V.R.S.
1131,3 tys.

Abp Marcel Lefebvre o Nowej Mszy

fragment książki "List do zagubionych katolików", tł. wł. z wydania angielskiego:

"(...) Możemy dostrzec jak Novus Ordo Missae to jest Nowy Porządek przyjęty po Soborze, został nakreślony po liniach protestanckich czy - w każdym przypadku niebezpiecznie blisko nich. Dla Ludera Msza była ofiarą ale pochwalną, to jest, aktem pochwalnym, dziękczynnym, z pewnością zaś nie przebłagalną Ofiarą, która ponawia i zastosowuje Ofiarę Krzyża. Dla niego Ofiara Krzyża miała miejsce w określonym momencie historii, jest więźniem tej historii - możemy jedynie zastosować to nas zasługi Chrystusa poprzez naszą wiarę w Jego śmierć i zmartwychwstanie. Przeciwnie, Kościół uznaje że ta Ofiara [Krzyża] jest sprawowana mistycznie na naszych ołtarzach podczas każdej Mszy, w bezkrwawy sposób poprzez rozdzielenie Ciała i Krwi pod postaciami chleba i wina. Owo ponowienie pozwala na zastosowanie zasług Krzyża do wiernych obecnych, utrwalając owo źródło łaski w czasie i przestrzeni. Ewangelia św. Mateusza kończy się następującymi słowami: "A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata". Różnica w koncepcji jest niemała. Jednak podejmuje się wysiłki jej zmniejszenia poprzez zmianę katolickiej doktryny czego dostrzegamy liczne znaki w liturgii.
Luder powiedział: "Kult dawniej adresowany był do Boga jako hołd. Od tej pory będzie skierowany do człowieka by go pocieszyć i oświecić. Miała mniejsze dawniej dumna ofiara lecz zastąpi ją kazanie". Oznaczało to wprowadzenie Kultu Człowieka oraz w kościele - przypisanie wagi "Liturgii Słowa". Jeśli otworzymy nowe mszały ta rewolucja została dokonana również w nich. Dodano kolejne czytanie do dwóch istniejących wraz z "modlitwą powszechną" często używaną do propagowania politycznych lub społecznych idei. Biorąc pod uwagę homilię często kończy się to przechyleniem równowagi w stronę "słowa". Po kazaniu Msza jest bliska końcu.
W Kościele kapłan jest naznaczony nieusuwalnym znamieniem, które czyni go alter Christus: jedynie on może ofiarować Świętą Ofiarę. Luder uważał rozróżnienie między duchowieństwem a świeckimi jako "pierwszym mur wzniesiony przez papistów"; wszyscy chrześcijanie są kapłanami a pastor wykonuje jedynie funkcję przewodniczenia "Mszy" ewangelickiej. W Novus Ordo "ja" celebransa zostało zastąpione przez "my" - pisze się wdzędzie że wierni "sprawują", są związani z aktami kultu, czytają lekcję a czasami Ewangelię, udzielają Komunii, czasem głoszą homilię, która może zostać zastąpiona "dialogiem w małych grupach o Słowie Bożym", spotykają się wcześniej by "układać" niedzielną celebrację. Jednak to tylko pierwszy krok - od kilku lat słyszymy o tych, którzy są odpowiedzialni za organizacje diecezjalne, którzy przedkładają następujące propozycje: "to nie szafarze lecz zgromadzenie celebruje" (uwagi Narodowego Centrum Liturgii Duszpasterskiej" czy: "zgromadzenie jest pierwszym podmiotem liturgii" [na polskim gruncie por. np. poglądy ks. F. Blachnickiego - Ks. Franciszek Blachnicki czyli “Ceremoniarz Tysiąclecia” - przyp. tł.] To co ma znaczenie to nie "działanie rytów lecz obraz jaki zgromadzenie daje sobie samemu oraz relacja jaką współcelebransi tworzą między sobą" (P. Gelineau, twórca reformy liturgicznej oraz wykładowca Instytutu Katolickiego w Paryżu).
Jeśli to zgromadzenie ma znaczenie, zrozumiałe jest że Msze bez udziału ludu powinny zostać odrzucone, co oznacza że kapłani już ich nie odmawiają ponieważ coraz trudniej znaleźć zgromadzenie zwłaszcza w środku tygodnia. To jest zerwanie z niezmienną doktryną: że Kościół potrzebuje wielu Ofiar Mszy, tak dla zastosowania Ofiary Krzyża, jak i dla wszystkich przypisanych jej celów - oddania czci, dziękczynienia, przebłagania i prośby. (...)
