Komuś bardzo zależy, żeby wyrzucić ks. Kneblewskiego z jego parafii
Komuś bardzo zależy, żeby wyrzucić ks. Kneblewskiego z jego parafii, dlatego rzecznik Kurii z pewnością zostanie zmuszony do złożenia wyjaśnień Ośrodkowi i lewakom wspierającym wystawianie m.in. w Bydgoszczy bluźnierczych spektakli teatralnych. Jego odpowiedź i ewentualne działania bydgoskiego biskupa będą bardzo ważne. Także dla wiernych, z coraz większym niesmakiem obserwujących uleganie części hierarchów Kościoła w Polsce lewakom bluźniącym przeciwko Bogu, szargającym Kościół i zachęcającym do mordowania nienarodzonych oraz broniącym morderców przed karą śmierci. Wielki kardynał Wyszyński potrafił powiedzieć komunistom „Non possumus”. A biskup Jan Tyrawa?
Głupota i bezczelność rozmaitych lewackich ośrodków jest po prostu zadziwiająca. I nawracająca. Najlepszym przykładem jest działalność Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych – dziwacznego tworu, który upodobał sobie atakowanie środowisk patriotycznych, narodowych i katolickich. Zamiast zająć się osobą swojego twórcy Rafała Gawła, którego sąd I instancji skazał na trzy lata więzienia, Ośrodek nadal zajmuje się używaniem języka nienawiści, haniebnymi porównaniami i dążeniem do ograniczenia prawa do wolności słowa. Ostatnio znowu zaczął szczuć na ks. prałata Romana Kneblewskiego z Bydgoszczy. Ośrodek, jak większość lewaków, ma zerowe pojęcie o nauce Kościoła katolickiego, za to księży nienawidzi tak bardzo, że odmawia im prawa do wypowiedzi. Broni wolności słowa, zabraniając wolności słowa. Zabawnie to wygląda, gdy jednym tchem szczuje i jednocześnie wyciąga łapy po pieniądze. Oczywiście Ośrodek nie jest sam. Jego działania wspierają lewackie media, pomijające, że na jego czele stał (stoi?) człowiek skazany za przestępstwo. Ot, zwyczajne lewackie standardy. Dlatego w ślad za nim atak na ks. Kneblewskiego przypuściły m.in. „Express Bydgoski”, portal bydgoszcz.naszemiasto.pl, jakiś Polityczek.pl (nazwa chyba adekwatna do poziomu intelektualnego), no i oczywiście niezawodna w takich przypadkach „Gazeta Wyborcza”, która chyba już zatrudniła sobie jakiegoś pismaka wyłącznie do śledzenia każdego słowa i gestu bydgoskiego prałata. Nie zawiódł też mający ewidentną obsesję na punkcie pracy ks. Kneblewskiego jakiś Marcin Kowalski (www.metropliabygoska), który przypuścił atak tyleż obrzydliwy, co dowodzący potężnych braków intelektualnych (o kulturze osobistej nie wspominając).
Czym tym razem rozwścieczył lewactwo ks. Kneblewski? Krótko po bestialskim napadzie na Polaków dokonanym przez „uchodźców” w Rimini i ujawnieniu sprawy mieszkanki Łodzi, przez dziesięć dni gwałconej przez trzech mężczyzn (zmarła w wyniku doznanych obrażeń) oraz po ujawnieniu sprawy zamordowania mieszkanki Zduńskiej Woli, wypowiedział się na temat kary śmierci. Rzecz jasna, gdyby poczytać komentarze internautów w każdej z tych spraw, to śmierć była i tak najlżejszą karą proponowaną przez nich dla sprawców tych zbrodni. No, ale dla lewaków co innego opinia milionów Polaków, a co innego wypowiedzenie jej przez osobę publiczną. Najwyraźniej (i słusznie) boją się autorytetu ks. Kneblewskiego i jego wpływu na słuchaczy – dużo większego niż ich wpływ na tę garstkę, która jeszcze ich słucha. Cóż takiego powiedział ks. Kneblewski, że założony przez kryminalistę Ośrodek dostał szału?
