O ZBAWIENIU ŚW. JAN MARIA VIANNEY ![♥](/emoji/e299a5)
![](https://seedus4268.gloriatv.net/storage1/g4thubx02yhi0etigzlmzmnlz2mys6wkzsylznn.webp?scale=on&secure=MDEGBex23JlwChrjL-ZHgA&expires=1723577916)
Wielu chrześcijan żyje, jakby nie wiedzieli, po co znaleźli się na tym świecie.
Boże, dlaczego kazałeś mi tu żyć? – pytają.
– Ponieważ chcę cię zbawić – odpowiada Pan.
– A dlaczego chcesz mnie zbawić? – nie dowierzają.
– Bo cię kocham.
Bóg nas stworzył i umieścił na tym świecie - ponieważ nas kocha.
Chce nas zbawić - ponieważ nas kocha.
Aby zostać zbawionym, trzeba poznawać Boga, kochać Go i Mu służyć.
Jakże wielką jest rzeczą poznawać Boga, kochać Go i służyć Mu!
Na tym świecie nie mamy nic ważniejszego do zrobienia.
Wszystko inne jest stratą czasu.
Działać mamy jedynie dla Boga, składając nasze dzieła w Jego ręce.
Budząc się rano, trzeba mówić: „Dla Ciebie, Boże, chcę dziś pracować!
Poddam się wszystkiemu, co na mnie ześlesz, i oddam Ci to w ofierze.
Bez Ciebie nic nie mogę uczynić, pomóż mi!”.
W godzinie śmierci żałować będziemy każdej chwili przeznaczonej na przyjemności, na niepotrzebne rozmowy, na odpoczynek, a nie wykorzystanej na umartwienie, modlitwę, dobre uczynki, na rozważanie własnej nędzy i opłakiwanie swoich żałosnych grzechów! Przekonamy się bowiem w tej godzinie, że nic nie zrobiliśmy dla nieba.
Dzieci moje, jakież to smutne.
Trzy czwarte chrześcijan zabiega jedynie o zaspokojenie potrzeb ciała, które i tak wkrótce zgnije w ziemi, a wcale nie myślą o potrzebach duszy, która będzie szczęśliwa lub nieszczęśliwa przez całą wieczność.
Brak im rozumu i zdrowego rozsądku, aż ciarki przechodzą.
Oto człowiek, który zabiega o sprawy doczesne, ugania się za nimi, robiąc przy tym wiele hałasu, który nad wszystkim chce panować i uważa, że jest kimś.
Gdyby mógł, rzekłby słońcu: „Usuń się i pozwól mi oświecać świat zamiast ciebie”.
Przyjdzie czas, że z tego pyszałkowatego człowieka zostanie niewiele więcej niż szczypta prochu, który spłynie rzekami do morza. (...)
Ludzie bezbożni mówią, że zbyt trudno jest się zbawić.
A przecież nie ma nic łatwiejszego:
zachowywać Boże i kościelne przykazania,
unikać siedmiu grzechów głównych,
czynić dobro, a zła nie czynić – to wszystko!
Dobrzy chrześcijanie, którzy pracują nad zbawieniem i dbają o zaspokojenie potrzeb swojej duszy, zawsze są szczęśliwi i zadowoleni.
Cieszą się już w tym życiu zadatkiem przyszłego szczęścia.
Ludzie ci będą szczęśliwi przez całą wieczność.
Źli chrześcijanie zaś, którzy idą na potępienie, są godni pożałowania: stale narzekają, są smutni i robią z siebie strasznie nieszczęśliwych. Tacy też będą przez całą wieczność. Widzicie różnicę!
Dobrym sposobem postępowania jest robić tylko to, co można ofiarować Bogu.
A przecież nie można Mu ofiarować
oszczerstw,
obmawiania innych,
niesprawiedliwości,
złości,
bluźnierstw,
nieskromności,
zabaw i tańców. A czyż istnieją częstsze zajęcia na tym świecie? (...)
Widzicie więc, dzieci, że trzeba myśleć przede wszystkim o swojej duszy, która ma być zbawiona, i o wieczności, która nas wszystkich czeka.
Ten świat, z jego bogactwami, przyjemnościami i zaszczytami, przeminie,
lecz niebo i piekło nigdy nie przeminą.
Pamiętajmy o tym!
Nie wszyscy święci dobrze zaczynali, ale każdy z nich dobrze skończył.
My też nie zaczęliśmy dobrze naszego życia, więc przynajmniej starajmy się dobrze je zakończyć i dołączyć do świętych w niebie.
Z książki Alfreda Monnina SJ „Zapiski z Ars”. Promic – Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa 2009.