Co pozostaje [z Ofiarowania] w Nowej Mszy? "Błogosławiony jesteś, Panie Boże Wszechświata, bo dzięki Twojej hojności otrzymaliśmy chleb, który jest owocem ziemi i pracy rąk ludzkich; Tobie go przynosimy, aby stał się dla nas chlebem życia." i tak samo w wypadku wina, które stanie się "napojem duchowym". Jaki sens ma dodanie nieco dalej: "obmyj mnie Panie z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego" oraz "aby nasza ofiara była Tobie się podobała"? Jakiego grzechu? Jaka ofiara? Jaki związek mogą wyciągnąć wierni między nieczytelnym przedstawieniem darów ofiarnych oraz odkupieniem, o którym mówi? Zadam inne pytanie: dlaczego zastępuje się tekst, który jest jasny i jego znaczenie jest pełne, ciągiem enigmatycznych i luźno powiązanych zdań? (...) Owe przypadkowe zdania, które zdają się maskować niewystarczalność "modlitw złożenia darów" przypominają nam o Luderze, który trudził się by wprowadzać zmiany z ostrożnością. Zachował to co możliwe z dawnych ceremonii, ograniczając się do zmiany ich znaczenia. Msza [luterańska] w znacznym stopniu zachowała swój wygląd zewnętrzny, lud znajdował w kościołach niemal to samo ustawienie, konsultowano z nim zmiany znacznie bardziej niż przedtem. Byli bardziej świadomi swej pozycji w kwestiach kultu, biorąc bardziej aktywny udział w głośnym śpiewie i modlitwie. Powoli łacina ustąpiła miejsca niemieckiemu. Czy to wam czegoś nie przypomina? Luder chciał również stworzyć nowe hymny aby zastąpić "wszystkie te mamrotania papizmu". Reformy zawsze przyjmują wygląd rewolucji kulturowej.
W Novus Ordo najbardziej starożytne części Kanonu Rzymskiego sięgającego czasów apostolskich zostały uformowane na nowo, aby zbliżyć go bardziej do luterańskiej formuły konsekracji, poprzez dodania i usunięcia. Francuskie tłumaczenie poszło jeszcze dalej poprzez zmianę znaczenia słów pro multis. Zamiast "Moja Krew, która za was i za wielu będzie wylana" czytamy: "która będzie wylana za was i za rzesze" [jeszcze dalej poszło tłumaczenie angielskie czy włoskie - "per tutti" tj. "za wszystkich" i nie jest to wbrew tkwiącym w ułudzie kwestia rządów Franciszka lecz Pawła VI i Jana Pawła II - przyp. tł.]. To nie oznacza tego samego i teologicznie nie jest pozbawione znaczenia.
Może zauważyliście że dziś większość księży recytuje jako jeden ciągły passus główną część Kanonu, która rozpoczyna się tak: "On to w noc przed Męką
wziął chleb w swoje święte i czcigodne ręce", nie zachowując pauzy założonej w rubryce Mszału Rzymskiego (...) Nowy Mszał wskazuje by celebrans zachował narracyjny ton głosu jak gdyby faktycznie przeprowadzał wspomnienie. Z uwagi na obowiązującą obecnie kreatywność obserwujemy jak niektórzy celebransi, recytując tekst pokazują Hostię naookoło a nawet łamią ją ostentacyjnie aby dodać gestów słowom i lepiej zilustrować tekst. Gdy dwa przyklęknięcia z czterech zostały wyeliminowane i gdy pozostałe czasem się pomija można się zapytać czy kapłan faktycznie czuje że dokonuje konsekracji, nawet zakładając że faktycznie ma intencję jej czynienia.
I tak ze zdumionych katolików stajecie się zaniepokojonymi katolikami: czy Msza, w której uczestniczyliście jest ważna? Czy przyjęta Hostia jest prawdziwie Ciałem Chrystusa?
To poważny problem. Jak może o tym decydować zwykły wierny? Do ważności Mszy konieczne są istotne warunki: materia, forma, intencja oraz kapłan, który otrzymał ważne święcenia. Jeśli warunki te zostaną spełnione nie można przyjmować nieważności. Modlitwy Ofertorium, Kanon i Komunia Kapłana są konieczne do integralności Ofiary i Sakramentu lecz nie są konieczne do ważności (...) Jednak jak możemy ocenić intencję kapłana? Jest oczywiste że jest coraz mniej ważnych Mszy, gdyż wiara kapłanów staje się zepsuta i nie mają już dłużej intencji czynienia tego co Kościół - który nie może zmienić swej intencji - zawsze czynił. Obecna formacja tak zwanych seminarzystów nie przygotowuje ich należycie do ważnych Mszy. Nie uczy się już ich że Święta Ofiara stanowi istotną czynność ich kapłańskiego życia.
Ponadto, można bez żadnej przesady powiedzieć, że większość Mszy celebrowanych bez ołtarzy z kamienia, ze zwykłymi naczyniami, kwaszonym chlebem, wprowadzaniem profańskich słów do samego Kanonu, itd. jest świętokradcza oraz szkodzi wierze, umniejszając jej. Profanacja ma taki stopień że Msze te mogą tracić swój nadprzyrodzony charakter, "tajemnicy Wiary" i stać się jedynie aktami religii naturalnej.
Być może wasza wątpliwość przyjmuje następującą formę: czy mogę uczestniczyć w świętokradczej Mszy, która jest mimo to ważna, jeśli nie ma innej aby wypełnić mój niedzielny obowiązek? Odpowiedź jest prosta: takie Msze nie mogą być przedmiotem obowiązku, musimy nadto zastosować do nich zasady teologii moralnej i prawa kanonicznego dotyczące udziału w czynności, która tworzy zagrożenie dla wiary lub może być świętokradcza.
Nowa Msza, nawet kiedy jest odprawiana z pobożnością i poszanowaniem reguł liturgicznych podlega tym samym zastrzeżeniom, gdyż jest przesiąknięta duchem protestantyzmu. Zawiera w sobie truciznę szkodzącą wierze. (...)