Miłosierdzie z kary śmierci
Zwrócił uwagę, że kara śmierci nie jest niemiłosierna. Ks. Kneblewski zapytał, czy wszyscy chrześcijanie, którzy przez ostatnie dwa tysiące lat akceptowali karę śmierci, byli niemiłosierni. Czy sama kara śmierci jest niemiłosierna? Czy dziś miłosierdzie nie jest rozumiane opacznie? Czy nie mylimy czasem miłosierdzia z łagodnością i tolerowaniem zjawisk, których nie wolno tolerować? Kapłan przypomniał, że chrześcijanie są zobowiązani patrzeć na doczesność w perspektywie życia wiecznego, a nie tego, co „tu i teraz”. I odpowiedział na podstawowe pytanie: kara śmierci nie jest niemiłosierna. Jest okazaniem miłosierdzia potencjalnym, zazwyczaj niczemu niewinnym ofiarom, ale i szansą na zbawienie dla samego zbrodniarza.
To ważne kwestie, ale lewakom z ich ograniczonymi rozumkami obce. W końcu lewactwo upiera się, że Boga nie ma, więc nigdy nie zrozumie patrzenia na świat w perspektywie życia wiecznego. Dla nich liczy się tylko „tu i teraz”, przy czym oczywiście nie są w stanie zaakceptować, że ktoś może patrzeć szerzej niż oni. Stąd lewacka odmowa prawa do poglądów innych niż ich własne. Logiki nie ma w tym za grosz, ale nie oszukujmy się – lewactwo od czasów rewolucji październikowej jest zlepkiem głupoty, nienawiści do Boga i ludzi oraz wykluczających się wzajemnie poglądów. Lewactwo, które zaatakowało po tej wypowiedzi ks. Kneblewskiego, oczywiście nie ma zielonego pojęcia o treści Ewangelii, nie mówiąc już o nauczaniu Kościoła. Tymczasem, chociaż poprawność polityczna zabrania o tym mówić, Kościół katolicki w swej tradycji... dopuszcza karę śmierci.
Co mówi Kościół?
W Katechizmie Kościoła Katolickiego z 1992 r. jest na ten temat następujący zapis: Ochrona wspólnego dobra społeczeństwa domaga się unieszkodliwienia napastnika. Z tej racji tradycyjne nauczanie Kościoła uznało za uzasadnione prawo i obowiązek prawowitej władzy publicznej do wymierzania kar odpowiednich do ciężaru przestępstwa, nie wykluczając kary śmierci w przypadkach najwyższej wagi (nr 2266). Również opublikowane w 1998 r. poprawki do Katechizmu dopuszczają karę śmierci. Zaznaczają co prawda, że w dzisiejszych czasach „przypadki absolutnej konieczności usunięcia winowajcy” są rzadkie albo nie występują wcale, ale... nie wykluczają tego rodzaju wymierzenia sprawiedliwości. Koresponduje to także ze stanowiskiem papieża Jana Pawła II, wyrażonym w encyklice Ewangelium viate z 1995 r., potwierdzonym przez kard. Josefa Ratzingera – prefekta Kongregacji Nauki i Wiary, późniejszego papieża Benedykta XVI. Kard. Ratzinger, odnosząc się do kary śmierci, stwierdził: W encyklice Papież nie wyklucza, że może zaistnieć sytuacja, w której nie sposób obronić w inny sposób ładu publicznego i bezpieczeństwa jednostki (Nienaruszalność życia ludzkiego w świetle encykliki „Evangelium vitae”, OsRomPol 16 (1995), nr 5, s. 49). Co prawda papież Jan Paweł II już po ukazaniu się wspomnianej encykliki i Katechizmu zachęcał do zniesienia kary śmierci jako takiej, ale nigdy nie powiedział, że powyższe stanowisko Kościoła uległo zmianie. Jako głowa Kościoła katolickiego nigdy go nie zakwestionował i nie odwołał. Nie zrobili też tego jego następcy. Nawet cytowane przez lewactwo słowa papieża Franciszka nie są odwołaniem stwierdzeń Katechizmu Kościoła katolickiego w tej materii. Do dziś tradycyjne nauczanie Kościoła katolickiego nie wyklucza zastosowania kary śmierci. Stąd dziś katolik nie musi być przeciwnikiem kary śmierci. Ma prawo uważać, że są sytuacje, w których jest ona niezbędna.
