ona
1303

Zaniepokój się! Są ludzie, którzy nie odkryli w Jezusie przyjaciela!

Zaniepokój się! Są ludzie, którzy nie odkryli w Jezusie przyjaciela!
homilia – piątek 7. tygodnia zwykłego (rok I), 24 lutego 2017 r.
Syr 6, 5-17; Ps 119, 12.16.18.27.34-35; Mk 10, 1-12

NAGRANIE HOMILII Z 24 LUTEGO 2017
[KLIKNIJ, BY ODSŁUCHAĆ]

Czy jest ktoś wśród nas, kto nie tęsnił albo nie tęskni za tym, by mieć przyjaciela? Autor księgi Mądrości przychodzi nam dziś z pomocą. Daje nam radę: „Jeżeli chcesz mieć przyjaciela, zdobądź go po próbie, a niezbyt szybko mu zaufaj!”. Jeśli szukasz przyjaciela, zdobądź go po próbie! W Ewangelii też jest mowa o próbie: „I przystąpili do Niego faryzeusze, a chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę”. Może inaczej niż dotąd, niż zwykle, usłyszałem tę informację. Słuchając jej tym razem zobaczyłem faryzeyszy jako tych, którzy szukają przyjaciela, prawdziwego i wiernego. Papież Franciszek w adhortacji apostolskiej „Evangelii gaudium” napisał, że jest coś, co powinno nas „święcie niepokoić”, co powinno nas martwić albo nawet powinno wstrząsnąć naszymi sumieniami. Tym czymś, co winno w nas wywołać „święty niepokój” jest fakt, że tylu naszych braci żyje bez siły, bez światła i bez pociechy, których źródło jest w przyjaźni z Jezusem Chrystusem (por. EG 49). Powinno nas „święcie niepokoić”, że są ludzie, którzy nie odkryli w Jezusie Chrystusie przyjaciela, prawdziwego przyjaciela, przyjaciela wiernego!
Papież Franciszek przypomniał w swojej pierwszej adhortacji, że „wszyscy zostaliśmy stworzeni do tego, co proponuje nam Ewangelia: do przyjaźni z Jezusem i miłości braterskiej”. Stworzeni do przyjaźni z Jezusem! Źródłem dynamizmu misyjnego, dynamicznej ewangelizacji, jest osobiste doświadczenie, że nie jest tym samym: poznać Jezusa i nie poznać Go. Chodzić razem z Jezusem i chodzić po omacku – to nie to samo. Móc Jezusa słuchać i nie móc tego czynić – to nie to samo. Móc Jezusa kontemplować, adorować, móc odpocząć w Nim i nie móc tego czynić – to nie to samo. Usiłować budować świat z pomocą Ewangelii i mocą Ewangelii Jezusa i próbować budować świat jedynie własnymi siłami i rozumem – to nie to samo. Pisze papież: „Wiemy dobrze, że życie z Jezusem staje się o wiele pełniejsze i że z Nim łatwiej znaleźć sens wszystkiego” (zob. EG 225-226). Przekonał się o tym faryzeszu, który miał na imię Szaweł z Tarsu. On szukał, długo szukał przyjciaela. Na swój sposób wystawiał Jezusa na próbę, jak na swój sposób wystawiają Jezusa na próbę faryzeusze z dzisiejszej Ewangelii. W nich możemy dostrzec tych, którzy szukają przyjaciela. Wystawiają Jezusa na próbę, bo szukają przyjaciela prawdziwego i wiernego. Tak, oni sprawdzają Jezusa! Może wzięli sobie do serca radę mędrca: „Jeżeli chcesz mieć przyjaciela, zdobądź go po próbie, a niezbyt szybko mu zaufaj!”.
O Jezusie – wiemy o tym z kart Ewangelii wg św. Mateusza i św. Łukasza – mówiono: „przyjaciel celników i grzeszników” (Mt 11, 9; Łk 7, 34). Modlitwa Kościoła, karmiona choćby tym właśnie słowem Boga, uczy nas, jak zwracać się do Jezusa. I wśród wielu imion, jakimi pokolenia chrześcijan przywoływały i przywołują Jezusa, o czym zaświadcza katechizm, jest również to: „Przyjaciel ludzi” (por. KKK 2665). Pokolenia chrześcijan przywoływały Jezusa imieniem: „Przyjacielu ludzi!”. W Jezusie realizują się cechy prawdziwego przyjaciela, o których słyszeliśmy w pierwszym czytaniu. On jest przyjacielem „wiernym”! On towarzy nam nie tylko wtedy, kiedy to jest dla Niego dogodne i kiedy nam się powodzi, ale również wtedy, gdy doświadczamy jakiegoś ucisku, w chwili nieszczęścia, utrapienia, grzechu… Nigdy nie odwraca się do nas plecami. Nawet, gdy Go opluwamy i znieważamy, jak w czasie Męki, stoi zwrócony do nas twarzą w twarz. Gdy my odwracamy się do Niego plecami, On wciąż jest zwrócony do nas twarzą. Jest wierny, wierny sobie samemu i przymierzu, które z nami zawarł, nawet gdy my jesteśmy niewierni! Jest „skarbem”! Jest „bez ceny”! Jego wartości nie sposób określić! Z niczym nie można Go porównać! Jest „lekarstwem życia”. Ale w pierwszym czytaniu jest jedno określenie, które jakoś szczególnie przypadło mi do gustu, tak to nazwę, które poruszyło mnie wewnętrznie. Jest „pewnym schronieniem” (BPozn.), „seguro refugio” (hiszp.). Prawdziwy i wierny przyjaciel jest jak solidnie zbudowane schronisko górskie (można powiedzieć, że jest „pewnym schroniskiem”), dające ochronę i ciepło zziębniętym i zmęczonym turystom.