Jestem winny ,prawdzie by powiedzieć i zaświadczyć bez obawy błędu że Msza skodyfikowana przez św. Piusa V - nie zaś wymyślona przez niego jak niektórzy często mówią - wyraża jasno te trzy rzeczywistości: Ofiarę, Rzeczywistą Obecność i Kapłaństwo sakramentalne. Bierze również pod uwagę, jak wskazał Sobór Trydencki, naturę rodzaju ludzkiego, który potrzebuje pomocy z zewnątrz by wznieść się do rozważania Bożych rzeczy. Utrwalone zwyczaje nie powstały z przypadku, nie mogą zostać wyrzucone lub nagle zniesione bezkarnie. Jak wielu wiernych, jak wielu młodych kapłanów, jak wielu biskupów straciło wiarę od wprowadzenia tych reform! Nikt nie może sprzeciwiać się naturze i Wierze bez odebrania pomsty z ich strony.

Jednak mówi się nam jednocześnie że człowiek nie jest już taki jakim był stulecie temu - jego natura została zmieniona przez techniczną cywilizację, w której jest zanurzony. To absurd! Nowinkarze zadbali o to żeby nie ujawnić wiernym ich pragnienie dostosowania się do protestantyzmu. Głoszą inny argument: zmianę. Tak tłumaczą to w wieczorowej szkole strasburskiej: "musicie uznać że dziś stajemy przed prawdziwą mutacją kulturową. Jeden szczególny sposób celebrowania pamiątki Pana był związany z religijnym universum, które przestało być naszym". (...) Tego rodzaju sofistykę używają byśmy zmienili naszą wiarę. Czym jest "religijne universum"? Lepiej byłoby zachować szczerość i powiedzieć: "religia, która nie jest już nasza".