Szansa dla zbrodniarzy
I właśnie o takich przypadkach mówił ks. Kneblewski. I tylko o takich. Dzięki karze śmierci możemy okazać miłosierdzie potencjalnym ofiarom, unikając kolejnych zbrodni. Były takie wypadki, np. zboczeniec, sadysta-pedofil, który kilkoro dzieci zadźgał nożem, ponieważ kary śmierci nie ma, otrzymał wyrok 25 lat więzienia i odsiedział to już, albo np. została mu ta kara z takiego czy innego paragrafu skrócona, wychodzi na wolność i zachodzi wysokie prawdopodobieństwo, że będzie na nowo mordował – powiedział w nagraniu, które tak wściekle zaatakowali lewacy. Nie ma w nim nic sprzecznego z nauką Kościoła. Co więcej, ks. Kneblewski zwrócił uwagę, że nawet kara śmierci nie oznacza potępienia. Przypomniał, że przecież przed wykonaniem wyroku nawet najgorsi przestępcy dostają szansę nawrócenia, że mogą wyspowiadać się i uzyskać rozgrzeszenie. Sprawiedliwie ukarani na ziemi, mają szansę zbawienia. I właśnie na tym polega Boże miłosierdzie. Nie na łagodności, nie na uległości, ale na umożliwieniu każdemu nawrócenia. Oczywiście, żeby to zrozumieć, trzeba odrobiny inteligencji i wiary jak ziarenko gorczycy, ale lewacy nie posiadają ani jednego, ani drugiego. Być może stąd obłąkany i haniebny atak Ośrodka na księdza Kneblewskiego, posunięty aż do stwierdzenia, że bydgoski kapłan mówi to samo, co islamscy terroryści z ISIS. Już za to porównanie Ośrodkowi należy się pozew, choć wątpliwe, by ks. Kneblewski chciał zniżać się do poziomu tych, którzy go atakują. Wszak nie od dziś wiadomo, że z idiotą nie należy dyskutować, bo sprowadza do własnego poziomu i pokonuje doświadczeniem, a i co niektórzy sędziowie w naszym kraju powinni raczej ulice zamiatać niż ferować wyroki. Zawsze istnieje ryzyko trafienia na lewaka w todze, dla którego fakty nie mają większego znaczenia.
Non possumus
Dlatego wobec kolejnego wściekłego ataku na ks. Kneblewskiego niezwykle istotna będzie postawa bydgoskiej kurii. Przykro to stwierdzić, ale dotychczas bp Jan Tyrawa sprawiał wrażenie, jakby jego ulubionym świętym był „święty spokój” oraz niezadzieranie z „Gazetą Wyborczą” i lewakami (nawet gdy sam był opluwany). Niestety w dzisiejszych czasach ataku na Kościół, czasach, gdy chrześcijaństwo jest najbardziej prześladowanym wyznaniem na Ziemi, ograniczanie się do „świętego spokoju” jest niemożliwe. Lewactwo nigdy nie zrezygnowało z siadania na ołtarzu, zmieniło tylko sposoby używane do tego sadowienia się. Co więcej, nie zmieniło też metod zwalczania niewygodnych kapłanów (poza fizyczną eliminacją przynajmniej w Polsce). Medialne metody, których używa, są identyczne jak te stosowane ongiś przez Jerzego Urbana. Dziś do kapłanów najbardziej znienawidzonych przez lewactwo należy ks. Roman Kneblewski. Co na to wszystko bydgoska kuria? Na temat najnowszego ataku do chwili zamknięcia niniejszego numeru nie zajęła jeszcze oficjalnego stanowiska. Zapytany przez niejaką Joannę Plutę (może szuka ona etatu w „Wyborczej”, chociaż ta akurat masowo zwalnia), rzecznik bydgoskiej kurii odmówił komentarza, podnosząc, że filmu z wypowiedzią ks. prałata nie widział. Ta dyplomatyczna odpowiedź oczywiście nie zamknie sprawy. Komuś bardzo zależy, żeby wyrzucić ks. Kneblewskiego z jego parafii, dlatego rzecznik z pewnością zostanie zmuszony do złożenia wyjaśnień Ośrodkowi i lewakom wspierającym wystawianie m.in. w Bydgoszczy bluźnierczych spektakli teatralnych. Jego odpowiedź i ewentualne działania bydgoskiego biskupa będą bardzo ważne. Także dla wiernych, z coraz większym niesmakiem obserwujących uleganie części hierarchów Kościoła w Polsce lewakom bluźniącym przeciwko Bogu, szargającym Kościół i zachęcającym do mordowania nienarodzonych oraz broniącym morderców przed karą śmierci. Wielki kardynał Wyszyński potrafił powiedzieć komunistom „Non possumus”. A biskup Jan Tyrawa?
