tahamata
81 tys.

ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: O posłuszeństwie

Nie bójmy się dyskusji 28-03-2012, 06:21

Najgorszą rzeczą, która się może zdarzyć w Kościele, jest udawanie, że pewnych problemów nie ma.

W związku z nową publikacją, która ukazała się we "Frondzie", dostałem bardzo wiele listów. Nie jestem w stanie na nie wszystkie odpowiedzieć. Być może na ich bazie przygotuję jeszcze w tym roku kolejną książkę, która poruszy wiele współczesnych problemów społecznych i religijnych. Dzisiaj natomiast odpowiem jedynie na niektóre pytania.

W listach często poruszany jest problem posłuszeństwa w Kościele. Oczywiście uważam, że duchowny, który w czasie święceń kapłańskich ślubował posłuszeństwo swoim władzom, powinien go bezwzględnie dochować. Choć nie potępiam tych, którzy nie dotrzymali tego ślubu i odeszli ze struktur kościelnych, to jednak za mało wiarygodną uznaję tę część duchownych, którzy po zrzuceniu sutanny czy habitu jawnie i otwarcie, nieraz niebezpodstawnie, krytykują złe rzeczy dziejące się w ich dotychczasowych diecezjach czy zakonach. Trzasnąć bowiem drzwiami i odejść jest łatwo. Trudniej pozostać i pomimo szykan próbować zmieniać struktury kościelne na lepsze. Z tego też powodu, mimo całej nagonki personalnej, której doświadczam od 2006 r., nie wybrałem drogi Tadeusza Bartosia, Stanisława Obirka czy Piotra Natanka. Gdy dwukrotnie zostałem zakneblowany, to podporządkowywałem się temu. Po cofnięciu zakazów od nowa zacząłem mówić i pisać to, co uważam za słuszne. Gdyby uciszanie miało powtórzyć się po raz trzeci, to też się podporządkuję, choć twierdzę, że kneble czy zakazy nie rozwiążą żadnych problemów. Co najwyżej tylko je pogłębią.

Uważam też, że posłuszeństwo ma być rozumne, to znaczy między przełożonym a podwładnym powinien istnieć dialog. Ostateczna decyzja, tak jak w wypadku kapitana na statku, należy oczywiście do danego biskupa czy prowincjała, ale zanim ją podejmie, winien jednak z zainteresowanym porozmawiać i wyjaśnić sytuację. Kościół powinien tym różnić się od korporacji czy koncernów przemysłowych, że każdy pracownik "winnicy Pańskiej", choć jest przysłowiowym trybikiem w maszynie, ma jednak prawo do bycia partnerem w dialogu. Jeden z księży diecezjalnych w długim liście poruszył wiele problemów swojej diecezji i napisał: "Stary biskup, dzisiaj już świętej pamięci, choć oschły i mający twardą rękę, każdemu z księży dawał szansę do pełnego wypowiedzenia się. Nawet jeżeli ktoś mocno narozrabiał. Natomiast nowy albo w ogóle nie rozmawia, albo, gdy ktoś wreszcie dostanie się do niego na rozmowę, przerywa mu po pierwszych zdaniach i zalewa go potokiem słów. Całkowity monolog. Nie dziwota więc, ze decyzje biskupie w sprawach personalnych są pasmem błędów i pomyłek". Inny duchowny w swoim liście podkreśla starą księżowską maksymę, że tak funkcjonuje diecezja, jakie biskup ma relacje ze swoimi proboszczami. Na tych ostatnich bowiem opiera się cała działalność duszpasterska.