Rafał_Ovile
Zrozumcie nierozumni! Obecny kryzys jest wpisany w Czas Ostateczny i wypełnienie Pisma Świętego w zgodzie z wolą Bożą... "KKK 675 Przed przyjściem Chrystusa Kościół ma przejść przez końcową próbę, która zachwieje wiarą wielu wierzących (Por. Łk 18, 8; Mt 24, 12). Prześladowanie, które towarzyszy jego pielgrzymce przez ziemię (Por. Łk 21,12; J 15,19-20). odsłoni "tajemnicę bezbożności" pod …Więcej
Zrozumcie nierozumni! Obecny kryzys jest wpisany w Czas Ostateczny i wypełnienie Pisma Świętego w zgodzie z wolą Bożą... "KKK 675 Przed przyjściem Chrystusa Kościół ma przejść przez końcową próbę, która zachwieje wiarą wielu wierzących (Por. Łk 18, 8; Mt 24, 12). Prześladowanie, które towarzyszy jego pielgrzymce przez ziemię (Por. Łk 21,12; J 15,19-20). odsłoni "tajemnicę bezbożności" pod postacią oszukańczej religii, (od 13 marca 2013 roku) dającej ludziom pozorne rozwiązanie ich problemów za cenę odstępstwa od prawdy. ".. "KKK 677 "Kościół wejdzie do Królestwa jedynie przez tę ostateczną Paschę, w której podąży za swoim Panem w Jego Śmierci i Jego Zmartwychwstaniu (Por. Ap 19, 1-9). Królestwo wypełni się więc nie przez historyczny triumf Kościoła (Por. Ap 13, 8. zgodnie ze stopniowym rozwojem, lecz przez zwycięstwo Boga nad końcowym rozpętaniem się zła (Por. Ap 20, 7-10). które sprawi, że z nieba zstąpi Jego Oblubienica (Por. Ap 21, 2-4). Triumf Boga nad buntem zła przyjmie formę Sądu Ostatecznego (Por. Ap 20, 12. po ostatnim wstrząsie kosmicznym tego świata, który przemija (Por. 2 P 3, 12-13)."
V.R.S.
Uprzejmie proszę nie promować na moim kanale lawendowego katechizmu posoborowego kard. Schoenborna i kolegów.
V.R.S. udostępnia to
9764
Być może wasza wątpliwość przyjmuje następującą formę: czy mogę uczestniczyć w świętokradczej Mszy, która jest mimo to ważna, jeśli nie ma innej aby wypełnić mój niedzielny obowiązek? Odpowiedź jest prosta: takie Msze nie mogą być przedmiotem obowiązku. Musimy nadto zastosować do nich zasady teologii moralnej i prawa kanonicznego dotyczące udziału w czynności, która tworzy zagrożenie dla wiary …Więcej
Być może wasza wątpliwość przyjmuje następującą formę: czy mogę uczestniczyć w świętokradczej Mszy, która jest mimo to ważna, jeśli nie ma innej aby wypełnić mój niedzielny obowiązek? Odpowiedź jest prosta: takie Msze nie mogą być przedmiotem obowiązku. Musimy nadto zastosować do nich zasady teologii moralnej i prawa kanonicznego dotyczące udziału w czynności, która tworzy zagrożenie dla wiary lub może być świętokradcza.
Lilianna w ogrodzie
Nie ma strachu , że ktoś przeczyta ten tekst i przestanie chodzić na Msze? Nie chciałabym być odpowiedzialna za kogoś , za jego duszę zwłaszcza w tak ważnej sprawie.
Augustyn z Hippony
Był czas, nawet w Polsce, że nie można było uczestniczyć w Mszy Sw. Jednak ani Hitler, ani Stalin nie zrobili tego co zrobili posoborowcy. Nie zamknęli kościołów, nie znieśli liturgii. Posoborowie samo ogłasza, że nie warto być katolikiem, że nie ma co się nawracać... Wiec sami wiedzą, że ta forma jest pusta. Jeśli coś jest ważne, doniosłe i zbawcze, tak jak przez wieki nauczał Kościół o liturgii …Więcej
Był czas, nawet w Polsce, że nie można było uczestniczyć w Mszy Sw. Jednak ani Hitler, ani Stalin nie zrobili tego co zrobili posoborowcy. Nie zamknęli kościołów, nie znieśli liturgii. Posoborowie samo ogłasza, że nie warto być katolikiem, że nie ma co się nawracać... Wiec sami wiedzą, że ta forma jest pusta. Jeśli coś jest ważne, doniosłe i zbawcze, tak jak przez wieki nauczał Kościół o liturgii św., i swoim magisterium, to trzeba to głosić, nieść i dawać innym. Posoborowie twierdzi, że nie ma znaczenia żadne nawracanie, żadne magisterium, każdy i tak będzie zbawiony. Więc forma jest pusta.
Zaś święty i mądry biskup Marcel, twierdził, że trzeba zachować i formy i magisterium, które trzeba nieść światu.
Zestawiając obie tezy, posoborową i Bractwa PX, używając logiki i szukając Prawdy, twierdzę, że Biskup miał rację, a posoborowie nie ma nic do zaoferowania. Dlatego nie ma zanczenia NOM. Tak jak nie pójdę do mariawitów czy innych, posiadających sukcesję apostolską, nie pójdę na NOM.
Wszystkie tradycyjne ryty Kościoła, zachowując wszystko co magisterium nakazało zawsze zwracały się do Boga, nie do człowieka. Dlatego NOM, też nie ma znaczenia, gdyż zwraca się człowieka, nie do Boga.
Andre Ob
Mszy świętokradczej nie ma to my możemy tylko świętokradzczo przyjmować Komunię Św po świętokradczej Spowiedzi. Przy zmienionych słowach Konsekracji to nie jest już Msza św tylko nabożeństwo jakiejś pamiątki
V.R.S.
@Lilianna w ogrodzie
"Nie ma strachu , że ktoś przeczyta ten tekst i przestanie chodzić na Msze?"
---
A dlaczego ma przestać chodzić na Msze? Nie żyjemy, chwała Bogu na pustyni i ryt rzymski staje się coraz bardziej, mimo wysiłków postępowych sił rewolucyjnych i sił konserwujących rewolucję, dostępny.
Natomiast chodzenie na Mszę to jest nakaz kościelny, Kościół powinien zatem zapewnić wiernym …Więcej
@Lilianna w ogrodzie
"Nie ma strachu , że ktoś przeczyta ten tekst i przestanie chodzić na Msze?"
---
A dlaczego ma przestać chodzić na Msze? Nie żyjemy, chwała Bogu na pustyni i ryt rzymski staje się coraz bardziej, mimo wysiłków postępowych sił rewolucyjnych i sił konserwujących rewolucję, dostępny.

