V.R.S.
239

Święty Papież Leon Wielki o Narodzeniu Pańskim (3)

Sermo XXIII

“(…) I tak Bóg, Syn Boży, równy Ojcu i posiadający z Ojcem tę samą naturę, Stwórca i Pan wszechświata, który jest wszechobecny i absolutnie wykracza poza wszystkie rzeczy, we właściwym momencie czasu, który biegnie wyłącznie z Jego własnego rozkazu, wybrał dla siebie dzień, w którym miał się narodzić z błogosławionej dziewicy Maryi na zbawienie świata, bez uszczerbku dla honoru matki. Albowiem jej dziewictwo nie zostało naruszone ani podczas poczęcia, ani podczas narodzin: “tak aby mogł się wypełnić”, jak powiada Ewangelista, “to co zostało przepowiedziane przez Pana poprzez proroka Izajasza w słowach: oto dziewica pocznie i porodzi syna, i nadadzą mu imię Emmanuel, co znaczy: Bóg z nami”. Albowiem owo cudowne noszenie w łonie dziecięcia przez świętą Dziewicę, dało w jej potomku jedną osobę, która była prawdziwie człowiekiem i prawdziwie Bogiem (…) I choć natura, która została przybrana jest jedna, zaś ta, która przybrała jest inna, to dwie owe różne natury spotkały się razem w tak ścisłym związku, że jeden jest i ten sam Syn, który mówi zarówno, jako prawdziwy Człowiek: ‘On jest mniejszy niż Ojciec’ oraz, jako prawdziwy Bóg ‘On jest równy Ojcu.’ (…)
Bowiem w ‘postaci sługi’, którą przybrał przy końcu czasów dla naszego odnowienia, jest On mniejszy niż Ojciec, lecz jako Bóg, w której to postaci istniał przed wiekami, jest On równy Ojcu. W swoim ludzkim uniżeniu został On ‘narodzony z niewiasty i pod Prawem’, zaś w swoim Boskim majestacie trwa On jako Słowo Boga ‘przez które wszystko się stało’. I tak Ten, który jako Bóg stworzył człowieka, w postaci sługi stał się człowiekiem. Albowiem obie natury nez uszczerbku zachowują swój właściwy charakter: tak jak postać Boga nie odrzuca postaci sługi, postać sługi nie umniejsza postaci Boga. I tak tajemnica mocy połączonej ze słabością, ze względu na tę ludzką naturę, pozwala Synowi być mniejszym niż Ojciec, lecz Bóstwo, co do którego jest Jednym w Trójcy Ojca, Syna i Ducha Świętego wyklucza wszelką nierówność. Albowiem w wieczności Trójcy nie ma nic czasowego, nic różnego co do natury: jest jedna wola, ta sama substancja, równa moc, a jednak nie są to trzej bogowie, ale jeden Bóg, gdyż jest to prawdziwa i niepodzielna jedność, gdzie nie może być żadnej różnicy (…)
Na przebłaganie za nas musiała zostać złożona Ofiara, która byłaby zarówno związana z naszą rasą, jak i wolna od naszego skażenia, tak aby ów plan Boży, w którym, spodobało się Mu odkupić grzech świata przez Narodzenie i Mękę Jezusa Chrystusa, mógł sięgnąć wszystkich pokoleń i abyśmy nie byli zalęknieni, lecz raczej wzmocnieni przez te tajemnice, które mogą różnić się stosownie do charakteru czasów, albowiem Wiara, którą żyjemy nigdy nie doznaje zmiany.
Zatem niech ci ludzie, którzy nieufnie szepczą przeciw rozrządzeniu Boskiemu i paplają o spóźnionym Narodzeniu Pana, zaprzestaną swoich narzekań (…) Albowiem Wcielenie Słowa miało wpływ na to co zostało [wcześniej] uczynione, a tajemnica odkupienia człowieka nigdy, nawet w najdzikszych czasach, nie była w zawieszeniu. Apostołowie głosili to co zapowiedzieli prorocy, nie zostało też za późno wypełnione to w co zawsze wierzono. Jednak Mądrość i Dobroć Boża uczyniła nas bardziej otwartymi na Jego wezwanie poprzez przesunięcie dzieła, które przyniosło zbawienie: tak aby to co przez tak wiele stuleci było przepowiadane poprzez wiele znaków, słów i wiele tajemnic, nie spotkało się w dniach Ewangelii ze zwątpieniem: i tak aby Narodzenie Zbawiciela, które miało przekroczyć wszystkie cuda i miarę ludzkiej wiedzy, mogło wzbudzić w nas Wiarę tym mocniejszą, że zapowiedzi tego były starożytne i powtarzane. I tak nie była to żadna nowa decyzja, ani spóźniona litość, w której Bóg pomyślał o ludziach, lecz od powstania świata zarządził On jedną i tą samą Przyczynę Zbawienia dla wszystkich (…)
I skoro ta miłująca dobroć jest okazywana, najmilsi, skoro wszystkie bogactwa Bożej dobroci spływają na nas, a wezwaniu nas do życia wiecznego towarzyszą nie tylko cenne przykłady tych, którzy odeszli przed nami, ale również widzialne i cielesne pojawienie się samej Prawdy, jesteśmy zobowiązani do zachowania dnia Narodzenia Pańskiego bez gnuśnej czy cielesnej radości. (…) Weźmy to jarzmo, które nie jest ani ciężkie, ani przykre, Prawdy, która nami rządzi i naśladujmy pokorę Tego, którego chwały pragniemy dostąpić. Tego, który pomaga nam i prowadzi nas do przedmiotu swych obietnic, który, według Jego wielkiego miłosierdzia, ma władzę zmazać nasze grzechy i udoskonalać w nas swoje dary, Jezusa Chrystusa, Pana Naszego, który żyje i króluje na wieki wieków. Amen.”