Innym problemem poruszanym w listach są finanse Kościoła. Praktycznie wszyscy korespondenci twierdzą, że wprawdzie nagonka rządu Tuska na Fundusz Kościelny jest elementem kampanii politycznej, to jednak polski Kościół sam sobie strzela w stopę poprzez brak jawności w sprawach ekonomicznych. Tutaj całkowicie się zgadzam z innym księdzem z biednej parafii na północy Polski, który napisał do mnie, że chciał opublikować na stronie internetowej stan finansów swojej parafii, aby w ten sposób zachęcić wiernych do większej ofiarności. Zabroniła mu tego jednak kuria, która uznała, że byłby to niebezpieczny precedens, który zmusiłby inne parafie, zwłaszcza te bardzo bogate, do opublikowania swoich rozliczeń. Ksiądz ów dodaje w swoim liście, że brak jawności tworzy nieprawdopodobne mity o bogactwie Kościoła. Z kolei inny duchowny pisze: "W naszym dekanacie jeden z proboszczów wozi się luksusowym mercedesem, przez co wierni myślą, że każdy z nas jest krezusem. (...) Gdyby ordynariusz wyjaśnił diecezjanom, dlaczego jedni mają na mercedesa, a drudzy ledwo wiążą koniec z końcem, to tym drugim byłoby trochę lżej, bo nie byliby z bogatymi w jednym worku. A tak cierpimy wszyscy za jednego dorobkiewicza".

Komu jak komu, ale Kościołowi powinno najbardziej zależeć na jawności. Nie tylko obala ona mity i plotki, ale też zachęca wiernych do współodpowiedzialności za parafie i diecezje. W dokumentach Soboru Watykańskiego II i w nauczaniu Jana Pawła II jest wiele na ten temat, ale polska praktyka jest taka, że ukrywa się praktycznie wszystko.

Ostatnie pytanie, na które mogę odpowiedzieć w tym krótkim felietonie, to sprawa celibatu. Z góry zaznaczam, aby przeciąć wszystkie insynuacje, że jestem celibatariuszem i mam zamiar pozostać nim do śmierci. Nie mam też nikogo "na boku". Poruszyłem ten problem po pierwsze dlatego, że jako ksiądz dwóch obrządków nie mogę się zgodzić z tym, iż żonaci księża z katolickiego Kościoła wschodniego są traktowani jako coś gorszego. Po drugie, w tej kwestii panuje duże zakłamanie, a przygotowanie kleryków do życia bezżennego pozostawia wiele do życzenia. Po trzecie, to nie najlepsze przygotowanie często rodzi homoseksualizm i pedofilię. Ta ostatnia, choć dotyczy znikomej liczby duchownych, to jednak ukrywana i tuszowana wywołuje ogromne zgorszenie. Cieszę się, że z problemem tym zmierzyła się niedawna konferencja Episkopatu Polski, ale pojawienie się na niej abp. Juliusza Paetza postawiło ogromny znak zapytania. Czyżby to lobby, o którym mówię w wywiadzie rzece, było aż tak mocne?

ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Gazeta Polska, 28 marca 2012 r.

źródło: www.isakowicz.pl/index.php
Domena publiczna
tahamata
Powywalałem trochę. Przepraszam. Naskakujecie na człowieka, który po prostu pyta dlaczego ks. Isakowicz-Zaleski wplótł nazwisko ks. Natanka między księży którzy opuścili Kościół definitywnie (np. Obirek). Zatem mu odpowiadam, nie doszukując się prowokacji:
Także tego nie rozumiem. Tamci zrzucili sutanny... Porównanie co najmniej nie na miejscu. Nie wiem czy to manipulacja - tekst pochodzi prosto …Więcej
Powywalałem trochę. Przepraszam. Naskakujecie na człowieka, który po prostu pyta dlaczego ks. Isakowicz-Zaleski wplótł nazwisko ks. Natanka między księży którzy opuścili Kościół definitywnie (np. Obirek). Zatem mu odpowiadam, nie doszukując się prowokacji:

Także tego nie rozumiem. Tamci zrzucili sutanny... Porównanie co najmniej nie na miejscu. Nie wiem czy to manipulacja - tekst pochodzi prosto ze strony ks. Zaleskiego.
JCMKJ
Słuhcam ks.Natanka od 4 lat,od Rekolekcji w Gietrzwałdzie.Nie lubię zbytnio rozmów przez internet,ponieważ nie widzę oczu rozmowcy.Postanowiłem jednak wypowiedzieć swoją opinię i tyle.Z przyjemnościa czasami podejmę dyskusję(nie jestem biegły w pisaniu),ale w duchu pokory i na poziomie.
Primo
''Uważam też, że posłuszeństwo ma być rozumne, to znaczy między przełożonym, a podwładnym powinien istniec dialog. Ostateczna decyzja, tak jak w wypadku kapitana na statku, należy oczywiście do danego biskupa czy prowincjała, ale zanim ją podejmie, winien jednak z zainteresowanym porozmawiać i wyjaśnić sytuację''.
Żadnego dialogu nie było pomiędzy ks. Natankiem, a jego przełożonym. Jak wiemy …Więcej
''Uważam też, że posłuszeństwo ma być rozumne, to znaczy między przełożonym, a podwładnym powinien istniec dialog. Ostateczna decyzja, tak jak w wypadku kapitana na statku, należy oczywiście do danego biskupa czy prowincjała, ale zanim ją podejmie, winien jednak z zainteresowanym porozmawiać i wyjaśnić sytuację''.

Żadnego dialogu nie było pomiędzy ks. Natankiem, a jego przełożonym. Jak wiemy z kazań ks. Natanka, kuria krakowska nie przedstawiła konkretnych zarzutów ks. Piotrowi.
Więc skąd ta suspensa?
JCMKJ
Nie rozumiem,dlaczego ks.Piotr Natanek,zaliczony został do grupy tych,którzy trzasnęli drzwiami i odeszli.Jestem przekonany,że jest to przemyślana manipulacja.
Engel44
Racja Jozefk -ale w tym artykule chodzilo o seminarzystow i o dyskusji na temat zniesienia celibatu u ksiezy..a w tym wypadku dotyczy to wlasnie miezczyzn. Mam nadzieje ze nigdy kobiety nie beda kaplankami w KK i ze ten problem ich nie bedzie dotyczyl.
Engel44
cytuje: "to nie najlepsze przygotowanie często rodzi homoseksualizm i pedofilię."
Zniesienie celibatu, moim zdaniem, nie rozwiaze tego problemu, gdyz bywaja przeciez mezczczni zonaci, ktorzy maja sklonnosci homoseksualne i niestety pedofilskie.
Radek33
Komu jak komu, ale Kościołowi powinno najbardziej zależeć na jawności. Nie tylko obala ona mity i plotki, ale też zachęca wiernych do współodpowiedzialności za parafie i diecezje. W dokumentach Soboru Watykańskiego II i w nauczaniu Jana Pawła II jest wiele na ten temat, ale polska praktyka jest taka, że ukrywa się praktycznie wszystko.
tahamata
"(...) duchowny, który w czasie święceń kapłańskich ślubował posłuszeństwo swoim władzom, powinien go bezwzględnie dochować. Choć nie potępiam tych, którzy nie dotrzymali tego ślubu i odeszli ze struktur kościelnych, to jednak za mało wiarygodną uznaję tę część duchownych, którzy po zrzuceniu sutanny czy habitu jawnie i otwarcie, nieraz niebezpodstawnie, krytykują złe rzeczy dziejące się w …Więcej
"(...) duchowny, który w czasie święceń kapłańskich ślubował posłuszeństwo swoim władzom, powinien go bezwzględnie dochować. Choć nie potępiam tych, którzy nie dotrzymali tego ślubu i odeszli ze struktur kościelnych, to jednak za mało wiarygodną uznaję tę część duchownych, którzy po zrzuceniu sutanny czy habitu jawnie i otwarcie, nieraz niebezpodstawnie, krytykują złe rzeczy dziejące się w ich dotychczasowych diecezjach czy zakonach. Trzasnąć bowiem drzwiami i odejść jest łatwo. Trudniej pozostać i pomimo szykan próbować zmieniać struktury kościelne na lepsze."