Natomiast chodzenie na Mszę to jest nakaz kościelny, Kościół powinien zatem zapewnić wiernym dostępność Mszy i to, uwaga, bo taka jest stara zasada - Mszy we właściwym im rycie (tj. np. nie jakiś tam syro-malabarskich).

Co do opisu sytuacji to prawda wyzwala a nie szkodzi.
Sytuację na zachodzie, w Kościele łacińskim, Rzymskim mamy obecnie następującą:
1) Do roku 1969/70 powszechnie używany był tradycyjny ryt rzymski, rozwijający się organicznie przez stulecia.
Jego sercem/rdzeniem był starożytny Kanon rzymski, w którym mało kto odważył się cokolwiek zmieniać (prawdopodobnie w IV wieku dodano imiona świętych męczenników - po ostatniej fali prześladowań rzymskich, potem Grzegorz I pod koniec VI wieku dołożył drobny dodatek - wezwanie: "diesque nostros in tua pace disponas" tj. modlitwę o Boży pokój za naszych dni no a potem, po prawie 1400 latach (!) Jan XXIII dołożył imię św. Józefa. ) W Kanonie rzymskim istniała starożytna formuła Konsekracji - tej nie ważył się nikt tknąć aż do Pawła VI (przez prawie 2000 lat) albowiem została przekazana Tradycją.
W XVI wieku Sobór Trydencki wydał dekrety i kanony dotyczące rytu Kościoła rzymskiego, w tym Kanonu rzymskiego odmawianego po cichu, jako "wolnego od wszelkich błędów", wskazując że zabezpiecza on ortodoksję jeśli chodzi o sprawowanie Najśw. Ofiary. Św. Pius V kanonizował ów ryt i wydał wieczysty przywilej jego odprawiania. I tak z niewielkimi zmianami dotyczącymi kalendarza i modlitw zmiennych było aż do lat 60-tych XX wieku.

