katechizmy ze wszystkimi ich błędami i herezjami – oficjalnie przyczyniają się do rewolucji w Kościele i Jego zniszczenia!
Obecny Papież i biskupi nie przekazują już Naszego Pana Jezusa Chrystusa, lecz raczej sentymentalną, powierzchowną, charyzmatyczną religijność, w której, co do zasady, nie przejawia się już prawdziwa łaska Ducha Świętego. Ta nowa religia nie jest religią katolicką, jest religią jałową, niezdolną do uświęcenia społeczeństwa i rodziny.
Jedna, jedyna rzecz jest niezbędna do tego aby Kościół trwał: w pełni katoliccy biskupi, którzy nie zawierają kompromisu z błędem, którzy zakładają katolickie seminaria, gdzie młodzi kandydaci do kapłaństwa mogą się karmić mlekiem prawdziwej doktryny, umieszczając Naszego Pana Jezusa Chrystusa w centrum swego intelektu, swej woli, swego serca, którzy mają żywą wiarę, głęboką miłość, nabożność bez granic łącząc ich z Naszym Panem. Aby prosili, jak to uczynił św. Paweł, byśmy się za nich modlili, by postępowali w zrozumieniu i mądrości Mysterii Christi, tajemnicy Chrystusa, gdzie odkryją wszystkie Boskie skarby. Niech przygotują się by głosić Jezusa Chrystusa i to Jezusa Chrystusa Ukrzyżowanego „w porę i nie w porę” (2 Tm 4,2). (…)"


*) Tak w angielskiej wersji, z której dokonywano tłumaczenia - być może jest to omyłka i chodzi o Mary Martinez autorkę książek o czasach preludium Vaticanum II.
PRAWDZIWY KOŚCIÓŁ POZOSTAŁ W TRADYCJI
Ileż wiary przyświeca z zadumania tego hierarchy !