polskaniepodlegla.pl/…/13297-tylko-u-n…
Głupota i bezczelność rozmaitych lewackich ośrodków jest po prostu zadziwiająca. I nawracająca. Najlepszym przykładem jest działalność Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych – dziwacznego tworu, który upodobał sobie atakowanie środowisk patriotycznych, narodowych i katolickich. Zamiast zająć się osobą swojego twórcy Rafała Gawła, którego sąd I instancji skazał na trzy lata więzienia, Ośrodek nadal zajmuje się używaniem języka nienawiści, haniebnymi porównaniami i dążeniem do ograniczenia prawa do wolności słowa. Ostatnio znowu zaczął szczuć na ks. prałata Romana Kneblewskiego z Bydgoszczy. Ośrodek, jak większość lewaków, ma zerowe pojęcie o nauce Kościoła katolickiego, za to księży nienawidzi tak bardzo, że odmawia im prawa do wypowiedzi. Broni wolności słowa, zabraniając wolności słowa. Zabawnie to wygląda, gdy jednym tchem szczuje i jednocześnie wyciąga łapy po pieniądze. Oczywiście Ośrodek nie jest sam. Jego działania wspierają lewackie media, pomijające, że na jego czele stał (stoi?) człowiek skazany za przestępstwo. Ot, zwyczajne lewackie standardy. Dlatego w ślad za nim atak na ks. Kneblewskiego przypuściły m.in. „Express Bydgoski”, portal bydgoszcz.naszemiasto.pl, jakiś Polityczek.pl (nazwa chyba adekwatna do poziomu intelektualnego), no i oczywiście niezawodna w takich przypadkach „Gazeta Wyborcza”, która chyba już zatrudniła sobie jakiegoś pismaka wyłącznie do śledzenia każdego słowa i gestu bydgoskiego prałata. Nie zawiódł też mający ewidentną obsesję na punkcie pracy ks. Kneblewskiego jakiś Marcin Kowalski (www.metropliabygoska), który przypuścił atak tyleż obrzydliwy, co dowodzący potężnych braków intelektualnych (o kulturze osobistej nie wspominając).
Czym tym razem rozwścieczył lewactwo ks. Kneblewski? Krótko po bestialskim napadzie na Polaków dokonanym przez „uchodźców” w Rimini i ujawnieniu sprawy mieszkanki Łodzi, przez dziesięć dni gwałconej przez trzech mężczyzn (zmarła w wyniku doznanych obrażeń) oraz po ujawnieniu sprawy zamordowania mieszkanki Zduńskiej Woli, wypowiedział się na temat kary śmierci. Rzecz jasna, gdyby poczytać komentarze internautów w każdej z tych spraw, to śmierć była i tak najlżejszą karą proponowaną przez nich dla sprawców tych zbrodni. No, ale dla lewaków co innego opinia milionów Polaków, a co innego wypowiedzenie jej przez osobę publiczną. Najwyraźniej (i słusznie) boją się autorytetu ks. Kneblewskiego i jego wpływu na słuchaczy – dużo większego niż ich wpływ na tę garstkę, która jeszcze ich słucha. Cóż takiego powiedział ks. Kneblewski, że założony przez kryminalistę Ośrodek dostał szału?
Miłosierdzie z kary śmierci
Zwrócił uwagę, że kara śmierci nie jest niemiłosierna. Ks. Kneblewski zapytał, czy wszyscy chrześcijanie, którzy przez ostatnie dwa tysiące lat akceptowali karę śmierci, byli niemiłosierni. Czy sama kara śmierci jest niemiłosierna? Czy dziś miłosierdzie nie jest rozumiane opacznie? Czy nie mylimy czasem miłosierdzia z łagodnością i tolerowaniem zjawisk, których nie wolno tolerować? Kapłan przypomniał, że chrześcijanie są zobowiązani patrzeć na doczesność w perspektywie życia wiecznego, a nie tego, co „tu i teraz”. I odpowiedział na podstawowe pytanie: kara śmierci nie jest niemiłosierna. Jest okazaniem miłosierdzia potencjalnym, zazwyczaj niczemu niewinnym ofiarom, ale i szansą na zbawienie dla samego zbrodniarza.