2) W 1969 ks. Hanibal Bugnini (oskarżony potem o udział w masonerii i wyekspediowany do Iranu) z Pawłem VI na fali zmian posoborowych wprowadzili całkowicie nowy ryt, napisany pod nowe założenia (m.in. jak Bugnini napisał we wprowadzeniu do Mszału miała to być uczta/zgromadzenie a nie ofiara, uwzględniono również uwagi protestanckich "obserwatorów"), nazywając nowy ryt dla niepoznaki "rytem rzymskim" oraz próbując wyeliminować de facto (tj. poprzez polecenia służbowe) ryt rzymski (bo prawnie go nie wyeliminowano).
W ramach tej rewolucji wyeliminowano de facto Kanon Rzymski (zmieniając go i czyniąc jedną z wielu opcji oraz zmieniając samą formułę Konsekracji). Działano nielegalnie, bo tworząc zupełnie nowy ryt liturgiczny oderwany od wcześniejszej, starożytnej tradycji liturgicznej Kościoła. Kierunek "reform" był zadziwiająco zgodny z tym zaproponowanym w liturgii przez protestantów w XVI wieku (np. T. Cranmera w Anglii).
Równolegle z tym nowym rytem wprowadzono nowe odpowiadające mu zwyczaje (m.in. stół i kapłan zwróceni w stronę ludu, Komunia na rękę, nabożeństwo w językach ludowych, wielowariantowość, odrębne Msze dla dzieci, etc.) oraz nową katechizację (także podczas homilii), opartą na nowych paradygmatach z lat 60-tych XX wieku.
I tak to wygląda.

Generalnie to co uczynili Paweł VI z Bugninim, rzecz bez precedensu w dziejach Kościoła, bardzo przypomina bezprawie kowidowe tj. próbę nielegalnej "zmiany" Konstytucji "rozporządzeniami" kowidowymi. I bardzo też podobna była reakcja do tej większości biskupów w 2020 po wprowadzeniu rozporządzeń kowidowych tj. tylko nieliczni nie poszli na to wyrzucenie rytu rzymskiego na śmietnik historii i podjęli jego obronę.
Tę nielegalność widać np. w zestawieniu z Kanonem XIII Soboru Trydenckiego o Sakramentach zakazującym zmiany obrzędów (rytów) Kościoła na inne nowe obrzędy.

Następnie mamy długie lata udawania. Najpierw udawanie że rewolucja to reforma. Bugnini narysował ucztę, podpisał otwarcie: "uczta" w ogólnym wprowadzeniu do nowego mszału, zaś Paweł VI po aferze wywołanej analizą krytyczną nowego rytu podpisaną przez dwóch kardynałów (bo reszta stchórzyła) udał że nic się nie stało. To znaczy zostawił ten sam rysunek a wymienił podpis tj. dopisał: "uczta-zgromadzenie ale też ofiara".

Po tym jak pojawiły się dokumenty że Bugnini był masonem (a to oznaczałoby że twórca "reformy" był z automatu ekskomunikowany) Paweł VI znów udał, że się nic nie stało. Jednocześnie udawano że tradycyjny ryt rzymski stracił ważność, zmuszając kapłanów do odprawiania nowego rytu.
Potem przyszedł Benedykt XVI i znów udawanie że nic się nie stało, bo tradycyjny ryt nie został nigdy przecież prawnie zakazany. I fikcja, że mamy dwie formy tego samego rytu, z którą skończył następca Benedykta bo nie dała się w praktyce utrzymać. Dodatkowo "starsi bracia" krzyczeli że im się ten ryt nie podoba więc trzeba było zmienić modlitwę wielkopiątkową, tę już w wersji złagodzonej przez Jana XXIII a kiedy pojawiło się Traditionis Custodes to "starsi bracia" podziękowali.

Jest Rok Pański 2022, ruina dookoła coraz większa, i pytanie jest takie: czy dalej chcemy udawać że nic się nie stało i problemu nie ma czy jednak stanąć w prawdzie.
V.R.S.
@Andre Ob
"Mszy świętokradczej nie ma "
---
Oczywiście że jest. Sakrament sprawowany nielegalnie (np. przez schizmatyków lub z samowolną zmianą obrzedu) jest świętokradczy.
Jeszcze jeden komentarz od V.R.S.
V.R.S.
@Augustyn z Hippony
Posoborowie ma do zaoferowania ideały wielkiej rewolucji: Liberte, Fraternite, Egalite wprowadzane do wnętrza Kościoła.
Liberalizm religijny, ekumeniczne braterstwo i kolegialny egalitaryzm na różnych szczeblach, począwszy od "powszechnych kapłanów", z których uczyniono animatorów liturgii aż po przesławne synody jak ten obecny.
Lilianna w ogrodzie
V.R.S.O kryzysie kiedyś już pisałam z panem , zdaje sobie sprawę z choroby kościoła i całego współczesnego świata .
Inna sprawa mnie zaniepokoiła. Takie Msze nie mogą być przedmiotem obowiązku. Pewnie jest taki przepis , ale jak to się odnosi do przeciętnego wiernego? Pisze pan , że lepiej nie chodzić na takie msze czyli rezygnować z sakramentów , końcowego błogosławieństwa księdza , spowiedzi …Więcej
V.R.S.O kryzysie kiedyś już pisałam z panem , zdaje sobie sprawę z choroby kościoła i całego współczesnego świata .
Inna sprawa mnie zaniepokoiła. Takie Msze nie mogą być przedmiotem obowiązku. Pewnie jest taki przepis , ale jak to się odnosi do przeciętnego wiernego? Pisze pan , że lepiej nie chodzić na takie msze czyli rezygnować z sakramentów , końcowego błogosławieństwa księdza , spowiedzi powszechnej...etc.
I dlatego uważam te słowa za szkodliwe w skutkach .
Chrystus żyje i nie opuścił kościoła , jest w sakramentach , działa w ludzkich duszach , leczy i umacnia . Dla mnie dowodem są zachowania dzieci .

