Quas Primas
269

21. ONI JEGO ZDETRONIZOWALI - ABP MARCEL LEFEBVR'E - ROZDZ. XXI - Konspiracja Alta Vendita karbonariuszy

Rozdział XXI - Konspiracja Alta Vendita karbonariuszy

ALBUM - KSIĄŻKA W ROZDZIAŁACH!

Ta książka to obowiązkowa lektura każdego katolika. Arcybiskup Lefebvr'e omawia filozoficzne i historyczne przyczyny kryzysu, których efektem był Sobór Watykański II, nazwany tutaj rewolucją francuską w Kościele. Autor rozprawia na temat źródeł i zasad liberalizmu przyczyniającego się do zdetronizowania Jezusa Chrystusa, krytycznie analizuje liberalny katolicyzm oraz liberalną konspirację szatana przeciwko Kościołowi i papiestwu, a także opisuje rewolucję w tiarze i kapie, jaka się dokonała podczas i po soborze — tryumfie katolickiego liberalizmu.


Tak więc dotarliśmy w tym zwięzłym zarysie historycznym do liberalizmu katolickiego, do wigilii Soboru Watykańskiego II. Ale zanim przejdziemy do analizy zwycięstwa osiągniętego na Soborze przez liberalizm, chciałbym cofnąć się trochę, aby pokazać wam, jak wtargnięcie liberalizmu do samej hierarchii kościelnej, a nawet samego papiestwa, rzecz nie do pomyślenia dwa wieki temu, było mimo wszystko zaplanowane, przepowiedziane i zorganizowane już na początku poprzedniego stulecia przez masonerię. Wystarczy więc przedstawić dokumenty, które dowodzą istnienia tej intrygii przeciw Kościołowi, tego „największego zamachu” na papiestwo.

* * *

Tajne dokumenty Alta Vendita Karbonariuszy, które znalazły się w rękach papieża Grzegorza XVI, obejmują okres od roku 1820 do 1846. Zostały one opublikowane na prośbę papieża Piusa IX przez CretineauJoly, w jego dziele L’Eglise romaine et la révolution212. W krótkim liście z 25 lutego 1861 r. skierowanym do autora, wyrażającym aprobatę, Pius IX potwierdził autentyczność tych dokumentów; jednocześnie nie zezwolił nikomu na wyjawienie prawdziwych nazwisk członków Alta Vendita w nich przytaczanych. Listy te są absolutnie oszołamiające; a skoro Papieże zdecydowaliby się je opublikować, to po to, aby ludzie wierzący dowiedzieli się o konspiracji zawiązanej przeciwko Kościołowi przez tajemne stowarzyszenia, aby znali ich plany, oraz aby ostrzec wiernych przed możliwością ich realizacji. Nie bedę o tym więcej teraz mówił; ale zadrżycie czytając te wersy. Ja niczego nie wymyślam; ja tylko czytam nie zatajając niczego, jak to się zdaża w dzisiejszych czasach! Nie będę też ukrywał, że najbardziej śmiałe z tych projektów prześcignęła codzienność dnia dzisiejszego! Czytajmy więc! Ja podkreślę jedynie to, co najbardziej powinno nas uderzyć.

* * *
Papież, kimkolwiek by nie był, nigdy nie stanie się członkiem tajnych stowarzyszeń: bo to właśnie ich zadaniem jest zrobienie pierwszego kroku w kierunku Kościoła, aby zawładnąć nim i papieżem.
Zadanie, którego się podejmujemy, to praca nie na dzień, miesiąc czy rok; to może trwać kilka lat, może nawet całe stulecie; ale w naszych szeregach żołnierze giną a bitwa trwa dalej.
Nie jest naszym zamiarem pozyskanie papieży dla naszej sprawy, uczynienie z nich wyznawców naszych zasad, czy propagatorów naszych idei. To byłoby absurdalnym marzeniem; i gdyby nawet stało się tak w jakimś stopniu, jeśliby np. kardynałowie lub prałaci, przykładowo, z własnej woli lub niespodziewanie, posiedli część naszych sekretów, nie może być to zachętą dla pragnienia wyniesienia ich na stolicę piotrową. To wyniesienie by nas zruinowało. Sama ambicja doprowadziłaby ich do apostazji; a wymagania władzy zmusiłyby ich do poświęcenia nas. To, o co musimy zabiegać, czego powinniśmy szukać i czego oczekiwać, tak jak Żydzi oczekują Mesjasza, to papieża odpowiedniego do naszych potrzeb...

