David44PL
1426

Eutanazyjny montaż z Janem Pawłem II w roli głównej!

Eutanaziści nie ustają w próbach przekonania Polaków, że zabijanie staruszków czy chorych to forma miłosierdzia. I jeszcze chwilę, a zaczną przekonywać, że to Jan Paweł II jest ojcem takiego myślenia. Problem polega na tym, że ludzie ci celowo rozmywają granicę między zaprzestaniem uporczywej terapii, a zabiciem pacjenta, którym jest eutanazja.

Monika Olejnik, Magdalena Środa czy Janusz Palikot całkiem niedawno odkryli, że można przeprowadzić „montaż”, którego celem jest przekonanie Polaków, że Jan Paweł II był zwolennikiem eutanazji, a przeciwnicy tego „aktu miłosierdzia” są w istocie fanatykami, którzy gotowi są do potępienia nawet samego Ojca świętego. „Montaż” ten przeprowadzony jest niezwykle precyzyjnie. Niemal jednocześnie wszystkie „autorytety” zaczęły odwoływać się do tego samego argumentu z Jana Pawła II, który ma dowodzić, że słowa „pozwólcie mi odejść do domu Ojca” są „prośbą o godną śmierć”.

Problem polega tylko na tym, że jest to klasyczne, medialne kłamstwo. Prośba Jana Pawła II nie ma nic wspólnego z eutanazją, tak jak nie ma z nią nic wspólnego zaprzestanie uporczywej terapii. By wyjaśnić rzecz obrazowo eutanazja polega na tym, że ukatrupiamy chorego pacjenta (zazwyczaj, ale nie zawsze, na jego prośbę) poprzez podanie mu zastrzyku czy trucizny, ta druga zaś to uznanie, że gdy skomplikowane procedury medyczne nie są w stanie przywrócić już człowieka do życia (choćby na relatywnie krótki czas), a jedynie wydłużają jego konanie, to możemy od pewnych (ale też wcale nie wszystkich) procedur medycznych, które uznawane są za nadzwyczajne odstąpić i pozwolić, by stało się nieuchronne.

W przypadku eutanazji jest więc oczywiste, że chodzi o działania, w których chodzi o pozbawienie chorego życia, niezależnie od tego, czy środki jakie są do osiągnięcia tego celu są pasywne (zaprzestanie jakiegoś typu działania) czy aktywne (podjęcie pewnych działań). „Eutanazja oznacza czynność lub jej zaniechanie, która ze swej natury lub w zamierzeniu działającego powoduje śmierć w celu wyeliminowania wszelkiego cierpienia” – podkreślają autorzy deklaracji Kongregacji Nauki Wiary „Iura et bona”. Od tej decyzji (niezależnie od środków do niej zastosowanych) trzeba jednoznacznie odróżnić zgodę na naturalną śmierć, której nie można odwlekać bez szans na realne polepszenie stanu zdrowia czy nie licząc się z godnością samego chorego. Śmierć nie powinna więc być traktowana jako porażka lekarza czy otoczenia. Jest ona bowiem wpisana w ludzką naturę i jako taka nie może i nie powinna być wyeliminowana nie tylko z rzeczywistości, ale także ze świadomości lekarzy, pielęgniarek i samej rodziny.

Sztuczne podtrzymywanie życia za pomocą środków nadzwyczajnych, które w istocie nie polepszają stanu zdrowia, a jedynie przedłużają konanie i agonię, pozostaje w istocie takim samym sprzeciwem wobec prawa naturalnych jak i eutanazja, wpisuje się w tą samą logikę wiary w ludzką władzę nad życiem i śmiercią. Eutanazja jest chęcią ustalenia momentu, w którym umrzemy (lub umrą kłopotliwi dla nas bliscy); uporczywa terapia zaś jest próbą oddalenia tego momentu, odmowy pogodzenia się z koniecznością śmierci bliskich lub nas samych. Obie te postawy równie często wyrastają także z egoizmu otoczenia (a dotyczy to zarówno personelu medycznego jak i rodziny) chorego. Bliscy chcą bowiem albo pozbyć się ciężaru, zrezygnować z opieki nad nim i przestać stale konfrontować się z jego bólem i cierpieniem (przypadek eutanazji), albo dokładnie odwrotnie chcę odwlec moment nieuniknionego rozstania, samotności i pustki, i to nawet za wszelką cenę.

Między takim działaniem a zgodą na zabijanie chorych różnica jest zasadnicza. I naprawdę nie trzeba być filozofem czy etykiem, by ją dostrzec. Problem polega tylko na tym, że autorom „montażu” wcale nie zależy na prawdzie, czy na dobru pacjenta, a jedynie na tym, by oswajać opinię publiczną z likwidowaniem chorych, przy wykorzystaniu do tego Jana Pawła II. Temu celowi służyć ma właśnie rozmywanie granic między eutanazją a uporczywą terapią, a także oszczercze sugerowanie, że słowa Ojca świętego były prośbą o eutanazję. A wszystko zgodnie ze starą goebbelsowską jeszcze maksymą, że tysiąc razy powtórzone kłamstwo staje się prawdą.

W takiej sytuacji nie wolno milczeć. Trzeba jasno i zdecydowanie przypominać o różnicy między jednym a drugim, a także – co nie mniej istotne – bronić dobrego imienia Jana Pawła II. Tak by błogosławiony Kościoła, nie był używany do usprawiedliwiania zabijania chorych i cierpiących. Jeśli eutanaziści chcą rzeczywiście to robić, niech sięgną po wzorce z przeszłości, które rzeczywiście były za eutanazją. Na przykład do patrona eutanazistów Adolfa Hitlera.

Tomasz P. Terlikowski

www.fronda.pl/a/terlikowski-eut…,25403.html
jadwiska
Błogosławiony Jan Paweł II
-Obrońco życia od chwili poczęcia po naturalną śmierć,
-Obrońco godności każdego człowieka,
-Olbrzymie wiary,nadziei i miłości

MÓDL SIĘ ZA NAMI 🙏 🙏 🙏