"
Jest Rok Pański 2022, ruina dookoła coraz większa, i pytanie jest takie: czy dalej chcemy udawać że nic się nie stało i problemu nie ma czy jednak stanąć w prawdzie."
Co mamy robić? Nie narzekać , modlić się i robić swoje , ale z rozwagą.

P.S. Jest pan inteligentnym i oczytanym człowiekiem i może pan autorytetem dla niejednej osoby , a to zobowiązuje . Pamięta pan jak i ja poprosiłam o radę pana?
Ten czerwony druk wyszedł mi przypadkowo , nic nie chciałam specjalnie 😉zaznaczyć.
V.R.S.
@Lilianna w ogrodzie
". Takie Msze nie mogą być przedmiotem obowiązku. Pewnie jest taki przepis , ale jak to się odnosi do przeciętnego wiernego? Pisze pan , że lepiej nie chodzić na takie msze czyli rezygnować z sakramentów , końcowego błogosławieństwa księdza , spowiedzi powszechnej...etc.
I dlatego uważam te słowa za szkodliwe w skutkach .
Chrystus żyje i nie opuścił kościoła , jest w …Więcej
@Lilianna w ogrodzie
". Takie Msze nie mogą być przedmiotem obowiązku. Pewnie jest taki przepis , ale jak to się odnosi do przeciętnego wiernego? Pisze pan , że lepiej nie chodzić na takie msze czyli rezygnować z sakramentów , końcowego błogosławieństwa księdza , spowiedzi powszechnej...etc.
I dlatego uważam te słowa za szkodliwe w skutkach .
Chrystus żyje i nie opuścił kościoła , jest w sakramentach , działa w ludzkich duszach , leczy i umacnia . Dla mnie dowodem są zachowania dzieci ."
---
Napisałem powyżej jak to się odnosi do przeciętnego wiernego tj. przeciętny wierny ma do wyboru:
Opcja A - stanąć w Prawdzie i wybrać kult ortodoksyjny katolicki, oddający Bogu należytą cześć, tak jak to czynili nasi ojcowie i dziadowie,
Opcja B - żyć dalej w fałszu, że nic się nie stało i że produkt rewolucji napisany przez przypuszczalnie masona pod koncepcję Mszy jako uczty są to normalne katolickie obrzędy i normalna katolicka wiara jest przekazywana za ich pośrednictwem (co czyni pani powyżej) i adaptować się do "nowej normalności" - z obrzędami sprotestantyzowanymi, nie przekazującymi ortodoksyjnej wiary, nie zabezpieczającymi czci Najśw. Sakramentu i wątpliwymi jeśli chodzi o legalność a nawet ważność, obrzędami zerwania z Tradycją Kościoła.