Będziemy mogli wtedy o wiele pewniej maszerować do ataku na Kościół, niż dzierżąc jedynie broszury naszych francuskich braci, czy nawet posiadając złoto Anglii. Chcecie wiedzieć dlaczego? Chodzi o to, że aby roztrzaskać skałę, na której Bóg zbudował swój Kościół, nie potrzebujemy ani octu Hanibala, ani prochu, ani nawet naszych wojsk. Wystarczy, aby tylko któryś z następców Piotra zamoczył w spisku choćby swój mały palec; a ten mały palec będzie dla naszej krucjaty tak dobry, jak wszyscy ci Urbanowie II i wszyscy ci święci Bernardowie chrześcijaństwa.
Nie mamy żadnych wątpliwości, że dojdziemy kiedyś do tego wzniosłego celu naszych wysiłków. Ale kiedy? Ale jak? Te niewiadome pozostają wciąż niewyjawionym. Tym niemniej, tak jak nic nie powinno nas odwieść od nakreślonego planu, a wręcz przeciwnie, wszystko powinno dążyć do jego spełnienia, tak jak gdyby już jutro sukces miał ukoronować dzieło dopiero co naszkicowane, pragniemy, poprzez tę instrukcję, która pozostanie tajemnicą dla większości nowicjuszy, dać urzędnikom w służbie naszej najwyższej sekty Vente pewne rady, które powinni wpajać wszystkim braciom, w formie instrukcji lub też memorandum...
I tak, aby zapewnić sobie papieża wymaganej miary, należy wpierw ukształtować dla niego, dla tego papieża, generację, wartą królestwa, o którym marzymy. Zostawmy na boku starców i ludzi dojrzałych; idźmy do młodych, i, jeśli to możliwe, nawet do dzieci... Wykombinujecie dla siebie, niskim kosztem, [dobrą] reputację, jako dobrzy katolicy i prawdziwi patrioci.

Reputacja ta z kolei sprawi, że doktryny nasze dotrą zarówno do młodych kleryków, jak i głęboko do klasztorów. Po kilku latach, siłą rzeczy, ci młodzi księża przejmą wszystkie funkcje [w hierarchi]; będą rządzić, administrować, sądzić, zorganizują najwyższe zgromadzenie, zostaną powołani, aby wybrać papieża, który będzie rządzić. A papież ten, jak wielu mu współczesnych, będzie z konieczności mniej lub bardziej nasiąknięty włoskimi i humanitarnymi zasadami, które właśnie zamierzamy puścić w obieg. To jest maleńkie ziarenko gorczycy, które powierzamy ziemi; ale słońce sprawiedliwości rozwinie z niego najpotężniejszą władzę, aż pewnego dnia zobaczycie, jak wielkie żniwo to małe ziarenko da.
Na drodze, którą przygotowujemy naszym braciom, piętrzą się wielkie przeszkody do zdobycia, trudności nie jednego rodzaju, z którymi musimy się borykać. Ale oni je pokonają, dzięki swojemu doświadczeniu i wnikliwości; cel nasz jest bowiem tak wspaniały, że trzeba postawić wszystkie żagle na wiatr, aby go osiągnąć. Jeśli chcecie zrewolucjonizować Włochy, szukajcie papieża, którego portret właśnie naszkicowaliśmy. Jeśli chcecie ustanowić rządy wybranych na tronie nierządnicy Babilonu, pozwólcie, aby księża maszerowali pod waszym sztandarem, zawsze wierząc, że maszerują pod sztandarem apostolskich Kluczy. Jeśli pragniecie, aby zniknęły ostatnie ślady tyranów i ciemiężycieli, zastawcie swoje pułapki, jak Simon Barjone; zastawcie je raczej w zakrystiach, seminariach i zakonach, niż na dnie morza: a jeżeli nie będziecie się spieszyć, obiecuję wam połów bardziej cudowny, niż Jego. Rybak łowiący ryby stanie się rybakiem ludzi; zgromadzicie swych przyjaciół wokół Tronu Apostolskiego. Będziecie głosić rewolucję tiary i kapy, maszerującą z krzyżem i sztandarem, rewolucję, którą trzeba będzie tylko lekko wzniecić, aby wywołała pożar na wszystkich czterech krańcach świata213.