Tu, na rekolekcjach, może o to chodzi, by rozbudzać w sobie tęsknotę za Przyjacielem, za Jezusem z Nazaretu, Przyjacielem Wiernym, którego nikt i nic zastąpić nie może. Jezus dziś staje pośród nas i zaprasza, pociąga do przyjaźni z sobą! Staje na brzegu jeziora, bo dla Piotra i Andrzeja, dla Jakuba i Jana, pragnie pełni życia, którą tylko On może im dać. Zagląda do komory celnej i zaprasza Mateusza do relacji przyjaźni, by w tej relacji on rozwijał się i dojrzewał jako człowiek (etap I - Mk). Siada przy studni i podejmuje z Samarytanką rozmowę, która wyznacza początek nowej ery w życiu tej kobiety, która „miała pięciu mężów, a ten z którym żyła obecnie nie jest jej mężem”. Jezus, Przyjaciel Wierny, pomaga jej nazwać prawdę jej życia po imieniu (etap IV - J). Bo przyjaźń z Jezusem, przyjaźń Jezusa z nami, nie polega na „głaskaniu” grzechu. Słyszmy o tym w Ewangelii: „Kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia względem niej cudzołóstwo. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo”. To naprawdę nie jest to samo, powtórzmy to raz jeszcze, choć to takie oczywiste. To naprawdę nie jest to samo: znać Jezusa i nie znać Go! Coś o tym mogliby nam powiedzieć mieszkańcy Nazaretu (etap III - Łk). Ci dopiero wystawili Pana Jezusa na próbę. Chcieli Go strącić z góry, na której zbudowane było ich miasto. A On, Kyrios, Wszechmocny, okazał się ich prawdziwym Przyjacielem! Nie zareagował przemocą! Przeszedł przez środek rozszalałego tłumu. I zaczęła się nowa epoka: epoka miłosierdzia.
Słowo naprowadza dziś nas wszystkich – was, uczestników rekolekcji, i nas, towarzyszących wam w rekolekcjach – na to, co jest źródłem przyjaźni. Autor księgi Mądrości mówi: „Bogobojny dobrze pokieruje swoją przyjaźnią, bo jaki jest on, taki i jego przyjaciel”. Bogobojny! Bojaźń Boża obu osób tworzących relację przyjaźni, postawienie w centrum Boga i wspólne patrzenie w kierunku Boga, jest gwarantem prawdziwej przyjaźni. Bojaźń Boża, postawienie w centrum Boga, postawienie w centrum słuchania Bożego słowa, jest tym, do czego nas dzisiaj słowo prowadzi. Chcieć tego samego, co chce Bóg i nie chcieć tego, czego Bóg nie chce – to jest istota przyjaźni, trwałej przyjaźni. Gdy takie będzie nasze nastawienie, wtedy może i tutaj, w czasie rekolekcji, w relacji kierownictwa, która jest naszym udziałem doświadczymy choćby zalążka przyjaźni. Dlaczego uczestnik rekolekcji nie miałby wziąć na poważnie ostrzeżenia Syracha: „niezbyt szybko mu zaufaj!”? To jedna strona tego doświadczeni, a z drugiej strony, do nas, kierowników duchowych, Syrach kieruje przestrogę przed wykorzystywaniem powierzonych nam w zaufaniu spraw, np. ku zawstydzaniu, „ku hańbie”, rekolektanta. Bóg nie korzysta z wiedzy, którą ma o nas, przeciwko nam; więc kierownik również nie może korzystać z wiedzy, którą ma, przeciwko rekolektantowi. Bójmy się Boga! Chodzi o bojaźń Bożą, która jest początkiem mądrości. Bójmy się Boga i nie wykorzystujmy wiedzy o innych ludziach, kimkolwiek są, przeciwko nim. A wtedy z pewnością powoli, powoli… będzie rosło również grono naszych przyjaciół.
Piotr Szyrszeń SDS
ona
W Jezusie realizują się cechy prawdziwego przyjaciela, o których słyszeliśmy w pierwszym czytaniu. On jest przyjacielem „wiernym”! On towarzy nam nie tylko wtedy, kiedy to jest dla Niego dogodne i kiedy nam się powodzi, ale również wtedy, gdy doświadczamy jakiegoś ucisku, w chwili nieszczęścia, utrapienia, grzechu… Nigdy nie odwraca się do nas plecami. Nawet, gdy Go opluwamy i znieważamy, jak w …Więcej
W Jezusie realizują się cechy prawdziwego przyjaciela, o których słyszeliśmy w pierwszym czytaniu. On jest przyjacielem „wiernym”! On towarzy nam nie tylko wtedy, kiedy to jest dla Niego dogodne i kiedy nam się powodzi, ale również wtedy, gdy doświadczamy jakiegoś ucisku, w chwili nieszczęścia, utrapienia, grzechu… Nigdy nie odwraca się do nas plecami. Nawet, gdy Go opluwamy i znieważamy, jak w czasie Męki, stoi zwrócony do nas twarzą w twarz. Gdy my odwracamy się do Niego plecami, On wciąż jest zwrócony do nas twarzą. Jest wierny, wierny sobie samemu i przymierzu, które z nami zawarł, nawet gdy my jesteśmy niewierni! Jest „skarbem”! Jest „bez ceny”! Jego wartości nie sposób określić! Z niczym nie można Go porównać! Jest „lekarstwem życia”. 👍