To ważne kwestie, ale lewakom z ich ograniczonymi rozumkami obce. W końcu lewactwo upiera się, że Boga nie ma, więc nigdy nie zrozumie patrzenia na świat w perspektywie życia wiecznego. Dla nich liczy się tylko „tu i teraz”, przy czym oczywiście nie są w stanie zaakceptować, że ktoś może patrzeć szerzej niż oni. Stąd lewacka odmowa prawa do poglądów innych niż ich własne. Logiki nie ma w tym za grosz, ale nie oszukujmy się – lewactwo od czasów rewolucji październikowej jest zlepkiem głupoty, nienawiści do Boga i ludzi oraz wykluczających się wzajemnie poglądów. Lewactwo, które zaatakowało po tej wypowiedzi ks. Kneblewskiego, oczywiście nie ma zielonego pojęcia o treści Ewangelii, nie mówiąc już o nauczaniu Kościoła. Tymczasem, chociaż poprawność polityczna zabrania o tym mówić, Kościół katolicki w swej tradycji... dopuszcza karę śmierci.
Co mówi Kościół?
W Katechizmie Kościoła Katolickiego z 1992 r. jest na ten temat następujący zapis: Ochrona wspólnego dobra społeczeństwa domaga się unieszkodliwienia napastnika. Z tej racji tradycyjne nauczanie Kościoła uznało za uzasadnione prawo i obowiązek prawowitej władzy publicznej do wymierzania kar odpowiednich do ciężaru przestępstwa, nie wykluczając kary śmierci w przypadkach najwyższej wagi (nr 2266). Również opublikowane w 1998 r. poprawki do Katechizmu dopuszczają karę śmierci. Zaznaczają co prawda, że w dzisiejszych czasach „przypadki absolutnej konieczności usunięcia winowajcy” są rzadkie albo nie występują wcale, ale... nie wykluczają tego rodzaju wymierzenia sprawiedliwości. Koresponduje to także ze stanowiskiem papieża Jana Pawła II, wyrażonym w encyklice Ewangelium viate z 1995 r., potwierdzonym przez kard. Josefa Ratzingera – prefekta Kongregacji Nauki i Wiary, późniejszego papieża Benedykta XVI. Kard. Ratzinger, odnosząc się do kary śmierci, stwierdził: W encyklice Papież nie wyklucza, że może zaistnieć sytuacja, w której nie sposób obronić w inny sposób ładu publicznego i bezpieczeństwa jednostki (Nienaruszalność życia ludzkiego w świetle encykliki „Evangelium vitae”, OsRomPol 16 (1995), nr 5, s. 49). Co prawda papież Jan Paweł II już po ukazaniu się wspomnianej encykliki i Katechizmu zachęcał do zniesienia kary śmierci jako takiej, ale nigdy nie powiedział, że powyższe stanowisko Kościoła uległo zmianie. Jako głowa Kościoła katolickiego nigdy go nie zakwestionował i nie odwołał. Nie zrobili też tego jego następcy. Nawet cytowane przez lewactwo słowa papieża Franciszka nie są odwołaniem stwierdzeń Katechizmu Kościoła katolickiego w tej materii. Do dziś tradycyjne nauczanie Kościoła katolickiego nie wyklucza zastosowania kary śmierci. Stąd dziś katolik nie musi być przeciwnikiem kary śmierci. Ma prawo uważać, że są sytuacje, w których jest ona niezbędna.