A oto inny fragment z listu „Nubiusa” do „Volpe”, datowanego 3 kwietnia 1824 r.:
Ramiona nasze obarczono ciężkim brzemieniem, drogi Volpe. Musimy przeprowadzić niemoralną edukację Kościoła i przybyć, za pomocą małych, dobrze rozłożonych, ale raczej słabo zdefiniowanych środków, na triumf idei rewolucyjnej głoszonej przez papieża. Realizując ten plan, który zawsze wydawał mi się być wynikiem jakiejś nadludzkiej kalkulacji, poruszamy się jednak ciągle po omacku...214

„Nadludzka kalkulacja”, mówi Nubius, mając na myśli diaboliczną kalkulację! Gdyż kalkulacja ta zakłada obalenie Kościoła od samej jego głowy, co Msgr. Delassus215 nazywa największym zamachem, ponieważ nie można wyobrazić sobie niczego bardziej wywrotowego dla Kościoła, niż papieża wygranego dla idei liberalnych, niż papieża wykorzystującego moc kluczy Świętego Piotra w służbie antykościoła! Czyż nie tak właśnie dzisiaj żyjemy, od czasów Soboru Watykańskiego II, od nowego Prawa Kanonicznego? Z fałszywym ekumenizmem i fałszywą wolnością religijną, ogłoszonymi na Soborze Watykańskim II, i zastosowanymi przez papieży z zimną wytrwałością, pomimo wszystkich nieszczęść, które to spowodowało w ciągu ponad dwudziestu lat!
Nie mieszając w to nieomylności magisterium Kościoła, może nawet bez popierania herezji słusznie takimi zwanych, obserwujemy systematyczne samozniszczenie Kościoła. „Samozniszczenie” to słowo Pawła VI, który pośrednio wyjawił prawdziwego winnego: bo któż może „samozniszczyć” Kościół, jeżeli nie ten, który ma misję utrzymywania go na opoce? Jakiż kwas może lepiej rozpuścić tę skałe, jeżeli nie duch liberalny, penetrujący samego następcę Piotra.
Ten plan powstał z diabelskiej inspiracji i w sposób diaboliczny się wypełnia! Ale nie tylko wrogowie Kościoła go ujawnili. Papieże również bardzo jasno zdemaskowali go i go przepowiedzieli. I o tym właśnie będziemy mówić w następnym rozdziale.

Przypisy:

Kościół Rzymski i Rewolucja, 2 tom, oryginalnewydanie, 1859; przedrukowane przez Koło Francuskiego Odrodzenia,Paryż 1976; Msgr. Delassus przedstawił te dokumenty po razkolejny w swoim dziele La conjuration antichrétienne, DDB 1910, Tom III, s.1035–1092.

Niezmienne instrukcje z 1820 r., Op. cit., s. 82–90.

Op. cit., s. 129.

Le probléme de l’heure présente, DDB., 1904, Tom I. s. 195.