To co pani uważa powyżej bardzo przypomina podejście wiernych w chwili wielkich rewolucji, które kończyło się dla nich tragicznie. A mianowicie - przymykanie oczy na dysonans poznawczy (który jest - to znaczy widzi pani że coś "nie halo" - Komunie na rękę, dni judaizmu i islamu w miejscach świętych, znaczna część wiernych nie rozumie w ogóle w czym w niedziele uczestniczy, pseudo-pandemia i nagle bez oporu na polecenie służbowe bezbożnego państwa pozamykano kościoły a potem powprowadzano nowe stroje i płyny liturgiczne, w Domu Św. Marty siedzi jako pełniący obowiązki Wikariusza Chrystusa człowiek, któremu, jak przypuszczam, nie powierzyłaby pani z ostrożności katechizacji swoich dzieci i wnuków, i tak dalej), i adaptacja, dostosowawcze tłumaczenie sobie sytuacji.
Nic nowego pod słońcem.
Np. w IV wieku kiedy kościoły pozajmowali arianie i semi-arianie (tj. tacy ówcześni ekumeniści, którzy chcieli kompromisu i pojednania za wszelką cenę). I w XVI wieku kiedy circa about jedną trzecią kościołów i katedr Europy zajęli protestanci, w znacznej części nie ogłaszając się że są protestantami ale że głoszą prawdziwą Ewangelię i prawdziwy kult, wracające do korzeni. W praktyce wierni często mieli do czynienia z tym samym księdzem proboszczem a nawet tym samym biskupem, którzy po prostu przechodzili na nowy obrządek i nową wiarę.
I lud po kilku pokoleniach się adaptował, ostatecznie zostając protestantami. I to widzimy również dziś u nominalnych katolików przesiąkniętych nowymi wzorcami sączonymi im od ponad 50 lat.

W IV wieku św. Hilary z Poitiers, Doktor Kościoła pisał: uszy ludu są świętsze niż serca kapłanów to jest ten lud próbował sobie tłumaczyć heterodoksję i herezję renegatów po staremu, ortodoksyjnemu. Św. Hieronim ze Strydonu, tłumacz Wulgaty dodawał: Kościół to nie mury, bo te zajęli heretycy, lecz prawdziwa wiara. Św. Atanazy stanął niemal przeciw wszystkim biskupom (zwłaszcza na wschodzie), którzy przystali do różnych (mniej lub bardziej radykalnych postaci arianizmu). W XVI wieku rozgoryczony kardynał Hozjusz biadał na króla, który deklaruje katolicyzm, lecz jest w praktyce bardzo, dziś byśmy powiedzieli, "ekumeniczny".
I teraz ci wszyscy świątobliwi mężowie oni nie mieli w czasie kryzysu żadnego cudownego lekarstwa poza obroną Wiary. To jest szli na wygnanie, tracili (de facto) swoje biskupie katedry, ale bronili ortodoksji katolickiej i ostrzegali przed błędem, bez względu na to co się miało później stać. Nie czekali biernie aż przyjdzie jeden czy drugi sobór ekumeniczny (Konstantynopolitański czy Trydencki) po latach i posprząta. I zakończy kryzys. Nie czekali aż powstanie mężny Papież i sprawy kościelne uporządkuje: obłoży heretyków ekskomuniką i złoży z urzędów.
I my dziś, w podobnej sytuacji, mamy podobny wybór - oczywiście w ramach naszego stanu (nie jesteśmy biskupami). To jest albo trwać w Wierze Katolickiej, której strażnikiem jest tradycyjny katolicki kult jak to drzewo z Psalmu nr 1 albo płynąć z prądem rewolucji.

Szczęśliwy mąż, co w żadnym razie,
za radą bezbożnych nie zbacza,
na drogę grzeszników nie wkracza,
nie służy z katedry zarazie.

Prawo Pana on bardzo miłuje
i rozmyśla wciąż nad nim dniem – nocą,
jest jak drzewo nad wodą płynącą,
co o czasie swym owocuje.

Liście jego nie więdną w kres lata
i pomyślnie się kończy co czyni,
zaś bezbożni zupełnie są inni,
są jak plewa i wiatr ich rozmiata.

Nie powstaną, gdy na nich sąd spadnie,
nie zasiądą w gromadzie szczęśliwych,
Pan zna drogę co jest sprawiedliwych
a zła droga bezbożnych przepadnie.
Lilianna w ogrodzie
Dziękuję za poświęcony mi czas , napracował się pan. Rozumiem pana. Myślę , że wyczerpaliśmy już temat ,Psalmy to mogą być nawet codziennie.
PRAWDZIWY KOŚCIÓŁ POZOSTAŁ W TRADYCJI
Nasz kolega Piotr .M jest niedoinformowany , albo siedzi nie tam gdzie powinien i nie szuka Prawdy .
Plandemia = depopulacja > szczepienia >chipy
Hierarcha , który uratował Kościół ;
youtube.com/watch?v=skhJiYOBLUI