Szansa dla zbrodniarzy
I właśnie o takich przypadkach mówił ks. Kneblewski. I tylko o takich. Dzięki karze śmierci możemy okazać miłosierdzie potencjalnym ofiarom, unikając kolejnych zbrodni. Były takie wypadki, np. zboczeniec, sadysta-pedofil, który kilkoro dzieci zadźgał nożem, ponieważ kary śmierci nie ma, otrzymał wyrok 25 lat więzienia i odsiedział to już, albo np. została mu ta kara z takiego czy innego paragrafu skrócona, wychodzi na wolność i zachodzi wysokie prawdopodobieństwo, że będzie na nowo mordował – powiedział w nagraniu, które tak wściekle zaatakowali lewacy. Nie ma w nim nic sprzecznego z nauką Kościoła. Co więcej, ks. Kneblewski zwrócił uwagę, że nawet kara śmierci nie oznacza potępienia. Przypomniał, że przecież przed wykonaniem wyroku nawet najgorsi przestępcy dostają szansę nawrócenia, że mogą wyspowiadać się i uzyskać rozgrzeszenie. Sprawiedliwie ukarani na ziemi, mają szansę zbawienia. I właśnie na tym polega Boże miłosierdzie. Nie na łagodności, nie na uległości, ale na umożliwieniu każdemu nawrócenia. Oczywiście, żeby to zrozumieć, trzeba odrobiny inteligencji i wiary jak ziarenko gorczycy, ale lewacy nie posiadają ani jednego, ani drugiego. Być może stąd obłąkany i haniebny atak Ośrodka na księdza Kneblewskiego, posunięty aż do stwierdzenia, że bydgoski kapłan mówi to samo, co islamscy terroryści z ISIS. Już za to porównanie Ośrodkowi należy się pozew, choć wątpliwe, by ks. Kneblewski chciał zniżać się do poziomu tych, którzy go atakują. Wszak nie od dziś wiadomo, że z idiotą nie należy dyskutować, bo sprowadza do własnego poziomu i pokonuje doświadczeniem, a i co niektórzy sędziowie w naszym kraju powinni raczej ulice zamiatać niż ferować wyroki. Zawsze istnieje ryzyko trafienia na lewaka w todze, dla którego fakty nie mają większego znaczenia.
Non possumus
Dlatego wobec kolejnego wściekłego ataku na ks. Kneblewskiego niezwykle istotna będzie postawa bydgoskiej kurii. Przykro to stwierdzić, ale dotychczas bp Jan Tyrawa sprawiał wrażenie, jakby jego ulubionym świętym był „święty spokój” oraz niezadzieranie z „Gazetą Wyborczą” i lewakami (nawet gdy sam był opluwany). Niestety w dzisiejszych czasach ataku na Kościół, czasach, gdy chrześcijaństwo jest najbardziej prześladowanym wyznaniem na Ziemi, ograniczanie się do „świętego spokoju” jest niemożliwe. Lewactwo nigdy nie zrezygnowało z siadania na ołtarzu, zmieniło tylko sposoby używane do tego sadowienia się. Co więcej, nie zmieniło też metod zwalczania niewygodnych kapłanów (poza fizyczną eliminacją przynajmniej w Polsce). Medialne metody, których używa, są identyczne jak te stosowane ongiś przez Jerzego Urbana. Dziś do kapłanów najbardziej znienawidzonych przez lewactwo należy ks. Roman Kneblewski. Co na to wszystko bydgoska kuria? Na temat najnowszego ataku do chwili zamknięcia niniejszego numeru nie zajęła jeszcze oficjalnego stanowiska. Zapytany przez niejaką Joannę Plutę (może szuka ona etatu w „Wyborczej”, chociaż ta akurat masowo zwalnia), rzecznik bydgoskiej kurii odmówił komentarza, podnosząc, że filmu z wypowiedzią ks. prałata nie widział. Ta dyplomatyczna odpowiedź oczywiście nie zamknie sprawy. Komuś bardzo zależy, żeby wyrzucić ks. Kneblewskiego z jego parafii, dlatego rzecznik z pewnością zostanie zmuszony do złożenia wyjaśnień Ośrodkowi i lewakom wspierającym wystawianie m.in. w Bydgoszczy bluźnierczych spektakli teatralnych. Jego odpowiedź i ewentualne działania bydgoskiego biskupa będą bardzo ważne. Także dla wiernych, z coraz większym niesmakiem obserwujących uleganie części hierarchów Kościoła w Polsce lewakom bluźniącym przeciwko Bogu, szargającym Kościół i zachęcającym do mordowania nienarodzonych oraz broniącym morderców przed karą śmierci. Wielki kardynał Wyszyński potrafił powiedzieć komunistom „Non possumus”. A biskup Jan Tyrawa?
polskaniepodlegla.pl/…/13297-tylko-u-n…